2.45

31.8K 2.2K 283
                                    

ASH'S POV:
Ten człowiek jest nie możliwy. Nie o to mi chodziło gdy pytałam o jego kolej w zadawaniu pytań...

Co ja mam ci odpowiedzieć

- Mike - zaczęłam niepewnie

- Kochasz mnie? - powtórzył pytanie - Po prostu odpowiedz - mówił spokojnie, ale widziałam jego niepokój na twarzy

- Mike, co ja mam ci odpowiedzieć?  Dobrze znasz odpowiedź - odpowiedziałam

- Miłość to miłość - poruszał śmiesznie brwiami - Żebyś nie myślała sobie, że u mnie się coś zmieniło... ja również cię kocham, słoneczko - podszedł bliżej i pocałował mnie w czubek głowy tak czule jak robił to zawsze

- Tęsknię za tym

- Ja też, ja też - mówił wolno wciąż mnie przytulając i powalając mnie na kolana swoim zapachem i męskością

- Da się to jeszcze wszystko naprawić? Myślisz, że będziemy potrafili sprawić, że wszystko wróci do normy? - spojrzałam głęboko w jego piękne oczy

- Skarbie, nie zadawaj mi tak wiele pytań, bo nie znam na nie odpowiedzi. Wiem tylko, że jest mi bez ciebie źle. Chcę byś do mnie wróciła. Nie ważne jak szybko i kiedy będziesz gotowa, poczekam - uśmiechnął się muskając palcami moje policzki

Znowu czułam się tak cholernie bezpiecznie w jego ramionach słuchając bicia jego serca i tego seksownego głosu. To jest moje miejsce na ziemi.

Za oknem rozchulała się wielką burza i strasznie zaczęło padać a w mieszkaniu zrobiło się ciemnej. 

- Która w ogóle jest godzina? - zapytał Mike

- Prawie dwudziesta. Musisz już iść? - zasmuciłam się patrząc na zegarek

- Nie, kotku, nie muszę - odetchnęłam z ulgą po jego słowach - Wiem, że nie lubisz gdy pada deszcz i jest burza, więc jeszcze zostanę trochę i poczekam aż przestanie - odgarnął moje włosy do tyłu. Mike dobrze wie, że od czasu wypadku mam pewne stany lękowe związane z burzą.

- To może zjesz coś?  Albo chcesz coś pooglądać?  - zaproponowałam i w tym samym momencie zgasło światło w całym mieszkaniu wraz ze wszystkimi urządzeniami

- Nie bój się - znowu złapał mnie w objęciach zaraz po tym gdy pisknęłam

- Nie boję - odgryzłam się

- Pewnie korki wystrzeliły, masz jakąś latarkę? Może da się coś zrobić.

- Latarki nie mam, ale wątpię, że da się to naprawić. Popatrz, całe osiedle chyba nie ma prądu - wskazałam na bloki za oknem

- Więc mamy mały problem - zaśmiał się Mike

- To wcale nie jest śmieszne - nadymałam się - Zadzwonię do Dan, że nie mamy prądu

- Spoko, ja poszukam może jakiś świeczek, macie tu jakieś? 

- Są w łazience w szafce na dole - mówiłam wybierając numer do przyjaciółki a twarzy chłopaka nie widziałam w ogóle, jedynie co to zarys jego ciała

- Mam nie przyjeżdżać bo masz romantyczny wieczór z Mike'iem? - zapytała się Dan odbierając komórkę

- Ale ty jesteś głupia - wyłam z jej nie śmiesznego żarciku - Dzwonię bo nie mamy prądu przez ta burzę, w całej okolicy go nie ma

- O cholerka. I co teraz?

- No a co ma być?  - zaśmiałam się

- To, że bezsensowne jest moje wracanie do domu gdy nie ma prądu. Poczekaj chwilkę - mówiła. Słyszałam, że rozmawia ze Scottem - Mała,  ja zostanę na tę noc u Scotta. Zanim cokolwiek powiesz, nie bój się o mnie. Jest u niego siostra z chłopakiem, więc nie musisz się martwić

Just friendsWhere stories live. Discover now