2.50

36K 1.9K 269
                                    

MIKE'S POV:
Gdy zadałem Ash pytanie o dziecko widziałem na jej twarzy strach. Dosłownie.

- Wiesz, nie musimy się spieszyć. Jesteśmy jeszcze młodzi, mamy co prawda już 26 lat i na dzieci jest czas ale za rok może dwa? Co ty na to? - spokojnie mówiłem trzymając ją za rękę

- Wiem, ja to wszystko wiem - lekko się uśmiechnęła - Masz rację. Jak już to wszystko się skończy - wskazała ręką dookoła - To myślę, że niczego innego nie będziemy pragnęli jak właśnie dziecka

- I co nie wkurzasz się? Przepraszam, że o to pytam ale zawsze te rozmowy kończyły się kłótnią a ty jesteś spokojna jak Daniele gdy śpi - wciąż się dziwiłem

- Bo dzisiaj zrozumiałam, że jestem cholerną szczęściarą i nie chcę więcej tracić czasu na jakieś pieprzone kłótnie i inne bzdety. Przez te sekrety tyle rzeczy się popsuło, nawet Dan i Zack. Dzisiaj się nie chcą nawet znać a kiedyś wskoczyliby za sobą w ogień - szatynka przybliżyła się do mnie wciąż patrząc mi w oczy - Nie chcę żeby kiedyś się tak stało, że skończymy tak jak oni

- Myślisz, że bym na to pozwolił? - przytuliłem ją ramieniem - Widzisz skarbie, tak już mam, że jak coś kocham to dbam o to na zabój. O ciebie się starałem długo i przeżyliśmy przez te trzy lata zbyt wiele żeby tak po prostu odpuścić. Jak mnie zostawiłaś czułem się jak gówno, jakby ktoś mi zabrał tlen

- Ciii - szepnęła i wtuliła się jeszcze bardziej w zagłębienie mojej szyi

- Nie zimno ci? - spytałem bo jest prawie północ i choć mamy lato jest dzisiaj strasznie zimno

- Właśnie jakoś mi gorąco - zachichotała

- Ash - nie mogłem wytrzymać z jej niepohamowania

- Nie chodzi mi o seks! - oburzyła się - Na prawdę mi ciepło

- Już myślałem, że chce ci się igraszek na ganku. Ale tak czy siak, zbierajmy się już bo jest późno - powoli zaczynałem wstawać z ziemi

- A miałeś mi jeszcze coś powiedzieć o tej sprawie z Georgem - mówiła Ash gdy również jej pomagałem się podnieść

- No tak. Myślałem, że zrobię to w domu ale skoro już teraz zaczęłaś to okej. Powiedział mi, że za trzy tygodnie jest jakieś posiedzenie zarządów i on wraz z kilkunastoma osobami będzie w nim uczestniczył

- Okej, czyli ty też jesteś w tej grupie? - po jej pytaniu przytaknąłem - A gdzie to jest i jak długo trwa?

- Tydzień albo półtora, George sam do końca nie wie - mówiłem spokojnie

- Nie odpowiedziałeś gdzie - przymrużyła oczy

- W Calgary

- Co?! Przecież to jest w pieprzonej Kanadzie! - oburzyła się

- Wiem gdzie leży Calgary - uśmiechnąłem się, ale nie podziałało to na nią - Szybko zleci, nic się nie przejmuj

- Wiem, ale to i tak za daleko. Czemu oni zawsze muszą ciebie brać na jakieś wyjazdy - zarzuciła mi ręce na szyję - Czekaj, nie kończ. Ja to zrobię. Biorą cię bo jesteś najlepszy - zapiszczała

- Co się stało z kłótliwą Ashley i co z nią zrobiłaś?

- Oj, daj spokój. Jestem na jakimś miłosnym haju, wiesz motylki w brzuchu i te sprawy - zaśmiała się

- Idziemy już, motylku - złapałem dziewczynę i wniosłem na rękach do środka

- Czekaj, jak to było? "Jesteś w chuj romantyczna"? - znowu sobie żartowała gdy zamykałem drzwi od tarasu

Just friendsWhere stories live. Discover now