Rozdział 27

6K 348 27
                                    

- Kiedy tam wejdziemy, nie wchodź mi w drogę- warknęła Zoey, zajeżdżając na chodnik swoim czerwonym kabrioletem.

- I vice versa- wywróciłam oczami i odpięłam pas. Po prychnięciu brunetki, obie wyszłyśmy z auta. Od razu każda poszła w swoim kierunku. Zoey do swoich znajomych, ja w stronę drzwi.

Idąc przed siebie, obserwowałam całe otoczenie. Okolica należała raczej do ludzi 'lepiej ustawionych'. Wszystkie domy wyglądały drogo i, cokolwiek to znaczyło, ekskluzywnie. Połowa ulicy była zastawiona samochodami, niektóre stały nawet na trawnikach. Mijałam wiele osób z naszej szkoły, ale nie tylko. Zdecydowana większość dopiero zmierzała do środka. W sumie do końca nie wiedziałam kim był Brad, ale wnioskując po tak dużej liczbie gości oraz całej tej okolicy, zapewne należał do tych bogatych dzieciaków z 'NEW YORK HIGH SCHOOL'.

Zbliżając się do drzwi, coraz głośniej i wyraźniej słyszałam muzykę oraz radosne krzyki i rozmowy. Po wejściu do środka zobaczyłam jeszcze więcej ludzi, lecz tutaj każdy był zaopatrzony w ten kolorowy kubeczek, zapewne z alkoholem. Pewnie dziewięćdziesiąt procent towarzystwa nie miało nawet dziewiętnastu lat, a skoro alkohol tutaj był dozwolony od dwudziestu jeden, policja miałaby niezłe branie. ''Ale jestem mądra...'' Zaśmiałam się ze swoich myśli, przechodząc przez salon. To właśnie tutaj toczyła się główna część imprezy. Meble były poodsuwane pod ściany, a z wolnej przestrzeni stworzyli miejsce do tańca. Znaczy, o ile ocieranie się o siebie i wręcz rozbieranie przy wszystkich, można było nazwać tańcem. ''Ludzie nie mają już w sobie ani grama wstydu, żeby prawie pieprzyć się na środku salonu...''

Zapuszczając się w głąb domu miałam nadzieję, że gdzieś trafię na Alex albo Nialla. I moje prośby chyba zostały wysłuchane, bo zatrzymując się w przejściu do ogrodu, wypatrzyłam blondyna, samotnie siedzącego na schodkach. Z uśmiechem ruszyłam w jego stronę i po chwili siadałam już obok.

- Hey- szturchnęłam go ramieniem.

- Cześć- uśmiechnął się szeroko- Co w końcu tutaj robisz?

- Długa historia- westchnęłam. Chłopak nadal nie wiedział, że Zoey była moją przyrodnią siostrą- A ty czemu siedzisz tak sam?

- Chłopaków porwały dziewczyny- wzruszył lekko ramionami i wziął łyka napoju ze swojego czerwonego kubeczka.

- Ile już wypiłeś?- uniosłam kąciki ust do góry, gdy spojrzał mi w oczy, a ja zobaczyłam jak bardzo zaszklone i lekko zaczerwienione były.

- Nie na tyle, żeby nic nie pamiętać. Ale wystarczająco, aby nie myśleć- uśmiechnął się szeroko, wystawiając w moją stronę kubek. Który od razu chwyciłam w dłonie i szybko opróżniłam do dna, przez co musiałam się nieźle skrzywić.

- Dobry masz spust- zaśmiał się Niall, biorąc od jakiegoś chłopaka dwa kolejne drinki. Jednego podał mi.

- Widziałeś gdzieś tu może Alex?- zapytałam, szukając jej wśród ludzi.

- Miałem wrażenie, że gdzieś mi mignęła przed oczami, ale nie jestem pewien.

- O, tam jest- uśmiechnęłam się i skinęłam w jej kierunku.

Horan podążył za moim wzrokiem, uśmiechając się pod nosem. W sumie nie dziwiłam mu się. Biała koronkowa sukienka z wycięciem na plecach wyglądała świetnie z krótkimi, czarnymi tenisówkami i rozpuszczonymi, falowanymi włosami. Elegancko i słodko, ale z umiarem. ''Cała Alex.''

- Też myślisz, że...- zaczęłam, ale zacięłam się, gdy zauważyłam, że mówiłam sama do siebie. Zdezorientowana podniosłam wzrok i zobaczyłam, że Niall podniósł tyłek i poszedł w kierunku mojej przyjaciółki. ''Oboje zdecydowanie coś do siebie mają...''

***

- O ile się założysz?- Alex zrobiła poważną minę. Zdecydowanie była bardziej odważna i stanowcza po paru drinkach. ''Zresztą nie tylko ona...''

- Ale nawet jeśli ja to zrobię, to ty i tak nie pójdziesz- zaśmiałam się, patrząc na przyjaciółkę.

- Jeśli ty pocałujesz tego faceta- wskazała na bruneta pod ścianą, który rozmawiał z innym chłopakiem- Ja powiem Niallowi co czuję. Stoi?- wystawiła do mnie rękę. Zapewne nie wierzyła, że to zrobię. ''Szkoda, że będę musiała ją zawieść.''

- Stoi- ścisnęłam jej dłoń, kręcąc głową rozbawiona- To idę.

- Powodzenia!- zaśmiała się na odchodne, opierając się o ścianę.

Skinęłam i ruszyłam w kierunku przystojnego bruneta, odprowadzana wzrokiem Alex.

Same nie wiedziałyśmy dlaczego się o to założyłyśmy. Po alkoholu robi się dziwne, niezrozumiałe rzeczy. Choć ja w połowie wiedziałam co robię. Kontrolowałam to, ale popuściły mi wszelkie hamulce. A kiedy Morgan to zaproponowała, stwierdziłam, że czemu nie. W końcu miałam go tylko pocałować. Zabawne, kiedyś tak bardzo się tym stresowałam, a teraz byłam taka spokojna. To była zasługa Harrego. Szczerze, wiedziałam, że coś do niego czułam. Nie wiedziałam do końca jak to nazwać, ale czymś to być musiało. A powiększyło się to po tym pocałunku. O którym on chyba nawet nie pamiętał. Więc skoro on był dla niego niczym, to na co ja miałam liczyć?

- Hey- przywitałam się z nimi, stając obok kolegi.

- Cześć- powiedzieli jednocześnie, co było dosyć zabawne.

- Em...- wzięłam wdech- Możemy pogadać?- uśmiechnęłam się do bruneta o, jak zauważyłam, szarych tęczówkach.

- Jasne- odwzajemnił uśmiech- Zaraz do was dołączę- skinął do swojego towarzysza, który po chwili odszedł gdzieś dalej- Znamy się?

- Nie- oparłam się tak jak on o ścianę, uśmiechając lekko- Jestem Louisa- wystawiłam do niego dłoń.

- To zabawne- uścisnął ją- Bo ja jestem Louis- zaśmiał się, przez co zmrużył uroczo oczy.

- Zbieg okoliczności- wzruszyłam ramionami.

- Nie wierzę w przypadki- potrząsnął głową, przyglądając mi się- O czym chciałaś pogadać?

- Właśnie. W sumie to takie głupie, ale...- westchnęłam- Założyłam się, że jeśli cię pocałuję to moja przyjaciółka powie chłopakowi, że się w nim zakochała- powiedziałam trochę niepewnie.

Gdy mówiłam, przyglądałam się wyrazowi jego twarzy. Nie przypominał złego czy zażenowanego, bardziej wyglądał na rozbawionego całą tą sytuacją, co trochę dodało mi pewności siebie.

Milczał jeszcze chwilę, wciąż skanując mnie wzrokiem. Tak jakby chciał ocenić czy byłam warta tego, by go pocałować...?

- Jeśli ma to pomóc miłości to jestem za- w końcu uśmiechnął się szeroko, a gdy dotarło do mnie, że się zgodził, uniosłam kąciki ust do góry.

A potem wszystko działo się bardzo szybko.

Przybliżyłam się do niego, położyłam mu dłonie na ramionach i złączyłam nasze wargi. Louis nie odepchnął mnie od siebie, a ja nie miałam ochoty się odsuwać. Jego usta smakowały miętą zmieszaną z alkoholem. I choć sprawiało mi to przyjemność, to miałam poczucie, że to co robiłam było złe. Czułam się jakbym kogoś zdradzała, a w mojej głowie krążyło tylko jedno imię. ''Harry...?''

A później jak przez mgłę pamiętam nagłe ucichnięcie muzyki i rozmów. Przyjechała policja.

~*~

Odważna Lou, podoba mi się...

W połowie jestem zadowolona z tego rozdziału, naprawdę :)

A Wam się podoba?

Mam pytanie, no może bardziej ogłoszenie, jeśli ktoś chciałby dedykację rozdziału, to piszcie w komentarzach :) Nie ma problemu !

I spokojnie, Harry będzie już w następnym :)

Butterfly | HSWhere stories live. Discover now