Księga I: Rozdział 11

885 76 7
                                    

-Nawet teraz się przede mną ukrywasz? – spytałam, podchodząc do Wilka. Spotkał się ze mną przed pałacem, gdzie przyprowadziła mnie służba. Zgodnie z rozkazem króla zdjęli mi też kajdanki.

W odpowiedzi Wilk poruszył barkami.

-Dobrze, jak chcesz. – Podeszłam bliżej. Chłód marmurowej ścieżki połaskotał mnie w bose stopy. – Jak się czujesz? – zapytałam.

Skinął łbem, a potem zamerdał ogonem.

-Rozumiem, że wszystko dobrze. Jesz regularnie, prawda?

Kolejne skinienie.

-No, masz szczęście.

Szturchnął mnie lekko nosem.

-Tak, ja też jem – odparłam. – Lupus nawet pozwolił mi zabrać potrawkę do pokoju... Chyba z nią przesadziłam.

Przekrzywił lekko głowę.

-Zjadłam za dużo i rozbolał mnie brzuch. – Wyciągnęłam dłoń, żeby pogłaskać go po głowie. Schylił się, żebym mogła go dosięgnąć. – Byłeś kiedyś w pałacu?

Pokiwał głową.

-Wygląda pięknie, prawda? Nawet mój pokój... Mam tam łazienkę i ogromne łóżko. Jest naprawdę duże. Zmieścilibyśmy się tam my dwoje i zostałoby jeszcze mnóstwo miejsca. Pewnie mogłabym tam jeszcze upchnąć moje siostry. A poduszki... Są takie miękkie i delikatne. Może to jedwab? I pachną... Sama nie wiem. Czymś słodkim. Może kwiatami. Nie wiem, ale tak bardzo mi się podoba. I masz! Powąchaj! – Podsunęłam mu pukiel włosów. Wilk zaciągnął się zapachem i pokiwał głową z uznaniem.

-Cudowne, prawda? – zachwycałam się dalej. – Nie mam pojęcia, czym je umyłam, bo w ogóle nie rozumiem, co jest na etykietkach, ale pchną wspaniale!

Wilk zadrżał tak jakby chciał się zaśmiać.

-No co?

Wzruszył ramionami.

-Dobra, jak chcesz. Co powiesz na spacer?

Pokręcił łbem, a potem skłonił się, tak żebym mogła go dosiąść.

-Nie powinnam... Nie wolno mi opuszczać dworu bez pozwolenia króla.

Wilk prychnął, podniósł się, a potem przytknął swoje czoło do mojego.

-Nie gniewaj się, dobrze? Gdyby to ode mnie zależało poszłabym z tobą wszędzie. – Wspięłam się na palce i dałam mu całusa w nos. Wilk zamruczał, a potem przejechał ogromnym jęzorem po mojej twarzy.

Roześmiałam się i otarłam się rękawem ze śliny.

Pierwszej nocy w pałacu nie mogłam spać, bo dosięgnęły mnie wyrzuty sumienia z powodu sióstr. Nie mogłam sobie wybaczyć, że zaledwie kilka godzin wcześniej nie obchodził mnie ich los. Co ze mnie za siostra? Obiecałam, że się nimi zajmę, a tymczasem nawet nie obszedł mnie ich los!

I nie, nagle nie zaczął mnie interesować. Miałam słowo króla, że jakoś im pomoże, ale do tego też nie przywiązywałam wagi. Czułam ogromną ulgę, że ciężar opieki nad nimi spadł ze mnie. Nie obchodziło mnie, czy tam w wiosce ktoś zauważył moje zniknięcie. Czy uznano mnie za martwą? Czy obwiniono za moje zniknięcie Wilki?

Naprawdę, to mnie nie obeszło. Ale czułam się źle z faktem, że tak łatwo przyszło mi porzucenie sióstr i przyjaciół. Czy to oznaczało, że jestem płytkim człowiekiem? Można było mnie przekupić olejkami do kąpieli? A może to tylko potwierdzało fakt, że skrycie nienawidziłam swojego życia i sióstr i dlatego tak łatwo się od nich odcięłam?

Czerwony Kapturek: LycorisOù les histoires vivent. Découvrez maintenant