7

60K 3.4K 476
                                    

Miękki materac. Leżę na miękkim materacu, ale zaraz, ja nie mam w swoim pokoju miękkiego materacu, otwieram oczy i widzę duży pokój. Ściany są pomalowane na jasny fiolet, naprzeciwko łóżka stoi komoda z ciemnego drewna, po bokach łóżka dwie etażerki a na każdej z nich mała nocna lampka, pod oknem stoi biurko z laptopem a pod ścianą pokaźnych rozmiarów szafa, po prawej stronie wielkie na całą ścianę przeszklone okna na widok miasta. Tak jak wspominałam leżę na miękkim materacu, na wielkim białym łóżku. Kurwa gdzie ja jestem? Nic ze wczoraj nie pamiętam, ostatnie co kojarzę to Dan, która śpiewała piosenki Rihanny pod nosem. Nic nie pamiętam, a głowa boli mnie jak cholera. Odkrywam kołdrę, aby wstać i widzę, że mam na sobie majtki, jestem bez stanika i w dodatku w ładnej męskiej koszulce, oczywiście o wiele za dużą. Ash masz przejebane, lepiej się módl, że nie skończyłaś w łóżku z jakimś wielkim łysym typkiem!

Wychodzę z pokoju i staram się znaleźć kuchnię bo chcę mi się pić. Przechodzę przez wielki korytarz a na jego końcu widzę stolik i krzesła. Kuchnia. Bez problemów znalazłam szklankę i wypiłam trochę wody, słyszę jak z salonu wydobywają się dźwięki z telewizora. Wchodzę do wielkiego salonu a tam... Mike leży sobie na kanapie.

MIKE's POV:

- O, mała księżniczka wstała- uśmiechnąłem się do ślicznotki- Wiesz, że jest już 12? Jak taka mała osóbka może tyle spać? - zapytałem Ashley. Dziewczyna jest jeszcze zaspana, ma roztrzepane włosy i jest przestraszona.

- Yyy, hej Mike. Co ja tu robię?

- Jesteś u mnie i u Zacka, nie pamiętasz nic? - zapytałem Ashley. Wygląda jak bogini w mojej koszulce, w ogóle wygląda jak bogini.

- Mike, czy ja... czy my...? Ja nic nie pamiętam- usiadła na kanapie i schowała twarz w dłoniach, po chwili podszedłem do niej i złapałem ją ręką za podbródek. Patrzyła na mnie wielkimi szarymi oczyma. Ale poczułem dreszcze na jej skórze.

- Ashley, nie bój się mnie. Nic między nami nie było - przytuliłem ją a ona się we mnie wtuliła. Jak ona słodko pachnie. - Wczoraj Zack i reszta pojechali do was do mieszkania żeby się bzykać, zabrałem cię za twoją zgodą tutaj, żebyś nie musiała wysłuchiwać ich jęków - widziałem na jej twarzy spokój - To wszystko, naprawdę - posłałem jej uśmiech

- Czyli tylko mnie tu przywiozłeś, żebym nie słuchała odgłosów uprawiania seksu? - zaczęła się śmiać a ja razem z nią. Ma takie słodkie dołeczki w policzkach jak się uśmiecha.

- Tak

- A co z tym? - pokazała na moją koszulkę na jej ciele i to,że jest w samych majtkach ale po chwili szybko zasłoniła bieliznę.

- Byłaś w samej sukience i stwierdziłem, że pewnie nie wygodnie się tak śpi no i rozebrałem cię ale naprawdę ci nic nie zrobiłem, sama widzisz, że masz majtki a ty byłaś wczoraj jak zwłoki. W sumie to się cieszę, że zostałem w tym klubie i cię szukałem bo kto wie ,co ktoś ci mógł zrobić. I nie musisz się mnie wstydzić - była lekko przerażona tym co mówiłem, ale na ostatnie moje zdanie się uśmiechnęła

- Ja... ja cię przepraszam, pewnie myślisz sobie teraz, że jestem jakąś łatwą panienką, która lata po klubach z gołym tyłkiem ale tak nie jest. Dziewczyny chyba mnie lekko upiły, nie wiem sama. A właśnie, dziewczyny. One mnie tak zostawiły samą?

- No wiesz, były pochłonięte... "pracą" z chłopakami. I wcale nie myślę o tobie źle - dziewczyna znów się uśmiechnęła. Wczoraj ledwo co widziałem ją uśmiechniętą a teraz w ciągu kilku minut zrobiła już to z dziesięć razy.

- No tak, ale gdyby nie ty... Mike, ja ci strasznie dziękuję - powiedziała szatynka, wskoczyła mi na kolana i mocno mnie przytuliła. Wspominałem już, że jest słodka? Ale kolejne zdziwienie, wczoraj ciężko ją było dotknąć a dziś sama na mnie wskakuje.

- Naprawdę nie dziękuj, nigdy nie zostawiam przyjaciół w potrzebie - powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy. Chyba się zawstydziła.

- Więc jesteśmy teraz przyjaciółmi? -spytała mnie seksownym głosem. Czy ona ze mną flirtuje?

- Tak. Widziałem cię pijaną, pół nagą, jesteś w moim mieszkaniu, spałaś w nim, spałaś również w moim aucie a teraz siedzisz na mnie okrakiem i się przytulamy - puściłem jej oczko a ona znów się roześmiała.

- Właśnie, jak dostałam się tutaj z auta? Nie pamiętam, żebym wychodziła z niego, chociaż ja nic nie pamiętam - mówiła

- Bardzo prosto. Wziąłem cię na ręce, jesteś lekka jak piórko. Ile ty w ogóle ważysz?

- Jakieś 50 kg. Nieważne. A powiedz mi jak mam ci się odwdzięczyć ?

- Możesz zrobić nam śniadanie, w zasadzie ja już swoje jadłem, ale ty nie - powiedziałem, ciągle ją obejmując

- A na co masz ochotę?

- Naleśniki z nutellą i bananami

- Robi się proszę pana, tylko pokaż mi gdzie co masz - zachichotała i jednocześnie wstała ze mnie, obróciła się. Jezu, jaki tyłek, pewnie dużo ćwiczy bo brzuszek też ma ładnie podkreślony. Po chwili pokazałem jej gdzie trzymam składniki i mikser i usiadłem przy stoliku w kuchni. Ashley bardzo się rozluźniła i nawet nie przeszkadzało jej to, że nadal jest w bieliźnie i mojej koszulce. Ruszała się trochę przy kuchence w rytm muzyki z radia a po chwili podała mi najlepsze naleśniki jakie kiedykolwiek jadłem. Cud nie kobieta!

*

-Mike! - usłyszałem wołanie Ashley

- Tak?

- Zbliża się już wieczór a nie mam nawet przy sobie telefonu, ani ubrań i nie żeby w twojej koszulce sięgającej mi za tyłek i dresów za dużych o połowę nie było mi wygodnie, ale pojechałabym już do domu- dziewczyna się uśmiechnęła. Znów.

- Ładnie ci w tym - zażartowałem

- Nie wygłupiaj się. Możesz mnie już odwieźć do domu? - zapytała szatynka

- Tak szybko chcesz jechać?

- Szybko? Od wczoraj nocy tu siedzę, a poza tym - podeszła bliżej i stanęła niemal, że na palcach aby położyć swoje malutkie rączki na moich ramionach - Jeśli nadal będziemy się przyjaźnić mogę u ciebie spać częściej bo od dawna tak dobrze mi się nie spało.

- Pewnie, że będziemy się przyjaźnić - puściłem jej oczko

*

Otworzyłem dziewczynie drzwi do samochodu i o dziwo dziś nie miała problemu by do niego wsiąść. Usiadłem za kierownicą i ruszyliśmy. Co chwila odkryte nogi dziewczyny mnie rozpraszały, Ash ubrała się w szpilki i sukienkę ze wczoraj i znów wyglądała pięknie, ale nadal była tą słodką dziewczynką jak rano. W drodze do mieszkania dziewczyny dzwonił do mnie Zack i okazało się, że minęliśmy się bo kumpel czeka pod drzwiami bez kluczy do domu.

- No to już jesteśmy - powiedziała Ashley - Dziękuję. Naprawdę fajnie się dziś z tobą bawiłam, a prawie wcale się nie znamy - odwróciła wzrok w moją stronę i obydwoje głęboko patrzyliśmy się w nasze oczy. Brązowe naprzeciwko szarych.

- Jak to się "wcale nie znamy" ? Ash, my się przyjaźnimy - zaśmialiśmy się oboje

- Wejdziesz?

- Nie, dziękuje. Masz mnie pewnie dość na dzisiaj - powiedziałem

- No coś ty. Naprawdę było dziś miło - znów widziałem jej piękne dołeczki w policzkach

- Przyjemność po mojej stronie. Do następnego razu.

- Do zobaczenia Mike - powiedziała i pochyliła się nade mną. Dała mi buziaka w policzek. Buziaka w policzek!

Just friendsWhere stories live. Discover now