2.47

35.9K 2.3K 501
                                    

Chyba się już obudziłem, bo czuję jakieś przyjemne zapachy. To kawa? Coś słodkiego? Nie wiem, ale pachnie nieziemsko! Gdy otwarłem oczy od razu zauważyłem, że mojej ślicznotki nie ma obok mnie. Przecież nie śniło mi się to wszystko wczoraj... 

Postanowiłem podążyć za tym pięknym zapachem dobiegającym z kuchni i... było warto. Oparłem się o ścianę by w ciszy oglądać zgrabną kobietę w mojej koszulce ruszającą biodrami w rytm muzyki. Pod nosem podśpiewywała piosenkę, która była puszczana z mojego laptopa, a na blacie faktycznie stały dwa kubki zalane kawą, obok talerzyk z tostami, naleśnikami oraz omlet.

Podszedłem bliżej do Ashley, wtuliłem głowę w zagłębienie jej szyi a ręce owinąłem wokół jej talii. Niestety efekt był inny niż przypuszczałem ponieważ ona pisnęła na cały dom

- Mike, ty debilu! Wystraszyłam się! - wciąż krzyczała, lecz teraz była odwrócona w moją stronę

- Przepraszam - śmiałem się

- Mogłam się oparzyć, wiesz? Trafiłabym wtedy do szpitala i tyle z naszego wspólnego życia - pokazała mi język

- Oj nie przesadzaj, byłbym wtedy twoim doktorkiem i na pewno szybko byś wyzdrowiała - szybko cmoknąłem ją w usta by dziewczyna nie zdążyła czegokolwiek powiedzieć

- Okej, wybaczam - uśmiechnęła się - Ale miałam ci to wszystko zanieść do łóżka - wskazała dłonią na jedzenie

- Nie ma sprawy, skarbie. Weź kubki a ja zaniosę resztę - klepnąłem ją w tyłek a ona podskoczyła

- Jesteś niewyżyty, Webber!

- A ty to lubisz, Anderson! - poruszałem brwiami ale ona się tylko roześmiała

Gdy wszedłem do sypialni za Ashley odstawiłem talerzyki na etażerce przy łóżku i wspólnie wskoczyliśmy na łóżku by wygodnie się rozsiąść i zacząć zajadać te cudowne jedzonko.

- A co się stało, że chciałaś mi zrobić śniadanie do łóżka? - pytałem zajadając się omletem 

- Tak jakoś. Chciałam ci umilić ten dzień - Ash zbliżyła się do mnie i pocałowała mnie w policzek

- Wiesz, że nie musiałaś. Zwłaszcza, że tak dużo tego zrobiłaś, nie zjemy tego we dwoje 

- Jak nie zjemy to najwyżej zostawi się Zackowi, albo zjesz później - mówiła przerzucając kanałami w telewizorze

- Sam mam to potem zjeść?

- Przecież ci mówię, że możesz podzielić się z Zackiem - zachichotała, ale nie zrozumiała o co mi chodzi

-Nie w tym rzecz, Ashley. Zabrzmiało to tak jakbyś zaraz po tym śniadaniu miała zniknąć znów z mojego życia 

- Co? Nie, nie, nie. Źle mnie zrozumiałeś, Mike - szybko usiadła twarzą do mnie - To znaczy, wiadomo, że będę musiała spadać za jakieś cztery godzinki bo muszę iść do pracy, ale nie zostawiam cię - jej malutkie dłonie znalazły się na moich policzkach

- Na pewno? - zabrzmiało to trochę desperacko, choć może i tak się teraz czuję

- Tak - kiwnęła dodatkowo głową

- A wprowadzisz się tu? - zapytałem prosto z mostu

- Mike, nie wiem. Co prawda te mieszkanie, w którym teraz mieszkami jest Rogera i nie możemy mu tak długo tam siedzieć, ale z drugiej strony, nie chcę zostawić samej Daniele

- Wiesz, że gdybym nie Zack to mogłaby znów tu mieszkać

- No wiem, ale nie chcę by oni znów się ze sobą sprzeczali, w dodatku wydaję mi się, że ta relacje jej ze Scottem to coś poważnego - wzruszyła ramionami

Just friendsWhere stories live. Discover now