Rozdział 23

6.4K 356 44
                                    

- Dobranoc kochanie!- ciotka Kate pomachała mi na pożegnanie.

- Tak, dobranoc- posłałam kobiecie ostatni uśmiech, zamykając za nią drzwi.

Kiedy wreszcie wszyscy wyszli, odetchnęłam z ulgą, opierając się o pobliską ścianę. ''Nareszcie...'' Uśmiechnęłam się sama do siebie, dumna, że przetrwałam ten rodzinny wieczór. Stresowałam się nim niemiłosiernie przez cały dzień, a teraz było już po wszystkim. Okazało się, że nie było to takie bardzo straszne. Cała rodzina okazała się bardzo sympatyczna. Na szczęście tylko raz padło pytanie o mojego ojca. Więcej nikt nie poruszał tego tematu. Wszyscy byli dla siebie mili, śmiali się, trochę podyskutowali o polityce i innych pierdołach. Było naprawdę fajnie.

Odepchnęłam się i ruszyłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia, zobaczyłam Ellę krzątającą się przy zmywarce.

- Może pomóc?- zapytałam, stając obok niej.

- Nie, poradzę sobie już sama- uśmiechnęła się do mnie- I jak wrażenia?

- Cóż...- westchnęłam- Ciekawa ta rodzinka. Zwłaszcza babcia Penny- zmarszczyłam brwi, przypominając sobie starszą kobietę, czym wywołałam śmiech u Elli.

- I jej opowieść o tym jak przeżyła namiętny romans z gorącym francuzem- prychnęła i tym razem to ja się zaśmiałam.

- Zastanawiam się ile w tym prawdy- oparłam dłonie na końcach blatu, po czym podskoczyłam, siadając na nim.

- Pewnie tylko fakt, że była w tym Paryżu- wzruszyła ramionami.

- Ale bliźniaki są świetne- uśmiechnęłam się szeroko.

- Tak, ale czy Angel nie powinna być aniołkiem, a Anger tym złym?- kobieta zmarszczyła brwi.

- Ale to całkiem zabawne, że jest na opak.

- Pewnie masz rację- uśmiechnęła się do mnie.

Naprawdę miło było tak po prostu rozmawiać z matką, której nie miało się przez tyle lat. Z jednej strony czułam się trochę dziwnie, ale z drugiej była to naprawdę świetna sprawa. Jasne, zawsze miałam tatę, jednak nie mogłam z nim o wszystkim rozmawiać. Sama musiałam rozkminić okres, golenie i te sprawy. Próbował ze mną o tym rozmawiać, ale nawet pogadanka o bezpiecznym seksie poszła mu lepiej niż o miesiączce. W sumie... Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.

- Okey, idę się spakować- poinformowałam, zeskakując na podłogę.

- Jeśli chcesz to naprawdę mogę cię zawieźć.

- Nie trzeba. Zayn powiedział, że po mnie przyjedzie- uśmiechnęłam się ostatni raz, po czym opuściłam kuchnię.

Dzisiaj miałam nocować u Harrego. Po wczorajszej akcji razem z Malikiem stwierdziliśmy, że na zmianę będziemy go pilnować. Nie chodziło o brak zaufania, czy o to, że baliśmy się, że mógłby coś sobie zrobić albo upić się. Nie, bo Harry taki nie był. My po prostu chcieliśmy być przy nim w trudnych chwilach. Wiedziałam co przeżywał, choć jak mówił, jego stosunki z ojcem były słabsze niż moje z tatą. Mimo wszystko to jego rodzic. A nic tak nie boli jak jego strata. Ja trzymałam to wszystko w sobie, bo nie miałam już nikogo. Nie chciałam aby Harry przechodził to w taki sposób. Pragnęłam aby wiedział, że mógł na mnie liczyć. Zawsze.

Wchodząc po schodach zadzwoniłam do Zayna, który oznajmił mi, że będzie za piętnaście minut. W pokoju rzuciłam telefon obok torby na łóżku, którą wcześniej przygotowałam i poszłam do łazienki. Po związaniu włosów w coś przypominającego koka, zrzuciłam z siebie spódnicę, na którą namówiła mnie rano Ella oraz koszulę. W samej bieliźnie wróciłam do pokoju.

Nie wiedziałam dlaczego, ale uśmiechałam się sama do siebie. Chyba po prostu cieszyłam się, że miałam spędzić czas z Harrym. Bo ostatnio to dawało mi najwięcej szczęścia...

Wyjęłam z szafy szare, zwężane dresy, razem z czarnym sweterkiem, a wszystko rzuciłam na łóżko. Podeszłam jeszcze do komody. Kiedy wygrzebałam z szuflady moje ulubione rażąco-różowe skarpetki, wciąż uśmiechnięta podeszłam do łóżka. Ubrałam się w miarę szybko, po czym rozejrzałam się po pokoju. Miałam nadzieję, że niczego nie zapomniałam. Choć pewnie i tak z moim szczęściem było na odwrót.

Gdy zadzwonił telefon, chwyciłam go razem z torbą w rękę i wybiegłam z pokoju, kierując się na dół. Dość zwinnie ubrałam buty i zarzuciłam kurtkę. Krzyknęłam jeszcze do Elli, że będę jutro przed pierwszą, po czym wyszłam z domu.

Przebiegłam całe podwórko, zamknęłam za sobą furtkę i w końcu znalazłam się przy samochodzie Malika. Chłopak opierał się o drzwi auta, a jego wzrok utkwiony był w telefonie.

- Hey- przywitałam się, kiedy stanęłam przed nim.

- Cześć- odpowiedział, podnosząc głowę do góry i patrząc na mnie.

- Dzięki, że mnie podwozisz- uśmiechnęłam się lekko, co szybko odwzajemnił.

- Nie ma sprawy- wzruszył ramionami- Jedziemy?

- Tak- skinęłam, obchodząc samochód. Już chciałam chwycić klamkę, ale uprzedziła mnie dłoń chłopaka. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy otworzył przede mną drzwi. ''Dlaczego mnie to bawi?'' Spojrzałam na niego rozbawiona, wskakując już do środka. Położyłam sobie torbę na kolanach i zapięłam pas.

- Tak w sumie...- zaczął Zayn, gdy wsiadał na swoje miejsce- Nadal nie podziękowałem ci za wczoraj...- westchnął, spoglądając na mnie. Ściągnęłam brwi, nie bardzo wiedząc o co mu chodziło- Za Harrego. Gdyby nie ty, nie...

- Zayn, daj spokój- przerwałam mu- Harry to mój przyjaciel, byłam do tego zobowiązana.

- Ja wiem, ale po prostu tak cholernie się o niego martwiłem, a gdyby nie ty, pewnie nadal nie wiedziałbym co się stało- znów wzdychając, opadł na fotel- Chyba jestem nadopiekuńczy- mruknął, po czym odpalił silnik.

- Chyba tak- zaśmiałam się cicho, klepiąc go delikatnie po ramieniu.

Droga minęła mi dość szybko. Rozmawialiśmy o próbach do zawodów, aż nagle zachciało mi się słuchać muzyki, dlatego wyciągnęłam rękę, włączając radio. Resztę czasu spędziliśmy na przekrzykiwaniu artystów w ich utworach, fałszując przy tym niemiłosiernie. Ostatnio bardzo dobrze czułam się towarzystwie Malika. Choć nie był mi tak bliski jak Harry, to wiedziałam, że mogłabym z nim zawsze porozmawiać, gdybym tego potrzebowała.

To niewiarygodne, że jakieś trzy miesiące temu onieśmielał mnie tak bardzo, że nie potrafiłam nawet spojrzeć mu w oczy, a teraz siedziałam z nim w samochodzie, śpiewając durne piosenki. Niesamowite jak wszystko szybko może się zmienić.

~*~

Cóż, mogę tylko powiedzieć: przepraszam, że nie było mnie tydzień.

Nie będę się tłumaczyła, bo nie muszę XD Ale naprawdę nie miałam czasu usiąść nad rozdziałem :(

KOCHAM WAS WSZYSTKICH KOCHANI!

Wszystkiego najlepszego dziewczyny z okazji dnia kobiet :)

I tak wql to już 23 rozdział... To tak szybko leci... :'(

Więc jak mi wyszła ta nieszczęsna 23? :)

Butterfly | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz