the greatest gift is love ||...

By Astrisia

166K 6.5K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

W blasku gwiazd [1/4]

988 61 15
By Astrisia

The best part was having

someone to share your 

adventures with

"The midnight sun"


— Stoick, wróć przed obiadem — rzuciła jeszcze Astrid, zanim jej siedemnastoletni syn wybiegł z domu. Pokręciła tylko głową z uśmiechem i usiadła przy stole, naprzeciwko swojej córki, która dyskutowała na jakiś temat z Czkawką. Ten wskazywał coś na mapie, jednak kobieta nie była zbytnio zainteresowana tym, co mówi jej mąż, dlatego gdy tylko skończyła śniadanie przeszła do kuchni, by choć trochę posprzątać.

— Kotek, będziemy się zbierać, co? — usłyszała za sobą głos Czkawki, a jego ramiona objęły ją w talii. Uśmiechnęła się i skinęła głową. Czekał ich długi dzień. Bowiem na Berk miała pojawić się całkiem nowa rodzina. Płynęli z daleka toteż Astrid już wcześniej przygotowała wraz z innymi kobietami nowy dom dla nich, by czuli się tutaj dobrze.

— Jasne. Alfhild idzie z nami? — zapytała, a jej mąż przytaknął.

— Będzie nowym wodzem, musi nauczyć się jak należy się obchodzić z gośćmi — odpowiedział, zarzucając na siebie swoje długie, brązowe futro.

— Najpierw musisz ją znaleźć — roześmiała się kobieta, a wódz szybko obejrzał się dookoła, szukając córki. — Wyszła, kiedy nie patrzyłeś — wyjaśniła.

— Ja oszaleję, powiedz mi Astrid, kiedy nasze dzieci się tak do mnie upodobniły?

— Zawsze takie były, bardziej podobne do ciebie. Tylko urodę odziedziczyły po mnie — zatrzepotała rzęsami i przeszła obok niego wolnym krokiem. Chwycił ją szybko, przyciągając do siebie, po czym złączył ich usta w czułym pocałunku. — Mógłbyś się czasem ogolić.

— A ty mogłabyś przestać marudzić.


***


— Nie jest taka brzydka — powiedział Aaron, patrząc na nowo przybyłą nastolatkę. Sprowadziła się na Berk razem z rodzicami. Przyjaciele Stoicka już wiedzieli, gdzie mieszkają, toteż siedzieli teraz w cieniu jednego z domów i obserwowali dziewczynę z odległości kilku metrów. Blondynka niepewnie stawiała kroki przed siebie, jakby badała terytorium.

— W ogóle słyszeliście, że ona nic zupełnie nie widzi — wtrąciła się Britta, a Stoick popatrzył na przyjaciółkę z ciekawością. Nie miał o tym zielonego pojęcia, choć po obserwowanej dziewczynie mógł się tego domyśleć. Nigdy nie miał do czynienia z kimś niewidomym toteż zrobiło to na nim ogromne wrażenie. Kątem oka nadal patrzył na nową nastolatkę.

— Może powinniśmy się z nią zapoznać, co? — zaśmiał się Sigurd i nie patrząc na przyjaciół, ruszył w stronę blondynki, która siedziała obecnie na schodkach prowadzących do domu. Reszta podążyła za nim, choć Stoick zrobił to bardzo niepewnie. Owszem, chciał ją poznać, nawet może się z nią zaprzyjaźnić, bo wyglądała mu na całkiem miłą osobę, jednak nie chciał robić tego przy wszystkich. Był wrażliwym chłopakiem, który często czuł się zwyczajnie inny od swoich rówieśników. Oczywiście, starał się nie odstawać od reszty. Nie chował głowy w piasek, był odważny, a przede wszystkim potrafił walczyć nie tylko o siebie, ale i o własną rodzinę. Miał tylko jedną siostrę, do tego starszą, jednak kochał ją nad życie, nawet jeśli budziła go o nieprzyzwoitej porze, skarżyła się na niego czy spędzała więcej czasu ze swoim chłopakiem niż z nim. Kochał ją, bo była jego najbliższą przyjaciółką i jedyną osobą, której mógł się zwierzyć i nie zostać wyśmianym.

— Cześć mała! Jestem Aaron, a to moi przyjaciele: Britta, Sigurd, Einar i Stoick. Jesteś nowa, więc chcieliśmy się z tobą zapoznać — powiedział najstarszy z chłopców, a dziewczyna tylko przytaknęła, patrząc wciąż w jeden punkt. Sigurd zaśmiał się pod nosem, choć synowi wodza nie było ani trochę do śmiechu. Dziewczyna wstała i wyciągnęła przed siebie dłoń.

— Mam na imię Ingrid — powiedziała melodyjnym głosem. Kiedy nikt nie uścisnął jej dłoni, cofnęła ją szybko i zarumieniła się. Stoick poczuł jak jego serce nieznacznie przyspiesza. Nagle zrobiło mu się głupio, że nawet on nie przywitał się z nią tak, jak należy.

— Wiesz co, Ingrid... Może chcesz żebyśmy trochę pokazali ci Berk? — zapytał Aaron po chwili uśmiechając się szeroko, kiedy dotarło do niego jak zabrzmiało jego pytanie. Dziewczyna jednak zdawała się nie zwracać uwagi na dosłowny sens tego zdania.

— Jasne, bardzo chętnie — uśmiechnęła się. Einar wziął ją pod rękę, prowadząc w stronę areny. Po drodze Britta opowiadała jej o wszystkim, niczego nieświadoma, tak samo jak Stoick. Szli razem, mówiąc o Berk jak o skarbie.

— Gdzie jesteśmy? — zapytała Ingrid, gdy dotarli do akademii, a powierzchnia pod ich butami zmieniła się na kamień, który dziewczyna od razu wyczuła pod stopami.

— Tutaj trzymamy nasze smoki — wyjaśnił Stoick z uśmiechem. — Choć nie wszystkie, większość mieszka z właścicielami.

— To niesamowite — wyszeptała Ingrid, wyglądając na zachwyconą, mimo że nie mogła tego zobaczyć. Wyciągnęła ramiona przed siebie, jednak nie napotkała żadnego przedmiotu na swej drodze. Była tylko pusta przestrzeń.

— Niesamowite jest samo latanie. Spodoba ci się. Zaraz znajdziemy jakiegoś smoka — powiedział Aaron, po czym wypuścił jednego ze Śmiertników z klatki. Smok podszedł nieufnie do dziewczyny, po czym obwąchał ją.

— Wiesz co, myślę, że to nie jest dobry pomysł — odezwał się Stoick, widząc przestraszonego smoka. Sigurd zaśmiał się.

— Będzie fajna zabawa. No co ty Stoick. Przecież nic jej nie będzie — odezwał się Aaron, pomagając nowej koleżance wejść na smoka. Blondynka również nie czuła się zbyt dobrze. Chciała zejść z siodła, ale Einar zapewnił ją, że wszystko będzie dobrze.

— Ona się boi — próbował bronić dziewczyny Stoick. — I nie tylko ona, Iskra jest przerażona — dodał, głaszcząc smoczycę po pysku. Próbował ją uspokoić, choć niewiele to pomagało.

— Odsuń się, młody. Lecimy! — krzyknął czarnowłosy Aaron i wzbił się w powietrze. Jego przyjaciele wystraszyli Iskrę, która szybko poderwała się w górę, niemal nie zrzucając przestraszonej dziewczyny z siodła. Stoick gwizdnął na własnego smoka, który szybko pojawił się przy nim. Britta, wskoczyła na siodło za nim, obejmując go mocno ramionami, żeby nie spaść. Blondyn podleciał do Śmiertnika, próbując zmusić go, by ten wylądował. Koledzy jedynie śmiali się z jego poczynań, prowokując tym samym smoka.

— Iskra, hej, spokojnie mała — próbował zwrócić na siebie uwagę smoczycy, która nagle wykonała ruch w bok. Ingrid nie mogła tego zobaczyć, a na reakcję było już zdecydowanie za późno. Osunęła się z siodła, lecąc prosto w stronę lodowatej otchłani morza. Stoick nie zastanawiał się długo. Słyszał jej krzyk, dlatego zanurkował szybko, a jego Śmiercipieśń złapał dziewczynę w szpony.

Wylądowali na stałym lądzie. Ingrid szybko odsunęła się od smoka, który ocalił jej życie, a spod jej powiek wypłynęły łzy. Stoick zeskoczył na ziemię i podszedł do niej. Kucnął obok i położył dłoń na jej łokciu. Odskoczyła jednak od niego, bojąc się kolejnego głupiego pomysłu kogokolwiek z nowo poznanych młodych wikingów. Jej płacz usłyszeli inni wikingowie, którzy otoczyli nagle dziewczynę i siedemnastolatka.

— Co to za zbiegowisko? — dało się nagle słyszeć głos Astrid, której natychmiast ustąpiono miejsca. — Stoick? Co tu się stało? — zapytała syna, jednak ten jedynie opuścił tłum. Wskoczył na własnego smoka i zniknął z pola widzenia wszystkich zebranych. Gdy leciał, widział przed oczami jedynie wzrok swojej matki, patrzącej na niego ze smutkiem, jakby to on był wszystkiemu winny. Było mu wstyd, że w ogóle na to pozwolił. Powinien postawić się i nie pozwolić na całą tą sytuację. Otarł łzy, które niespodziewanie wypłynęły spod powiek. Bursztyn mruknął do niego porozumiewawczo, jednak chłopak nie miał ochoty na rozmowę z kimkolwiek, nawet ze smokiem. Nagle przypomniał sobie tę przerażoną dziewczynę, najpierw siedzącą niepewnie w siodle, by następnie upaść na trawę i nie ukrywać dłużej strachu. Nie chciał jej skrzywdzić, co więcej czuł dziwną więź z Ingrid. Bał się jednak, że ta już nie pozwoli mu się do niej zbliżyć, a jeśli nie ona sama to z pewnością jej rodzice.

Wylądował na jednej z wysp, chcąc nieco odpocząć. Nie dane mu było jednak spędzić czasu w samotności, bo po chwili usłyszał charakterystyczny dla Nocnej Furii świst. Nie musiał nawet się odwracać, by wiedzieć kogo zaraz zobaczy.

— Młody, szukałam cię chyba wszędzie — usłyszał głos Alfhild. Szatynka usiadła obok i uśmiechnęła się do brata pogodnie. On jednak nie odpowiedział jej tym samym. Nawet przez ułamek sekundy na jego twarzy nie ujrzała jakiejkolwiek oznaki radości. Siedział naburmuszony i patrzył w stronę zachodzącego słońca.

— Słyszałam o tym, co się stało — powiedziała cicho.

— Taa, pewnie cała Berk już o tym słyszała — przewrócił oczami. — I na pewno nie jestem w ich oczach bohaterem, tylko zwykłym idiotą, który niemal nie doprowadził do tragedii!

— To nie była twoja wina, Stoick. Przestań się obwiniać, nie tobie się dostanie, tylko tym twoim kolegom. O ile w ogóle dłużej nimi są — odparła i wstała. Siedemnastolatek również podniósł się z ziemi.

— Alfhild tu nie chodzi o to, kto jest winny. Mogłem ich powstrzymać! Próbowałem, ale do nich nic nie dociera! Uparli się, że będzie świetna zabawa, a ja zamiast ją ściągnąć z tego cholernego siodła tylko patrzyłem i próbowałem słownie to załatwić! — krzyknął, jakby sam w to nie wierząc.

— Próbowałeś — podkreśliła szatynka. — A później byłeś jedynym, który zareagował. Przestań myśleć o sobie, jak o pierwszym lepszym kretynie. Nie jesteś taki jak wszyscy, ale nasz tata też zawsze był inny. I co? I teraz jest najlepszym wodzem, jakiego ta wyspa widziała. Ty jesteś taki sam. Jesteś dobry, pomocny, miły, przyjacielski. I jesteś moim bratem. Skopię tyłek każdemu, kto mi zaprzeczy, obiecuję — powiedziała Alfhild i przytuliła Stoicka mocno.

— Potrafisz pocieszać. A teraz ta mniej miła strona... Jak nasi rodzice?

— Cóż, mama odprowadziła tą dziewczynę do domu i z tego co wiem to rozmawiała z jej rodzicami. Niewiele wiedziała, ale powiedziała, że jak cię znajdę to ona chce jako pierwsza poznać wszystkie szczegóły. Chyba ją zawiodłam, bo to ja jestem tą pierwszą osobą — zaśmiała się. — A wódz nie wrócił do domu, więc nie mam pojęcia.

— Już się boję tej rozmowy.

— Wyluzuj, będę z tobą. Nic ci nie zrobią. Tylko opowiedz właściwą wersję wydarzeń i wsyp kolegów — doradziła, a Stoick obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem. — No co? Nigdy ich nie lubiłam.

— A co z Britt?

— Z twoją dziewczyną? — uśmiechnęła się znacząco Alfhild.

— Nie jest moją dziewczyną.

— Nawet jeśli wasza relacja przypomina naszych rodziców dwadzieścia pięć lat temu? Proszę cię, Stoick. Przecież widać jak się sprawy mają — powiedziała.

— Proszę cię, jesteśmy tylko przyjaciółmi — odparł. — Z resztą nie chcę, żeby to wykroczyło poza tą linię.

— Jest ktoś jeszcze? — zapytała, po czym wskoczyła na Burzę. Nocna Furia zarechotała, gotowa do lotu. — Tylko nie mów, że ją dzisiaj złapałeś.

— Być może — uśmiechnął się do siostry, a następnie zajął miejsce w swoim siodle, by następnie dać znak do startu i wygrać krótki wyścig z najlepszą siostrą, jaką mógłby mieć.


***


Czkawka westchnął ciężko i oparł dłonie na oparciu krzesła, na którym siedziała Astrid. Właśnie wysłuchali kolejnej wersji zdarzeń z Ingrid, tym razem od własnego syna, który teraz siedział naprzeciwko ze spuszczoną głową.

— To wszystko? — zapytał szatyn, patrząc na syna. Ten skinął nieznacznie głową. Alfhild podniosła wzrok na ojca, zastanawiając się jaka będzie jego reakcja na tę relację, która brzmiała bardzo przekonująco, a co najważniejsze była prawdziwa.

— Nie chciałem jej skrzywdzić, nie chciałem, żeby leciała na Iskrze — powiedział Stoick, czując się naprawdę źle z tym co się stało. — Ale oni mnie nie słuchali.

— Dlaczego sam jej nie pomogłeś?

— Czkawka! — oburzyła się Astrid i poderwała z miejsca.

— Astrid, proszę cię, my tylko rozmawiamy — wybronił się mężczyzna.

— Przecież jej pomógł — kontynuowała blondynka. — Uratował ją.

— Ale mógł temu zapobiec!

— Ty sam siebie słyszysz, Czkawka?! Możesz mi wytłumaczyć, co to miało niby znaczyć? Ty też mogłeś wielu sprawom zapobiec, nawet tej cholernej wojnie z Drago — krzyknęła Astrid, nie zważając na to, że jej mąż źle wspomina tamte czasy i nadal nie potrafi sobie poradzić z tęsknotą, która chodzi za nim krok w krok. — Też mogłeś temu zapobiec — dodała już ciszej. Stoick miał dość tej wymiany zdań, dlatego nie oglądając się nawet za siebie wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Czkawka chciał wybiec za nim, ale Astrid ostatecznie go powstrzymała.

— Idę spać do Håkona — powiedziała Alfhild i także opuściła dom. Blondynka westchnęła tylko i zostawiła męża samego, udając się do sypialni. Nie chciała go dołować, ale spróbować mu coś uświadomić. Czkawka został sam ze swoimi przemyśleniami, ona musiała odpocząć.


***


Stoick kopnął leżący pod nogami kamień i ruszył dalej przed siebie. Nie był już wściekły na rodziców, choć nie znosił, kiedy się kłócili. Robili to naprawdę rzadko, co więcej wszyscy zazdrościli im tak wspaniałej miłości, którą obdarzali nie tylko siebie, ale i własne dzieci, przyjaciół oraz smoki. Chłopak jednak nie lubił słuchać ciężkich słów, którymi czasami się obrzucali. Tym bardziej, że dzisiejsza kłótnia spowodowana była jego zachowaniem. Tak bardzo żałował, że nie zrobił nic więcej.

Udał się na jeden ze swoich ulubionych klifów, by spędzić trochę czasu ze swoim smokiem, jednak miejsce to było już zajęte. Na krańcu zauważył siedzącą dziewczynę. W oddali nie rozpoznał jej jednak, dlatego podszedł bliżej. Nagle odwróciła się. Stoick westchnął, dostrzegając w niej Ingrid, więc ruszył w jej stronę. Nie spodziewał się jej tutaj, ale chciał z nią porozmawiać.

— Kto tu jest? — zapytała, automatycznie chwytając za topór, leżący obok. Chłopak przez chwilę zastanawiał się, czy potrafi się nim posługiwać czy po prostu ma on odstraszać potencjalnych wrogów. Postanowił się jednak o tym nie przekonywać. Położył palec na ustach, pokazując tym samym swojemu towarzyszowi, by był jak najciszej.

— To tylko ja, Stoick — powiedział, a dziewczyna jakby nigdy nic odwróciła się z powrotem w stronę morza. Wiatr rozwiewał jej blond włosy, które następnie spływały falami na ramiona. W blasku księżyca wyglądała przepięknie. Poczuł jak się rumieni, myśląc o niej.

— Po co przyszedłeś? — zapytała, gdy usiadł zaraz obok niej.

— Właściwie to pomyśleć, ale nie wiedziałem, że tu będziesz. To znaczy, to bardzo dobrze — dodał szybko, nie chcąc, by dziewczyna w jakimś stopniu poczuła się urażana. — Chcę cię przeprosić, za tę całą sytuację. Nie chciałem, by do tego doszło. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, bo wydajesz się całkiem fajna — powiedział, żałując nieco ostatnich słów. Dziewczyna jednak uśmiechnęła się miło.

— Nie masz za co mnie przepraszać. Nic się nie stało — zaśmiała się delikatnie, a Stoick poparzył na nią ze zdziwieniem. — I nie musisz ukrywać przede mną swojego smoka.

— Myślałem, że się ich boisz — powiedział zgodnie z prawdą i przywołał do siebie przyjaciela. Bursztyn wybiegł zza drzewa, gdzie do tej pory ucinał sobie drzemkę. Śmiercipieśń wydał z siebie melodyjny dźwięk i zaczął łasić się do swojego jeźdźca. Stoick roześmiał się, chcąc odkleić od siebie gada.

— Uwielbia cię — zaśmiała się Ingrid, a chłopak popatrzył na nią.

— Mam go od małego, dorastaliśmy razem. Mój ojciec znalazł go samego. Przez dłuższy czas szukali dla niego schronienia, między innymi na wyspie Śmiercipieśni, ale jakoś nie znaleźli się chętni zastępczy rodzice. Wtedy moja mama wstawiła się za mną i dostałem swojego pierwszego smoka. Miałem wtedy pięć lat.

— Twój tata nie miał nic przeciwko? — zapytała. Stoick roześmiał się, przypominając sobie liczne sytuacje, przy których jego ojciec okazywał prawdziwe uczucia w kontaktach ze smokami.

— On kocha smoki. To dzięki niemu na Berk jest jak jest. Mamy smoki, choć ich przeżycie było kwestią bardzo kruchą, jeśli mogę tak to ująć. W każdym razie to on to rozpoczął i jestem mu za to niezwykle wdzięczny. Kiedy Bursztyn zamieszkał z nami mieliśmy już w domu trzy inne smoki, ale dla żadnego z moich rodziców nie było to problemem. Czasami nawet odnosiłem wrażenie, że te gady są jak ich kolejne dzieci, których się nie doczekali. Jestem tylko ja, no i moja starsza siostra, Alfhild — wyjaśnił, a Ingrid nagle wstrzymała oddech. Stoick nieco się spłoszył, myśląc, że powiedział coś nie tak. — Co jest? — zapytał, kiedy nagle wstała. Był pewny, że nie zna drogi do domu, dlatego ruszył za nią. — Ingrid, proszę zatrzymaj się — poprosił, a dziewczyna stanęła nagle.

— Dlaczego mi nie powiedziałeś? — spytała tylko.

— Czego nie powiedziałem?

— Że jesteś synem wodza — odparła. — Powiedz, szczerze.

— Chyba chciałem być przez chwilę zwyczajnym chłopcem, który może poznać dziewczynę. Nie musi przedstawiać się oficjalnie kim jest. Nazywam się Stoick Haddock, moimi rodzicami są Czkawka i Astrid, mam starszą siostrę Alfhild i bagaż doświadczeń z mojego siedemnastoletniego życia — powiedział całkiem szczerze. — Moim najlepszym przyjacielem jest Bursztyn — dodał, kiedy smok mruknął niepocieszony. Zaśmiał się pod nosem z reakcji smoka, ale sam był sobie winny. Jak mógł zapomnieć o przyjacielu. — Mam nadzieję, że nie masz nadal mi tego za złe, że ci nie powiedziałem.

— Nie. Szczerze to wcale ci się nie dziwię. Na pewno nie jest łatwo być dzieckiem wodza — powiedziała Ingrid i uśmiechnęła się. Dla Stoicka był to najpiękniejszy uśmiech na świecie. Nie minął nawet jeden dzień, a on już zdążył się w niej zauroczyć. Była jednak miła i piękna, nie potrafił przejść obok zupełnie obojętnie.

— Odprowadzę cię do domu — zaproponował i chwycił ją pod rękę. Ingrid przytaknęła i dała zaprowadzić się do chaty. Ojciec obiecał jej, że przyjdzie po nią, ale nie spotkali go po drodze.

— Dziękuję. Za wszystko — powiedziała na pożegnanie, zanim zniknęła za drzwiami domu. Stoick uśmiechnął się szeroko, wiedząc, iż ona nie może tego zauważyć. Miał ochotę ją pocałować, jednak wiedział, że nie wypada. Nie znali się jeszcze prawie w ogóle. 

— Nie ma sprawy. — Odparł tylko i odszedł dopiero, gdy weszła do środka. On sam nie miał pojęcia, gdzie się podziać, dlatego postanowił wrócić do domu. Cicho otworzył drzwi i wślizgnął się do środka. Palenisko powoli dogasało, ale nie próbował nawet go rozniecać. Na palcach przeszedł obok sypialni rodziców. Zajrzał do środka tylko na moment, jego rodzice spali wtuleni w siebie. Stoickowi od zawsze marzył się taki związek, niemalże idealnych ludzi. Wbiegł szybko na górę, a kiedy znalazł się we własnym pokoju, rzucił się na łóżko. Leżał przez chwilę, wpatrując się w sufit i myśląc o nowo poznanej dziewczynie. Miał nadzieję, że będzie miał okazję na bliższą przyjaźń z nią. 

— Dobranoc Ingrid — wyszeptał. 



^*^*^

I w końcu jest ;) Opowiadanie zostało wymyślone i zaczęte przed premierą JWS3, stąd inne imiona, ale mam nadzieję, że nie utrudnia to czytania. ;)

Continue Reading

You'll Also Like

2.1K 143 23
Pierwszy sierpień - poniedziałek zapowiadał się na spokojny dzień dla Sally spędzony z przyjaciółką. Jednak pech siedemnastolatki postanowił, że zrob...
63.4K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
1.2K 138 4
✎ Myślisz, że jesteś nic niewart? Zobacz jakie bogate masz wnętrze... ☆ Estera, 2021
8.8K 695 22
Po ośmiu latach Jughead wraca do Riverdale i zaczyna uczyć w tutejszej podstawówce. Zostaje wychowawcą klasy, w której uczy się Cooper. Jest ich dużo...