the greatest gift is love ||...

By Astrisia

166K 6.5K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

Friends never say goodbye [2/2]

730 40 7
By Astrisia

Dla Herbaasia 😌

— Podaj mi słoneczko jeszcze tamten koszyk — poprosiła Astrid, spoglądając na warzywa stojące nieopodal. Sześciolatka szybko spełniła polecenie, chcąc jak najszybciej pobiec na górę. Kobieta zauważyła ten zapał i pozwoliła córeczce udać się do pokoju, by ta mogła zająć się sobą. Zephyr zapytała jeszcze czy na pewno, chcąc wyjść na bardziej wiarygodną i odciągnąć mamę od podejrzeń czegokolwiek, ale gdy ta przytaknęła, dziewczynka uśmiechnęła się jedynie i pognała do siebie.

Przymknęła drzwi, by w razie czego słyszeć kroki mamy, a następnie wyciągnęła z kosza małego Straszliwca. Smoczek wyglądał na przestraszonego, dlatego przytuliła go delikatnie, po czym zaczęła głaskać po chłodnych łuskach.

— Jesteś głodny. No wiem, ale musimy poczekać. Moja mama na pewno nie pozwoli mi zabrać niczego z kuchni do pokoju, albo co gorsze zacznie zadawać pytania. A wtedy możemy wpaść oboje. Ty i ja. A ja nie chcę cie stracić. Oni każą mi cię wypuścić — powiedziała, a smoczek spojrzał na nią żółtawymi ślepiami. Uśmiechnęła się szeroko. — Nie mogę cię stracić.

Straszliwiec zamruczał cicho i przytulił się do jej dłoni. Ułożył następnie zaraz obok i zamknął oczy. Zephyr głaskała go przez moment, by następnie wstać gwałtownie. Podeszła szybko do jednej z półek i ściągnęła z niej książkę. Była prezentem na jej piąte urodziny. Znajdowały się w niej rysunki jej taty, wraz z niewielkimi opisami. Oczywiście dotyczące smoków. Usiadła następnie na łóżku i zaczęła przeglądać książkę, jej smoczy przyjaciel przysiadł się obok, jakby także chcąc zobaczyć samego siebie.

— Mój tata cię narysował, widzisz? — zapytała, a smoczek polizał jej dłoń. Zephyr zaśmiała się i nagle do jej głowy wpadł genialny pomysł.

— Ja też mogę cię narysować — powiedziała, po czym wzięła do ręki swój szkicownik i kawałem węgielka. — Hej, nie ruszaj się — roześmiała się.

— Zephyr! — usłyszała nagle głos swojej mamy, której kroki rozległy się na schodach. Dziewczynka pospiesznie schowała smoczka do koszyka, w którym trzymała zabawki, by Astrid niczego się nie domyśliła. Kobieta weszła chwilę później do pokoju córki, która siedziała na ziemi, bawiąc się maskotkami. Próbowała zachowywać się naturalnie, co wyszło jej całkiem nieźle. Astrid popatrzyła na nią z podejrzliwością, chowając do kufra jej ubranka.

— Pomyślałam, że skoro i tak się tutaj sama bawisz, to może pójdziesz ze mną do Gothi, co? — zapytała, a Zephyr wiedziała, że to może oznaczać kłopoty. Zgodziła się zatem, choć niechętnie. Nie dała jednak tego po sobie poznać.

Gdy wychodziły z chaty dziewczynka myślała jeszcze nad wymówką, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Szła blisko Astrid, ignorując napotkane dzieci. Kobieta popatrzyła na nią w końcu i przystanęła. Znajdowały się nieopodal twierdzy. Astrid usiadła na kamiennym stopniu, pociągając w swoją stronę córkę. Posadziła ją na kolanach, pytając o powód przygnębienia, a dziewczynka naprawdę nie wyglądała na szczęśliwą tego dnia.

— Co się dzieje kochanie? — zapytała, zmartwiona humorem córki.

— Nic — odparła mała i chciała zeskoczyć z kolan mamy, lecz ta jej to uniemożliwiła. Zephyr w końcu westchnęła zrezygnowana. — Nie chcę stracić najlepszego przyjaciela, to wszystko.

— Dlaczego miałoby się tak stać?

— Bo on jest zupełnie inny od reszty — wyjaśniła.

— Inność nie zawsze jest zła, Zephie. Czasami oznacza coś całkiem niespodziewanie dobrego, wiesz o tym na przykładzie taty, tak? — Dziewczynka skinęła głową z uśmiechem, jednak był on jedynie przykrywką. Zakrywał obawy, które czuła odkąd poznała przyjaciela, który nagle stał się dla niej wszystkim...

***

Czkawka położył się już w łóżku, czując jak ogarnia go nagła chęć snu. Nie żeby nie czuł jej od pewnego czasu, jednak dopiero teraz, krótko przed północą mógł zaznać choć odrobiny odpoczynku. Astrid weszła do sypialni tuż przed tym jak zamknął oczy.

— Nuffink już śpi, Zephyr kończyła rysunek, ale obiecała, że się za chwilkę położy, ja podobnie jak ty, ledwo kontaktuję ze światem — zaśmiała się i usiadła na skraju łóżka, by zapleść jeszcze warkocza. Dłoń Czkawki delikatnie gładziła jej plecy.

— Jesteś strasznie spięta — skomentował pół przytomnie, patrząc na nią. Blondynka położył się chwilę później obok niego.

— Będziesz musiał mnie pomasować, ale to jutro. Dzisiaj idź już spać — wyszeptała, po czym cmoknęła go delikatnie w policzek i położyła się na swoim miejscu.

Nie mogła w ogóle zasnąć, przez co przewracała się z boku na bok, zmieniając co chwilę pozycję. Usiadła w końcu na łóżku i wyjrzała za okno. Nadal było ciemno, a więc noc jeszcze nie minęła. Zapaliła jedną ze świeczek stojących na nocnym stoliku po jej stronie. Światło nieco rozjaśniło sypialnię, więc mogła z uwagą przyjrzeć się Czkawce. Spał niczego nie świadomy. Astrid odgarnęła mu grzywkę z oczu, przyglądając się przez moment jego twarzy. Nawet w takim świetle potrafiła dostrzec delikatne piegi, które z czasem nieco wyblakły. Miał także kilkudniowy zarost, który choć przy pocałunkach był odczuwalny, tak Czkawka nie miał chęci, by go ściąć.

Uśmiechnęła się delikatnie.

Zlękła się nagle, słysząc jakiś huk. Wzdrygnęła się i popatrzyła w stronę drzwi, jakby odpowiedź miała sama się ukazać. Odrzuciła koc, pod którym do tej pory leżała i wstała. Ostrożnie otworzyła drzwi, nie chcąc nikogo obudzić, a następnie wyszła na korytarz. Drzwi do pokoju Zephyr były lekko uchylone, a z pokoju wydobywała się stróżka światła. Podeszła cicho do sypialni córki i zajrzała do środka.

Wstrzymała nagle oddech. Zephyr siedziała na swoim łóżku, ale nie była sama. Naprzeciw niej leżał mały smok. Astrid natychmiast go rozpoznała. Straszliwiec Straszliwy. Otworzyła szerzej drzwi, starając się zrobić to cicho, jednak te zaskrzypiały. Dziewczynka natychmiast zareagowała, narzucając na gada koc. Kobieta zaśmiała się cichutko i weszła do pokoju, zamykając za sobą drzwi.

— To jest twój przyjaciel, co? — zapytała, podchodząc bliżej. Zephyr nie odpowiedziała tylko skinęła główką i odkryła zdezorientowanego smoczka, który warknął na Astrid, gdy ta zbliżyła się. Blondynka jednak nie przestraszyła się, a wręcz przeciwnie. Kucnęła przy łóżku, wyciągając dłoń w stronę zwierzęcia. Już po chwili poczuła jego chłodną główkę.

— No już, spokojnie — szepnęła, a mały wtulił się w jej dłoń. Astrid uśmiechnęła się szeroko, a następnie spojrzała na córkę.

— Ma na imię Gryzak — odparła sześciolatka, nie wiedząc, gdzie podziać wzrok.

— Słodki jest — skomentowała kobieta.

— Nie jesteś zła?

— Szczerze? — dziewczynka przytaknęła. — Czuję ulgę. Nie miałam pojęcia co się z tobą dzieje, cały czas chodziłaś przybita. Podejrzewałam, że coś przed nami ukrywasz, ale tego w życiu bym się nie spodziewała.

— Teraz powiesz tacie?

— Musi wiedzieć — westchnęła Astrid, patrząc prosto w oczy dziecka. Nie uszło jej uwadze jak naraz napełniają się one łzami.

— Proszę! Nie mów mu! On karze mi go wypuścić! — poprosiła stanowczo.

— Zephie, przecież wiesz, że smoki powinny żyć ze sobą w bezpiecznym dla nich miejscu, a najlepszym wydaje się Ukryty Świat. Ten maluch powinien tam wrócić-

— A co jeśli coś się stało? Jeśli przyleciał do nas, bo dzieje się coś złego? Może są zagrożone? — zaczęła zasypywać mamę pytaniami. Astrid usiadła na brzegu łóżka, po czym przytuliła dziewczynkę do siebie.

— Zrobimy tak - powiemy tacie jutro rano, powinien wiedzieć mimo wszystko Zephyr. On jest wodzem i jako wódz musi wiedzieć, czy nie grozi nam jakieś niebezpieczeństwo. Masz rację, mówiąc, że coś mogło się stać, ale nie możemy być niczego pewni — odparła i pogłaskała dziewczynkę po włosach. Sześciolatka spojrzała na małego smoczka, śpiącego pod jej niewielką dłonią i pociągnęła cicho nosem. Wytarła szybko łzy i odkleiła się od mamy.

— Nie chcę dzisiaj spać sama. Jak myślisz, tata nie będzie miał nic przeciwko, jeśli tu zostaniesz? — zapytała cichutko. Astrid uśmiechnęła się jedynie i położyła na łóżku od strony ściany. Zephyr wtuliła się w jej ramiona i zamknęła oczy, choć sen nie chciał nadejść. Kobieta zauważyła to i odgarnęła grzywkę córeczki.

— Nie martw się, wszystko się ułoży — wyszeptała i cmoknęła ją w czoło. Gryzak już dawno spał w swoim koszyku, bezpiecznym miejscu, do którego Czkawka nigdy nie zaglądał, toteż była duża szansa, że sam nie wpadnie na gada.

— Zaśpiewaj mi kołysankę — poprosiła cichutko, a Astrid nie potrafiła jej odmówić. Co prawda nie potrafiła śpiewać, jednak jej dzieci uwielbiały, kiedy to robiła. Melodia niemalże natychmiast sprawiała, że zasypiały. Przenosiła je bezpiecznie do lepszego świata, w snach wszystko wydawało się piękniejsze.

***

Czkawka obudził się o świcie, od razu zauważając, że miejsce obok niego jest puste i zimne. Astrid ostatnim czasem budziła się o wiele później niż on, więc sytuacja nieco go zaniepokoiła. Wstał szybko, by wyruszyć na poszukiwania żony. Zarzucił na siebie codzienne odzienie, po czym opuścił ciepłą sypialnię. Przeszedł korytarz, zaglądając najpierw do pokoju synka. Nuffink spał w najlepsze, tuląc do siebie maskotkę w kształcie Wichury. Następnie zajrzał do sypialni Zephyr. Stanął w drzwiach, uśmiechając się szeroko na widok śpiącej Astrid i wtulonej w nią córeczki. Podszedł do nich bliżej i okrył szczelniej kocem, by obie nie zmarzły.

— Czkawka, już wstałeś? — zapytała ledwie przytomnie kobieta, a szatyn skinął głową i położył palec na ustach.

— Śpij jeszcze, zobaczymy się na śniadaniu w twierdzy — szepnął i złożył na jej ustach krótki pocałunek.

Wyszedł z domu chwilę później, zmierzając w stronę twierdzy. Wioska była jeszcze uśpiona, więc postanowił to wykorzystać i nadrobić kilka spraw. Wiele z nich przekładał wciąż na później, a teraz miał przynamniej trochę wolnego czasu, dopóki wikingowie nie wyjdą do codziennych zajęć. Wszedł cicho do twierdzy, po chwili zajmując miejsce przy jednym ze stołów.

Było wcześnie, więc miał nadzieję, że nikt nie przeszkodzi mu w odpisywaniu na listy. Adresatem jednego z nich był Dagur. Stary przyjaciel skarżył się, że dawno nie mieli okazji się spotkać i choćby opić zdrowie własnych dzieci. Czkawka zaśmiał się cicho, jednak musiał przyznać rudowłosemu rację. To na jego list odpisał na samym początku...

***

— Tu są moje ukochane dzieci — powiedziała z radością Valka, kucając, by ułatwić rodzeństwu dostęp do jej ciepłych ramion. Zephyr przytuliła się do babci, jednak rzuciła smutne spojrzenie w stronę Astrid, która zrozumiała aluzję. Kobieta od razu postanowiła zająć się ważną dla córki, jak i dla niej samej, sprawą i podeszła do Czkawki, który rozmawiał z jednym z wikingów. Przeprosiła na moment, spoglądając na męża.

— Możemy porozmawiać? — zapytała.

— Jasne, o co chodzi? — Uśmiechnął się, ale nie odwzajemniła gestu.

— O Zephyr. Wyjdźmy na zewnątrz — powiedziała, po czym skierowała się w stronę drzwi. Niczego nieświadomy wódz podążył za nią, choć już przeczuwał, że nie będzie to łatwa rozmowa. Dla nich obojga.

— O czym chcesz mi powiedzieć, Astrid? — zapytał, kiedy przez dłuższy czas szukała odpowiednich słów. Domyślała się reakcji Czkawki, co wcale nie pomagało, jednak wiedziała, że to odpowiednia chwila i właściwa decyzja. Wzięła głęboki oddech i spojrzała odważnie na męża.

— Zephyr wytresowała smoka — odparła blondynka.

— Czekaj, co?

— Nie mogłam spać dzisiejszej nocy, do tego usłyszałam coś i tak się złożyło, że go poznałam. Zephyr poprosiła mnie, żebym o niczym ci nie mówiła, ale przekonałam ją. Poza tym to słodkie stworzenie, Straszliwiec Straszliwy — uśmiechnęła się Astrid, jednak Czkawka pozostał poważny. Westchnął ciężko i spojrzał w stronę drzwi twierdzy, z której wyszło kilku wikingów.

— Myślałam, że może pozwolimy jej go zatrzymać — powiedziała powoli i dosyć cicho blondynka.

— Wiesz, że to niemożliwe, Astrid — odparł Czkawka, patrząc jej w oczy.

— Ty nie rozumiesz, nie widziałeś tego co ja. Ona go potrzebuje. Nie ma nikogo, nikt nie chce się z nią bawić. To twoja córka, Czkawka. A Gryzak to jej przyjaciel. — Próbowała przekonać męża, choć szatyn nadal patrzył na nią z powagą, jakby jej słowa w ogóle go nie ruszały. — Ona jest taka jak ty.

— Astrid, posłuchaj — powiedział cicho, miękko. — Wiem, że chcesz dla niej jak najlepiej i widzę jak bardzo się starasz, żeby mnie przekonać, ale znasz moją odpowiedź. Smoki nie mogą żyć pośród nas. Ten prawdopodobnie zabłądził i zwyczajnie trafił na naszą wyspę, teraz jednak musi powrócić do Ukrytego Świata. Mi też jest żal Zephyr, nie raz widzę jak siedzi sama i bawi się w odosobnieniu od innych dzieci, ale nie możemy nic na to poradzić.

— To pożegnanie złamie jej serce — szepnęła Astrid, czując jak w oczach zbierają jej się łzy.

— Na to nigdy nie jest dobry czas. Ani kiedy ma się dwadzieścia jeden lat, ani czterdzieści, ani nawet sześć. To jest i zawsze będzie najtrudniejsze. Jednak to jedyna słuszna decyzja w tym momencie — odparł, po czym przytulił ją do siebie. — On o niej nie zapomni, ona nie zapomni o nim. Tak jak my nigdy nie zapomnimy.

— Tęsknię za nią — szepnęła.

— Wiem kochanie, wiem — odpowiedział i cmoknął ją delikatnie w czoło. — Ja też, za nimi wszystkimi.

***

Zephyr popatrzyła na tatę, a następnie na smoczka, który szedł zaraz obok niej, niczego nieświadomy. Dziewczynka nawet nie potrafiła sobie wyobrazić chwili, w której wszystko będzie musiało się zakończyć. Nikt jej nie przygotował na coś takiego, nie przygotował na utratę jedynego przyjaciela w wieku sześciu lat. Czkawka chwycił jej maleńką dłoń, a gdy popatrzyła na niego z dołu, posłał jej pokrzepiający uśmiech. Nie chciał stać się jej wrogiem, nigdy nie stanąłby po przeciwnej stronie, jednak tym razem nie miał wyjścia.

— Nie chcę — powiedziała nagle Zephyr, zatrzymując się w pół kroku. Puściła dłoń taty i skrzyżowała ramionka. Gryzak spojrzał na nią, a następnie oplótł nogi dziewczynki swoim ciałkiem. Wódz wyspy rzucił szybkie spojrzenie Astrid, która skinęła tylko głową i ruszyła dalej razem z synkiem. Nuffink popatrzył jeszcze na siostrę, ale spokojnie podążył za mamą.

— Tatusiu, to jest mój przyjaciel, ja nie mogę się z nim pożegnać. Nie mogę go zostawić — powiedziała cichutko i usiadła na jednym z powalonych konarów. Czkawka uśmiechnął się lekko, przysiadając się do córeczki.

— Nie raz opowiadałem ci o Szczerbatku, prawda?

— Ale to nie jest to samo! — wybuchnęła nagle. — Może i Szczerbatek faktycznie sprawił, że twoje całe życie się zmieniło. Masz najlepszych przyjaciół, masz mamę i jesteś szczęśliwy, nawet jeśli on jest daleko stąd. A ja? Ja, nie mam nikogo. Nikt mnie nie lubi! — krzyknęła nagle, a po policzkach popłynął jej potok łez. Czkawka szybko zareagował, sadzając ją na kolanach i przytulając mocno do siebie. Czuł jak jego najukochańsza córeczka drży. Słyszał jej szloch, ale wiedział, że nic nie może poradzić. Głaskał ją jedynie po włosach, chcąc nieco uspokoić dziecko.

— To niesprawiedliwe — wyjąkała.

— Wiem, Zephy. Życie bywa okrutne i niesprawiedliwe. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mi przykro, że musisz pozwolić odejść temu maluchowi. Ale tak będzie lepiej. Dla niego — powiedział spokojnie mężczyzna, spoglądając na smoczka.

— Bardzo go kocham — wyszeptała, a Czkawka poczuł jak pod powiekami zbierają mu się łzy. Może i jego mała dziewczynka opiekowała się tym stworzeniem kilkanaście godzin, ale wiedział jak wygląda taka relacja. Przeżył to. Odczuł na własnej skórze, jak to jest pożegnać najlepszego przyjaciela. Nie mógł porównać godzin do miesięcy, jednak wiedział, że każdy czas spędzony z kimś bliskim wart jest zapamiętania. 

Oswojenie niesie ze sobą ryzyko łez, zawsze.

— Musimy już iść. Słońce niedługo zajdzie — powiedział cicho, po czym wstał ciężko. Zephyr nieco się ociągała, ale podążyła zgodnie za tatą. Raz po raz spoglądała w dół, na swego przyjaciela, który też włóczył łapkami, niezadowolony z wędrówki, jakby już przeczuwał co nadejdzie.

Astrid siedziała na trawie, a między jej nogami usadowił się Nuffink. Znajdowali się kilka metrów od krawędzi klifu, dzięki czemu mogli obserwować horyzont i chowające się słońce.

Chłopczyk zaśmiał się po raz kolejny i wskazał jedną z pierwszych gwiazd na niebie. Jego mama uśmiechnęła się, po czym pokazała mu kolejną, inną gwiazdkę, oddalony błyszczący punkcik.

Nagle oboje usłyszeli kroki i odwrócili się, patrząc teraz na zbliżających się pozostałych członków ich małej rodzinki.

— Wszystko dobrze? — zapytała blondynka i przyciągnęła do siebie dziewczynkę. Zephyr pokiwała smutno główką, po czym usiadła między mamą a tatą, sadzając sobie smoczka przed sobą.

— Czasami nie lubię zgadzać się z moim tatą, wiesz Gryzak? Ale on prawie zawsze ma rację i chyba teraz też tak jest. Bardzo nie chce się z tobą rozstawać — przerwała na moment i popatrzyła jeszcze raz na mężczyznę, który ze łzami w oczach skinął lekko głową. — Nie możemy razem żyć, nie teraz. Tu jest niebezpiecznie Gryzak. A ja nie mogę cię narażać. W Ukrytym Świecie będzie ci lepiej. Szczerbatek się tobą zaopiekuje — wyszeptała i przytuliła do siebie stworzonko. Straszliwiec wtulił się w ramię dziewczynki, jedynie utrudniając pożegnanie.

— Proszę, leć już — szepnęła. — Bardzo cię kocham. Pamiętaj.

Gryzak spojrzał na nią, a jego ślepia przeszyły ją w jednej chwili. Poczuła jak jej oczy wypełniają się łzami, a te naraz spływają po ciepłych policzkach. Straszliwiec zrobił kilka kroków, a następnie wzbił się w powietrze, ostatni raz patrząc na przyjaciółkę.

— Kocham cię. — Jej usta ułożyły się w te dwa słowa, jednak nie wypowiedziała ich głośno, jakby wierząc, że wiatr poniesie je tylko i wyłącznie do niego.

Wszyscy wspólnie patrzyli teraz na to niewielkie stworzenie, które tak bardzo zmieniło ich samych, tak wiele pokazało wciągu zaledwie jednego dnia. Tak wiele uświadomiło.

— Wszystko będzie dobrze, maleńka — wyszeptał Czkawka, przytulając córeczkę do siebie. Otarł łzy z jej policzków i uśmiechnął się lekko.

— Tata ma rację. On na pewno kiedyś do nas wróci. A teraz to ja mogę być twoim przyjacielem — powiedział Nuffink, wysyłając szczerbaty uśmiech w stronę siostry. Ta odwzajemniła gest i wstała z kolan taty, by przytulić młodszego braciszka. Astrid zaśmiała się i spojrzała znacząco na męża, który skinął delikatnie głową.

— Posłuchaj Zephie, widziałam jak zajęłaś się tym smoczkiem. Widziałam, jak go pokochałaś i teraz z tatą mamy pewność, że jesteś na tyle duża, by troszkę mi pomóc. — Zaczęła Astrid, a dziewczynka zerknęła na nią.

— W czym pomóc? — zapytała ciekawa.

— W opiece nad siostrzyczką lub braciszkiem — odpowiedział Czkawka, czując jak jego serce rozpiera radość. Zephyr rozszerzyła nagle usta w uśmiechu, a po policzkach znów słynęły jej łzy. Tym razem powód był jednak o wiele weselszy.

— Tak! Tak! Tak! — krzyknęła, czując jak rozpiera ją energia. Przytuliła się mocno do Astrid.

— W brzuszku mamy jest dzidzia? — spytał Nuffink, a Czkawka przytaknął. — To trochę dziwne.

— Też tam byłeś i ja też — odparła Zephyr, chichocząc pod nosem.

— Ale tam jest mało miejsca — oburzył się czterolatek. Astrid roześmiała się, po czym popatrzyła na męża, który otarł łzy radości z kącików oczu.

— Dzidziuś urośnie i będzie nieco większy. Później się urodzi i będzie potrzebował mnóstwo pomocy i miłości — wyjaśniła kobieta, spoglądając na każdego z członków małej rodziny, którą razem tworzyli.

— Ja już go kocham — powiedziała Zephyr, przytulając się do płaskiego jeszcze brzucha Astrid.

— Ja bardziej — próbował przebić się Nuffink. Rodzice uśmiechnęli się do siebie, spoglądając sobie w oczy.

Świat się nie kończył przy pożegnaniu, ale zaczynał na miłości. Miłości, która miała przetrwać wszystko, która miała leczyć i owocować, kiełkować w małych istotkach, by ponownie rozkwitać i zasiewać świat. Tak po prostu, bez końca.

— Kocham was — wyszeptała Astrid, czując jak ramiona jej najbliższej rodziny otaczają ją w ciepłym uścisku, gdzie nie było miejsca na smutki. Gdzie były jedynie nowe początki... 

Continue Reading

You'll Also Like

32.2K 2.7K 100
Ciekawostki na temat serialu bijącego rekordy czyli „Gambit Królowej" ♟ 𝘊𝘩𝘦𝘴𝘴 𝘪𝘴𝘯'𝘵 𝘢𝘭𝘸𝘢𝘺𝘴 𝘤𝘰𝘮𝘱𝘦𝘵𝘪𝘵𝘪𝘷𝘦. 𝘊𝘩𝘦𝘴𝘴 𝘤𝘢𝘯...
8.8K 695 22
Po ośmiu latach Jughead wraca do Riverdale i zaczyna uczyć w tutejszej podstawówce. Zostaje wychowawcą klasy, w której uczy się Cooper. Jest ich dużo...
7.9K 368 40
Hejka!👋 Bardzo mi miło, że tutaj zajrzałaś/eś :) Będę tutaj pisała różne "oneshoty" nawiązujące do serialu „Wednesday". Tak jak po nazwie można s...
69.4K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...