2.11

38.8K 2.2K 277
                                    

Dzisiaj jest mój ostatni dzień, który spędzę w pracy przed wyjazdem na wakacje z przyjaciółmi. Poprzedni tydzień był dla mnie dość stresujący ponieważ po długim leniuchowaniu w domu wracając do pracy zastał mnie ogrom pracy. Do tego dochodzi jeszcze sytuacja z Jake'iem... Chłopak cały czas napawa mnie wzrokiem gdy gdzieś przypadkowo spotkamy się w pracy a ja robię wszystko by go unikać, i to nawet dobrze opanowałam.

Martwię się jednak, że pewnego dnia ten facet przekroczy pewną granicę i będę musiała powiedzieć o wszystkim Mike'owi a to na pewno nie będzie przyjazna rozmowa. Wiem, że z dnia na dzień gdy przedłużam tą rozmowę tak na prawdę pogarszam tylko swoją sytuację.

- Halo? - pytam gdy dzwoni mój telefon

- Hej skarbie - nagle słyszę ten aksamitny głos mojego chłopaka po drugiej stronie słuchawki

- No hej - odpowiadam szybko

- Już się stęskniłem za tobą

- Jeszcze godzinka i będę cała twoja. Aż na tydzień - śmieję się

- Tydzień to i tak za krótko. Ja cię potrzebuję cały czas u swego boku - mówi seksownym głosem

- Mike przestań mnie rozpraszać - chichotałam - Muszę się jeszcze skupić na pracy, ale potem jestem cała twoja

- Dobrze, będę pamiętał o twojej obietnicy - śmiał się - Za godzinę jestem po ciebie

*
Nareszcie jest już 17 co oznacza, że kończę pracę na dziś. W firmie wyjątkowo jest dziś dużo osób o tej porze ponieważ czeka nas jakaś kontrola i Roger nakazał wszystkim uzupełnić odpowiednie dane w komputerach, papierki oraz umowy.

Zjeżdżając windą w dół cieszyłam się, że przez cały dzisiejszy dzień nie spotkałam Jake'a. To dziwne choć bardzo miłe uczucie nie patrzeć na jego parszywą twarz. Ale oczywiście musiałam wykrakać... na 12. piętrze do windy wszedł blondyn. Na szczęście nie byłam w kabinie sama. Unikałam kontaktu z chłopakiem a gdy winda zjechała na sam parter szybkim krokiem z niej wybiegłam

- Ashley! - krzyknął za mną ten idiota. Udawałam, że nie słyszę - Ashley! Już myślałem, że cię nie dogonię - mówił lekko zdyszany gdy podbiegł do mnie

- Przepraszam. Nie mam czasu na pogawędki - burknęłam wychodząc z budynku.

Na zewnątrz była okropna pogoda, strasznie padało i wiało co powodowało, że musiałam stać przed wejściem pod zadaszeniem. Oczywiście blondyn nie dał za wygraną

- Czekasz na kogoś? - pyta a w tej samej chwili dzwoni mój telefon a ja ignoruję jego pytanie

- Tak - burknęłam

- A może cię podwieźć?

- Nie dzięki, czekam na chłopaka

- Ach tak... W takim razie ci potowarzyszę - uśmiechnął się. Kurwa...

- Wiesz co, chyba zapomniałam pewnej teczki z mojego gabinetu. Pójdę po nią - uśmiechnęłam się sztucznie w stronę chłopaka i znów weszłam w głąb budynku. Oczywiście kłamałam z tą teczką ponieważ nie chcę by Mike napotkał mnie razem z blondynem.

Ale wiedziałam, że Jake będzie patrzył czy faktycznie udam się do gabinetu. Musiałam znów wjechać windą na górę, posiedzieć chwilę w gabinecie i znów zjechać w dół a wtedy Mike już na pewno będzie na mnie czekał na parkingu. I taki właśnie mam plan.

Spokojnie jadę windą, o dziwo sama. Idąc do gabinetu dostałam sms'a od bruneta, że czeka na mnie w samochodzie na dole. Odpisałam mu, że jestem jeszcze w biurze ale za chwilę będę. Gdy siedziałam wygodnie w obrotowym fotelu nagle zza mnie wyłonił się Jake mocno mnie strasząc

Just friendsWhere stories live. Discover now