2.10 Podejrzenia

295 24 1
                                    


Hannah

Siedzimy przy stole zajadając tosty śniadaniowe i słuchając porannej audycji radiowej. Jo siedząca naprzeciwko mnie, nadal ma na sobie pidżamę i widać znacząco zmęczenie po jej podkrążonych oczach. Próbuję uśmiechnąć się do niej pocieszająco, ale chyba na niewiele się to zdaje, gdyż sama nie wiem co mam o tym sądzić. Wraz
z tym listem, przyszły kolejne pytania, które bałam się zadać jego matce. Wiedziałam, że muszę o tym porozmawiać z Danielem, ale nie wiedziałam od czego zacząć, albo czy nawet powinnam. Nie uzgodniłyśmy tego.

Czułam dziwny strach i lęk przed odpowiedziami, które mogłam otrzymać. Słowa zawarte na kartce, ukazywały nowe drzwi, przez które nie wiedziałam czy powinnam wejść, ale wiedziałam, że nie mogę zlekceważyć ich. Wiedziałam, że unikanie tematów i niektórych historii nie sprawiało, że one znikały, ale nawarstwiały się zżerając nasze dusze.

Gdy obie słyszymy zbiegające po schodach kroki, jak na znak poprawiamy swoje postawy ciała. Ja zaczynam się prostować, a Jo poprawia swój szlafrok próbując wyglądać schludnie jak zawsze. Przeciera szybko swoje oczy, by zetrzeć już niewidzialne łzy i rozciąga mięśnie mimiczne na kształt uśmiechu. Ja natomiast wpatruje się w chłopaka, który zmierza do kuchni. Ma na sobie biały podkoszulek, na którym widać już dobrze zbudowaną sylwetkę wysportowanego mężczyzny i szare spodnie od dresu, do tego białe adidasy. Jego włosy są przycięte po bokach, a zadziorne włosy zaczesane do tyłu. Na twarzy niewielki zarost oraz kształtne usta, które teraz spijają wodę ze szklanki. Gdy odwraca się w naszą stronę, widzę zdziwienie w jego niebieskich oczach, które jednak zaraz przybierają wesołe ogniki. Odstawia szklankę do zlewu i ściera dłonią pozostałości wody.

- Kochanie, a ty już nie spisz? – Pyta i podchodzi do mnie żwawym krokiem. Uśmiecham się do niego delikatnie i wstaję z kanapy, by móc go przytulić. W tej samej chwili zauważa swoją matkę, której nie mógł dostrzec zanim nie wszedł do pokoju. – Jo? – spogląda na nas dwie z podejrzeniem. – Coś się stało? – Pyta mnie. Wzruszam ramionami.

- Nic się nie stało – odpowiada za nas Jo, uśmiechając się delikatnie dla niepoznaki. Podchodzi do syna i kładzie dłoń na jego policzku w matczynym geście, po czym całuje go w policzek. – Nie mogłam spać, rozbolał mnie w nocy brzuch i Hannah została przy mnie. – Tłumaczy i patrzy na mnie znacząco, a ja tylko przytakuję odruchowo jej słowom.

- Mogłaś mnie obudzić – stwierdza z troską w głosie, przypatrując się twarzy matki. Jest mi ich strasznie szkoda. Przykro mi, że w tym momencie buduje się między nimi kłamstwo, które nie powinno zaistnieć.

- Oj, już jest wszystko dobrze. – macha lekceważąco ręką, jakby prawdziwy ból naprawdę mógł odejść. - Pójdę już jednak spać, dziś sobie odpuszczę pracę. Muszę odpocząć, a w tym stanie nie dam rady pracować. Oczy mi się same zamykają. – Uśmiecha się. - Zadzwonię do Michaela, by on dziś przejął moje obowiązki. – Mówi, próbując wybrać kontakt do mężczyzny. Daniel przerywa jej to, dotykając jej ręki. Syn patrzy jej znacząco w oczy, doszukując się czegoś więcej.

- Potrzebujesz jakiejś pomocy, Jo? – Pyta zmartwiony. – Jak coś ja mogę pojechać dziś cię zastąpić, nie ma problemu. – Deklaruje.

- Oj, nie – mówi szybko i wskazuje ręką w moim kierunku - spędźcie ten dzień wspólnie, ty i Hannah. Niedługo jedziecie do Chicago i czeka was tam dużo pracy, odpocznijcie sobie za nim to nastąpi. Nacieszcie się tą wolną chwilą – chłopak przytakuje niepewnie spoglądając to na mnie, to na swoją mamą. Jo posyła mi znaczące spojrzenie i wychodzi z pokoju zostawiając nas samych. Daniel spogląda za mamą, do ostatniego momentu, aż znika na schodach, po czym zwraca się w moim kierunku. Podchodzi do mnie bliżej i przyciąga mnie do siebie w objęcia.

Remember // Remember you [2]Where stories live. Discover now