Nowe Zasady

By tereska_z

36K 1.2K 106

Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego przełożony wysyła Charlsa do liceum, w którym ma zacząć pracę jako... More

prolog
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#44
#45
#46
#47
#48
#49
#50
#51
Epilog
#nierozdział
Druga Część
Nowe Wartości

#43

517 16 1
By tereska_z


Charls

Ostatnie kilka dni były wprost jak wyjęte z jakiejś bajki. Brakowało tylko kicających zajączków i chasających jednorożców. Wszystko było idealne, Nina była radosna, a ja szczęśliwy. Thomas wydawał się być zadowolonym, że Nina przeszła taką przemianę i to właśnie dzięki mnie, a jednocześnie cieszył się, że odbędzie się świąteczny kiermasz. Tyle że fajnie byłoby, jakby nasze spotkania były stricte do kiermaszu, a nie, jak do tej pory, zaczynały i kończyły na pieszczotach. Nie narzekałem, ba! byłem nawet prze szczęśliwy, że to tak wyglądało, że Nina okazała się tak idealną dziewczyną, od której ciała, bądź co bądź, potrafiłem się już uzależnić. Jednak kiermasz musiał się odbyć, a my tak naprawdę nie mieliśmy nic. Brunetka zawsze podczas "spotkań" wspominała, że musimy coś w końcu zrobić, bo to już za kilka dni, ale za każdym razem zbywałem ją, całując kolejny centymetr jej ciała.

I tak minęły dwa tygodnie, intensywnie, a czasem i leniwie, spędzając wspólny czas. Kilka dni musiałem poświęcić tylko na jej całowanie, bo oczywiście musiała dostać okresu. Nie mogłem narzekać, bo przecież cały czas była obok mnie, była ze mną, odwzajemniała każdy gest. Było cudownie i pragnąłem, aby było tak już zawsze. Trochę przypominało mi to moją relację z Laylą. Zakazane uczucie, które pojawiło się znikąd, zawładnęło naszymi ciałami i pochłonęło nas do reszty. Wyciągało z nas każdy możliwy gram siły, a gdy już się zregenerowaliśmy, wracaliśmy do pieszczot. To było uzależniające. Pragnąłem Layli, ale jej było cały czas za mało i szukała więcej u innych. Każdy z nas dostarczał jej wszystkiego, czego pragnęła. Kiedy już było to dla niej normalnością - ja przestałem się liczyć. Dlatego też teraz starałem się jak mogłem, aby Nina ode mnie nie odeszła. Chciałem, aby czuła, że tylko ja ją mogę zaspokoić, że to ja jestem tym numerem jeden, że to mnie potrzebuje. Wiedziałem, że jeśli przystopuję, to Nina znajdzie sobie inny obiekt, że znów przestanę się liczyć. Tak naprawdę to nasza bliższa relacja mogłaby się skończyć już jutro. W dniu kiermaszu. Nie będzie już pretekstu, aby się spotykać. Nie będę musiał już jej okiełznywać, bo do świąt miałem na to czas. Nie będzie już jak pogłębiać naszego uczucia.

Chciałem, aby ona też to czuła. To, co ja. Pragnąłem jej jeszcze bardziej niż Layli. Pokochałem jej ciało, jej dotyk, a nawet głos, gdy cicho pojękiwała. Może to chore, ale potrzebowałem jej ciała, aby przetrwać. Uzależniłem się i wiedziałem, że jestem już stracony.

- Szczęść Boże - usłyszałem dźwięczny głos Niny, gdy zobaczyła Thomasa. Ten jej tylko odmachnął ręką z uśmiechem na twarzy. Od jakichś dwóch tygodni była zadziwiająco miła dla niego i praktycznie wszystkich nauczycieli i coś czułem, że Alex miał z tym coś wspólnego. Być może powiedział jej o naszej rozmowie i może właśnie to zapoczątkowało nasze zbliżenie, więc spokojnie mogłem go za to do końca życia po stopach całować. Uratował Ninę i byłem mu wdzięczny.

Tom wszedł na plebanię, a my skręciliśmy w stronę salki. Codziennie tam chodziliśmy, a Thomas codziennie uśmiechał się, gdy widział nas razem tam idących. Cieszył się, że kiermasz się odbędzie i to pewnie z pompą, wierzył, że Nina została "uzdrowiona", a moje powołanie okazało się prawdziwe. Dawałem mu tą satysfakcję, chciałem, aby choć na chwilę we mnie uwierzył. A potem... potem będzie już mógł sobie o mnie myśleć, co tylko będzie chciał.

Od razu po wejściu do środka, zakluczyłem drzwi, położyłem swoją teczkę na jakiejś ławce i przywarłem do ust Niny. Z początku odwzajemniła pocałunek, ale gdy chciałem go pogłębić, delikatnie oderwała się ode mnie. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, na co wzruszyła ramionami.

- Jutro jest kiermasz. Nie mamy praktycznie nic - odezwała się pewnym głosem, który nie znosił sprzeciwu. Poczułem się jak bezpański kundel, który musiał słuchać nowego pana. Nie podobało mi się to, przypomniało mi kiedyś. Nina, jak gdyby nigdy nic, usiadła na ławce i wyciągnęła telefon z tylnej kieszeni szarych spodni. Stałem zrezygnowany, bo już nic nie mogłem poradzić na to, że brunetka miała stuprocentową rację. Kiermasz był następnego dnia, a my na prawdę nie mieliśmy kompletnie nic, poza spisem jadłospisu, którego, bądź co bądź, nie miał, kto ugotować. - Rozmawiałam ostatnio z Darcy - uniosłem brew na dźwięk imienia dziewczyny - serio? Uczysz ją, jest w pierwszej klasie - zrobiła minę, jakby coś ją przejechało, a ja tylko parsknąłem.

Oczywiście, że znałem tą dziewczynę.

- No i co z nią?

- Jest w naszej szkolnej gazetce i zgodziła się zrobić dekoracje na kiermasz, ale chciała za to lepszą ocenę z jakiegoś zadania - przygryzła policzek od wewnątrz i coś czułem, że próbowała mnie właśnie rozgryźć, chciała wiedzieć, czy z innymi uczennicami też sypiam. Darcy była idealnym przykładem.

- Jak sobie zasłuży to ją dostanie - odparłem nim w porę ugryzłem się w język. Zabrzmiało to zbyt dwuznacznie, jak na tą chwilę. - Całe lekcje przegaduje z Robertem, zamiast skupiać się na lekcji.

Wzruszyłem ramionami. Nie miałem się, po co tłumaczyć. Darcy miała na mnie haka, z resztą razem z całą swoją klasą, ale nie zamierzałem każdego po kolei uciszać. Wiedzą, że każdy ma swoje potrzeby. Także przyszły/niedoszły ksiądz.

- Nie ważne. Powiedziałam jej, że z Tobą pogadam, ale tak myślałam, że to powiesz - teraz to ona wzruszyła ramionami. - Gdzie masz ten zeszyt, co pisaliśmy kiedyś menu?

Przeglądnąłem wszystkie przegródki w głowie, myśląc, gdzie mógłbym go dać i jak w ogóle wyglądał. W końcu jednak sobie przypomniałem, że wsadziłem go do biurka.

- Mam go w swoim pokoju, pójdę po niego - posłałem jej słaby uśmiech i odwróciłem się ku wyjściu, widząc jeszcze, że brunetka pogrąża swój wzrok w telefonie.

Coś było nie tak. Tylko jeszcze nie wiedziałem, co.

Nina

Wyszedł, a ja wreszcie odetchnęłam z ulgą. Od naszego pierwszego zbliżenia minęło dwa tygodnie i w sumie od tamtej pory cały czas patrzył na mnie pożądliwie. Jasne, że cieszyłam się, że potrafię tak działać na chłopaka, w ogóle na Charliego, ale czasem miałam już naprawdę dość. Z początku było to cudowne, intrygujące, takie inne i nowe, ale po tygodniu było to już męczące. Charlie zachowywał się jak jakiś uzależniony. Patrzył na mnie nie jak na kobietę, która mu się podoba albo w której się zadużył, ale jak na ciało, którego musi dotknąć, poczuć, wejść w nie. Czułam się jak jakiś pieprzony przedmiot, który trzeba dobrze użyć kilka razy dziennie. Dobra, faktycznie czerpałam z tego wiele korzyści, taki orgazm, jaki dostawałam właśnie od niego, nie zdarzał mi się nigdy, ale nie byłam osobą uzależnioną od seksu i całej tej otoczki. Miałam swoje potrzeby, ale nie aż tyle, ile on. Czasem miałam wrażenie, że jestem tylko, po to, aby zaspokoić jego penisa i jego chore ego.

Tak, mogłam śmiało stwierdzić, że Charlie miał rozdmuchane ego. Sądząc po tym, co robił, jak się zachowywał podczas stosunku, mogłam się domyślić, co wyprawiali razem z Laylą. Może zostawiła go właśnie przez jego pożądanie względem jej ciała (nie oszukujmy się, jest, i na pewno była, bardzo atrakcyjna), a może to on ją zostawił, bo była nie wystarczająca. Nie wiedziałam, jak było na prawdę, ale mogłam się tylko domyślać, że powodem był właśnie seks.

Odłożyłam telefon, aby rozglądnąć się po pomieszczeniu, które przesiąkło już zapachem naszych nagich ciał. Tyle czasu tutaj razem spędziliśmy i tyle się tutaj wydarzyło. To w sumie właśnie w tym pomieszczeniu zaczęła się nasza znajomość, to tu pierwszy raz chciałam go pocałować i miałam to głupie wrażenie, że on też tego chciał. I miałam rację. Od początku tego chciał i nadal tego pragnął, tyle że teraz się już nie hamował. Brał, co chciał, nie pytając już o pozwolenie, bo dałam mu je tamtej nocy, kiedy oddałam mu się cała.

Mój wzrok padł na czarną teczkę na ławce obok. Była Charliego. Pamiętam, jak opowiadał mi, że dziadek przysłał mu ją pocztą do seminarium, z myślą, iż któregoś dnia będzie uczył w szkole. Nie przeliczył się, bo jakoś za dwa miesiące Charlie wylądował w Jackson. Jednak... zaczęła mnie zżerać ciekawość, co jest w jego pamiętniku. Wiedziałam, że zeszyt był w środku teczki, z resztą na dzisiejszej lekcji miał go na biurku, a potem chował go, więc na pewno tam był i mogłam sprawdzić, co Charlie o mnie pisał.

Nie mogąc już dłużej wytrzymać, zeskoczyłam z ławki i otwarłam teczkę, uprzednio sprawdzając, czy Charlie już tutaj nie idzie. Wewnątrz był mały piórnik z długopisami, katechizm mojej klasy, jakaś jeszcze książka i pamiętnik. Zerknęłam na okno i wróciłam znów do zeszytu. Wiedziałam, że robię źle, grzebiąc komuś w prywatnych rzeczach, ale czym był taki grzech, przy tym, co wyprawiał Charlie? Czułam, jakbym właśnie miała szukać czegoś, co by go oskarżało, jakbym szukała jakiegoś pieprzonego dowodu, jak jego wróg. Próbując wymieść te głupie myśli z głowy, otwarłam go na pierwszej stronie.

Tak jak Charlie mówił, zaczęło się od opisu seminarium. Pisał o jakimś Marku, o którym z resztą, wspomniał tamtej nocy, o Hemmingsie, Andym i wielu innych osobach, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Dalej pisał o nienawiści do dwóch pierwszych, a ten trzeci okazał się być jego przyjacielem. Tak w ogóle to wyszło nawet, że to on przywiózł Charliemu garnitur na ślub Johna z Audrey. Przewinęłam kilka kartek i natknęłam się na mój numer napisany w poprzek kartki. Chyba to wtedy podałam mu go przez telefon, aby łatwiej nam było się kontaktować. Kiedy chciałam iść dalej, zauważyłam, że wpis był z 28 września, zapamiętałam tą datę, bo miałam wtedy dentystę zaraz po szkole. Pisał o naszej lekcji, mieliśmy temat o relacjach damsko-męskich, każdy miał się wypowiedzieć o swoich wymarzonych zaręczynach. Oczywiście ja popłynęłam i palnęłam, że chcę, aby to było przy palącym się kominku i takie tam, a później Mike udawał zauroczonego całą przedstawioną przeze mnie sytuacją, za co dostał z mojego zeszytu w głowę. Przyjemne uczucie przebiegło przez mój żołądek, gdy przeczytałam, że Charlie chciałby być na miejscu tego chłopaka. Powstrzymałam wchodzący rumieniec na moje policzki i przewinęłam kolejne strony. Fajnie czytało się, kiedy chłopak, który Ci się podobał, pisał takie rzeczy o twojej osobie. Tęskniłam za takim Charliem, za tym, który potajemnie mnie podglądał w szkole, był nieśmiały, a i jednocześnie mnie pragnął. Teraz... Teraz pozostało tylko pragnienie. Czytałam dalej. Pisał już tylko o mnie, czasem wspomniał coś o Thomasie, który tak naprawdę okazał się podłą szują i wręcz zmusił bruneta, aby mnie zmoralizował. Alex miał rację, do świąt miałam czas, aby się ogarnąć. Charliemu się udało, choć został dokładnie jeszcze jeden dzień, w którym się wszystko mogło wydarzyć. Co prawda nie przewidywałam żadnego wyskoku Logana, bo od tamtej feralnej (albo i nie) nocy, uspokoił się i zajął Mią, która z resztą była zachwycona takim obrotem sprawy, no ale nie da się zawsze być na wszystko przygotowanym. Log umiał zaskoczyć.

Zerknęłam znów na okno, ale Charliego nadal nie było, więc przeglądałam dalej jego zeszyt. Przestał opisywać historie ze szkoły, skupił się tylko i wyłącznie na naszych spotkaniach i moim ciele. Nigdy nie widziałam, aby jakiś chłopak tak dobrze opisywał sceny, które rozegrały się właśnie na tej salce. Jasne, że wiedziałam, że mężczyźni też umieją pisać, bo przecież Alex był żywym dowodem na to, że się da tylko trzeba trochę pomyśleć, ale nie wiedziałam, że można TAK pisać. Charlie opisał każdy możliwy centymetr mojego ciała, moje piersi, a nawet jak moje sutki reagują na jego dotyk. Pisał to wszystko tak realnie, że aż mogłam sobie to wszystko wyobrazić. Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz na tę myśl. W kolejnym wpisie opatrzonym wczorajszą datą, porównał mnie do Layli. Przestało mi się to podobać, zaczęłam nawet brzydzić się Charliem.

... kiedy dotykam Niny, mam przed oczami Laylę. Teraz to ona mogłaby leżeć pode mną i krzyczeć: Charlie!... lecz zamiast blond włosów miałem między palcami brąz... moja piękna, która cichutko pojękiwała i za chwilę miała dojść. Zacząłem się nawet wtedy zastanawiać, czy Layla tak samo reagowała na Louisa? Mój przyjaciel nigdy nie był jakoś specjalnie nią zainteresowany, a teraz nagle okazało się, że Layla ma brzuch, a ojcem będzie właśnie on, Lou, ten który odradzał mi tą piękną blondynkę. A Nina... Nina była słodsza. Kiedy zaś nie mogłem jej mieć przy sobie, musiałem się sam zaspokajać...

Zachciało mi się żygać. Obrzydzenia, które mną zawładnęło, nie dało się opisać. Charlie po prostu był chory. Chory na umyśle i ciele. Był uzależniony. Potrzebował pomocy, której ja nie mogłam mi udzielić. Potrzebował Layli.

- Co robisz? - podniosłam szybko wzrok na Charliego, prawie upuszczając ze strachu zeszyt, który stał jakiś metr ode mnie. Nie słyszałam, kiedy wszedł, a teraz stał tak blisko. To było przerażające.

- Co to jest? - zapytałam, unosząc zeszyt. Głos mi się łamał, a oczy zaszkliły od łez. Zranił mnie. Kolejny parszywy drań, który myślał tylko o jednym.

- Dlaczego go trzymasz? W ogóle, kto pozwolił Ci go wyciągnąć? Czytałaś?

- Tak - odparłam pewnym siebie głosem. - Czytałam i powiem Ci, że tak naprawdę nigdy Cię nie znałam.

- Nina...

- Zamknij się.

Przez twarz bruneta przeszła fala złości. Jeśli na początku czuł skruchę, to teraz był wyraźnie zły, że podniosłam na niego głos.

- Nie mów tak do mnie - teraz to on podniósł głos, nabierając więcej pewności. Coś się w nim zmieniło. Jakby coś nim nagle zawładnęło. - Nie będziesz mi rozkazywać.

Zmarszczyłam brwi. Na pewno było coś nie tak. Jakby sobie coś przypomniał, z przeszłości, i chciał teraz na mnie za to wyrzyć.

- Charlie - zaczęłam, ale on nagle złapał mnie za nadgarstek, czym przeraził mnie jeszcze bardziej. Łzy, które jeszcze przed chwilą zbierały się, teraz wyschnęły i poczułam tylko adrenalinę, która kazała mi bronić swoich racji.

- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa. Nie Ty!

Zmarszczyłam czoło. Co on gadał?

- Przecież mi pozwoliłeś! Cholera, Charls, ogarnij się!

- Dlaczego wzięłaś ten zeszyt?! - jego oczy paliły się żywym ogniem, był zły, piekielnie zły, nie powinno mnie tu być.

- Kurwa, Charlie! Myślisz, że jesteś jakimś Bogiem?! - wydarłam rękę z jego uścisku. - Myślisz, że możesz wszystko? Nie widzisz, że nasza relacja stała się dla Ciebie obsesją? Przejrzyj na oczy! Nie jestem zabawką!

- Nie mów tak - pogroził mi palcem, ale teraz naprawdę miałam to gdzieś. Uderzyłam go w twarz. Dotknął policzka i spojrzał na mnie dużo łagodniejszym wzrokiem.

O nie, teraz już się nie nabiorę.

Chwyciłam za swój plecak i wybiegłam na zewnątrz, nie przejmując się Charlsem, który już nie był moim Charliem. Charliego już nie było. I już nigdy nie będzie.

Biegnąc w stronę drogi, z plebani wyszedł Thomas, który uśmiechnął się dziwnie na mój widok, tak jakby się cieszył, że widzi mnie w takim stanie.

- Czyżbyś pokłóciła się z naszym Charliem?

- Co? - spojrzałam na niego tępo, przystając na sekundę, ale Tom posłał mi chytry uśmieszek i zniknął za drzwiami. Mając już dość tego wszystkiego, skręciłam w stronę domu Alexa.

O Jezusie! Co tu się wyrabia się? 😱
Hah taki się nam Charlie trafił x moja wyobraźnia osiągnęła zenitu. Teraz będzie już tylko źle 😈😂

Nie no, nie będzie tak źle. Wszystko się ułoży, wszyscy będą szczęśliwi, będą dzieci, będą śluby...

... żartowałam xd ta opowieść nie tak ma się skończyć. Będę złą autorką i... zresztą, dowiecie się tego sami w kolejnych rozdziałach x

No, a teraz tradycyjnie zapraszam znów na mój profil na Little Bird. Opko jest o Edzie Sheeranie i tylko czeka na czytelników :) zapraszam i proszę o gwiazdki, jak i komentarze ;)

Do napisania, pa!

Continue Reading

You'll Also Like

134K 7.4K 32
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...
1.5M 46.2K 43
*UKOŃCZONE* Kiedy 20 letnia Kate decyduje się na wyjazd na studia miesiąc przed rozpoczęciem roku akademickiego, orientuje się, że nie ma gdzie miesz...
71.4K 2K 25
Tom I trylogii Mafia Vivian Scott mając siedemnaście lat ucieka od rodziców, którzy zostali mafią. Po trzech latach dziewczyna jedzie na nielegalny w...
Trust me By ksicja_

Teen Fiction

43.3K 1.3K 33
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...