2.35 Szpital

286 20 0
                                    

Hannah

Podążam za Sean'em na oddział chirurgii, z tego co dowiedzieliśmy się od pielęgniarki z Izby Przyjęć to właśnie tam został przewieziony po operacji. Co do jego stanu nie mieliśmy informacji.

- Wybaczą państwo, ale opiekę sprawuje nad nim odział chirurgii. Nie posiadamy obecnie takich informacji. Muszą państwo wsiąść do windy i pojechać na czwarte piętro, po prawo są drzwi na oddział. Proszę kontaktować się o stanie pacjenta z lekarzem prowadzącym.

- Dziękujemy - odpowiedzieliśmy zgodnie z Sean'em.

Gdy dotarliśmy na miejsce, szybko podeszłam do pielęgniarki, która szła z naręczem kroplówek do jakiejś sali.

- Przepraszam, czy wie pani na jakiej sali znajduje się Daniel Walker? - Pytam.

- To ten młody chłopak, który miał wypadek? - Próbuje sobie przypomnieć kobieta.

- Tak, ten sam. Może nam pani powiedzieć, gdzie go znajdziemy? - Dopytuje Sean.

- Sala chorego znajduje się na samym końcu korytarza, ostatnie drzwi po lewo.

- Dziękujemy.

Przed salą zatrzymałam się. Sean spojrzał na mnie z pytaniem w oczach.

- Idziesz?

- Boję się. A co jeśli...

- Nawet tak nie myśl! - Zastrzega. - Wyjdzie z tego, tak? Sama tak mówiłaś.

- Ech... - po chwili jego ręka łapie moją i pokrzepiająco ją ściska. - Jestem z tobą, tak? Chodź, jestem pewien, że on chciałby byś była teraz przy nim.

- Masz racje.

Pukamy do pokoju wyznaczonego przez pielęgniarkę i delikatnie uchylamy drzwi, by przekonać się, że trafiliśmy w odpowiednie miejsce. Z początku jedyne co widzę, to mnóstwo jakiś maszyn, nadzorujących funkcje życiowe pacjenta. Gdy otwieram szerzej wejście, dostrzegam postać chłopaka, leżącego w łóżku, pokrytego bandażami. Z jego ust wychodzi jakaś rurka, a przez venflony podawane są płyny nawadniające i leki przeciwbólowe. Jestem zszokowana, ile tego wszystkiego jest. Wchodzimy głębiej do środka i przypatrujemy się postaci przed nami.

Łzy wzbierają się w moich oczach, kiedy dostrzegam rysy twarzy chłopaka i te zadziorne kosmki włosów, takie same jak u Daniela, wystających spod bandaży. Jego czekoladowe włosy przysłaniają jego oczy, a twarz pokryta jest zadrapaniami i siniakami po wypadku. Jednak gdy przyglądam się dłużej, mogę potwierdzić, że mam przed sobą Daniela. I kiedy ta prawda dociera do mnie, grom żalu i bólu rozdziela moje serce.

- Daniel! - Wyrywa się krzyk i szloch z moich ust, gdy doskakuję do łóżka. Sean, próbuje odciągnąć mnie od niego, ale ja walczę. Chce móc go dotknąć, chce by otworzył powieki, by jego błękitne oczy spojrzały na mnie, chce... - Daniel!!!!

- Co tu się dzieje?! - słyszymy krzyk wbiegającej do środka pielęgniarki. Gdy dostrzega w jakim jestem stanie, spogląda na mnie ze smutkiem, ale jednocześnie ze stanowczością zwraca się do Sean'a. - Proszę ją stąd wyprowadzić, póki się nie uspokoi nie może tu wchodzić.

- Słyszałaś - zwraca się do mnie Sean, próbując siłą wyciągnąć mnie z pokoju.

- Daniel! Proszę, muszę go dotknąć, muszę być przy nim - błagam ich.

- Proszę panią, proszę się uspokoić, tu są chorzy! - zwraca się do mnie pielęgniarka. - Proszę wyjść - powinnam czuć się winna, zażenowana własnym zachowaniem, ale zamiast tego czuję ból i nie rozumiem, jak ona może tego nie widzieć, jak może nie widzieć tego, jak bardzo cierpię będąc z dala od niego. Czuję, że nie zdążyłam, że zawiodłam go. Moje serce krwawi z bólu.

Gdy Sean'owi udaje się wyprowadzić mnie z pomieszczenia wychodzimy z oddziału i przysiadamy na kanapach przed wejściem.

- Hannah uspokój się, w takim stanie nie pomożesz mu! - prosi, sam wydaje się być zrozpaczony tym co zobaczył. Jego zagubiony i pełen troski wzrok spogląda na mnie.

- Okej, okej, nie krzycz na mnie - zaczynam krążyć tam i z powrotem, próbując na nowo przywołać obraz Daniela. Nie mogłam uwierzyć, że tym człowiekiem był właśnie on. Musiał odczuwać straszny ból, a ja zamiast być przy nim, zachowałam się jak typowa histeryczka.

- Dobra wracajmy tam - decyduję. Sean patrzy na mnie jakbym postradała rozum.

- Zwariowałaś? Przed chwilą zrobiłaś tam akcje, dajmy temu czas... - Sean opiera się łokciem o brzeg kanapy, po czym kładzie na dłoni swoją głowę. Przysiadam koło niego i przyjmuję podobną postawę. Wpatruję się w drzwi, na których jest oznaczony znaczek oddziału chirurgicznego. Nagle dostrzegam przez szklane drzwi jakieś poruszenie. Pielęgniarki zaczynają biegnąć w kierunku, gdzie znajduje się sala Daniela. Szybko zwracam się w kierunku mojego towarzysza i szarpię go za bluzę, by zwrócić jego uwagę na to co widzę.

- Co jeśli to Daniel? Co jeśli mu się coś stało?

- Pójdę sprawdzić - mówi marszcząc swoje brwi.

- Chcę iść z tobą - unoszę się z kanapy, on jednak przytrzymuje mnie ręką.

- Poczekaj, ja to sprawdzę - gdy znika za drzwiami, ja stoję na zewnątrz i cały czas patrzę przez szybę na rozgrywającą się akcję. Co chwilę wychodzi jakaś pielęgniarka, niosąc na wózku jakieś kroplówki, strzykawki. Sean również w pewnym momencie znika wchodząc na jakąś sale, zaraz jednak znowu się pojawia i wraca do mnie.

- I ? - Atakuję.

- To nie Daniel, ktoś w sali obok miał atak.

- O matko - "chwytam się za serce" - Kamień z serca, a jednocześnie współczuję - Sean przytakuje i zajmuje swoje stare miejsce.

- Współczuję im pracy tutaj, to musi być straszne. Trzeba mieć oczy dookoła głowy.

- Tak...

Po jakiś trzydziestu minutach, gdy prawie już przysypiam ze zmęczenia, ostatkiem sił dostrzegam sylwetkę Jo. Ona również mnie rozpoznaje.

-Hannah!? – spogląda na mnie zaskoczona stając u drzwi chirurgii.

- Jo - rozbudzam się na dobre i wpadam w ramiona drobniutkiej kobiety. Tuż za nią kroczy Michael White z niewielkim bagażem. Po przywitaniu z Jo, przechodzę w ramiona Michaela. - Tak się cieszę, że tu jesteście - mówię, przecierając swoje zaspane oczy. - Zastanawiałam się czy jeszcze was tu zastanę.

- Wróciłam z Michaelem do domu, by przywieść sobie kilka ubrań na zmianę. Zamierzam zatrzymać się w hotelu dla odwiedzających i być przy nim - mówi Jo z wyraźną nutą rozpaczy. - Po prostu nie mogę w to uwierzyć - mówi zapłakana. Michael wyczuwając nadchodzące załamanie ukochanej, od razu przytulił ją do swojego boku.

- Ciii - szepcze jej uspokajająco. Kobieta stara się wytrzeć ukradkiem swoje łzy i przywołać nieznaczny uśmiech, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w tej sytuacji będzie to bardzo trudne.

- A wy... - zaczyna Jo, spoglądając na mnie i na Sean'a - Co tu robicie, czemu nie jesteście w środku? - Sean spogląda na mnie znacząco i oboje postanawiamy zachować szczegóły dla siebie. - No nic... Wejdźmy lepiej. Może w końcu lekarze wybudzą go z tego stanu.

Z nową siłą przybyłą wraz z Jo, wkraczamy do sali Daniela. Przynosimy specjalne fotele dla odwiedzających i siadamy dookoła łóżka chłopaka. Każdy z nas milczy i wpatrujemy się w tą jedyną osobę, jak zaczarowani. Jedynym dźwiękiem jakim słyszymy jest kardiomonitor, który pokazuje pracę serca Daniela. Ono wciąż bije i póki to słyszymy, żyjemy nadzieją, że niedługo i on do nas powróci. Chwytam jego dłoń i całuję każdy jej skrawek, a w myślach wznoszę modlitwę do Boga prosząc, by mi go nie zabierał.

On był moim domem.

Remember // Remember you [2]Where stories live. Discover now