2.17

41.7K 2.2K 309
                                    

Kocham go bardzo. To moje światełko życia. Mój Mike.

- Tak - odpowiadam - Chcę być twoją żoną

Gdy wypowiadam te słowa brunet zakłada mi na palec prześliczny srebrny pierścionek wykonany z kilku karatów. Wstaje i podnosi mnie na ręce. Kręcimy się w okół a ten głupek krzyczy głośno, że mnie kocha

- Ja ciebie też, skarbie - mówię zadowolona gdy brunet postawił mnie już na ziemi.

Nagle rozlegają się brawa, muzyka znów zaczyna grać a ja dostaję od personelu restauracji bukiet kwiatów wraz z gratulacjami

- Ty to wszystko zaplanowałeś? - pytam Mike'a a on kiwa dumnie głową

*

Jestem na prawdę w szoku i pod wrażeniem tego co zrobił( już teraz) mój narzeczony. Gdy docieramy do hotelu w drzwiach czekają na nas Dan oraz Zack. Widząc nas zadowolonych oraz mnie z bukietem wykrzykują coś w rodzaju gratulacji

- Ash, tak się cieszę! - brunetka niemal rzuca się na mnie z uściskiem - Wiedziałam, że się zgodzisz

- Jak to, to ty wiedziałaś? -pytam - Oni wiedzieli?- zwracam się do Mike'a

- Pewnie, że tak

- Gratulacje Ashley - Zack podchodzi do mnie i składa mi całusy na policzkach - Stary wiedziałem, że dasz radę - śmiał się w stronę Mike'a

- Kocham cię, głupku - mówię obejmując bruneta

- Głupku? - śmieje się - Jestem teraz twoim narzeczonym

- Narzeczony - mówię testując to słowo - Narzeczony. Ładnie to brzmi - posyłam mu uśmiech

- Kochani, ja wiem, że właśnie się zaręczyliście i chcielibyście to uczcić ale mamy za 2 godziny samolot. Przebierzcie się i zbierajmy się już na lotnisko - mówi spokojnie Zack

- Cholera, faktycznie! - krzyczę zdumiona

- Spokojnie - uspokaja mnie Mike

- A tak przy okazji, gdyby nie ja to tych zaręczyn by nie było - mówi Zack

- To znaczy? - pytam zdziwiona

- Twój kochany tak za tobą szaleje, że o mało nie zapomniałby pierścionka! - śmieje się

- Denerwowałem się, tak? - usprawiedliwia się brunet

- Zaraz, zaraz. To ta szopka z kartą na siłownię to była tylko przykrywka? - pytam powstrzymując śmiech a obydwoje panowie kiwają głowami

*

Lot do domu jest bardzo spokojny. Za oknem jest ciemna noc i na pokładzie chyba wszyscy śpią. Mój kochany również. Nie wierzę, że weźmiemy ślub i założymy rodzinę. Kurczę, musimy pogadać o dzieciach. Oczywiście chcę je mieć z Mike'iem ale nie teraz. Za kilka lat. 

Kto by pomyślał jeszcze półtora roku temu, że będę miała kochającego narzeczonego?

*
- Nie ma to jak w domu - pisnęłam z radości gdy leżałam z Mike'iem już u nas w łóżku

- To prawda. Tu jest najlepiej - mruczał

- Nadal jestem w szoku, że mi się oświadczyłeś - obróciłam się w stronę chłopaka a na jego twarzy był wielki uśmiech

- Skarbie, chciałem zrobić to o wiele wcześniej ale pomyślałem, że na tym wyjeździe będzie idealny moment - musnął mnie delikatnie w usta

- Jest piękny - powiedziałam unosząc dłoń patrząc na pierścionek - Kocham cię strasznie

- Ja ciebie też - znowu zostawił szybko pocałunek na moich ustach. Cholera! A co z jego rodzicami? Trzeba im to jakoś powiedzieć...

Just friendsWhere stories live. Discover now