Niesprawdzony 😄😁
Właśnie skończył się ostatni wykład, a co za tym idzie, muszę zostać razem z Bugajczykiem, aby sprzątać uczelnie. Nie wiem ile wytrzymam czasu z tym człowiekiem.
Kieruję się pod kantor woźnej. Bugajczyk też już jest, siedzi na jednej z ławek wpatrzony w telefon. Podnosi na mnie wzrok i mierzy mnie wrogim spojrzeniem. Staram się nie reagować i udawać, że w ogóle tego nie widzę.
Po chwili zauważam woźną.
- Zapraszam was chłopcy - woła kobieta, po czym obaj wchodzimy do środka. Kobieta tłumaczy nam co do czego służy i podaje najpotrzebniejsze rzeczy - Dziekan powiedział, że macie wysprzątać wszystko bez wyjątku, ale już was oszczędze - wzdycha kobieta - Tylko drugie piętro - dodaje wciskając Igorowi klucze do sal na drugim piętrze.
Dziękujemy jej, po czym wychodzimy i kierujemy się bez słowa na odpowiednie piętro. Bugajczyk otwiera pierwszą salę i zaczynamy ją sprzątać.
- Słuchaj, nie uważasz, że to co robimy jest dziecinne? - przerywam ciszę między nami.
- Odwal się - rzuca nie przerywając zmywania kurzy na blatach. Wzdycham i przewracam oczami.
- Zależy nam na tej samej kobiecie, prawda?
- Tobie na niej nie zależy - odpowiada nadal na mnie nie patrząc.
- A skąd ta pewność? - pytam odwracając się w jego stronę.
- Przeczucie. W końcu znalazłeś sobie punkt, w który możesz uderzyć. Wykorzystujesz jej naiwność - parska w moją stronę.
- Ty chyba czegoś nie rozumiesz. Zuzia jest zbyt fajną dziewczyną, abym grał na jej uczuciach - zaczynam dalej zamiatać podłogę - Nie musimy się lubić, ale chociaż nie rób jej scen. Ona nie jest winna temu, że my się nie cierpimy - zauważam.
- Dasz spokój mojej siostrze, to możemy o wszystkim zapomnieć.
- Cały ty - parskam - Myślisz tylko o sobie. Uważasz, że gdyby mi na niej nie zależało, to próbowałbym się z tobą dogadać? - w tym momencie szatyn przenosi na mnie wzrok przerywając czynność - Dobrze wiesz, że nienawidzę cię tak samo jak ty mnie. Gdyby nie Zuzia, na pewno nie gadałbym z tobą bez powodu.
Chłopak wpatruje się we mnie bez słowa. Tak, jakby nad czymś się zastanawiał.
- Nie chcę, żeby cierpiała - odzywa się po dłuższej chwili.
- To nie wchodź nam w paradę. Dobrze się z nią dogaduję i nie chcę zrobić nic złego, serio - zapewniam.
- Że też na ciebie wtedy musiała wylać tego pierdolonego shake'a - przewraca oczami.
- No bywa. Ja tam nie żałuję.
Bugajczyk posyła mi kolejne spojrzenie i kontynuuje sprzątanie.
Zuzia
Spędzam wieczór na nauce. Wykładowca kazał nam napisać piosenkę. Na szczęście mam to już z glowy, ponieważ mam napisanych kilka tekstów. Po powrocie z uczelni wybrałam jedną z kilku moich piosenek i nagrałam na pedrive, którego wręczę wykładowcy. Liczę na wysoka ocenę, to dla mnie bardzo ważne.
W pewnym momencie słyszę pukanie do drzwi. Zegar wskazuje już godzinę 20;30, więc jestem nieco w szoku. Z nikim się dziś nie umawiałam.
Wstaję z kanapy i ruszam do drzwi, po czym je otwieram.
- Seba? - zauważam chłopaka przed drzwiami.
- Hej, nie przeszkadzam ci?
- Nie, właściwie to już kończyłam naukę. Wejdź - otwieram przed nim szerzej drzwi, po czym chłopak wchodzi do środka.
- Przepraszam, że tak późno i bez uprzedzenia, ale... musimy pogadać - zaczyna przejeżdzając dłonią po włosach.
- Jasne. Stało się coś? - marszczę czoło przyglądając mu się.
- Dogadałem się z Igorem. Nadal się nie lubimy, ale przynajmniej będziemy omijać się obojętnie.
- Serio? Niemożliwe - niedowierzam.
- Słuchaj Zuza - wzdycha, a z jego tonu głosu wnioskuję, że coś jest na rzeczy - Ja muszę cię przeprosić i to cholernie. Zjebałem po całości - opada na kanapę i opiera łokcie o kolana, po czym chowa twarz w dłoniach.
- O co chodzi? - siadam naprzeciwko niego na jednym z foteli - Przecież... dogadałeś się z Igorem. Więc chyba nie nie ma nic przeciwko naszej znajomości. To co się stało?
- To wszystko nie tak miało wyglądać - mówi prawie szeptem, przygryzając następnie dolną wargę i wpatrując się w swoje dłonie, które teraz nerwowo pociera jedną o drugą.
- A jak? O czym ty mówisz? - zaczynam się niecierpliwić.
- Rozmawiając dziś z Igorem zrozumiałem coś. Od początku mojej znajomości z tobą dużo się zmieniło i dlatego dotarło do mnie, że nie wybaczę sobie jeśli nie powiem ci prawdy.
- Jakiej prawdy? Cholera, Sebastian...
- Okłamywałem cię - przerywa mi, przełykając głośno ślinę - Gdy cię poznałem wpadł mi do głowy idealny wtedy plan. Zaprosiłem cię na tą imprezę do dziewczyn i zakręciłem się wokół ciebie, bo chciałem cię wykorzystać. Chciałem odegrać się na Igorze, w końcu znalazłem najlepszy sposób, żeby to zrobić. Nie przewidziałem jednak jednej rzeczy... tego, że naprawdę cię cholernie polubię i, że zacznie mi zależeć na tobie, i naszej znajomości, że zacznę się źle czuć z tym co chciałem zrobić... ja wiem, że mnie teraz znienawidzisz Zuzia, ale musisz mi uwierzyć. To już nie chodzi o Igora. Chodzi o ciebie.
Czuję jak w moich oczach pojawiają się łzy, a obraz zaczyna mi sie rozmazywać. Nie mogę w to uwierzyć. Nawet nie wiecie, jak to cholernie w tym momencie boli. Potraktował mnie jak narzędzie, a ja mu zaufałam. Znam go tak krótko, a już zdążyłam się tak cholernie do niego przywiązać.
- Czyli... Igor miał przez cały czas rację? - pytam próbując nie ukazywać swojego załamanego głosu - Chciałeś mu po prostu zrobić na złość?
- Tak, ale przysięgam, Zuzia... to się zmieniło. Nie obchodzi mnie Igor, nie obchodzi mnie nawet, czy on będzie lepszy, mam to w dupie. Nie chcę cię stracić, naprawdę - nawiązuje ze mną kontakt wzrokowy. Jego oczy teraz są takie inne niż zwykle. Sama nie wiem co w nich się teraz znajduje.
- Będzie lepiej jeśli już pójdziesz - spuszczam wzrok na swoje kolana.
- Zuza...
- Teraz. Wyjdź - mówię stanowczo.
Chłopak jeszcze przez chwilę wpatruje się we mnie. Po chwili wstaje z miejsca i słyszę jak wychodzi z mojego pokoju.
Po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Wybucham płaczem w poduszkę i dociera do mnie to wszystko dopiero w tym momencie.
Muszę to sobie wszystko przemyśleć i pogodzić się z tym, że to wszystko nie było naprawdę.