2.31

30.3K 2K 84
                                    

ASH'S POV:
Bardzo się cieszę, że opowiedziałam wszystko Mike'owi. Od razu lepiej się czuję choć i tak nigdy nie zapomnę o tym co Jake mi zrobił. Mój narzeczony  również to przeżył na swój sposób, najpierw moja śpiączka i cały stres a ja mu jeszcze wczoraj dowaliłam historyjkę jak z kryminału. Ale doceniam to, że chciał mnie wysłuchać a kosztowało mnie to wiele nerwów i płaczu bo z tego wszystkiego nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.

Dzisiejszy poranek jest bardzo słoneczny i chciałabym z tego skorzystać. Mike jeszcze śpi a Daniele z Zackiem również leniuchują w sypialni a to pewnie dlatego, że jest sobota. Stwierdziłam, że nie będę nikogo z nich budzić i wybiorę się na spacer. Długi, poranny spacer w tak piękny dzień to wszystko czego na razie mi potrzeba.

Ubrałam się w czarne dresy, na górę zarzuciłam bluzę i ubrałam sportowe buty. Po drodze wstąpię może do piekarni po jakieś bułki albo drożdżówki dla reszty domowników, w sam raz będą mieli na śniadanie. Zabrałam ze sobą tylko klucze i po wyjściu z mieszkania zjechałam windą w dół. Tak jak mówiłam, dzień zapowiadał się cudownie.

Było po siódmej a na ulicach tylko pojedyncze osoby i niewiele aut. Szłam chodnikiem wolnym krokiem delektując się w miarę świeżym powietrzem. Nawet nie wiem kiedy doszłam do pobliskiego parku siedząc na jednej z ławek. Przyłapałam się na tym, że obserwowałam jakiegoś pieska biegającego wokół bez żadnego powodu.

Tak w zasadzie, to ja też jestem taki pieskiem. Błąkam się trochę po tym świecie nie wiedzieć czego chcę. Dobrze chociaż, że mam przyjaciół i Mike'a bo bez nich na pewno skończyłabym źle.

*
MIKE'S POV:
- Siema - przywitałem się z kumplem wchodząc do jadalni

- No siema - odpowiedział popijając herbatę

- Gdzie jest Ash?

- Mnie się pytasz? - zapytał z rozbawieniem

- No tak, nie było jej w łóżku i myślałem, że jest tu

- Może gdzieś wyszła. Zadzwoń do niej

- O, dobry pomysł!

- Stary, serio?

Olałem jego reakcje i wybrałem numer do Ashley ale jej telefon leżał na komodzie w pokoju. No super.

- Mike, zguba się znalazła! - usłyszałem głos kumpla i udałem się w głąb mieszkania

- Coś się stało? Masz minę jakbyś ducha zobaczył - powiedziała dziewczyna odkładając na stolik reklamówkę z pieczywem

- Wystraszył się, że go zostawiłaś i uciekłaś - sypnął Zack

- Co? Nie prawda. Nie wiedziałem tylko gdzie jesteś i się martwiłem

- Nie potrzebnie - uśmiechnęła się zrzucając bluzę z siebie a na jej ramionach nadal widać malutkie siniaki - Co chcecie na śniadanie?

- Ja już jadłem - odpowiedział Zack - Idę obudzić Daniele

- A ja najpierw wezmę prysznic. Zjem coś potem, skarbie

*

Gdy wychodzę z łazienki po kilku minutach owinięty jedynie w ręcznik słyszę jak Daniele ma atak śmiechu więc postanawiam zobaczyć o co chodzi. Gdy wyłaniam się z hallu nagle wszystkie pary oczów kierują się na mnie. Zajebiście. W salonie jest Jamie z jego nową dziewczyną, którą chyba "lekko" zszokował mój widok.

- Fajne wdzianko, stary - śmieje się blondyn - A ty mała się nie patrz - zakrywa oczy Kate

- Sory, nie wiedziałem, że jesteście tu - mówię zakłopotany pocierając włosy dłonią - Zaraz wrócę - śmieję się a oni razem ze mną.

Będąc już w pokoju dzwoni do mnie telefon. Ciekawe kto to? 

Spoglądam na ekran komórki i nie wiem sam czy chcę odebrać. To detektyw Taylor. Ten sam koleś, którego poprosiłem o znalezienie rodziców Ash. Co prawda ona się już wybudziła i wiadomości o jej rodzicach nie są mi już potrzebne. Chociaż... Co ja pieprzę! Ja nie wiem nic o jej rodzicach! Nawet nie chcę myśleć co by było gdyby ona nie wyzdrowiała...

- Halo?

- Dzień dobry, panie Webber. Tu detektyw Taylor.

- Witam, coś się stało? 

- W zasadzie to tak - odpowiada mężczyzna. O cholera. - Chciałbym się z panem spotkać. Mam pewne wiadomości, które z pewnością pana zainteresują.

- Rozumiem, że nie jest to wiadomość przez telefon - mówię trochę zaniepokojony

- Powiedzmy, że to nic strasznego ale wolę załatwić to osobiście. Czy odpowiada panu dzisiejsze spotkanie po południu?

- Niestety nie - mówię - Zadzwonię do pana wieczorem i wtedy ustalimy datę naszego spotkania, dobrze? - zapytałem

- Oczywiście. To nie jest aż takie pilne. W takim razie będzie w kontakcie

- Jasne, do widzenia - odłożyłem słuchawkę

Czemu spławiłem kolesia? Bo nie jestem pewnie czy spotykając się z nim zrobię dobrze, bo przecież Ashley o niczym nie wie. Może powinien jej to powiedzieć? Ale co ja jej powiem? "Hej, skarbie jak byłaś w śpiączce postanowiłem szukać twoich rodziców bo nie byłem pewien czy się wybudzisz?"  Słabe trochę. Ale z drugiej strony, jeśli nie pójdę się z nim zobaczyć to nie dowiem się prawdy, której Ashley unika. Muszę to przemyśleć jeszcze.

***
Ciekawe co zrobi Mike?
Myślicie, że powie o wszystkim Ash?

Just friendsWhere stories live. Discover now