Wzdychając głęboko, otworzyłam oczy. Na początku światło przyprawiło mnie o lekkie mdłości, ale szybko unormowałam oddech, przewracając się na drugi bok, tyłem do okna. Leniwie sięgnęłam po telefon leżący obok mojej poduszki i zerknęłam na godzinę. Ekran informował, że była dopiero za dziesięć ósma. ''No litości...'' Zakrywszy głowę kołdrą, zaczęłam się zastanawiać dlaczego się obudziłam. Przecież z własnej woli nie przerwałabym snu, gdzie na plaży Colin O'Donoghue leży niedaleko mnie na kocu bez koszulki. Tak, bez koszulki. W sumie na odpowiedź długo nie czekałam, bowiem zaraz usłyszałam ten sam głośny krzyk Zoey.
Chcąc zobaczyć co się dzieje, w miarę moich możliwości, szybko zerwałam się z łóżka. Już chwytałam za klamkę, kiedy zauważyłam coś dziwnego w lustrze, kiedy obok niego przeszłam. Zdezorientowana cofnęłam się, stając przed swoim odbiciem.
- Boże- jęknęłam, widząc, że spałam w ubraniach z imprezy. Wczoraj pewnie byłam zbyt zmęczona, żeby nawet zrzucić to z siebie i po prostu walnęłam się na łóżko od razu zasypiając...
Potrząsając głową, wyszłam z pokoju. Dźwięki kłótni dochodziły z salonu, więc jak najszybciej się tam skierowałam. Po drodze minęłam się z Patchem, który tylko posłał leniwy uśmiech, idąc na górę z kubkiem kawy. ''Pewnie jego też obudziły...''
W końcu niepewnie stanęłam w przejściu między korytarzem, a salonem. Zoey i Ella stały naprzeciw siebie, obie z założonymi na piersiach rękami.
- Boże, ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się denerwujesz!- wyrzuciła młodsza.
- Bo do cholery, obiecałaś, że to się nie powtórzy!- wykrzyknęła kobieta.
- Ile razy mam powtarzać, że to ona ściągała ze mnie!- Zoey wyrzuciła ręce do góry, chyba w geście frustracji.
- Nie obchodzi mnie Izzy, Zoey- westchnęła matka- Po prostu coraz częściej przynosisz mi kartki z jedynkami do podpisywania.
- To nie moja wina, że nauczyciele ciągle robią jakieś kartkówki, a testy mają jak...
- Słyszałam to już od ciebie. Jakieś dziesięć razy w ciągu ostatnich trzech miesięcy.
- Ale...
- Nie chcę już słuchać żadnych wyjaśnień. Zaczął się czerwiec. To z jaką średnią skończysz ten rok zależy tylko i wyłącznie od ciebie- Ella ostatni raz posłała brunetce ostre spojrzenie i poszła w kierunku kuchni. Zoey natomiast wkurzona chyba do granic możliwości, przeszła obok, nawet nie zwracając na mnie uwagi i wbiegła po schodach na górę. Ja sama postanowiłam, że wolę skonfrontować się z matką, dlatego po cichu podreptałam do drugiego pomieszczenia. No i chciałam sobie zrobić kawę...
- O co chodzi?- zapytałam, wchodząc do kuchni.
- Chyba przestała sobie radzić w szkole- odpowiedziała Ella.
- A radziła sobie wcześniej?- uniosłam brwi, podchodząc do ekspresu z kawą.
- Leciała na samych A i B- westchnęła, a mnie lekko ta informacja zbiła z tropu. Bo skoro
Zoey była jedną z tych najpopularniejszych w szkole, to sądziłam, że ledwo udaje jej się ściągać. ''Nie oceniaj książki po okładce...''- A od jakiś trzech miesięcy idzie jej coraz gorzej...
- To tak długo jak tu jestem- mruknęłam pod nosem, patrząc w skupieniu jak w szklance powstaje moja dawka energii na dzisiejszy poranek.
- To zwykły zbieg okoliczności- powiedziała to z taką niepewnością, jakby samą siebie też chciała do tego przekonać.
CZYTASZ
Butterfly | HS
Fanfiction- To nie ma sensu. Jestem do niczego- westchnęłam, siadając na panelach, przy wielkim lustrze. - Wcale nie- chłopak posłał mi swój piękny uśmiech- Jesteś jak motyl. Kiedy już rozwiniesz skrzydła, będziesz niesamowita.