Daniel
- Hej stary! - Słyszę głos, budzący mnie z transu w jaki wpadłem pracując. - Jak ci idzie?
Odkąd wróciłem od notariusza zaszyłem się w swoim gabinecie, by zająć się zaległą dokumentacją, ale też by odegnać natrętne i niechciane myśli. W sumie, to był plus takiej pracy, mogłem skupić się na czymś innym, niż na tym nieszczęsnym poranku. Chciałem, jak najszybciej o tym zapomnieć, a przynajmniej na tyle, by Hannah nie zobaczyła, jak bardzo to spotkanie wypadło nie tak. Nie chciałem jej sobą martwić. I tak przeżywała już zapewne duży stres związany z przeprowadzką i nowym miejsce, szukała pracy, zajmowała się domem. Nie chciałem, by moje problemy przyćmiły jej pobyt tutaj.
W drzwiach zastaję mojego kolegę, dobrego kumpla Mike'a Ashwooda, dzięki któremu dostałem tutaj pracę. Był on w sumie obecnie moim nowym szefem. Jak to możliwe, że Mike Ashwood był moim szefem, kiedy w sumie oboje „wychowywaliśmy" się na jednym uniwerku? Cóż Mike miał smykałkę do takich rzeczy, musiałem w sumie przyznać, że świetnie sprawdzał się w roli szefa, ogarniał to wszystko i widać było w nim naprawdę chęć wdrążania nowych inicjatyw, tak jak mówiła o tym Amanda Stark. Musiałem przyznać, że zespół jaki zebrała ta dwójka do pracy był naprawdę świetny. Nie mógłbym marzyć o lepszym. Cieszyłem się, że natrafiłem na tą dwójkę, dzięki nim mogłem realizować swoje pasje i marzenia. Doceniałem szansę, jaką mi podarowali.
- W porządku – odpowiadam z roztargnieniem i pisze ostatnie zdanie w raporcie, po czym wysyłam go do centrali którejś z kolei organizacji. – Wejdź, proszę. – Mówię
i zamykam laptopa, by mnie dłużej nie rozpraszał.Mike wchodzi do mojego gabinetu i przysiada na jednym z foteli naprzeciwko mojego biurka i wskazuje mi palcem na okno. Spoglądam na niego zdziwiony i dopiero teraz zauważam, że za oknami jest już ciemno. Mike widzi moją wstrząśniętą minę
i wybucha szczerym śmiechem, kręcąc z rozbawieniem głową.- Cały ty. Z głową w chmurach, nawet nie zauważyłeś, że twój czas pracy dawno się skończył. Właśnie miałem zamykać – tłumaczy, pokazując mi kluczyki w rękach. – Dopiero po chwili zorientowałem się, że jednak ktoś tu jest...Wiesz, że mogłem zamknąć cię. Nie wyszedłbyś stąd do rana.
- Wybacz, w ogóle nie zauważyłem, jak ten czas szybko leci – Mówię przeciągając ręką, po swojej zmęczonej twarzy. Wzdycham tylko i opieram się opadnięty sił o fotel. Mike przytakuje tylko głową w zrozumieniu i przypatruje mi się z zagadkową miną, rzucam mu pytające spojrzenie.
- Coś się stało w domu? Z Hannah? – Podpytuje.
Kręcę przecząco głową. Oczywiście, że to nie chodzi o Hannah. Myśląc o dziewczynie już wiedziałem, że totalnie ją zawiodłem w tym momencie. Powinienem być już dawno temu w domu.
- Nie, wszystko w porządku. – Uspakajam go i sięgam odruchowo po telefon. Oczywiście, jak zawsze przed pracą wyciszyłem go i nie zauważyłem nawet od niej kilku połączeń, ani wiadomości. - Która godzina? – Pytam sam siebie, choć w sumie nie wiem po co, skoro od razu spoglądam na zegarek na telefonie. Było już po 22, nie mogłem uwierzyć, że aż tak się zasiedziałem.
- Rozumiem, że chcesz to uznać za swoje nadgodziny – śmieje się kumpel, a ja mu wtóruję, choć nie z taką werwą, jak zawsze. Przejeżdżam ręką po włosach, tworząc z nich jeszcze większy nieład. Tego dnia musiały być mega mocno potargane. Praktycznie odruchowo je mierzwiłem, nie wiedząc co ze sobą zrobić – Co jest? – Pyta i rzuca mnie pluszową piłeczką, której wcześniej nie widziałem. – Odkąd przyszedłeś, praktycznie stąd nie wychodzisz i chodzisz jakiś... naburmuszony. Potrzebujesz jakiejś pomocy? – Pyta, jak przyjaciel.
YOU ARE READING
Remember // Remember you [2]
RomanceHannah i Daniela połączył ten sam los. Oboje jako dzieci porzuceni przez swoich bliskich, trafiają do Domu Dziecka. To tam wśród pustki i braku rodzicielskiej miłości, rodzi się dziecięca, a zarazem najpiękniejsza miłość, jaką jest przyjaźń. Mówio...