the greatest gift is love ||...

By Astrisia

166K 6.5K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

Życie jest piękne

1.5K 75 6
By Astrisia

Zostań tam, gdzie jesteś.
Spróbuj dostrzec w chwili cud...
a w życiu piękno.
~ Gab

Czkawka stał przed drzwiami chaty Astrid, czując jak serce podchodzi mu do gardła. W dłoniach trzymał mały bukiecik polnych kwiatów. Szczerbatek przyglądał się przyjacielowi, śmiejąc się po swojemu. Szatyn obrzucił go spojrzeniem pełnym wyrzutu.

Nagle jednak stanął ponownie na baczność, czując jak krople potu spływają mu po plecach. „Wyluzuj Czkawka" — przeszło mu przez myśl, kiedy usłyszał kroki po drugiej stronie drzwi. Po chwili w progu ujrzał matkę dziewczyny, przez co jego serce zabiło jeszcze mocniej. Helga spojrzała na niego z ciekawością, ale dostrzegł też w jej oczach przebłyski złości. Czy się bał? I to jak. Astrid często się z niego śmiała, ale jej rodzice rzeczywiście nie należeli do tych przyjaznych wikingów, którzy na każdym kroku wysyłali każdemu uśmiech. Uchodzili jednak za wielkich wojowników i odnoszono się do nich z szacunkiem. Czkawka jednak stał tam i patrzył, jakby zapomniał języka w gębie.
— Dzień dobry — zaczął nieśmiało. — Mogłaby pani poprosić Astrid?
— Może i bym mogła. Po co ci moja córka? — zapytała kobieta, stając przed nim i zamykając drzwi. Czkawka przełknął ślinę, może zbyt głośno.
— Ma dzisiaj urodziny i... pomyślałem... pomyśleliśmy, że spędzimy z nią trochę czasu — wydusił z siebie, zerkając na Szczerbatka. Smok zaśmiał się tylko, patrząc na poczynania swojego jeźdźca.
— I ja mam to pozwolić? — dociekała.
— Ja... no... tak? — Jego głos zabrzmiał niepewnie. Helga przyjrzała mu się uważniej, świdrując każdy jego ruch wzrokiem. Czkawka poczuł jak po twarzy spływa mu pot, a cała odwaga nagle ulatuje.

Całe szczęście, że drzwi nagle się otworzyły i ujrzał Astrid. Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
— Idę z Czkawką, wrócę pewnie jutro — powiedziała na pożegnanie i pociągnęła chłopaka w stronę Szczerbatka. Czkawka nie zdążył nic powiedzieć, jednak kiedy odwrócił się w stronę matki dziewczyny, kobieta skinęła głową, uśmiechając się chytrze.
— Bawcie się dobrze — rzuciła w ich stronę, po chwili znikając w domu.

— Boisz się mojej mamy? Nadal? — zaśmiała się Astrid, idąc wraz z Czkawką przez wioskę. Szatyn popatrzył na nią urażony, ale nic nie powiedział. Wojowniczka spojrzała na mały bukiecik, którzy chłopak podarował jej chwilę wcześniej. Po raz kolejny powąchała polne kwiatki, które uwielbiała. Czkawka doskonale ją znał i wiedział, że to one sprawią jej największa radość.
— Twoi rodzice są wojownikami, chyba o to chodzi... Ciebie też czasami się boję — wyznał ze szczerym uśmiechem. Astrid roześmiała się głośno i złączyła ich palce razem.
— Dlatego, że jestem wojowniczką? — zapytała, spoglądając na niego.
— Dlatego, że jesteś bezlitosna — odparł po chwili. Blondynka przewróciła oczami i przystanęła. Czkawka objął ją w talii i wydął usta, jakby czekał na pocałunek. Przymknął oczy, czując jak Astrid unosi się w górę na palcach, by dosięgnąć jego ust. Nie zwracał uwagi, że znajdowali się na środku wioski i większość par oczu skupionych było na nich. Usłyszał chichot dziewczyny, a kiedy już myślał, że zaraz poczuje jej ciepłe wargi na swoich własnych, ta pstryknęła jego nos palcami. Czkawka otworzył gwałtownie oczy, chcąc ją złapać, ale była znacznie szybsza. Pobiegła w stronę lasu ze śmiechem. Szatyn nie czekając długo ruszył w jej ślady, czując delikatną woń żywicy, gdy tylko znalazł się na skraju. Dogonił dziewczynę kilka metrów dalej, przygwożając ją do drzewa.
— Trenowałeś coś? — zapytała ze śmiechem, zdziwiona, że tak szybko ją dogonił.
— Przez lata za tobą ganiałem — wyszeptał jej do ucha i pocałował najpierw jej skroń, następnie policzek, po czym zbliżył się do jej ust. Astrid zarzuciła dłonie na jego kark, chcąc w pełni oddać się przyjemności i ze spokojem czekała na kolejny ruch swojego chłopaka. Czkawka nachylił się powoli.
— Tu jesteście! — Usłyszeli nagle głos Sączysmarka.
— Serio? Nawet tutaj nas potrafisz znaleźć? Jakiś szósty zmysł, o którym nie wiem? — mruknęła Astrid, zdecydowanie zniechęcona. Miała ochotę na ten pocałunek – bez zbędnych gapiów – długi i namiętny. Ale nie, oczywiście Sączysmark musiał przywlec się akurat za nimi i zepsuć tę idealną chwilę.
— Nieeee, ale chciałem wam przypomnieć, że po zachodzie słońca urządzamy ognisko po drugiej stronie wyspy. Gdybyście zapomnieli, no nie wiem... w przypływie namiętności — zaśmiała się znacząco. Za to Astrid podała Czkawce swój bukiecik i podeszła do przyjaciela.
— Przypływ to zaraz ty będziesz miał. Tyle, że bólu — warknęła. — Ale przyjdziemy. — Uśmiechnęła się i minęła bruneta z gracją. Ruszyła w stronę wioski, gdzie pod jednym z domów wylegiwał się Szczerbatek.
— Zastanawiam się czasami jak ty z nią wytrzymujesz? Te jej napady i specyficzne poczucie humoru. Rozumiesz ją? — zwrócił się do Czkawki.
— Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem — odparł obojętnie i ruszył za dziewczyną. Odwrócił się jednak jeszcze do przyjaciela, przez chwilę idąc tyłem. — Nawet nie będę próbował. — Wzruszył ramionami i dogonił ukochaną.

Astrid wskoczyła na Szczerbatka, a tuż przed nią usiadł Czkawka. To w taki sposób uwielbiali latać na nocne wyprawy. Co prawda słońce jeszcze nie zaszło, ale zachody słońca z powietrza były równie bajeczne. Wystartowali dosyć łagodnie, a wiatr był akurat jak najbardziej korzystny. Astrid wtuliła się w ciało chłopaka, uśmiechając przy tym jak zwykle. Uwielbiała długie loty na grzbiecie Szczerbatka. Od tego wszystko się zaczęło.

Kiedy byli w chmurach z radością wyciągnęła ramiona w górę, krzycząc ze szczęścia. Czkawka uśmiechnął się pod nosem. Zerknął na blondynkę, a dostrzegając jej roześmianą twarz, po powiekami poczuł ciepłe łzy. Wyglądała na bardzo szczęśliwą, jakby właśnie odkryła coś nowego. Jakby ta chwila nagle się zatrzymała, a ona napawała się nią. Dostrzegł jak bardzo ją celebruje, jak z zamkniętymi oczami próbuje chwycić puchate chmury. Odwrócił jednak wzrok, kiedy znów przytuliła się do niego i cmoknęła jego policzek ustami.
— Uwielbiam z tobą latać — wyszeptała. — Jesteś moją prawdziwą wolnością.
— A ja uwielbiam jak mnie przytulasz — przyznał. Blondynka wykorzystała to wyznanie i wtuliła się w jego plecy jeszcze mocniej. Czkawka musiał przyznać, że ta dziewczyna zdecydowanie nie wyglądała na taką, która podczas tulenia potrafiłaby połamać żebra, choć przez chwilę nie miał czym oddychać. I tak umierał przez nią wiele razy, więc teraz nie miało to większego znaczenia. Wystarczyło jedno jej spojrzenie, jeden buziak wysłany w biegu, by poczuł jak wsiąka w ziemię, a jego serce rozpływa się. Na początku ich związku myślał, że wiele się zmieni, ale tak naprawdę każdego dnia zakochiwał się w niej na nowo. Wiedział, kiedy nie należy się odzywać, by nie zacząć bezsensownej kłótni, którą zawsze wygrywała. Wiedział jak ją uszczęśliwić – wystarczyło, że zamknął ją w swoich ramionach i pocałował, choćby krótko, by humor momentalnie powrócił.

Czkawka wylądował na jednym z klifów, ten, na którym często przesiadywali. Usiadł na jego skraju, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny. Astrid szybko poszła w jego ślady, również zrzucając nogi z krawędzi i przytuliła się do ramienia szatyna.
— O czym myślisz? — zapytała, drapiąc delikatnie Szczerbatka po ciemnych łuskach.
— O tym, że spędzam z tobą ten cudowny wieczór. O tym, że jesteśmy razem i o tym, że chciałbym żebyś zapamiętała na długo te urodziny — odparł szczerze, spoglądając na nią w czasie, gdy ona przyglądała się zachodzącemu słońcu.
— Jeśli Smark przyniesie alkohol to może być trudne — zaśmiała się, choć Czkawka wiedział, że tylko żartowała. Dziewczyna nie przepadała za żadnym z trunków. Wolała zachować zdrowy rozsądek i czujność. Szatyn również dużo nie pił, ale słodki miód czasami pomagał mu się rozluźnić.
— Starzejesz się, skarbie — powiedział nagle ze śmiechem.
— Nie tak szybko jak ty — odrzekła, a na jej ustach pojawił się uśmiech. — To takie dziwne. Dopiero co byliśmy dzieciakami, które zaczynały latać na smokach i uczyć się żyć w nowym świecie, a teraz? Wszyscy jesteśmy dorośli. Niedługo ty zostaniesz wodzem, ja stanę gdzieś u twojego boku, jako wojowniczka, Smark wspominał coś o nauce walki, Śledzik o uzupełnieniu biblioteki Berk, a bliźniaki pewnie znów będą coś podpiekać, nadając przedmiotom nowego wyglądu — zaśmiała się, choć Czkawce wcale nie było do śmiechu. Astrid przerwała natychmiast, widząc jego minę i położyła mu dłoń na ramieniu.
— Co jest? — zapytała, obawiając się nieco jego odpowiedzi.
— Nie lubię rozmawiać o przyszłości — powiedział po prostu, nawet na nią nie spoglądając. — Nie chcę się nią przejmować. A przejęciem władzy w Berk jako nowy wódz to już w ogóle.
— Ale dlaczego? Będziesz wspaniałym wodzem — zapewniła go, ale nie poprawiła sytuacji. Czkawka wstał nagle, zostawiając ją na ziemi i ruszając w stronę wioski. Astrid szybko go dogoniła, stając przed nim. Uniosła jego podbródek, by popatrzył jej w oczy, chociaż sprytnie próbował tego uniknąć.
— Co to za wódz, który nie potrafi usiedzieć na miejscu. Nie będę umiał tak żyć. Kocham latać. Kocham Szczerbatka. Kocham czuć wiatr we włosach... To wszystko nagle zostanie mi odebrane przez nawał pracy, obowiązki, odpowiedzialność...
— I kochasz się do mnie przytulać, a ja nie zamierzam cię opuścić, byś mógł to stracić. Bo ja też to kocham i kocham ciebie, najmocniej na świecie. Jestem stuprocentowo pewna, że sobie poradzisz. Czkawka sprawiłeś, że na Berk zapanował pokój. Zatrzymałeś wojnę, która toczyła się wiekami. Dokonałeś tego. Przełamałeś wszelkie granice i pokazałeś wszystkim kim jesteś. — Powiedziała pewnie Astrid. Szatyn westchnął głośno.
— Zrobiłem to... dla Szczerbatka, dla mojego pierwszego prawdziwego przyjaciela. Bez niego bym tego nie dokonał. Pózniej, kiedy pokonaliśmy łowców, zrobiliśmy to wszyscy razem. Sam niczego bym nie zrobił.
— No właśnie, przy odrobinie wsparcia można dokonać cudów. Jesteś zupełnie inny niż Stoick, ale to jeszcze nie znaczy, że będziesz beznadziejnym wodzem. Twoją siłą jest chęć wolności i to cię za każdym razem wzmacnia. To nie jest cecha słabego wodza, tylko rozsądnego. Brniesz do miejsca, z którego wielu się wycofuje, bo nie mają siły i odwagi by walczyć. A ty walczysz do końca, bo kochasz swoją rodzinę, kochasz Berk. — Czkawka poczuł nagle jak pod powiekami zbierają mu się łzy. Astrid miała zupełną rację, choć ciężko nadal było go przekonać.
— Chcę być zawsze przy tobie, chcę założyć z tobą rodzinę. Nie mogę doczekać się widoku naszych dzieci, które słuchają opowieści o dzielnym wikingu z Berk, który zaprowadził na świecie pokój, i który nigdy, nigdy nie zwątpił w to, o co walczył. — Powiedziała cicho Astrid i przytuliła się do niego. Objął ją jeszcze mocniej, czując ciepło jej ciała. Jego serce nieznacznie przyspieszyło, a łzy powoli stoczyły się po jego policzkach.
— Przepraszam, że zepsułem ci wieczór moim narzekaniem.
— Nie zepsułeś, urozmaiciłeś go trochę w różne emocje i końcu się przyznałeś — odparła spokojnie.
— Do czego?
— Do strachu. To nic złego, Czkawka. To normalne. Sama się boję — przyznała się, lekko się rumieniąc.
— Czego?
— Że kiedyś cię stracę. Przyzwyczaiłam się do ciebie Czkawka, a mój świat skupia się głównie na twojej osobie. Jesteś moim wszystkim — wyszeptała, odchylając się na tyle,by pocałować go głęboko. Mruknął cicho, czując jak jej język delikatnie rozpycha jego wargi. Przerwał chwilę później słodką pieszczotę, ale miał zamiar po prostu ją do siebie przytulić. Jak przyjaciółkę, jak dziewczynę, jak przyszłą żonę.
— Jesteś moim wszystkim — powtórzył cicho, nic więcej nie dodając.

🌟🌟🌟

Astrid wyłoniła się z mroku, stając przy ognisku. Od razu dostrzegła swoich przyjaciół, a nawet rodzeństwo Berserków, teraz żywo rozmawiające ze sobą. Nie minęła jednak nawet minuta, kiedy Heather dostrzegła jej sylwetkę i natychmiast wstała, zwracając na blondynkę także wzrok pozostałych. Dziewczyny przytuliły się jak to miały w zwyczaju, a następnie wojowniczka przywitała się z resztą i usiadła między Heather a Dagurem.
— Czkawki jeszcze nie ma? — zapytała po chwili, rozglądając się za chłopakiem.
— Myślałam, że przyjdziecie razem, w końcu spędziłaś z nim ostatnie godziny — powiedziała brunetka i zachichotała cicho. — I podobno się nie nudziliście — dodała znacząco, poruszając śmiesznie brwiami.
— Za dużo sobie nie wyobrażaj — blondynka odepchnęła ją delikatnie od siebie, ale na jej twarzy pojawił się delikatny rumieniec i uśmiech.
— Uhuhuhu... Czkawka. To ty? — usłyszały nagle Mieczyka. Był lekko wstawiony, ale nie było to ani trochę dziwne. A na pewno nie najdziwniejsze. Dziewczyny szybko przeniosły wzrok na zmierzającego w ich stronę chłopaka. Astrid zakryła usta nie chcąc otwarcie wybuchnąć śmiechem, choć miała na to ogromną ochotę. Heather nawet się nie hamowała. Reszta przyjaciół też nie probowała.
— Co was tak śmieszy? — zapytał jeździec, spoglądając na każdego z kolei. Astrid w końcu wstała i podeszła do niego, uśmiechając się głupio.
— Coś ty zrobił?
— Yyy... Uczesałem się? — zadał pytanie, bo nie wiedział czego właściwie dziewczyna oczekuje. Blondynka spojrzała na jego włosy, które „rzekomo" uczesał, ale roztrzepane na co dzień kosmyki wystawały w jeszcze większym nieładzie. Wojowniczka wplątała palce w jego włosy i natychmiast ułożyła je „po staremu".
— Nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś przystojny. Dla mnie tak wyglądasz seksownie — powiedziała cicho Astrid, po czym wspięła się na palce i cmoknęła krotko jego chłodne usta.
— Siadajcie kochasie, bo nie widzę gęby Smarka — odepchnął ich delikatnie Mieczyk, chcąc nadal naśmiewać się z przyjaciela, który wypił już kilka kufli słodkiego miodu. Sączysmark nie stracił panowania nad sobą, ale śmiesznym wydawała się pozycja w jakiej siedział. A może raczej leżał, na wpół oparty o kamień z wyciągniętymi w stronę nieba rękami, mówił do siebie.

Czkawka usiadł razem z Astrid przy Szczerbatku. Chłopak objął blondynkę, przytulając do siebie, na co Heather uśmiechnęła się delikatnie, widząc jak dobrze układa się związek jej przyszywanego brata i najlepszej przyjaciółki. 
— Dobra Ast, to teraz chwytaj za kufel. To niemal jak tradycja — odparł Dagur, wyciągając w jej stronę dłoń z dzbankiem, pełnym słodkiego trunku. Astrid nie znosiła alkoholu, ale wiedziała, że teraz jej nie odpuszczą, dlatego wlała do kubka trochę alkoholu i wypiła kilka łyków. Czkawka poszedł w jej ślady, pijąc jednak z jej naczynia.
— Wiecie co właśnie mi się przypomniało? — zapytał nagle Mieczyk, patrząc na przyjaciół.
— No co? — dopytała Szpadka, grzebiąc patykiem w ognisku.
— Dzień, w którym wam wszystkim odbiło, a szczególnie Astrid. Ciekawe Czkawka czy jakbyś tak dobrze ją znał, to dalej byś z nią był. Jak myślisz po alkoholu też jej odwala? Bo jak tak, to ja bym to wypił sam. — Powiedział po czym wstał i wyciągnął z dłoni szatyna kubek. Przechylił go następnie, wlewając resztę do ust. Przyjaciele popatrzyli na niego z szokiem, ale nic nie powiedzieli.
— Ok-ej. W każdym razie jej się nie da nie kochać — powiedział pewnie Czkawka.
— A gdyby Szczerbatek miał rogi to byłby pierogiem — przerwał mu nagle Sączysmark, wpatrując się w przyszłego wodza z ciekawością. Szatyn zamrugał kilkakrotnie, myśląc, że się przesłyszał. Reszta wybuchnęła śmiechem. Nawet Śledzik, siedzący do tej pory cicho. Taka atmosfera trwała do późnej nocy, nawet wtedy gdy jedynie czwórka przyjaciół pozostała całkowicie trzeźwa. Wspominali dawne czasy i planowali kolejne lata, czasem wybiegając nadto w przyszłość. Czas minął im jednak bardzo przyjemnie i spokojnie. Takie spotkanie było potrzebne dla każdego, nawet jeśli połowa nie będzie go pamiętała. Najważniejsze było jednak to, że byli tam wszyscy razem, że czuli swoją obecność...

🌟🌟🌟

— Wyobrażałaś sobie tak ten dzień? — zapytał Czkawka, kiedy wszyscy oprócz niego i Astrid dawno położyli się spać. Nie było sensu wracać do wioski, dlatego postanowili spędzić noc na świeżym powietrzu, wśród smoków.

Blondynka oparła się o niego wygodniej i uśmiechnęła delikatnie.
— W mojej głowie wyglądało to zupełnie i raczej, ale nie sądziłam, że tak szybko stracą nad sobą panowanie. I zaczną zadawać bardzo prywatne pytania — odparła. Czkawka przytulił ją do siebie mocno, narzucając na nich koc.
— Mówisz o ślubie, dzieciach, czy naszym bardzo intymnym, nieistniejącym życiu?
— Chciałeś powiedzieć „jeszcze nieistniejącym życiu intymnym" — zaśmiała się cicho. — Ale kto wie, co przyniesie kolejny dzień.

Czkawka spojrzał na nią z uśmiechem, po czym pocałował jej złotą głowę. Przymknęła oczy z przyjemnością, a gdy znów je otworzyła popatrzyła wysoko, na gwiazdy. Szatyn nie potrafił jednak oderwać od niej wzroku, by podążyć jej śladem. W końcu spostrzegła, że jej się przygląda i spojrzała mu w oczy. Patrzyli tak na siebie, czując jak serca wypełnia przyjemne ciepło.
— Kocham cię Astrid Hofferson — wyszeptał, zbliżając się do jej ust. Teraz zamierzał po prostu ją pocałować. Jak chłopak całuje dziewczynę – z największą, najbardziej prawdziwą miłością. — Życie jest piękne, z tobą u mojego boku. Jesteś moim wszystkim. — Wyszeptał, a wojowniczka jedynie wtuliła się w jego ciało, powoli zasypiając.

Nie odpowiedziała, ale nie musiała. Już dawno to wiedział... Widział jej miłość codziennie i był jej ogromnie wdzięczny. Jego świat stał się najcenniejszym skarbem, a życie darem.

Moja 18 nadeszła, a wraz z nią ten os, który szczerze mówiąc naprawdę mi się podoba 😍 Wrzuciłam wam piosenkę do tego opowiadania nie bez powodu - po prostu bardzo ją kocham i jako jedna z niewielu naprawdę potrafi mnie zmotywować. Dla was mam tylko jedną radę - dajcie z siebie wszystko, by wasze życie stało się piękne! ❤️ Trzymajcie się cieplutko i do napisania 😘

Continue Reading

You'll Also Like

72.6K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
1.2K 138 4
✎ Myślisz, że jesteś nic niewart? Zobacz jakie bogate masz wnętrze... ☆ Estera, 2021
24.1K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
94.2K 3.4K 50
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...