Rozdział 18

6.7K 363 36
                                    

Zamknęłam książkę, odrzucając ją na bok. Nie miałam dzisiaj głowy do czytania. Wciąż nie mogłam się skupić. Moje myśli cały czas latały jak opętane od Alex do Harrego. No i jeszcze miałam na sobie tą jego bluzę, która cholernie intensywnie pachniała nim. ''Tak, to zdecydowanie przez to...'' Z westchnięciem wstałam od biurka i ruszyłam w stronę łóżka. Po drodze zrzuciłam kapcie, a kiedy już walnęłam się na materac, usłyszałam otwieranie drzwi.

Nie mogła to być Ella ani Patch, oboje pojechali do siostry mężczyzny, która miała dzisiaj imieniny. Chcieli zaciągnąć też nas tłumacząc, że to spotkanie rodzinne, jednak ja nie byłam jeszcze gotowa na poznawanie wszystkich, a Zoey zwyczajnie miała coś lepszego do roboty. Dlatego, stwierdzając, że to moja przyrodnia siostra, nawet się nie odwracając, zapytałam oschle.

- Czego chcesz?

- Ciebie też miło widzieć- usłyszałam głos za sobą. Męski i zachrypnięty. ''Cholera...''

- Harry?- odwróciłam się szybko, a po sekundzie ujrzałam chłopaka, stojącego w przejściu- Co ty tutaj robisz?

- Aktualnie stoję- uśmiechnął się, ale widząc moje znudzone spojrzenie, wywrócił oczami- Zabieram cię na imprezę.

- Kto powiedział, że chcę iść?- zmarszczyłam brwi.

- Kto powiedział, że pytałem?- uśmiechnął się szeroko.

Prychnęłam pod nosem, odwracając się od niego. Sięgnęłam po poduszkę i wtuliłam w nią twarz. ''Nigdzie się nie ruszam.''

- Louisaaa- przeciągnął ostatnią literę mojego imienia, co brzmiało... uroczo.

Zaśmiałam się pod nosem, nie patrząc nadal na niego. Po chwili usłyszałam kroki, a następnie materac obok mnie się ugiął.

- To tylko domówka u Zayna. Najwyżej dwadzieścia osób...

- Czemu chcesz, żebym poszła?- podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego. Leżał parę centymetrów ode mnie.

- Bo mam w zamiarze przenieść cię na kolejny etap naszej edukacji- obrócił głowę lekko w bok, wwiercając we mnie swój wzrok. Dokładnie tak jak zawsze. ''I weź tu się sprzeciwiaj, jak się tak na ciebie gapi.''

- Nie mogłeś zadzwonić wcześniej?- wywróciłam oczami, odpychając się na rękach i wstając.

- Nie- uśmiechnął się lekko, lustrując mnie wzrokiem. Po chwili jego uśmiech się poszerzył- Ładniej ci w tej bluzie niż mnie.

''O cholera...'' Już pewnie czerwona na całej twarzy, skinęłam i szybko odwróciłam. Podeszłam do szafy i zaczęłam udawać, że czegoś szukałam. Tak naprawdę chciałam schować swoją twarz.

- To całkiem słodkie, że wystarczy powiedzieć ci coś miłego, a ty już robisz się czerwona.

Starałam się ignorować jego, cholernie wkurzający i jednocześnie cudowny, śmiech, zaczynając szukać czegoś do ubrania się.

***

Siedziałam w samochodzie Harrego, przypatrując się mijanym ludziom. Jak zwykle wszyscy byli zajęci sobą, lub osobą im towarzyszącą. Tutaj matka z wózeczkiem uśmiechała się sama do siebie, obok starszy pan, podtrzymujący się na lasce, dalej trzy dziewczynki śmiejące się z czegoś. Szkoda, że mało kto zauważał innych. Popatrzyłam jeszcze chwilę na małego chłopca, prowadzącego psa, po czym opadłam, z westchnięciem, na siedzenie.

Kiedy już się przebrałam, Harry natychmiast zaprowadził mnie do samochodu, tłumacząc, że już się spóźniamy. Nie żeby mnie to jakoś szczególnie ruszyło, w końcu mógł mnie uprzedzić. ''Może wtedy zamknęłabym drzwi na trzy spusty.'' Poinformowałam Zoey, że wychodzę, co ją mało obeszło i napisałam też o moim wyjściu Elli.

W pewnym momencie Styles skręcił na jakiś podziemny parking. Chwilę mu to zajęło, ale w końcu znalazł wolne miejsce. Kiedy zaciągnął hamulec ręczny, odpięłam swój pas i chwyciłam klamkę. Wyszłam z samochodu, poprawiając na sobie kurtkę. Lekko trzasnęłam drzwiami, na co Harry zgromił mnie wzrokiem. Wzruszyłam ramionami i wydukałam nieme 'niechcący'.

- Nigdy nie trzaskaj drzwiami samochodu faceta. Nienawidzimy tego- wymruczał, po czym ruszył w stronę wejścia.

Westchnęłam i ruszyłam za nim. Dopóki nie doszliśmy do wielkich, metalowych drzwi, chłopak cały czas obracał się do tyłu i sprawdzał czy aby na pewno za nim szłam. Za piątym razem wywróciłam oczami, przyspieszając kroku, aby być obok niego. Kiedy doszliśmy pod drzwi windy, Harry nacisnął guzik i płyta się przed nami otworzyła. Styles przepuścił mnie przodem, wchodząc zaraz po mnie. Oparłam się o jedną ze ścian, obserwując  bruneta.

- Chyba pora cię poinformować o następnym kroku- zaczął, wciskając przed ostatni guzik na płytce.

- Okey, czyli?- zmarszczyłam brwi.

- Skoro już umiesz ze mną normalnie rozmawiać, spróbujesz dzisiaj z innym facetem- uśmiechnął się lekko, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy- Masz dzisiaj zagadać do jakiegoś chłopaka i poprosić o jego numer- wsunął dłonie do kieszeni, opierając się obok mnie.

- A co jeśli tego nie zrobię?- sprzeciwiłam się.

- Jak ma na imię ta twoja siostra przyrodnia?- spojrzał na mnie.

- Zoey- odpowiedziałam, nie bardzo wiedząc do czego zmierzał.

- Jeśli ci się nie uda, pocałuję Zoey- powiedział poważnym głosem, patrząc mi w oczy. ''To cios poniżej pasa...'' No bo, cholera, on nie mógł jej pocałować! ''Nie, żebym zazdrosna była...''

- Nienawidzę cię- syknęłam, odwracając wzrok od niego.

- Uwielbiasz mnie- zaśmiał się cicho, a w tym samym momencie drzwi się rozsunęły.

Równo wyszliśmy z windy, kierując się do domu Zayna. Szczególnie mi się tam nie spieszyło, jednak ze względu na to, że mój towarzysz stawiał jeden krok równy moim dwóm, musiałam trochę przyspieszyć.

W mieszkaniu było dość duszno, kręciło się sporo osób i lekko czułam zapach tytoniu, mimo że większość paliła na balkonie. Harrego od razu zaczepili jacyś znajomi, przez co zostałam sama. Spojrzałam ostatni raz za nim, a kiedy już posłał mi szeroki uśmiech z podniesionym kciukiem do góry, zniknął w innym pomieszczeniu.

Powoli, rozglądając się na boki, podeszłam do mini barku. Nigdy nie lubiłam pić, ale jeśli miałam rozmawiać z jakimś chłopakiem, potrzebna mi była odwaga. A nie miałam jej zbyt dużo, kiedy byłam całkowicie trzeźwa. Musiałam pokonać swoją nieśmiałość. Nie mogłam pozwolić, aby Harry pocałował Zoey. ''I tu wcale nie chodziło o mnie.''

W sumie dobrze to wymyślił. Musiałam zrobić to co on chciał, aby on nie zrobił czegoś, czego nie chciałam ja. Zwykły szantaż. ''Jednak, cholera, efektowny.''

Nie chciałam pić samej wódki, więc powoli wypiłam dwa drinki, rozglądając się za jakimś chłopakiem, który byłby sam. Pomijając już fakt, że legalnie nie mogłam jeszcze tu pić...

W końcu moją uwagę, przykuł średniego wzrostu chłopak, który tak samo jak ja obserwował całe towarzystwo. Ciężko wzdychając, odepchnęłam się od blatu i ruszyłam w jego stronę. Nie miałam problemu z równowagą ani nie zakręciło mi się w głowie, jednak czułam jakąś dziwną pewność siebie. Rozejrzałam się ponownie, szukając wzrokiem Harrego, lecz nigdzie go nie widziałam. Jeszcze raz biorąc głęboki wdech, zbliżyłam się do chłopaka. ''Okey, do odważnych świat należy.''

~*~

Uuuu no to się dziejeee :)

Okey, na początku chcę podziękować mojemu kochanemu anonimkowi, bo pewnie gdyby nie on, nie byłoby dzisiaj rozdziału :) Dziękuję za pomoc kochanie !

Cóż... Rozdział dzień po dniu i to dłuższy... Jestem za dobra. :)

I mam prośbę! Jeśli coś Wam się nie podoba w opowiadaniu, lub Waszym zdaniem jest złe, to piszcie. Spróbuję to poprawić :)

Więc jak Wam się podoba osiemnastka?

Butterfly | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz