Rozdział 14

6.8K 429 50
                                    

Harry

Siedziałem pod ścianą, trzymając kurczowo telefon. Miałem wrażenie, że zaraz wybuchnę. Odetchnąłem głęboko i rozejrzałem się wokół siebie. Zayn rozmawiał z Ivy, a Lily śmiała się z jakiegoś, zapewne wcale nie śmiesznego, żartu Luka. Oparłem głowę o ścianę, wzdychając ciężko.

Cały dzień czułem się jak tykająca bomba. Stresem i wkurwieniem waliło pewnie ode mnie na kilometry.

Rano zadzwoniła moja mama. Prosiła abym przyjechał, bo nie chciała być sama. Na początku nie bardzo wiedziałem o co chodziło, ale gdy usłyszałem jej cichy szloch, zrozumiałem, że to dlatego, że zostawił ją kolejny facet. Ja naprawdę nie rozumiałem tych dupków. Nie ma na świecie wspanialszej kobiety. A oni po dłuższym związku odchodzili. I to ja musiałem składać jej złamane serce razem z Gemmą.

Która teraz akurat nie była za bardzo dostępna. Miała ruch w pracy, starała się o awans. Dlatego to ja ostatnio dość często zajmowałem się moją siostrzenicą. Niby, dlaczego nie ojciec się nią zajmuje, prawda? Cóż, mała Hope jest wpadką Gemmy i jej byłego chłopaka. Który jak się dowiedział o dziecku, wyjechał za granicę. ''Pieprzony tchórz...''

Dlatego teraz to ja powinienem siedzieć w samochodzie w drodze do rodzinnego domu. Który znajdował się jakieś pięć godzin od NY. Ale nie mogłem.

Dzisiaj była próba, na którą miała przyjść Lou.

I mimo że Gemma wzięła wolne w pracy i razem z małą pojechały do mamy, to miałem cholerne wyrzuty sumienia.

Później dowiedziałem się, że nie zdałem jednego, pieprzonego egzaminu. Choć byłem pewien, że napisałem go dość dobrze. I tak pewnie było. Po prostu ta stara baba nienawidziła uczyć, dlatego gnębiła nas. Więc byłem zmuszony pisać go po raz drugi.

Następnie wysiadł mi telewizor. Próbowałem coś przy nim robić, ale bez większych rezultatów. Później zajarzyłem, że nie zapłaciłem w terminie. A kiedy już uregulowałem płatności, powiedzieli, że dopiero jutro odzyskam kablówkę. ''A dzisiaj miał być cholerny mecz.''

Potem tysiące jeszcze innych, bardziej i mniej ważnych wypadków oraz sytuacji.

I to wszystko zaczęło znów na mnie działać, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem na godzinę. ''Punktualnie.'' Szybko wstałem z podłogi i uśmiechnąłem się w stronę Lou.

- Cześć- stanęła na przeciw mnie.

- Hey.

***

Wszystko poszło dobrze. ''Przynajmniej tak myślę...''

Wszyscy polubili Lou. Mimo że nie odzywała się za dużo. Bardziej przytakiwała i odpowiadała dopiero wtedy, gdy ktoś zadał jej pytanie. Ale mimo to, zdobyła sympatię każdego. A szczególnie Luka. ''Akurat jego zainteresowanie Lou, jak na mój gust, było trochę za duże.''

Także po ustaleniu wszystkich szczegółów i przedstawieniu nowego układu, zaczęliśmy się rozchodzić. Może oprócz Zayna, który został na swoje zajęcia. Naprawdę podziwiałem go za to jak to wszystko ze sobą godził. Ostatnia klasa liceum, grupa i jego zajęcia, które były pracą dorywczą. Sam czasem mu pomagam, ale to nie zbyt częste sytuacje.

Zarzuciłem na siebie płaszcz, po czym złapałem torbę. Przerzuciłem ją sobie przez ramię, szukając w kieszeni telefonu. Znalazłszy go, odblokowałem i wybrałem numer Gemmy. W tym czasie ruszyłem do wyjścia. Właśnie wychodziłem na zewnątrz, kiedy siostra odebrała.

- Cześć, jak mama?- zapytałem, szukając po kieszeniach kluczyków od samochodu.

- Już lepiej- westchnęła- Przestała o tym myśleć, kiedy zajęła się Hope.

- Więc w sumie lepiej, że to wy pojechałyście- uśmiechnąłem się. Ulżyło mi po słowach Gemmy.

- Tak, ale Harry, ja jutro muszę być w pracy- tym razem to ja westchnąłem. Już otwierałem usta, aby coś powiedzieć, kiedy zauważyłem, już trochę znaną mi sylwetkę, kierującą się w stronę metra.

- Poczekaj chwilę- rzuciłem do siostry, po czym zatkałem dłonią mikrofon w telefonie- Lou!- krzyknąłem, dzięki czemu, po chwili dziewczyna odwróciła się w moją stronę- Zadzwonię za chwilę, okey?

- Dziewczyna?- mógłbym przysiąc, że Gemma się uśmiechnęła.

- Koleżanka- pokręciłem głową, nie mogąc pojąć ciekawości siostry.

- To leć młody- zaśmiała się, po czym usłyszałem dźwięk zerwanego połączenia.

Uśmiechnąłem się pod nosem, biegnąc już w stronę dziewczyny. To było naprawdę dziwne. Myślę tutaj o naszym układzie. Ale perspektywa częstszego przebywania w towarzystwie Lou była zbyt interesująca, aby ją odrzucić. I sam nie wiem dlaczego chciałem być z nią. Zaintrygowała mnie. Miała w sobie coś takiego, co cię do jej osoby ciągnęło.

- Jedziesz do domu?- zapytałem, kiedy stanąłem przed rudowłosą.

- Tak- skinęła, zakładając pasmo włosów za ucho. Co, nie wiem całkiem dlaczego, wydawało mi się urocze.

- Mogę cię podwieźć- uśmiechnąłem się lekko, wskazując na samochód za mną.

- Nie trzeba, naprawdę- dziewczyna jak na zawołanie dostała rumieńców.

- Nie puszczę cię samej metrem o takiej godzinie.

- Harry, jest ledwo dziewiętnasta.

- No właśnie. Dlatego jedziesz ze mną- stanąłem obok niej i położyłem dłoń na plecach, pchając delikatnie do przodu- Więc to kolejna lekcja. Jeśli chłopak sam chce cię podwieźć, nie odmawiaj mu, on się po prostu o ciebie martwi.

- Martwisz się o mnie?- zapytała cicho, nie patrząc na mnie.

Nie odpowiedziałem. Podeszliśmy do samochodu i wyjąłem kluczyki, po czym otworzyłem dziewczynie drzwi. Kiedy wsiadła do środka, sam szybko okrążyłem auto. Wrzuciłem torbę na tylne siedzenia, siadając na miejscu kierowcy. Wcisnąłem kluczyk do stacyjki, a po chwili wyjeżdżaliśmy z parkingu.

- Tak- powiedziałem cicho, nie patrząc na dziewczynę obok.

- Co tak?- usłyszałem jej zdezorientowany głos.

- Martwię się o ciebie...

~*~

Pisany na przełomie dziwnej blokady w pisaniu.

Poznaliśmy kawałek życia Harrego. Co o nim myślicie? :)

Gemma <3

I powiedzcie mi, która perspektywa bardziej się Wam podoba? Lou czy Harry? :)

Butterfly | HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz