the greatest gift is love ||...

By Astrisia

169K 6.6K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

(nie)idealni

1.7K 73 13
By Astrisia

ideał - coś absolutnie doskonałego

Czkawka zmierzał radosnym krokiem w stronę domu. Było późne popołudnie, a wizja spędzenia reszty dnia razem z rodziną napawała go szczęściem. Z twarzy nie schodził mu uśmiech. Przyjaciele odciążyli go od obowiązków dwa tygodnie temu, kiedy to w jego życiu pojawiła się maleńka istotka, niemal od razu skradając mu serce. Wszyscy oczywiście rozumieli potrzebę wodza i nie mieli nic przeciwko dodatkowej pracy czy pomocy. Czkawka cieszył się, że ma obok tak wspaniałych ludzi, którzy są w stanie zrozumieć, gdzie teraz znajduje się cały jego świat.

Szatyn wszedł do domu, uśmiechając się od ucha do ucha i od razu zmierzył się z krzykiem dziecka. Astrid chodziła po parterze, kołysząc maleństwo w celu uspokojenia go, jednak nie przyniosło to żadnego rezultatu. Czkawka niewiele myśląc odebrał od żony córkę i sam zajął się jej uspokajaniem. Blondynka w tym czasie obserwowała go, stojąc z boku.
— Ciii — szeptał czule do dziecka. — Nie płacz malutka. — Przemawiał spokojnym głosem. Po chwili krzyk ustał, a dziecko jeszcze lekko rumiane z wysiłku patrzyło na tatę, wyciągając w stronę jego twarzy maleńkie rączki. Czkawka uśmiechnął się szeroko i pocałował czółko dziewczynki. Odłożył córeczkę do stojącej niedaleko kołyski i przykrył ciepłym kocykiem. Astrid bez słowa przeszła do kuchni i zajęła się przygotowywaniem posiłku. Szatyn wyczuł jej złe samopoczucie i postanowił nie zostawiać jej z tym samą, dlatego sam przeszedł do pomieszczenia obok. Przytulił się do żony od tyłu, cmokając jej policzek ciepłymi ustami.
— Hej, co się dzieje? — zapytał, będąc absolutnie pewnym, że coś jest nie tak.
— Nic, a co ma się dziać? — odparła obojętnie, nijako reagując na jego czułości.
— No nie wiem, na pewno coś jest nie tak. Więc? — nie odpuścił. Astrid wzruszyła ramionami i przelała mleko do dwóch butelek. Jedną wzięła i wróciła do dziecka. Zignorowała troskę Czkawki, podając maleństwu pokarm. Dziewczynka nie była jednak zadowolona prawdopodobnie z obojętności i humoru Astrid, bo znów zaczęła krzyczeć, kopiąc nóżkami kocyk. Dwudziestotrzylatka popatrzyła ze zrezygnowaniem przed siebie i zostawiła dziecko, udając się na górę. Wódz spojrzał na pozostawioną córeczkę i sam zajął się nakarmieniem jej. Wyjął maleństwo razem z kocykiem z kołyski i przechadzając się po pomieszczeniu próbował uspokoić dziecko, podając mu butelkę mleka. Dziewczynka zasnęła kilka chwil później, a Czkawka postanowił w końcu poważnie porozmawiać z żoną.

Wszedł do pokoju z małą Alfhild, w chwili, gdy Astrid sprzątnęła ostatnie papierzyska, leżące dookoła biurka. Nienawidziła nieporządku, a Czkawka dzień wcześniej nie miał już siły, by posprzątać po sobie. Nie miała mu tego za złe, nigdy nie miała, teraz jednak wyczuł, że ewidentnie coś jest nie tak. Odłożył małą do łóżeczka i usiadł na łóżku, obserwując Astrid. Kiedy przeszła obok niego, złapał jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Bez słowa posadził ją sobie na kolanach, mocno przytulając.
— Jestem beznadziejna — wyszeptała nagle, a w oczach zalśniły jej łzy.
— Co? Czemu beznadziejna? — zapytał, również szeptem, mając na uwadze śpiące obok dziecko.
— Nie potrafię się nią zająć. Cały czas przy mnie krzyczy, jakby nie mogła znieść mojego widoku, a ja nie mam już siły, żeby ją uspokajać. Wiedziałam, że tak będzie. Jestem beznadziejną matką — powiedziała, ocierając spływające po policzkach łzy.
— Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, wiesz? Jesteś przemęczona. Przez całą dobę, dzień za dniem, zajmujesz się Alfhild. Nie wymagaj od siebie za wiele, Astrid. Nie jesteś w stanie tak funkcjonować. Powinienem być z tobą i pomagać ci w tym wszystkim, ale ciężko mi połączyć pracę z wami — wyjaśnił, czując, że ro jego wina. Wyrzuty sumienia zalały jego serce. Westchnął ciężko i spojrzał na ukochaną. Dziewczyna wyglądała na starszą niż w rzeczywistości. Blask jej oczu wygasł, zgaszony przez nawał pracy przy córeczce. — Spotkałem dzisiaj Ethana. Przypłynęli rodzice Gabrielli, a twój ukochany braciszek zaprosił nas na kolację — powiedział i wstał, zmuszając ją do tego samego. Czkawka podszedł do szafy i wyciągnął z niej beżową sukienkę. Wyciągnął ją w stronę Astrid, przykładając do jej ciała i uśmiechając się przy tym szeroko. — Wygląda idealnie.
— Tak, przy mnie, nie na mnie — westchnęła. — Ja wyglądam okropnie i nie wiem czy chcę gdziekolwiek dzisiaj wychodzić.
— Nie możesz wiecznie siedzieć w domu, As. Chodź. Ubierz ją i przygotuj się, a ja zaniosę Alfhild do mojej mamy. Już pytałem. Chętnie się nią zajmie. A ja dzisiaj zajmę się tobą — odparł szatyn i wyciągnął córeczkę wraz z kocykiem, układając ją w ramionach. Astrid nie była jednak szczęśliwa. Miała ochotę po prostu odpocząć, jednak wizja odwiedzenia rodziny również nie była aż tak złym pomysłem. Kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi na dole, przeszła do łazienki w celu odświeżenia się i przygotowania do kolacji. Chcąc nie chcąc uśmiechnęła się na myśl o czasie spędzonym wśród bliskich.

⭐️⭐️⭐️

Czkawka przepuścił w drzwiach Astrid i wszedł zaraz za nią do ciepłego domu, z którego wnętrza rozbrzmiewał wesoły śmiech. Dziewczyna uśmiechnęła się w stronę matki, obejmującą ją w serdecznym uścisku.
— Dobrze, że ją przyprowadziłeś Czkawka, faktycznie nie wygląda zbyt dobrze — wyszeptała Sigrid w stronę wodza kiedy Astrid poszła przywitać się z Ethanem. Szatyn skinął głową i poszedł w ślad żony. Następnie małżeństwo wymieniło ze wszystkimi zebranymi szczere uśmiechy. Usiedli naprzeciw rodziców Gabrielli. Czkawka zlustrował ich szybko wzrokiem, nie dostrzegając jednak nic niepokojącego. Odkąd został wodzem wolał najpierw upewnić się osobiście kogo wpuszcza na wyspę. Nie podejrzewał rodziców dziewczyny Ethana o nic, ale ostrożności nigdy za wiele.
— W zasadzie to miałam nadzieję, że przyjdziecie z Alfhild — odezwała się Gabriella, kiedy wszyscy usiedli przy stole i zaczęli rozmawiać między sobą.
— Mała została z drugą babcią. — Wyjaśnił szybko Czkawka, wyręczając tym samym Astrid. Ethan popatrzył na szwagra, a następnie na siostrę, która odkąd tylko się pojawiła nie wypowiedziała tak naprawdę ani słowa oprócz najzwyklejszego powitania. Mężczyzna widział ma jej twarzy ból i zmęczenie, przez co naprawdę zrobiło mu się żal. Przez ostatnie dwa tygodnie widział dziewczynę na zewnątrz tylko dwa razy. Odwiedzał ją w wolnych chwilach, by przy czymś pomóc lub po prostu spędzić z nią trochę czasu.
— Szkoda — odparła Gabriella, ale uśmiechnęła się w stronę Astrid. Blondynka wymusiła słaby gest, który nie wyglądał jednak na uśmiech.
— A tak w ogóle co u was? — zapytał Czkawka, ignorując złe samopoczucie żony. Ethan cmoknął ukochaną w skroń i zaczął opowiadać śmieszne anegdoty z codzienności pary. Wszyscy nagle porzucili własne rozmowy i przysłuchali się opowieściom blondyna. Dwudziesto sześciolatek rozpoczął czas śmiechu i zabawy, przedstawiając pierwsze spotkania z dziewczyną. Sigrid nagle przeprosiła jednak i wstała od stołu, by dokończyć przygotowywanie posiłku. Astrid zgłosiła się do pomocy i wyswobodziła z uścisku Czkawki, który bez przeszkód wypuścił ją.

Dziewczyna weszła do małej, ale przytulnej kuchni. Matka blondynki wyciągnęła ze spiżarni sałatkę i postawiła na blacie. Astrid tak naprawdę nie przyszła za nią głównie do pomocy, wszyscy w końcu wiedzieli, że nigdy nie była najlepszą kucharką. Potrzebowała wyrwać się z tego pomieszczenie, w którym znajdował się Czkawka. Nie była na niego zła, ani nic z tych rzeczy tylko... nie miała siły dłużej siedzieć w jego cieniu i udawać, że wszystko jest w porządku, bo wcale nie było. Zachowywał się naprawdę dziwnie, tak jakby chciał zatuszować wszystkie jej niedoskonałości. Sigrid popatrzyła na córkę z troską i położyła jej dłoń na ramieniu.
— Hej, co się dzieje? — zapytała, odkładając na chwilę wszystko na bok. Kobieta obserwowała bowiem córkę podczas rozmowy i już wtedy zauważyła, że coś jest nie tak.
— Sama nie wiem — westchnęła. Nie wiedziała jak ma powiedzieć matce to, o czym tak rozmyślała. Wszyscy zawsze uważali jej związek, a następnie małżeństwo z Czkawką za bardzo idealne i poważne. Rzeczywiście tak było, tyle, że chyba tylko w oczach innych. Astrid  zauważała bowiem wady jakie oboje posiadali, a idealizowanie się nawzajem nie miało dla niej najmniejszego sensu.
— Chodzi o Czkawkę? Czy o Alfhild? — spytała, powoli domyślając się o czym rozmyśla córka. Blondynka popatrzyła w oczy kobiety i nagle poczuła chęć bycia małą dziewczynką i przytulenia się do tej kobiety, która zawsze była dla niej wzorem. Miała ochotę rozpłakać się, położyć w łóżku i czekać na mamusię, która przyjdzie ją pocieszyć tak jak za każdym razem w przeszłości. Zamiast tego rzuciła jej się w ramiona, czując, że do oczu napływają jej łzy. Sigrid przytuliła ją bez słowa, pozwalając dziewczynie się wypłakać. W międzyczasie usłyszały kolejny głośny wybuch śmiechu w pokoju obok.
— O oboje. Alfhild cały czas płacze, jakby nie mogła znieść dłużej mojego towarzystwa, a Czkawka... Czkawce chyba tylko na niej zależy. Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć. Wcale nie chciałam tu dzisiaj przychodzić. To znaczy, chciałam was zobaczyć, ale nie mam na to sił. Marzę tylko o długiej kąpieli i choć jednej przespanej nocy. Czkawka mi to uniemożliwił, mówiąc, że wreszcie wyjdę do ludzi — wyjaśniła, nie pozwalając sobie na potok łez. Nie chciała, by ktokolwiek z zebranych pytał o ich przyczynę. Odsunęła się od kobiety, wciąż jednak patrząc jej w oczy.
— Oj, Astrid — wyszeptała Sigrid i cmoknęła córkę w czoło. — Może powinnaś mu o tym powiedzieć?
— Próbowałam, ale w ogóle mnie nie słucha. Nie mam pojęcia co robić — odparła smutno i spuściła wzrok.
— Posłuchaj, mam pomysł — powiedziała Sigrid i doprawiła jedną z potraw. — Poczekaj, zaniosę im to i wszystko ci powiem.

Wróciła chwilę później, zastając Astrid siedzącą przy stole i oglądającą jakąś książkę. Jak się okazało był to bardzo stary pamiętnik wojowniczki, który prowadziła jako zadufana w sobie trzynastolatka. Pojawienie się Sigrid przerwało jednak tę czynność. Wojowniczka zamknęła zbiór pamiątek z dzieciństwa i popatrzyła na kobietę z ciekawością.
— Uważam, że powinnaś zostać na noc tutaj. Odpoczniesz, przemyślisz na spokojnie wszystko. Myślę, że to ci się przyda. Co o tym sądzisz? — Sigrid popatrzyła na córkę, która niepewnie pokiwała twierdząco głową. Owszem, potrzebowała teraz tylko spokoju i ciszy, odpoczynku, by zebrać siły. Wstała od stołu, kiedy nagle świat zawirował jej przed oczami. Stanęła prosto, zaciskając powieki.
— Wszystko w porządku? — zapytała zmartwiona kobieta. Astrid przytaknęła szybko.
— Tak. To... to tylko chwilowe. Pójdę na górę — odparła blondynka, czując się lepiej. Wyszła z kuchni i skierowała się w stronę schodów. Towarzystwo siedzące przy stole rozmawiało na temat smoków. Czkawka popatrzył się żonę, ale nie zatrzymał jej. Ethan spojrzał raz na siostrę, następnie na jej męża, zauważając coś niepokojącego. Nie odezwał się jednak ani słowem, udając, że wszystko jest w porządku. Naśladował wodza, który niezbyt przejął się stanem Astrid.

️⭐️⭐️⭐️

Wojowniczka wzięła szybką kąpiel, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku. Jedyne o czym marzyła to długa, spokojna noc. Czekała na to tyle czasu, by móc wreszcie odpocząć od spoczywającym na niej obowiązku. Położyła się chwilę później i rozglądnęła się dookoła. Jej pokój nie zmienił się wcale odkąd była tu po raz ostatni. Doskonale pamiętała te wszystkie lata, kiedy mieszkała jeszcze w tym właśnie domu. Zasadniczo niedawno zaczęła życie w zupełnie innym budynku, nie minął nawet jeszcze rok odkąd się wyprowadziła. Mimo to zostawiła po sobie pamiątki, w tym kilka rzeczy, gdyby postanowiła jednak wrócić. Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała jednak, udając, że śpi. Pukanie nie powtórzyło się. Jednak drzwi zaczęły się wolno otwierać, a do środka ktoś wszedł. Nie był to na pewno Czkawka, bo nie usłyszała charakterystycznego stukotu, który nawet przy najostrożniejszym chodzeniu był słyszalny.
— Nie udawaj siostra, wiem, że nie śpisz — osoba odezwała się, jak się okazało Ethan. Astrid nie zamierzała się przed nim kryć i otworzyła oczy, przypatrując mu się z ciekawością. — Przyniosłem ci ciepłą herbatę.
— Dziękuję. Czkawka już poszedł? — zapytała, przyjmując kubek z naparem. Usiadła na łóżku, dalej uwinięta futrem i upiła kilka łyczków.
— Wszyscy jeszcze są. Mama prosiła żeby ktoś ci to przyniósł. Pomyślałem, że wolę zrobić to sam. Czkawka zachowuje się dziwnie, wic uznałem, że coś jest nie tak i lepiej będzie jeśli tu nie przyjdzie — wyjaśnił. — Co się dzieje Astrid? Oboje jakoś dziwnie się zachowujecie.
— Nie wiem czy chcę o tym rozmawiać, Ethan. — Westchnęła, spuszczając wzrok. Blondyn nie zamierzał jednak odpuścić i wpatrywał się w siostrę. — Oj, bo tu chodzi o mnie i o niego. Trochę o Alfhild. — Dała wreszcie za wygraną.
—Więc?
— Czkawka od dwóch tygodniu zachowuje się... no... wiesz dwa tygodnie temu urodziła się Alfhild. Od tamtej pory cała wioska wie chyba o wszystkich szczegółach jej życia. Dosłownie — powiedziała zgodnie z prawdą.
— To źle, że lubi o niej mówić? W końcu jest dumnym tatą — uśmiechnął się wojownik.
— Nie, źle nie... Ale postaw się w mojej sytuacji. Zepchnął mnie na drugi plan. Nie mam mu tego za złe, cieszy się i w ogóle, ale ja też go potrzebuję. Nie tylko jego córka. I nie, nie jestem zazdrosna o własne dziecko tylko... chciałabym żeby też zobaczył to moimi oczami. Chciałabym żeby zobaczył jak wyglądam, żeby zrozumiał, że bycie rodzicem to nie tylko wychwalanie swojego dziecka i opowiadanie o nim, czy przyjście do domu i zabawa, a kiedy już zacznie płakać, to mamusia. Chcę żeby się przekonał jak ciężką pracę wykonuję. Moje nocy to cztery-pięć godzin snu, płacząca Alfhild, podczas gdy jego to spokojny sen. I naprawdę nie mam mu tego za złe. Jest wodzem. Wiele od niego wymagają, ale skoro zdecydował się na bycie ojcem to nie ma innego wyjścia jak wziąć za swoje czyny odpowiedzialność.
— Okej. Czyli uważasz, że cała wina leży po stronie Czkawki?
— Nie wiem. Nie potrafię tego stwierdzić. Chciałabym to wszystko poukładać, posklejać, ale kiedy tylko się za to biorę to los rzuca mi kłody pod nogi, a ja jak głupia zaraz leżę plackiem na ziemi.
— Może powinnaś po prostu poleżeć i odpocząć. Poczekać i porozmawiać z nim o tym.
— Próbowałam — przerwała mu, ale popatrzył na nią z wątpliwościami. — Naprawdę.
— No dobra, i co?
— I nic — odpowiedziała zgodnie z prawdą. Ethan westchnął tylko i skierował się do wyjścia, chcąc zostawić Astrid samą sobie. Musiała wiele jeszcze przemyśleć. Otworzył drzwi i stanął oko w oko z Czkawką. Szatyn zmierzył go chłodnym spojrzeniem, blondyn jednak nie ustąpił mu miejsca. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem, kiedy w końcu wódz minął szwagra i zamknął za sobą drzwi, znajdując się tym samym w pomieszczeniu razem z Astrid.
— Dużo słyszałeś? — zapytała cicho, nawet na niego nie patrząc.
— Wystarczająco — mruknął. Usiadł przy niej na łóżku, ale odsunęła się nieznacznie. Spojrzał na nią z czułością, ale ona sama nadal patrzyła przez okno. — Dlaczego mi o tym wszystkim nie powiedziałaś?
— Nie powiedziałam? To ty mnie nie słuchałeś! — wzburzyła się i wstała z łóżka, czując się zagrożona, gdyby dłużej w nim została. Czkawka również podążył jej śladem i stanął naprzeciw żony.
— Przecież...
— Co? Mówiłam ci, że nie chcę tu przychodzić. Zadecydowałeś za mnie. Myślałam, że moje zdanie choć trochę się dla ciebie liczy. Myślałam, że ja się dla ciebie liczę — dodała ciszej.
— Przecież tak właśnie jest. Zawsze tak było.
— Nie widać tego Czkawka, po prostu tego nie widać. Dwa tygodnie temu urodziłam ci córkę, a jeszcze trzy tygodnie temu dzień w dzień słyszałam, że będziesz mi pomagał. Nie pomagasz! I tu już nie chodzi o wielką pomoc, ale dziecko nie jest tylko do zabawy.
— Czyli tak to przedstawiasz, że jestem wtedy, kiedy wszystko jest pięknie i cudnie?! — zapytał zirytowany.
— Tak, tak właśnie jest — skrzyżowała ramiona na piersi.
— Bo o ile pamiętam to dzisiaj Alfhild płakała w twoich ramionach, a w moich nie! Widać sama dobrze wie kogo woli bardziej! Może faktycznie się nie nadajesz! — krzyknął, dopiero po chwili orientując się co powiedział.
— WYJDŹ STĄD! — popchnęła go w stronę wyjścia. Przesadził i to bardzo. W oczach zalśniły jej łzy.
— Astrid, nie, czekaj, nie to miałem na myśli — próbował to wszystko odkręcić. Dziewczyna jednak nie miała ochoty słuchać jego wyjaśnień.
— PO PROSTU STĄD WYJDŹ! NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ! — wrzasnęła, a głosy na dole ucichły. Czkawka popatrzył na żonę ze skruchą, ale ta nie przyjmowała jego przeprosin. Wypchnęła go za drzwi i natychmiast je zamknęła. Oparła się o ciemne drewno i osunęła, klękając na podłodze. Nie minęła nawet chwila, kiedy z jej gardła wydobył się zduszony szloch, a po policzkach popłynął potok łez.
— Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić, Astrid. Przepraszam — usłyszała szept Czkawki. — Zajmę się dzisiaj Alfhild. Nie musisz się o nią martwić.
— Po prostu już sobie idź — odpowiedziała i słysząc oddalający się stukot, powróciła do łóżka, by kolejne chwile spędzić na wylewaniu łez za tym co było i za to co dopiero nadejdzie. Jej wieża znów runęła w dół. Teraz bała się jednak, że jest na słaba, by ułożyć ją na nowo.

️⭐️⭐️⭐️

Czkawka szedł powoli w stronę dawnego domu, by odebrać od matki Alfhild i powrócić wreszcie do własnego lokum. Jego drogę zagrodził nagle Ethan, a stojąca za nim Gabriella tylko pokręciła delikatnie głową, nie wierząc do końca w poczynania narzeczonego.
— Dalej zamierzasz ją krzywdzić? — warknął na szatyna i popatrzył na niego twardym spojrzeniem. Czkawka delikatnie się cofnął, ale nie zamierzał bać się wojownika, który nie dość, że przewyższał go wzrostem to na pewno i siłą fizyczną. — Możesz być sobie wodzem, ale ja jestem jej bratem i ci na to po prostu nie pozwolę! — powiedział i miał coś jeszcze dodać, ale został odciągnięty przez Gabriellę. Popatrzył na nią, ale nie pozostawiła mu wyboru, więc odszedł razem z nią.
— Możesz mi wytłumaczyć co to było? — zapytała tonem nie znoszącym sprzeciwu, patrząc na niego groźnie.
— No co? Zachował się jak dupek!
— Taaa... ty też! Uważam, że nie powinieneś się był w ogóle wtrącać. To ich życie, a Astrid doskonale sobie poradzi — wyjaśniła dziewczyna i pociągnęła chłopaka w stronę wspólnego domu.
— Jest moją młodszą siostrą, po prostu się o nią martwię — wyszeptał jakby do siebie.
— Czasami naprawdę przesadzasz Ethan. Wiem, że nie możesz znieść, kiedy dzieje jej się krzywda, ale nie możesz wiecznie we wszystko ingerować. Oni mają własne życie, my mamy swoje. Chodźmy do domu i po prostu spędźmy ten czas razem — uśmiechnęła się pokrzepiająco i przytulając się mocniej do ramienia mężczyzny, podążyła doskonale znaną jem ścieżką.
— Masz na myśli...? — zapytał zawadiacko.
— To co zawsze chodzi po głowie facetom. No chodź już!

️⭐️⭐️️⭐️

Astrid leżała na plecach, ze wzrokiem utkwionym w drewniany sufit. Koc przynosił jej ciepło, choć tak naprawdę czuła jedynie chłód. Na policzkach wysychały ostatnie łzy, a serce wyrównało szybki pęd. Wojowniczce już dawno przeszła złość na męża. Palnął jakieś głupstwo, każdemu może się zdarzyć i tak naprawdę nie wiedziała nawet czy nadal ma do niego wyrzuty. Owszem, źle zrobił i wiele wskazywało, że ta sytuacja jeszcze się powtórzy, ale z drugiej strony minęło dopiero kilka godzin odkąd się pokłócili, a ona już za nim tęskniła. Poza tym bała się o Alfhild. Nie wątpiła w opiekuńczość Czkawki, czy jego zdolności rodzica, ale dziecko potrzebowała także jedzenia, które prawdę powiedziawszy tylko ona mogła mu zapewnić.  Zerwała się, nagle coś sobie uświadamiając. Szybko wyskoczyła z łóżka i założyła na siebie ciepłe futro. Zbiegła po cichu na dół, orientując się, że cały dom pogrążony jest we śnie. Na dworze również było spokojnie, słyszała bowiem tylko fake morskie uderzające o brzegi wyspy. Było już naprawdę bardzo późno.

Podeszła pod drzwi domu i zamarła. Widać sama dobrze wie kogo woli bardziej! Przypomniała sobie nagle słowa Czkawki. Chciała się wycofać i wrócić do rodziców, jednak usłyszała głośny płacz i nie potrafiła tak po prostu zostawić teraz swojego dziecka. Weszła do środka, zauważając od razu chodzącego po pokoju męża, próbującego uspokoić krzyczące dziecko. Podeszła do ukochanego natychmiast i wzięła od niego córeczkę. Nie sprzeciwił się, a wręcz przeciwnie – przekazał ją Astrid. Dwudziestotrzylatka usiadła na kocu i zaczęła karmić głodne dziecko. Czkawka przypatrywał się tej scenie, domyślał się co może powodować krzyk małej, ale nie był w stanie iść do żony. Miał do siebie żal, między innymi za to co powiedział kilka godzin temu. Nigdy nawet tak nie pomyślał. Teraz usiadł za nią, mając nadzieję, że go nie odtrąci. Jedną rękę oparł się o podłogę, a drugą poprawił kocyk, którym owinięta była Alfhild. Dziewczynka otworzyła oczka i popatrzyła na tatę wyciągając w jego stronę maleńkie paluszki. Astrid uśmiechnęła się delikatnie na ten widok, nie potrafiąc ani chwili dłużej się gniewać. Czkawka pochylił się i pocałował ją w policzek, przy okazji szeptając przeprosiny do ucha ukochanej.
— Wybaczysz mi kiedyś? — zapytał i objął kobietę swoich marzeń w pasie.
— Już dawno ci wybaczyłam. I też powinnam była cię przeprosić. Oboje zachowaliśmy się jak dzieci — podsumowała, wtulając się w szatyna.
— Co racja to racja. Nie powinienem był tyle od ciebie wymagać — przyznał Czkawka, wstając, by odciążyć Astrid. Wziął córeczkę na ręce i kołysząc nią delikatnie, próbował ułożyć ją do snu. Zasnęła kilka chwil później, więc szatyn odłożył ją do kołyski, a sam skierował się w stronę kuchni, gdzie minutę temu zniknęła wojowniczka. Stanął w progu, w milczeniu obserwując ruchy dziewczyny. Sprzątała właśnie ze stołu, kiedy podniosła wzrok, a ich spojrzenia spotkały się ze sobą. Blondynka spłonęła rumieńcem, na co Czkawka uśmiechnął się delikatnie. Podszedł bliżej i pomógł żonie posprzątać, by i ona mogła odpocząć. Następnie usiedli razem przy palenisku, wtuleni w siebie. Wokół panowała cisza, przerywana jedynie przez ciche trzaski drewna i spokojny oddech maleństwa. Oboje patrzyli na kołyskę z ulgą, że mają choć chwilę dla siebie.
— Wiesz... nigdy nie wyobrażałem sobie naszej przyszłości w taki sposób — zaczął Czkawka. — Zawsze myślałem, że będzie bardziej z górki, że nie znajdzie się nic, co mogłoby nas podzielić. Ale takie życie nie istnieje, Astrid. Nie ma idealnych związków ani małżeństw. Nigdy jednak nie sądziłem, że tak szybko zdążymy się posprzeczać. I chcę ci tylko powiedzieć, że te kilka godzin bez ciebie to była męczarnia. Kłóćmy się, ale od razu gódźmy.
— Muszę się z tobą zgodzić, bo... nasze życie nie ma bez ciebie sensu. Bez ciebie nic nie ma sensu — wyszeptała Astrid, spoglądając w oczy Czkawki. Mężczyzna pochylił się w stronę ukochanej, po chwili łącząc wargi z jej ciepłymi ustami. Mimo że rozstali się na mniej niż pół dnia, czuł się tak jakby nie całował jej przynajmniej miesiąc. Pocałunek był spokojny, ale równie czuły. Kiedy oderwali się od siebie, Astrid wtuliła się w męża i przymknęła oczy, wdychając jego zapach z uśmiechem.
— Zawsze uważałem, że jesteś idealna. Doskonała wojowniczka, która nie boi się niczego. Z czasem, kiedy zacząłem cię poznawać zmieniłem zdanie. I właśnie taką cię wolę, moją nieidealną Astrid, która ma humorki, nie potrafi doprawiać potraw i denerwuje się ilekroć coś jej nie wychodzi. To cała ty, a ja żeniąc się z tobą, zaakceptowałem to wszystko. — Wyznał Czkawka i uśmiechnął się do siebie. — Jedno mogę jednak powiedzieć, idealnie wpasowałaś się w moje życie. Jesteś moim całym światem, bez ciebie moje życie nie miałoby ani krzty idealności... byłoby takie... puste. Zapełniłaś je, Astrid. Wszystkimi swoimi zaletami i wadami, nie idealnością, prawdziwą sobą. Dziękuję ci, bo dzięki tobie sam odkryłem w sobie iskrę idealności, która mimo że nigdy nie urośnie, będzie gościć w moim sercu. Dziękuję — wyszeptał i ucałował ją w skroń, z uśmiechem zauważając, że zasnęła w jego ciepłych ramionach. Nie zamierzał jej przeszkadzać, a sam oparł się o oparcie i przymknął zmęczone oczy, z radością odpływając w objęcia snu.

Tytuł: "(nie)idealni"
Ilość słów: 3685
Czas: 5 dni
Piosenka: "The story never ends" - Lauv

Continue Reading

You'll Also Like

29.9K 1.5K 36
Emma żyjąca dotąd spokojnie na ukrytej smoczej wyspie nieoczekiwanie wpada w wir przygód, niebezpieczeństw, wikingów i smoków. Opowieść pisana na pod...
21.5K 937 30
Co jakby Czkawka wtedy uciekł z Berk? Co gdyby Astrid nie siadziała wtedy na tym głazie i nie ostrzyła swojego toporka? Dowiecie się tego w moim ff ...
4.7K 316 5
❝ Płakał, krzyczał, wrzeszczał, wołał jej imię, błagając by powiedziała choćby jedno słowo. Jednak ona nie odpowiadała. Nie ruszała się. Nie oddychał...
149K 7.1K 84
Co byłoby gdyby Czkawka uciekł z Berk? Mieszkał z dala od rodzinnej wyspy? Pokochał kogoś innego niż blond wojowniczkę Astrid? Na te pytania znajdzie...