2.52

22K 1.4K 172
                                    

Wstawiam rozdział na nowo, mam nadzieję, że już wszyscy będą mogli komentować 😘
**************

ASH'S POV:
- No chyba sobie żartujesz! - wrzasnęła na mnie Daniele gdy opowiedziałam jej o całej sprawie z detektywem

- No... nie

- Czy ty jesteś poważna? Chcesz drążyć ten temat na nowo? Nie pamiętasz ile razy płakałaś gdy byłaś mała bo twoi rodzice nie chcieli cię znać?

- Strasznie dużo pytań zadajesz - rozbawiło mnie to, ale ona wciąż marszczyła brwi - Dan, wiem jacy oni są, to znaczy nie wiem bo ich nie znam, ale chodzi o to, że chcę tylko zobaczyć jak oni wyglądają, jak się zachowują. Po tym ich oleję jak oni mnie - wzruszyłam ramionami wygodnie siedząc na kanapie

- Moim zdaniem robisz błąd - mówiła uparcie - Gdyby moja matka odezwała się do mnie po 25 latach mojego życia to kazałabym jej się rzucić z mostu

- Nie przesadzaj - szturchnęłam ją

- Nie przesadzam. Mam gdzieś takich ludzi, ale rób jak chcesz. Tylko proszę, uważaj na nich bo to są napewno przebiegli ludzie i zrobią wszystko by znów cię pogrążyć - spojrzała na mnie jak na zbitego pieska

- Będę, obiecuję. Dzięki, że się tak martwisz i w ogóle

- Stara, ty mi za nic nie dziękuj, kocham cię jak własną siostrę i znam cię od tak dawna, że każdemu bym nakopała do tyłka gdyby ci zrobił krzywdę. Zresztą znam cię lepiej niż tatuś i mamusia - mówiąc to przyjaciółka mocno się we mnie wtuliła - A czemu to ja cię teraz przytulam a nie twój super chłopak?

- Bo mój super chłopak, inaczej narzeczony, pakuje się bo leci jutro do Kanady

- Aaa, no tak - przypomniało jej się - Więc nie będzie go z tobą gdy będziesz się spotykała z tymi ludźmi?

- Nie, ale nawet jeśli Mike byłby w Chicago to i tak wolałbym iść sama na to spotkanie z nimi. Wiesz, że nawet nie wiem jak ich nazywać? Bo "rodzice" odpadają, "oni" to tak słabo brzmi i pasuje mi słówko "starzy", ale też w sumie dziwnie to wygląda

- Ale ty jesteś niemądra - dziewczyna się złapała za głowę - Myślę, że "starzy" mogą być, choć możesz ich po prostu nazywać po imieniu i nazwisku

- Dzięki, zawsze mogę na ciebie liczyć

- Zachowaj tą ironię dla starych - dziewczyna się roześmiała głośno

- Nie obrazisz się jeśli teraz pojadę do Mike'a? Chcę się jeszcze z nim pożegnać przed tym wyjazdem

- No coś ty - ze stoliczka podniosła miskę z chipsami - Jedź sobie, jedź - machnęła dłonią jakby już kazała mi stąd wychodzić - Kiedyś w końcu wyfruniesz z tego gniazdka a ja zostanę sama - żartowała sobie udając płacz

- Nie sama, bo zaprosisz sobie Scotta i to on będzie sprzątał po twoich okruszkach! - zaśmiałam się, a ona bezczelnie rzuciła we mnie chipsem

- Idę już, narka

- Pa - rzuciła krótko objadając się

*
Wjeżdżałam powoli windą na odpowiednie piętro i gdy drzwi w końcu się otworzyły, a mi udało się wydostać z tej puszki poczułam niesamowity zapach. Jakieś mięsko.
Proszę, powiedzcie, że to Mike coś upichcił bo zjadłabym nawet swojego narzeczonego. Całego.

Podążając za smakiem nie myliłam się bo pod samymi drzwiami czuć było tą cudowną woń. Zadzwoniłam kilka razy dzwonkiem i już w międzyczasie wyobrażałam sobie jak jem pyszną kaczkę, albo jakąś jagnięcinę.

Just friendsWhere stories live. Discover now