2.29

34.6K 2.3K 187
                                    

ASH'S POV:
Przez następne pół godziny nie potrafiłam się uspokoić. Wpadłam w histerię. Dopiero kiedy pielęgniarki, które podały mi jakieś silne leki uspokajające poczułam się lepiej. Chociaż nie, nie poczułam się lepiej. Chwilę temu dowiedziałam się, że byłam w ciąży, o której nic nie wiedziałam.

Co ze mnie za kobieta, skoro nie wiedziałam nawet, że byłam w ciąży?

A najgorsze jest to, jak potraktował mnie Mike. Jak gówniarę, która ukrywa, że nosi jego dziecko. Nasze dziecko. Nie powiem, miał prawo się wkurzyć. Miał prawo się drzeć. Ale, nie miał prawa mnie oskarżać o takie coś. Zachował się jak kawał skurczybyka!

Przez chwilę lekarz ze mną rozmawiał i oferował pomoc psychologa ale powiedziałam mu, że mi przejdzie. Kiedyś. Ten jednak się uparł i poprosił jakiegoś doktorka by sprawdził co z moją psychiką  i według niego zachowuję się jak normalna kobieta po poronieniu.

Serio? Tyle to i ja wiem.

Gdy całe te zbiegowisko w białych fartuchach już sobie poszło zostałam sama w sali. Mike przez cały ten czas był na korytarzu bo ponoć w czasie "ataku" rzuciłam w nim jakimś przedmiotem. Pewnie stąd ten doktorek psychiatra.

Wiedziałam, że to tylko kwestia czasu i brunet zaraz wparuje do pokoju. Lecz jednak bardzo tego nie chciałam. Nie chcę teraz na niego patrzeć. Nie po tym jak się zachował w stosunku do mnie.

Ale nie minęły dwie minuty a ja od razu poczułam jego obecność w pokoju. Odwróciłam się tyłem do wejścia i usłyszałam jak chłopak siada za mną na krześle. Trwaliśmy tak w ciszy przez kilkanaście minut dopóki on nie zaczął pierwszy rozmowy

- Ash - położył dłoń na moim biodrze owiniętym kołdrą - Przepraszam cię tak bardzo - mówił cicho - Zachowałem się... Boże, Ashley, ja cię tak strasznie przepraszam. Nie pomyślałem o tym, że mogłaś nie wiedzieć. Jestem kompletnym frajerem. Proszę, wybacz mi - błagał

Ale w pewnym momencie chyba przestałam go słuchać. Ryczałam jak głupia i nie kodowałam co Mike mruczy tam sobie pod nosem. Zachował się jak zwykły dupek.

- Posłuchaj, dla mnie to też był ogromny cios. Ale to się stało tak szybko. Najpierw wiadomość o tym, że Jake cię pobił, twoja operacja, nieprzytomność, potem dowiedziałem się o dziecku a następnie zatrzymało ci się serce na moich oczach. To zbyt wiele - chłopak niemalże płakał

Jedyne na co teraz było mnie stać to uściśnięcie jego dłoni. Tyle. Leżałam tak tyłem do niego Bóg sam wie ile gdy w końcu odpłynęłam w głęboki sen. Tak, tego było mi naprawdę potrzeba. Nie żebym nie spała przez trzy tygodnie.

*
Następnego ranka gdy się obudziłam za oknem było jeszcze ciemno. Mike spał na fotelu na końcu sali przykryty jakimś kocem. Szczerze mówiąc, po tym gdy się wybudziłam marzyłam jedynie o ciepłym przytuleniu przez chłopaka ale z tym to sobie jeszcze poczekam. Nie zanosi się na razie na przytulaski w naszym związku. O ile nadal jesteśmy w jakimkolwiek związku.

Właśnie, dopiero teraz spostrzegłam, że nie mam na sobie pierścionka zaręczynowego. Lekarze mi go ściągnęli czy może Mike postanowił się już ze mną odpowiednio pożegnać? 

Ciekawe ile jeszcze tutaj poleżę? Chciałabym już wrócić do domu albo chociaż do pracy bo ten szpital sprawia, że czuję się jak ptaszek zamknięty w klatce.

*

MIKE'S POV:

- Porozmawiamy? - zapytałem szatynkę gdy wychodziła z łazienki

- O czym chcesz rozmawiać? O tym, że potraktowałeś mnie jak zwykłą kłamczuchę czy o tym, że poroniłam? - odpowiedziała z ironią

- Ash, dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli

Just friendsWhere stories live. Discover now