2.26 Oddaj pieniądze

236 21 0
                                    

Hannah

- Jak było na balu? - Zagaduje Luna, robiąc kolejne zdjęcia modelkom.

Dziś byliśmy w plenerze, robiąc zdjęcia kolekcji sukien ślubnych dla magazynu dla kobiet. Musieliśmy przedstawić ich najpiękniejsze atuty jak: gorset obszyty diamentami, wzorzysta koronka, delikatność, zwiewność, itd. W tym ostatnim pomagał nam wiatr, który sprawiał, że materiał sukien co chwile rozwiewał się na boki. Patrząc na te piękne kreacje, sama zastanawiałam się jakbym mogła się w nich prezentować. Chyba każda z kobiet marzyła, by choć raz ubrać jedną z takich sukien.

- Sala była przepiękna, wspaniała muzyka, jedzenie. – Wyliczam, szukając odpowiedniego ujęcia. - Bawiliśmy się do białego rana - Luna na chwilę odrywa się od obiektywu i spogląda na mnie zapytaniem. Wzruszam tylko ramionami nie wiedząc co jeszcze jej powiedzieć.

- Wszystko ładnie, pięknie, ale gdzie w tym wszystkim emocje? – Dopytuje rozbawiona.

- Była tam szefowa mojego chłopaka. Amanda – wyjaśniam, na co tylko unosi swoją brew.

- Acha.... Ładna? - Zagaduje, unosząc znacząco brwi, na co wybucham śmiechem.

- Owszem. – Przyznaję niechętnie. - Ale myślę, że woli facetów. Bez obrazy.

- Spoko - śmieje się wesoło. - Rozumiem, że przez to woli też twojego faceta i dlatego, gdy o niej wspominasz kwasisz się jakbyś zjadła cytrynę.

- Tak jakby... Na bal miał dołączyć jej chłopak, a przynajmniej tak twierdziła. Nie zjawił się, przez co większość wieczoru spędziła w naszym towarzystwie, bawiąc gości. Najbardziej nie spodobało mi się to, że cały wieczór wpatrywała się w Daniela jak w obrazek, miałam chęć zwrócić jej uwagę, że to, że jej chłopaka tu nie ma, to nie znaczy, że ma lampić się na mojego!

- Mogłaś to zrobić - stwierdza beztrosko. - Może dziewczyna nie zna swojego terytorium, myśli że może z butami wchodzić, gdzie się jej żywnie podoba.

- Ale ja nie jestem taka... To jego szefowa, nie mogłam jej tego powiedzieć, nie psując jednocześnie ich relacji. Jedynie co mogłoby posunąć mnie do powiedzenia swoich przemyśleń to alkohol- stwierdzam, przypominając sobie urodzinową imprezę Daniela. Wtedy o mało co nie pobiłam się z przypadkową dziewczyną, która wpadła na mojego chłopaka.

- Kotku, ja na twoim miejscu wypiłabym sama calusieńkie wino, gdyby to miało mi pomóc i wygarnąć ten francy, gdzie jej miejsce!

- Ha ha, uwielbiam Cię.

- Wiem - mówi uradowana Luna, siadając koło mnie na ławce. - Kolejna suknia! - Krzyczy, a na plan wchodzi nowa modelka.

***

SMS:

Hannah: Sean chyba mieliśmy umowę.

Sean: Tak, wiem. Spotkamy się dzisiaj w parku, o godzinie osiemnastej, ok? Dostaniesz wtedy swoje pieniądze.

Hannah: Ok.

***

Czekam już na niego z dziesięć minut. Mam wrażenie, że znowu mnie wystawił. Jest mi zimno i mam dosyć, łzy znowu cisną mi się do oczu, kiedy pomyślę jak bardzo okłamałam i wykorzystałam zaufanie Daniela. Był w stanie dać mi wszystko, a ja go okłamałam dla jakiś głupich długów jego „brata". Byłam tak bardzo na siebie zła. Ostatni raz postanowiłam sprawdzić godzinę na zegarze, aż poczułam, że ktoś zasłania mi oczy. Przerażona zaczęłam krzyczeć, ale zaraz usłyszałam uspakajające słowa Sean'a:

- Spokojnie, to tylko ja! - Odwracam się szybko w jego stronę i posyłam mu wściekłe spojrzenie. Nie czekając na nic zwyczajnie walę go w twarz, a przynajmniej mam taką ochotę, za nim tuż przy policzku, jego dłoń chwyta moją, zaprzepaszczając mój ruch. - Lubisz się bić? - Pyta ze spokojem.

Remember // Remember you [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz