Rozdział 28

5.6K 340 25
                                    

Przepychałam się przez tłum panikujących nastolatków, usiłując znaleźć Zoey. Nie dziwiłam się im. W końcu policja zaczęła zabierać niepełnoletnich imprezowiczów do samochodów, a potem zapewne na komisariat. Sama trochę się bałam, że mnie też wezmą, mimo że wcale dużo nie wypiłam. Jednak nie wiedziałam jak było z Zoey. Może już pojechała do domu, mając mnie szeroko gdzieś, a może właśnie zabierała ją policja. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego, ale musiałam się dowiedzieć co się z nią działo. Czułam się do tego... zobowiązana?

Cóż, przynajmniej nie musiałam się już martwić o Alex. Na szczęście widziałam jak Niall zabierał ją ze sobą, więc byłam pewna, że się nią zajmie.

W końcu udało mi się wydostać na zewnątrz. Rozglądając się za Zoey, zauważyłam, że większość samochodów już odjechała, a dookoła porozstawiane były radiowozy. Wokół kręcili się tylko policjanci i goście imprezy, więc trudno było mi namierzyć brunetkę. ''Więcej to was matka nie miała!?'' W pewnym momencie dostrzegłam dziewczynę. A sekundę później prowadzącego ją policjanta.

- Cholera- przeklęłam pod nosem, ruszając szybko w ich stronę- Zoey!- zawołałam, przez co brunetka odwróciła się i spojrzała na mnie zaskoczona.

- Co ty robisz?- zapytała, kiedy stanęłam obok niej.

- Przepraszam panienko, ale nie wolno rozmawiać z...- zaczął funkcjonariusz, ale nie dałam mu dokończyć.

- Chcę jechać z nią- powiedziałam twardo i złapałam Zoey za ramię. Naprawdę nie rozumiałam w tamtym momencie samej siebie, ale po prostu nie mogłam zostawić jej tak samej.

- Słucham?- facet zmarszczył brwi.

- Skoro musicie zabrać ją, weźcie też mnie- spojrzałam mu w oczy.

- Nie pojmuję co teraz dzieciaki mają w głowach- westchnął mężczyzna, łapiąc mnie za ramię i kierując nas w stronę jednego z biało-niebieskich aut.

Kiedy znaleźliśmy się już obok samochodu, policjant otworzył nam drzwi. Najpierw wsiadła Zoey, a zaraz za nią ja. Gdy drzwi się za nami zamknęły, usłyszałam jej cichy, niepewny głos.

- Nie wiem dlaczego to robisz, ale...- westchnęła- Dziękuję.

***

Siedziałyśmy z Zoey na plastikowych siedzeniach na komisariacie i czekałyśmy na nasze wyniki. Dzisiaj policjanci mieli dużo pracy, a mianowicie sprawdzali stan trzeźwości i wiek, a w razie potrzeby, która występowała dość często, sprowadzali rodziców lub opiekunów prawnych, aby odebrali swoich podopiecznych.

Oparłszy się wygodniej, zaczęłam się rozglądać wokół siebie, choć przestrzeń nie była za duża. Na wprost miałam szarą ścianę, na której wisiały różne artykuły z gazet dotyczące pracy nowojorskiej policji. Na prawo były wielkie, przezroczyste drzwi, a po obu ich stronach stały jakieś większe rośliny w czarnych donicach. Na lewo ciągnął się korytarz, który prowadził do dalszej części budynku. Nade mną widniał wielki, niebieski napis ''NEW YORK POLICE DEPARTAMENT''. Na całej długości ściany poustawiane były identyczne, białe krzesełka. I tylko my dwie wciąż czekałyśmy, aż w końcu ktoś nas wypuści do domu.

Z nudów zaczęłam czytać jeden z wycinków, który informował o postrzeleniu obywatela, który okradł sklep jubilerski, przez jakiegoś funkcjonariusza. Facet musiał użyć broni, aby go złapać. Na jego nieszczęście postrzelił go tak, że złodziej wykrwawił się, zanim przyjechała karetka. Policjant dostał odsiadkę na parę lat w więzieniu, choć prawie go uniewinniono. ''Ten system sądowy jest pochrzaniony.''

Już miałam przenieść wzrok na kolejny artykuł, kiedy uświadomiłam sobie coś istotnego.

- Będą kazać nam zadzwonić po rodziców- westchnęłam, spoglądając na Zoey.

- Tak, wiem- mruknęła- Zabiją mnie- jęknęła, opierając głowę o ścianę.

- A nie wystarczy, że będzie to osoba pełnoletnia?

- Sama nie wiem. Zresztą chyba nikogo takiego nie znam...

Chciałam jej odpowiedzieć, że ja właśnie mam taką osobę, ale przeszkodził mi policjant, który do nas podszedł.

- Nie wypiłyście dużo, a poza tym nigdy wcześniej się tu nie spotkaliśmy, więc możemy was wypuścić- uśmiechnął się sympatycznie, spod długich wąsów- Ale musi po was przyjechać ktoś dorosły. Zadzwonicie z naszego telefonu. Która pójdzie ze mną?

- Ja- odpowiedziałam szybko, wstając, zanim dziewczyna mogłaby się odezwać.

- Więc proszę za mną- facet znów uśmiechnął się do nas, wskazując ręką abym ruszyła za nim, więc posławszy Zoey uspokajające spojrzenie, podążyłam za funkcjonariuszem.

Przeszliśmy przez salę, w której znajdowało się dużo stanowisk do papierkowej roboty, aż w końcu znaleźliśmy się przy telefonie. Z głębokim westchnięciem chwyciłam słuchawkę.

- Spokojnie, dzwoń dopóki ktoś nie odbierze- facet uśmiechnął się, po czym usiadł sobie za jednym z biurek.

Pokiwałam głową i wróciłam wzrokiem do telefonu. Powoli, drżącymi palcami wystukałam wszystkie cyferki, których kolejność znałam od niedawna na pamięć, po czym przycisnęłam zielony znaczek. Przyłożyłam słuchawkę do ucha, modląc się, aby odebrał.

Jeden sygnał. Drugi sygnał. Trzeci. Czwarty. Piąty. Szósty. Siódmy i nic.

Z szybciej bijącym sercem jeszcze raz wystukałam numer, zacieśniając uścisk na słuchawce.

Jeden sygnał. Drugi. I trzeci. Szum w słuchawce.

- Słucham?- usłyszałam ciężki, zachrypnięty głos.

- Hey Harry- westchnęłam.

- Lou? Dlaczego dzwonisz z zastrzeżonego?- usłyszałam zdziwienie w jego głosie.

- W sumie zabawna historia- zaśmiałam się, może trochę nerwowo- Ale mogę mieć do ciebie małą prośbę?

- O co chodzi?

- Odebrałbyś mnie z komisariatu?

~*~

Cóż, podsumowując: krótki i pisany w męczarniach :(

Ale zamiast się uczyć, pisałam to, więc mam nadzieję, że nie wyszedł tak tragicznie XD

Na pewno szybko nie będzie kolejnego rozdziału, we wtorek zaczynam pisać egzaminy, a później zaczyna się poprawianie ocen na koniec, więc...

Ale mam jedno ważne ogłoszenie.

Naszedł mnie pomysł na opowiadanie. Spokojna, romantyczna fabuła, ale nie do końca oklepana. Nie wiem jeszcze z kim (Niall albo Harry), a całokształt niedopracowany całkowicie, ale chciałabym wiedzieć, czy ktoś by coś takiego czytał? Nawet jeśli byłoby z Horanem? :)

W końcu Motylek nie będzie się ciągnął w nieskończoność, a ja coś pisać muszę...

Cóż, jedynie mogę jeszcze życzyć powodzenia tym co piszą ze mną egzaminy :) Damy radę!

Butterfly | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz