2.31 Kłamstwo ma dwie strony

256 19 2
                                    

Daniel

Dzisiejszy ranek wydawał się nieco lepszy niż kilka wcześniejszych, obudziłem się z nowym przekonaniem, że Hannah wróci do mnie. Wierzyłem w głębi duszy, że nasza miłość to wszystko przetrwa. Nie po to przechodziliśmy przez tyle tragedii, by ta jedna miała o wszystkim przesądzić. Kochałem ją, a ona kochała mnie. Oboje byliśmy w stanie oddać za siebie życie. Szesnaście lat szukaliśmy się nawzajem, aż w końcu odnalazły się nasze dusze. Nie ważne, jak daleko od siebie byliśmy, czułem, że ona wciąż tu jest wraz ze mną myślami, duszą, sercem.

Ufałem, że Clarissie uda się przekonać ją do powrotu. Nie wiedziałem kiedy to nastąpi, ale wiedziałem, że w końcu stanie się to, a ja wciąż będę na nią czekać.

Kocham cię i będę kochać każdego dnia. Nie ważne, kiedy wrócisz, ja wciąż będę czekał. Codziennie będę nagrywać ci się na tej przeklętej sekretarce, ale chce byś to wiedziała. Wybacz mi!"

***

- Co się dzieje z Amandą? - Pytam Mike'a, kiedy odkładam na jego biurku stos papierów dotyczących formalności wpłat na konto, na rzecz dzieci ze szpitala onkologicznego.

Tym wszystkim miałem zajmować się z Amandą, ale od kiedy jej nie ma wszystkie czynności przejął Mike, a obecnie był zasypany setką, jak nie tysiącem papierów. Tego było za dużo. Pomagałem mu jak mogłem, ale nie mogliśmy tego wszystkiego ogarnąć w dwójkę. Była nam potrzebna Amanda, a od wczoraj nie dawała znaków życia. Kazała przekazać sekretarce, że bierze dwa dni wolnego, ale dwa dni to strasznie dużo, jeszcze przy tylu sprawunkach.

- Nie wiem, sam bym chciał to wiedzieć - mówi z roztargnieniem chłopak, pogrążony cały czas w dokumentach. - Mam nadzieję, że ma naprawdę ważny powód skoro wzięła sobie wolne.

- Myślisz, że mogło się stać coś złego?

- Oby nie. Choć ostatnio chodziła jakaś przybita.

- To chyba przez tego jej chłopaka - stwierdzam, przypominając sobie ostatnią rozmowę z Amandą.

- Mówisz o Casparze?

- Nie wiem, nie znam kolesia.

- Cóż, możliwe, że właśnie o niego chodzi. Caspar to kawał drania.

- Znasz go?

- Nie, ale miałem przyjemność kilka razy spotkać go na przyjęciach okazjonalnych. Oczywiście nie był sam... I nie mówię tu o Amandzie. Prawdą jest, że chłopak przebiera w kobietach, jak w bułeczkach, jakkolwiek to brzmi - rzuca żartem. - Ale nie zazdroszczę jej. Dziewczyna wierzy, że to jej chłopak - stwierdza z dezaprobatą.

- Nie powiedziałeś jej o tym? - Dziwię się.

- Nie - wzrusza ramionami. - Sądziłem, że to on powinien powiedzieć jej prawdę. Nie sądzisz, że tak byłoby najlepiej?

- Jasne, że też tak uważam, ale ona nie może trwać w niepewności co do niego.

- Możliwe, że już zyskała pewność... Może dlatego jej teraz tutaj nie widzimy.

***

Przed zakończeniem pracy, udało mi się wybłagać adres Amandy u jej sekretarki. Martwiłem się o nią. Ostatnimi czasy bardzo mnie wspierała i pomagała w ciężkich chwilach. Chciałem się więc upewnić, czy u niej wszystko w porządku. Dlatego od razu po wybiciu godziny osiemnastej, stanąłem przed drzwiami apartamentu w którym mieszkała. Jej mieszkanie znajdowało się na szóstym piętrze, dlatego windą dostałem się na górę i trafiłem pod wyznaczony drzwi. Zapukałem kilka razy, ale nikt mi nie otworzył. Postanowiłem, że zadzwonię na jej telefon i to zdradziło jej lokalizację.

Remember // Remember you [2]Where stories live. Discover now