Rozdział 13

6.8K 446 14
                                    

Biegłam za brunetką tak szybko jak tylko mogłam. Nie rozumiałam jak mogła stawiać tak duże kroki tak małymi nogami. Choć różnica między nami wynosiła jakieś dziesięć centymetrów, ja i tak uważałam, że to sporo.

Nie rozumiałam co ją skłoniło do nagłego wybiegnięcia ze stołówki. Normalnie rozmawiałyśmy, gdy nagle wstała od stołu, zostawiając wszystkie swoje rzeczy i wybiegła. Nie zastanawiałam się długo, złapałam nasze torby i popędziłam za nią. Nie zwracała uwagi na moje krzyki, brnąc przed siebie. Nagle skręciła w bok. Zatrzymałam się przed drzwiami jakieś pół minuty po niej. Westchnęłam głęboko i weszłam do męskiej łazienki.

Ostrożnie stawiałam kroki, a kiedy zobaczyłam, że nie było tu żadnego chłopaka, zbliżyłam się do kabin. W którejś z nich była moja przyjaciółka. Podchodziłam do każdej z kolei, aż w końcu natrafiłam na białe tenisówki. Odetchnęłam i zapukałam lekko.

- Alex...- zaczęłam delikatnie.

- Nie musiałaś za mną biec- usłyszałam słaby głos po drugiej.

- Ale chciałam- westchnęłam- Powiesz mi co się stało?

- Patrzyli się na mnie- głos się jej załamał- I śmiali się- prawie wyszeptała.

- Kochanie...- próbowałam nacisnąć klamkę, ale dziewczyna się zamknęła- Otworzysz mi?

Przez ten czas udało mi się poznać Alex Morgan. To na ogół szczęśliwa, zawsze chętna do pomocy, śliczna i urocza brunetka. Ale także bardzo wrażliwa oraz przejmująca się opinią innych. A zwłaszcza opinią chłopaka, w którym się beznadziejnie podkochiwała.

- Lou...- usłyszałam szepnięcie, a zaraz po tym strzyknięcie zamka. Po chwili w drzwiach ukazała mi się zapłakana Alex. Rzuciłam nasze torby na ziemię, rozkładając ręce, a dziewczyna szybko do mnie przylgnęła. Objęłam ją ramionami, uspokajająco gładząc po włosach.

- Alex, nie możesz się tym tak przejmować- szepnęłam w jej włosy- Nie warto.

- On też się śmiał- odpowiedziała, zanosząc się znów płaczem.

- Wpierdole mu, chcesz?- uśmiechnęłam się lekko, mając nadzieję, że rozbawię tym dziewczynę, jednak odpowiedziała mi kręcąc przecząco głową.

Westchnęłam, znów pocierając jej ramię. Stałyśmy tak, nie odzywając się. Nie wiedziałam co mogłabym jeszcze powiedzieć. Zazwyczaj jest tak, że nie ważne ile będzie się mówiło w takich okolicznościach osobie, ona i tak będzie wszystkiemu zaprzeczała. Liczyłam więc na to, że moja obecność choć trochę podniesie ją na duchu. Nagle usłyszałyśmy dzwonek, który oznajmił mi, że zaraz zacznie się lekcja angielskiego. Odsunęłam się delikatnie od Alex i spojrzałam na jej twarz. Tusz rozmazał się po policzkach, oczy były opuchnięte i czerwone od płaczu. Delikatnie starłam palcem ściekającą łzę, uśmiechając się delikatnie.

- Chcesz iść do domu?- zapytałam, będąc już gotowa nawet opuścić ostatnią dzisiaj lekcję.

- Nie- pokręciła głową, wzdychając głęboko. Szybko otarła policzki, po chwili zerkając na mnie- Bardzo źle wyglądam?

- Trochę- zaśmiałam się, czym zaraziłam dziewczynę- Chodź, ogarniemy cię.

Szybko wygrzebałam z torby jakieś chusteczki, namoczyłam je i podałam dziewczynie. Po pięciu minutach nie było śladu po makijażu. Zebrałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy z łazienki.

- Wszystko okey, ale musiałaś wbiec do męskiej?- zaśmiałam się, a ze mną brunetka.

***

W sumie lekcja minęła mi dość szybko. Kiedy odprowadziłam Alex pod jej salę, sama skierowałam się do swojej już szybszym krokiem. Umówiłyśmy się z Morgan, że spotkamy się na schodach przy wyjściu ze szkoły. Gdy weszłam do klasy, nauczycielki nie było. Okazało się, że musiała wyjść do dyrektora w jakiejś ważnej sprawie, zaraz jak wpuściła wszystkich do sali. Także nie miałam wpisanego nawet spóźnienia. Całe trzydzieści pięć minut mordowałam Nialla wzrokiem. ''Jak można moją małą Alex podprowadzić do płaczu?'' Naprawdę miałam ochotę podejść i walnąć go mocno, ale wolałam uniknąć jakiś awantur.

Po tym jak zadzwonił dzwonek, skierowałam się do swojej szafki. Wyciągnęłam telefon, aby sprawdzić godzinę i zauważyłam nową wiadomość. Od Harrego.

' Do której szkoły chodzisz? :) '

Uśmiechnęłam się, odpisując mu z nazwą placówki. Wyciągnęłam kluczyk z tylnej kieszonki i wsunęłam go do zamka. Wtedy dostałam kolejnego smsa.

' A wychodzisz...? '

' Teraz, dlaczego? :) '

Odpowiedzi już nie dostałam. Wcisnęłam telefon do kieszeni, zabrałam potrzebne mi rzeczy z szafki, po czym zamknęłam ją i ruszyłam do wyjścia. Pchnęłam duże drzwi, wydostając się na zewnątrz. Dzisiaj była naprawdę ładna pogoda. Aż chciało się żyć. Wzrokiem namierzyłam Alex i podeszłam do niej. Dziewczyna powiedziała, że od razu idzie do domu. Miałyśmy iść do parku, ale nie chciałam jej zatrzymywać. Pożegnałyśmy się, po czym ruszyłam w stronę stacji metra.

- Louisa!- usłyszałam za sobą. ''Kto mnie niby tutaj woła?'' Odwróciłam się, rozglądając na boki. Aż w końcu natrafiłam na Harrego, który stał obok, zapewne jego, czarnego samochodu. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego stronę.

- Hey- powiedziałam, gdy stałam przed nim.

- Cześć- odwzajemnił uśmiech.

- Co ty tutaj robisz?

- Miałem po drodze- wzruszył ramionami. Przez chwilę patrzył mi w oczy, jak to lubił chyba robić, po czym wystawił do mnie rękę. Spojrzałam na niego pytająco- Lekcja numer dwa, nigdy nie odmawiaj chłopakowi przytulania- uśmiechnął się szeroko i nim się zorientowałam, nachylił się, chwycił moją dłoń i pociągnął do siebie tak, że musiałam go objąć. ''Chyba ten pomysł nie był taki głupi...''

~*~

Nie wkurzajcie się, że mało Harrego, a więcej Alex, ale chciałam pokazać jaką więź mają dziewczyny :)

Poza tym.. Nie lubię tego rozdziału. Pisałam podczas jakiejś cholernej blokady w pisaniu. :(

Ale ocenę zostawiam wam :)

I TAK BARDZO DZIĘKUJĘ ZA WSZYTSKIE GWIAZDKI I WYŚWIETLENIA! JEST ICH (jak dla mnie) TAK DUŻO ! :)

Kocham was :)

Butterfly | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz