2.25 Bal charytatywny

241 21 0
                                    

Hannah

- Ślicznie wyglądasz - chwali Daniel, całując mnie w policzek.
Odsuwam się od niego delikatnie, nie chcąc na nowo poprawiać przez niego po raz kolejny makijażu. Ledwo co udało mi się wykonać przez niego kreski eyelinerem. A namęczyłam się nad nimi trochę czasu. Musiały być perfekcyjne, a nie było to łatwe, jak co chwile mnie czymś rozpraszał.

- Dziękuję, ale pozwól mi dokończyć.

- Ech... Wiesz, że to tobie i tak nie jest potrzebne. Jesteś piękna i bez tego całego make up'u - mówi, przekręcając oczami.

- Miło, że tak mówisz. Ale i tak muszę to dokończyć - obstaję przy swoim.

- W porządku, idę w takim razie przygotować pieniądze na bal. Hannah, widziałaś je? – Słyszę, jak przesuwa kilka rzeczy w szafce. - Ostatnio odłożyłem kilka banknotów w kopercie do barku, przygotowałem je specjalnie na tę okazję. - krzyczy Daniel z drugiego pokoju. Nagle wszystko się zatrzymuje, a moje serce przełamuje to swym szybszym biciem.

- Nie - odpowiadam szybko i nerwowo.

Wstaję z miejsca i zaczynam chodzić z jednego kąt w drugi, udając że czegoś szukam. Daniel wchodzi do pokoju z białą kopertą w ręce i pokazuje mi jej środek, który jest pusty.

- To dziwne, zdawało mi się, że odkładałem je tam niedawno. Chciałem je przekazać na szpital...

- Cóż, może je wydałeś?

- Nie, to niemożliwe - Daniel zaczyna nerwowo spoglądać w moim kierunku, po czym na nowo wraca do pokoju i słyszę jak przeszukuje cały barek. - Na pewno ich nie widziałaś? - Ponawia pytanie. Czuję się okropnie. Spoglądam na telefon i przypominam sobie ostatni SMS, który dostałam od Sean'a.

Sean: Obiecuje, że jutro dostaniesz kasę.

Dziś właśnie było tym „jutrem", a pieniędzy wciąż nie było.

- Dobra, powiem ci, ale nie będziesz zły? - Pytam wchodząc do pokoju. Daniel odstawia wszystkie rzeczy na bok i spogląda na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

- Mów.

- Pożyczyłam je Clarissie - wypalam na poczekaniu.

- Pożyczyłaś je Clarissie? Czemu? - Pyta zdziwiony.

- Ostatnio dzwoniła do mnie... Mówiła, że jest w Paryżu, wiesz u tej kobiety co załatwiłam jej pracę. Tej projektantki. - Daniel przytakuje głową. - No i została zaproszona na przyjęcie... Musiała ubrać się w coś nowego, odpowiedniego, eleganckiego, ale zabrakło jej pieniędzy. Poprosiła mnie o pomoc, chciała kupić materiały, dzięki którym mogła uszyć suknie. Więc przysłałam jej te które znalazłam w barku. Zapomniałam, że były one przeznaczone na tę akcje. Gdybym wiedziała, odmówiłabym.

- A nie łatwiej byłoby przelewem? - Jedna z jego brwi unosi się do góry z powątpiewaniem na moje zeznania.

- Byłoby ... - próbuję coś wymyślać sensownego, ale nic nie przychodzi mi do głowy, dlatego mówię wszystko co przyjdzie mi na myśl. - Ale wiesz, te pieniądze co dostałam w spadku, mam odłożone, a wypłata z pracy jeszcze mi nie wpłynęła.

- Mogłaś mi powiedzieć użyczyłbym ci dostępu do swojego konta. Hannah, nie krępuj się jeśli potrzebujesz pieniędzy, wiesz że możesz mi o tym powiedzieć. W sumie to nawet możesz używać mojego konta, kiedy będziesz chciała, ufam ci, tak? Chciałbym, żeby pracowało to w dwie strony, jestem zdziwiony, że mnie o tym nie poinformowałaś.

- Wybacz, ale bałam się. Nie wiedziałam jak zareagujesz.

- Cóż, Clarissa powinna pomyśleć o takich rzeczach. Ubiór to nie wszystko - uśmiecha się szeroko - no ale rozumiem, że jest wkręcona w cały ten świat mody. Jesteście ze sobą zżyte i wiem, że zawsze jej pomożesz. Ale to też moja przyjaciółka, pomógłbym jej gdybyś mi tylko powiedziała.

Remember // Remember you [2]Where stories live. Discover now