Czerwony Kapturek: Lycoris

بواسطة CattCheshire

26.8K 2.7K 503

Niech bogowie bronią tych, którzy przed ukończeniem siedemnastu lat postanowili wejść do Lasu. To jedyna zasa... المزيد

Księga I: Rozdział 1
Księga I: Rozdział 2
Księga I: Rozdział 3
Księga I: Rozdział 4
Księga I: Rozdział 5
Księga I: Rozdział 6
Księga I: Rozdział 7
Księga I: Rozdział 8
Księga I: Rozdział 10
Księga I: Rozdział 11
Księga I: Rozdział 12
Księga I: Rozdział 13
Księga I: Rozdział 14
Księga I: Rozdział 15
Księga I: Rozdział 16
Księga I: Rozdział 17
Księga I: Rozdział 18
Księga I: Rozdział 19
Księga I: Rozdział 20
Księga I: Rozdział 21
~*~Ogłoszenie ~*~
Księga I: Rozdział 22
Księga I: Rozdział 23
Księga I: Rozdział 24
Księga I: Rozdział 25
Księga I: Rozdział 26
Księga I: Rozdział 27
Księga I: Rozdział 28
Księga I: Rozdział 29
Narzeczona ~ Special #1 z okazji 3 rocznicy na Watt
Special na trzecią rocznicę #2 ~Skandal
Special na trzecią rocznicę #3 ~ Zakochany Książe
Księga I: Rozdział 30
Księga I: Rozdział 31
Ogłoszenie
Księga I: Rozdział 32
Księga I: Rozdział 33
Księga I: Rozdział 34
Księga I: Rozdział 35
Książę odwiedza miasto [Specjal z okazji 6000 wyświetleń]
Księga I: Rozdział 36
Księga I: Rozdział 37
Księga I: Rozdział 38
Księga I: Rozdział 39
Niespodzianka Świąteczna
Księga I: Rozdział 40
Księga I: Rozdział 41
Księga I: Rozdział 42
10K Specjal MODERN AU
10K specjal Nawiedzony Dwór
10K Specjal CIEKAWOSTKI
10K Specjal O geografii słów kilka
10K Specjal Język Wilków
10K Specjal Dawno temu w wiosce
10K Specjal Playlisty
10K Specjal WYWIAD Z POSTACIAMI
10K Specjal DRZEWA GENEALOGICZNE
10K Specjal O KNIEI
Księga I: Rozdział 43
Księga I: Rozdział 44
Księga I: Rozdział 45
Księga I: Rozdział 46

Księga I: Rozdział 9

757 79 10
بواسطة CattCheshire

Obudziłam się bardzo zdziwiona. Byłam pewna, że umarłam i znalazłam się w zaświatach, ale po śmierci chyba nie powinnam czuć bólu w każdym centymetrze mojego ciała.

Jęknęłam głośno. Chciałam złapać za głowę, ale ramię przeszył mi okropny ból. Zagryzłam wargi, żeby nie krzyknąć.

Ktoś dźgnął mnie palcem w pierś. Wypuściłam z siebie i sapnęłam, czując się jakby ktoś wepchnął mi nóż między żebra.

-Wstała? – warknął ktoś z mocnym akcentem.

Zmusiłam się, żeby otworzyć oczy, chociaż miałam wrażenie jakby były zrobione z ołowiu. Na szczęście po dłuższej chwili siłowania z samą sobą udało mi się otworzyć oczy. Niemal natychmiast oślepiło mnie jaskrawe światło.

Syknęłam i zakryłam oczy, co jednocześnie przywołało ból w ramieniu.

Ktoś znów mnie szturchnął, a potem zerwał ze mnie kołdrę. Moje ciało ogarnął mało przyjemny chłód.

-Wstawać! – polecił ktoś nieprzyjemnie.

Z głośnym jękiem zwlekłam się z miękkiego łóżka i spojrzałam wprost na kobietę naprzeciwko mnie. Była bardzo wysoka – wyższa ode mnie o dwie głowy. Wyglądała na w miarę młodą – przypominała zadbaną trzydziestolatkę. Czarne włosy miała upięte ciasno w kok na czubku głowy. Wąska, trochę końska twarz była opalona, a skośne ciemne oczy lustrowały mnie od stóp do głów.

Kobieta poprawiła beżową suknię, w która była ubrana i spojrzała na mnie, wyginając usta w podkówkę. Powiedziała coś w języku, którego nie znałam, a kobiety, które przybyły z nią zarechotały. Tylko jedna – trochę pyzowata z luźno rozpuszczonymi szarymi włosami spuściła wzrok i zarumieniła się.

-O co chodzi? – zapytałam.

Kobieta uderzyła mnie w twarz. Sapnęłam zaskoczona.

-Nie odzywać się, jak my nie pytać – warknęła.

Dotknęłam policzka.

Świetnie, pomiatała mną kobieta, która nawet nie potrafiła mówić w moim języku. Czyż nie mogło być gorzej? Jak nie siostry to teraz jakaś wariatka.

-Ty zrozumiała?

-Tak, zrozumiała – burknęłam.

-Dobrze. Ty siadać.

Usiadłam.

Nie rozumiałam, dlaczego kazała mi wstać. Jeżeli tylko po to, żebym miała usiąść, to było to bez sensu. Miałam nadzieję, że pod tym wszystkim chował jakiś misterny plan, a nie tylko próba popisania się siłą.

Chciałam ją o to zapytać, ale obawiałam, że znów mogłaby mnie uderzyć. I bez tego byłam obolała.

-Ty teraz należeć do król – powiedziała kobieta.

-Ja należeć to kto? – spytałam. – Znaczy... Do kogo należę?

-Do król! – krzyknęła kobieta.

-Jaki król?

Zamachnęła się. Skuliłam się w sobie, ale uderzenie nie nadeszło. Zamiast tego tamta pulchna dziewczyna przytrzymała dłoń kobiety i powiedziała:

-Ine bilmek eksplike.

Agresorka skinęła głową, a potem odsunęła się ode mnie.

-Ja teraz będę tłumaczyć – powiedziała dziewczyna. Prawie w ogóle nie było słychać obcego akcentu w jej głosie. – Ta kobieta to Ana, jest piastunką niewolnic.

-Niewolnic? – powtórzyłam.

-Tak. Od teraz – i musisz to zrozumieć – nie posiadasz czegoś takiego jak wolna wola. Każda twoja decyzja ma zostać podjęta przez twojego pana.

-A kto nim jest?

-Król.

-Król czego?

-Król Wilków. Jesteś w Kniei.

Knieja. Kiedyś Thalia o tym wspominała. Tak Wilki nazywała swoją krainę. My nazywaliśmy ją Otchłanią, ale na mapach w starym języku zapisywaną ją jako Terravlk.

Należałam do króla Wilków.

-Dlaczego?

-Trzy noce temu trafiłaś do pałacu. Cała we krwi... Bardzo młodej i słodko pachnącej krwi. Wszyscy siłą powstrzymywali się od tego, żeby cię nie skosztować... Ale król wydał rozkaz. Powiedział, że od teraz jesteś jego własnością i ktokolwiek cię dotknie odpowie przed nim.

-Myślę, że króla stać na o wiele lepszą... niewolnicę niż ja. – To słowo dziwnie nie chciało mi przejść przez gardło.

-Taka była decyzja króla. To nie nasze zadanie, żeby je kwestionować.

-Rozumiem – mruknęłam. – I... I co teraz ze mną będzie?

-Nie wiem. Zapewne król wyznaczy ci jakieś prace domowe. Niewolników w tym domu zawsze traktowano lekko – w odróżnieniu od nałożnic.

-Ale ja nie... nie jestem nałożnicą?

-Wątpię w to. Król od długich lat nie miał nałożnicy i nic nie wskazuje na to, żeby chciał to zmienić.

Odetchnęłam z ulgą. Ostatnie czego mi brakowało to zostanie czyjąś seks-zabawką.

-Nie cieszyłabym się jednak na twoim miejscu. Dotyczy cię też sporo zasad.

-Jakich zasad?

-Musisz się odpowiednio zachowywać.

-Czyli jak?

-Po pierwsze: Jeżeli kiedyś będziesz miała zaszczyt znaleźć się w obecności króla to ukłoń mu się nisko. I nigdy pod żadnym pozorem nie patrz mu w oczy. Rozumiemy się?

-Tak.

-Dobrze. Nie wolno ci też odzywać się niepytanej. Mów dopiero wtedy, gdy dostaniesz zgodę na odpowiedź.

Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. Żałowałam, że nie potrafiłam pisać – zrobiłabym sobie z tego ściągi.

-I niech cię bogowie bronią przed tym, żeby zwracać się do króla po imieniu.

-A jak mam się zwracać?

-Najlepiej w ogóle nic nie mów.

-Mhm... Postaram się.

-A najlepiej to udawaj, że cię tutaj nie ma.

Najlepiej by było, gdyby w ogóle mnie tam nie było.

-Jeszcze jakieś zasady?

-Dwie. Pierwsza jest ci najmniej przychylna. Jeżeli król odczuje chociażby w najmniejszym stopniu, że go obrażasz, zabije cię... Coś czuję, że raczej długo z nami nie pozostaniesz.

-Król należy do czepialskich?

-Niefortunnie.

-A co z drugą zasadą?

-Jako niewolnica musisz nosić kajdany albo bransolety z symbolem twojego pana.

-To nie takie straszne. To gdzie moje kajdany?

-Ana później ci je dostarczy.

Kiwnęłam głową.

-Coś jeszcze?

-Na razie nie. Za chwilę ktoś przyniesie ci śniadanie. Możesz też korzystać z toalety, kiedy tylko chcesz, a jakoś po południu powinien zjawić się lekarz, który sprawdzi jak twoje rany.

-Dobrze.

-W takim razie rozgość się, a my nie będziemy cię już niepokoić.

Kiwnęłam głową i poczekałam w spokoju aż kobiety opuszczą pokój. Gdy tylko ostatnia z nich zniknęła, wykorzystałam okazję, żeby rozejrzeć się po pokoju, w którym się znalazłam.

Pamiętam jak matka kiedyś rozmawiała ze mną na temat małżeństwa z Evenem. Było to zaledwie pół roku temu, a mnie w głowie nie mieściło się takie rozwiązanie.

-Nienawidzę go – powiedziałam wtedy. – Nienawidzę go, mamo. Wolałabym przymierać głodem niż z nim żyć.

-Wiem, że on jest... Even ma trudny charakter, ale zależy mu na tobie.

-Wcale nie. Wiesz, co on w ogóle powiedział? „No jak już ktoś musi brać taką głupią gówniarę za żonę, to ja mogę" – oznajmiłam, naśladując skrzeczący głos Evena. – Jest dupkiem jak każda inna osoba w wiosce.

-Kochanie, ale pomyśl o nas. Wiesz jak bardzo nam tym pomożesz? Dzięki wsparciu piekarza, które ten nam obiecał, jeżeli poślubisz Evena, naprawdę moglibyśmy w końcu żyć na poziomie.

-Cały czas o was myślę – mruknęłam.

-Co za różnicę robi ci ten ostatni raz?

-A co... Co jeśli się w kimś zakocham?

-Kochanie, a kto by się tam zakochał w kobiecie jak ty? Bez szkoły, bez pieniędzy i... no cóż, nie jesteś tak atrakcyjna jak siostry.

Wtedy mnie to nie ubodło. Taka była prawda. Moje siostry mogły pochwalić się porządnymi kobiecymi kształtami, ja oferowałam możliwość policzenia moich żeber. Nie miałam pieniędzy, czy ukończonej szkoły. Moje siostry miały szansę na znalezienie miłości, ja – niekoniecznie.

-Poza tym tobie też się to opłaci. Zamieszkasz w przytulnym mieszkaniu, nie będziesz musiała pracować...

Wtedy pomyślałam o sypialni, której nie musiałabym dzielić z siostrami, i w której byłoby ogrzewanie. Wtedy to było moim niedoścignionym marzeniem, a teraz byłam w miejscu, które było wielkości dwóch chat.

Wypuściłam z siebie powietrze.

Sypialnia, w której się znalazłam zdecydowanie należała do najpiękniejszych miejsc jakie miałam okazję widzieć. Zaledwie kilka kroków od łóżka – a w zasadzie to od ogromnego łoża z jedwabistą pościelą – znajdowało się wyjście na balkon. Pełniło ono jednocześnie rolę ściany, dzięki czemu miałam widok na piękny ogród. Reszta ścian miała jednakowy śnieżnobiały odcień. Pewnie utrzymanie ich w tak nieskazitelnym stanie wymagało sporo wysiłku.

Meble wykonano ręcznie z jasnego drewna. Każda komoda, szufladka, czy noga łóżka została ozdobiona indywidualnie. Podziwianie tych misternych wzorów, które na myśl przywodziły rośliny zajęło mi chwilę czasu. Najbardziej uwagę przykuwało to, co wyryto na ramię łóżka, bo nie miało to nic wspólnego z kwiecistymi wzorami. Przedstawiono tam dwa wilki zwrócone głowami do księżyca. Ktoś mocno się do tego przyłożył, bo wyżłobiono nawet najdrobniejszy włosek na sierści wilków. Zadano sobie też tego trudu, żeby ów obraz pomalować. Jedno ze zwierząt miało czarne umaszczenie, a drugie białe, a na nich oboje padała jasna poświata księżyca.

W jednej ze ścian – tej naprzeciw łóżka – znajdowało się wejście do łazienki, gdzie zresztą szybko podążyłam (szybko jak na moje obolałe standardy, oczywiście). Ta również grzeszyła rozmiarami. Ściany w pomieszczeniu wykonane były z marmuru, a meble utrzymano w jasnych odcieniach. Znajdowała się tam wanna, w której mogłabym swobodnie pływać, kabina prysznicowa i toaleta.

Myślałam, że rozpłaczę się ze szczęścia. To miejsce było piękne, ciepłe i... i, o bogowie! Tutaj mieli dostęp do ciepłej wody! I ja mogłam się tutaj wykąpać!

Zauważyłam, że na toaletce ktoś zostawił ręcznik. Dopadłam się z radością dziecka wtuliłam twarz w materiał. Był miękki. I tak słodko pachniał... Na pewno jakimiś kwiatami.

Ostrożne odłożyłam materiał na jego uprzednie miejsca i podeszłam do szafki nad zlewem, gdzie kryły się kosmetyki. Przeróżne szampony, mydła, płyny do kąpieli i perfumy.

Czy tak w tym pałacu traktowano niewolników? Dając im to, czego potrzebowali, a nawet więcej...

-Jeżeli śnię – szepnęłam do siebie – to proszę, niech nikt mnie nie budzi.

Ale to wtedy właśnie znalazło się coś, co wyrwało mnie z tej nagłej ekstazy i sprowadziło na ziemię. Wiedziałam, że byłam w pałacu króla i musiałam tutaj trafić w czasie, gdy byłam nieprzytomna po walce z Wilkiem. Ale gdy oddalałam się ku nieświadomości nie byłam wcale sama. Była ze mną moja bestia...

A teraz zdecydowanie go nie było.

Podeszłam szybko do drzwi, którymi wcześniej wyszły służące i nacisnęłam klamkę, ale mechanizm nie zareagował.

„Zamknęły mnie tutaj?" – pomyślałam zdziwiona. Czy oni naprawdę uważali, że ledwo ruszająca się śmiertelniczka mogła uciec z pałacu pełnego Wilków? Zdecydowanie przeceniali moje możliwości.

Szarpnęłam za klamkę raz jeszcze – tak dla pewności, a potem poszłam spróbować moich sił z drzwiami balkonowymi. One nie sprawiły żadnych problemów i już po chwili byłam na zewnątrz. Moje ciało owiało mroźne zimowe powietrze, ale nie przejęłam się tym. Było to całkiem przyjemne, biorąc pod uwagę jak bardzo piekły mnie mięśnie.

Odetchnęłam głęboko, pozwalając, żeby chłodne powietrze wdarło mi się do płuc.

Podeszłam do barierki. Śnieg prószył z nieba, sprawiając, że widok wydawał się tym bardziej magiczny. Ściany pałacu były porośnięte czarnymi różami, które niczym pnącza bluszczu pięły się ku górze. Byłam pewna, że ktoś na pewno użył magii, żeby te kwiaty były tak żywe o tej porze roku, gdy wszystko pokrywał śnieżny puch.

Spojrzałam w dół. Miałam świetny widok na panoramę mrocznego lasu. Był naprawdę ogromny. Jego ciemne drzewa majaczyły jeszcze na horyzoncie.

Za tymi drzewami była moja wioska. I moja rodzina. Oraz Even.

Szczerze mówiąc nigdy nie czułam takiej ulgi. Może nie tak wyobrażałam sobie moją ucieczkę – bardziej liczyłam na to, że ja i Wilk będziemy przemierzać krainy, a nie że zniewolą mnie w jednej z nich, ale póki co warunki mojego życia wciąż były lepsze niż te, które prowadziłam jako wolny człowiek.

Tylko gdzie był Wilk? O niego naprawdę się martwiłam. Co jeżeli coś mu się stało? Wył na tyle głośno, że mógł zaalarmować Leśniczych, a ci przecież ci raz już go zaatakowali. Mogli mu zrobić krzywdę.

-Hej, tam na górze! – dobiegło mnie wołanie z dołu. Głos ten był mocny i tubalny, ale bardzo przyjemny dla ucha.

Spojrzałam na mężczyznę na dole, który do mnie wołał. Z góry nie mogłam ocenić jego wzrostu, ale w oczy rzuciło mi się to, że był bardzo umięśniony, miał szerokie barki i krótko przystrzyżone loki w kolorze miedzi.

-Tak? – spytałam.

-Czyżbyś próbowała uciec?

-Nie, tylko podziwiam widoki.

-Na pewno?

-Na pewno. Nawet nie mam dokąd uciekać.

-Wyrzucono cię z domu?

-Nie... Ale na pewno nie chcę do niego wracać. Pracujesz tutaj?

-Poniekąd. Myślę, że można to tak ująć.

-A... orientujesz się może w mojej sprawie?

-Twojej?

-Jestem Bonnie Varfër i zdaje się, że jestem nową niewolnicą.

-Niewolnicą... W pałacu nie ma niewolników.

-Tak mi powiedziano. Niewolnica narwanego i czepialskiego króla, który prawdopodobnie mnie zamorduje.

Chłopak sapnął.

-Kto ci nagadał takich głupot?

-Nie wiem... Jedna ze służących. Nie pamiętam jej imienia.

-Mogę cię zapewnić, że król cię nie skrzywdzi.

Kiwnęłam głową.

-Dobrze, ale nie o to chciałam cię pytać. Tam, w lesie był ze mną Wilk. Miał srebrną sierść i wypalony znak na piersi. Nie wiesz, gdzie on jest? Czy jest bezpieczny?

-Mówisz, że srebrna sierść?

-Tak.

-Hm... Tak, chyba nic mu nie jest.

-Na pewno?

-Tak.

Zaśmiałam się z ulgą.

-Och, całe szczęście – westchnęłam.

-Musisz go lubić.

-To mój jedyny przyjaciel... Tylko jemu ufam.

-Rozumiem. – Chłopak spojrzał na niebo. – Muszę już iść – powiedział. – Ale jestem pewien, że jeszcze się spotkamy, Bonnie.

-Do zobaczenia, eee... Nie wiem, jak masz na imię.

-Lupus – odpowiedział. – Mam na imię Lupus.

-Więc do zobaczenia Lupusie. Dziękuję ci za tę rozmowę.

-Przyjemność po mojej stronie. Pamiętaj, żeby nie uciekać.

-Pamiętam.

Chłopak kiwnął mi głową, a potem odszedł. Ja jeszcze przez chwilę spoglądałam w las z uśmiechem.

Tam, za tym lasem, zostawiłam życie, którego zdecydowanie nie chciałam. Moje serce wypełniła ulga, bo najwidoczniej moje życie mogło przybrać w miarę dobre tony. Wilk był cały i zdrowy, a uroczy Lupus stwierdził, że król wcale nie jest taki chętny do zamordowania mnie.

No i przynajmniej przez kilka godzin miałam pokój z łazienką! Może jednak umarłam i trafiłam do raju?





Z dedykacją dla @Emciakiss, która z niecierpliwością czekała na ten rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba,

Catt

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

159K 7.1K 21
စံကောင်းမွန် + တခေတ်ခွန်း ငယ်ငယ်ကခင်မင်ခဲ့တဲ့ဆက်ဆံရေးကနေအကြောင်းတစ်ခုကြောင့်စိတ်သဘောထားကွဲလွဲပြီး ပြန်တွေ့တဲ့အချိန်မှာသူဌေးနဲ့အလုပ်သမားဆက်ဆံရေးဖြစ်သွ...
40.5K 4K 88
A story following a young hunter named Jay. He has grown up in a world where dungeons, monsters, and humans with leveling systems are a cultural norm...
Taken بواسطة D. R. Knight

الخيال (فانتازيا)

103K 6.6K 47
The boy in the basement was quiet. He always had been since I had found him. But he never scared me like they warned he would. They were the scary on...
HIS QUEEN بواسطة SHADOW

الخيال (فانتازيا)

1.9M 96.8K 38
Presenting the story of ISHIKA MEHRA Whose innocence made the king bow down to her AND ABHIRAJ SINGH RATHORE Whose presence is enough to make the per...