Dzieciaczki gotowe do egzekucji? – zapytał Komui, otwierając drzwi, a za nim wszedł Tobi i dzieci szatana
- Pewnie, całe życie na to czekałem, dattebayo. – odpowiedział sarkastycznie Uzumaki
- A właśnie, byłbym zapomniał. To już nie jest ci potrzebne. – podszedł do blondyna i po nagłym podniesieniu jego bluzki, dotknął znamienia.
Namikaze poczuł, jakby skóra mu się wypalała, ale zacisnął zęby i tylko syknął.
- No i proszę! – powiedział zadowolony Komui, puszczając chłopaka
- Coś ty mi zrobił? – zapytał, ciężko oddychając
- Pozbywam się GPS'a. W końcu w zaświatach mi nie będzie potrzebny. – odparł zadowolony
- GPS'a? – zapytał Uzumaki nie rozumiejąc o co chodzi
- A ty myślałeś, że co? Tak po prostu dam ci uciec? Musiałem mieć cię na oku. Wiedziałem, że będziesz chciał w jakiś sposób ostrzec inne demony, więc wykorzystałem to na swoją korzyść. Każda osoba, każdy demon. Wiem gdzie oni wszyscy są. – zaczął się złowieszczo śmiać
- Wykorzystałeś mnie! – krzyknął Naruto
- Bingo!
- Ty draniu! – chciał się na niego rzucić, ale łańcuchy go zatrzymały
- A teraz idziemy. Demon sam się nie stworzy. – z zadowoleniem patrzył, jak jinchuriki są zabierane do innego pomieszczenia, gdzie czeka ich egzekucja
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Blondyn z wielkim trudem otworzył oczy, czując, że leży na czymś mokrym. Gdy uświadomił sobie, że jest to aż za znajome miejsce, podniósł się z wysiłkiem.
- Kurama? – zapytał niepewnie, ale odpowiedziała mu cisza
W pomieszczeniu było dość ciemno, ale lekkie światło padało w jedno miejsce. Dopiero teraz zauważył tam pewnego staruszka unoszącego się nad ziemią.
- Kim jesteś? – zapytał, podchodząc do nieznajomego
- Zwą mnie Mędrcem Sześciu Ścieżek, a me imię to Hagoromo. – przedstawił się – Chciałbym ci podziękować Naruto Uzumaki Namikaze.
- Mi? Za co? – zapytał zaskoczony
- Za opiekę nad Kuramą. – powiedział, a Naruto wychwycił w tych słowach czułość i miłość
- To bardziej on się mną opiekował. – zaczął drapać się po karku – Ale gdy przyszło o do czego, to ja nie potrafiłem go uratować. – powiedział smutno
- Nie jest jeszcze za późno! Pamiętaj, że to Biju zrodziły się z Dziesięcioogoniastego. Wciąż możesz ich uratować. Wszystkich.
- Nie chcę jakoś się wtrącać, ale tak jakby wiesz... Umarłem! – uniósł się chłopak
- To dla mnie żaden problem. Wiem, że Kurama ci już o wszystkim opowiedział synu. Tyś wcieleniem Asury. Wiesz już kto jest spadkobiercom Indry, nieprawdaż?
- Tak. – odpowiedział pewnie
- Co o nim sądzisz?
- Sasuke jest dość specyficzny. – zaśmiał się
- Specyficzny? – zapytał zaskoczony odpowiedzią Mędrzec
- Ma coś takiego, co go wyróżnia. Nie chodzi mi tu o jego emo zachowanie. Tak jakoś czuję, że jesteśmy podobni. Wiesz co staruszku? Ciężko to opisać słowami, ale przez ten krótki czas naszej znajomości, mam wrażenie, jakbym spędzał czas z bratem, choć nie mam prawdziwego.
- Rozumiem. – powiedział zadowolony z odpowiedzi – Teraz czas na twój dar. Mocą Asury była umiejętność władania nad biju. Władza ta nie polegała jednak na podporządkowywaniu i rozkazach. Dokonałeś tego już wcześniej. Jesteście towarzyszami. To jest klucz do mocy. – następnie zaczął nawoływać: - Shukaku, Matatabi, Isobu, Son Goku, Kokuo, Saiken, Chomei, Gyuki, Kurama! – każde imię przywoływało biju.
Na twarzy Naruto z każdym nowym przyjacielem pojawiał się coraz większy uśmiech. Gdy zobaczył swojego rudzielca, łzy pojawiły się w jego oczach.
- Kurama! – zawołał radośnie i podbiegł do lisa
~ Stęskniłeś się dzieciaku, co?
- Dziwisz mu się? – zaśmiała się Matatabi, a z nią reszta
- Co za szczęście! Nic wam nie jest? – zapytał, nadal trzymając futrzaka za łapę, jakby się do niej przylepił
~ Puszczaj! – rozkazał lis, ale każdy to zignorował
- No bywało lepiej. Z jednego dzieciaka do drugiego. Pogięło was? – Shukaku zaczynał mieć swoje humorki
~ To może złóż reklamacje, jak ci się nie podoba, co?
- Znowu zaczynasz rudzielcu? Myślisz, że jak masz dziewięć ogonów to taki chojrak jesteś?
~ Na pewno większy niż taki jednoogoniasty słabeusz.
- Możecie obaj łaskawie przestać?! – krzyknęła wściekła Matatabi i żaden już się nie odezwał
- Widzę, że dobrze się dogadujecie. – powiedział w końcu Mędrzec
~ Staruszek... - powiedział zaskoczony Kurama jakby dopiero teraz zauważając Mędrca
- Tak zajęliśmy się Naruto, że nawet nie zwróciliśmy uwagi... - powiedział załamany Son Goku
- Przepraszamy. – powiedzieli jednocześnie
- Wszystko w porządku. Cieszę się, że dobrze się macie. Mamy mało czasu, więc proszę was tylko o jedno. Zaopiekujcie się tym dzieckiem. Najbardziej ciebie proszę Kuramo.
~ Ta...
- Lis nawet bez tego by został. – zaśmiał się Shukaku
~ A masz z tym jakiś problem? – zapytał wymachując pięściami rudzielec
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Naruto? To idiota. – odpowiedział bez żadnego zawahania Uchiha
Nad Mędrcem pojawił się wielki pytajnik.
- Jest idiotą, ale też moim najlepszym przyjacielem. – na jego twarzy zagościł lekki uśmiech – Ma w sobie coś, co przyciąga do niego ludzi. Znam go od kilku miesięcy, ale czuję jakbym znał go od lat. Przy nim czuję, że nie muszę udawać. Wiele razy mi pomógł. Dzięki niemu odzyskałem brata. W sumie on dla mnie też jest jak brat i wiem, że on uważa tak samo.
- Twą mocą jest Rinnengan. Używaj go w słusznych celach, synu.
- Taki mam zamiar.
Zadowolony Mędrzec powiedział do obu chłopców.
- Podaj mi swoją dominującą rękę.
Gdy ci to uczynili, poczuli, jakby wsiąkała w nich nowa, ale nie obca energia.
- Wypełnijcie wasze przeznaczenie. Zakończcie wieczny spór braterski i żyjcie szczęśliwie.
Pomieszczenie ogarnęło światło, a następnie otworzyli oczy z powrotem w bazie Egzorcystów. Wstali, a Sakura prawie na zawał zeszła. Zaskoczeni Komui i Tobi tylko patrzeli się, jak dwójka ninja wstaje, choć jeszcze przed chwilą byli martwi.
- S-Sasuke-kun! – różowo-włosa rzuciła się na ukochanego ze łzami w oczach – Nic ci nie jest? Ale jak to? Nie rozumiem!
- I nie musisz. – powiedział jak zwykle chłodno, a dziewczynie serce biło jak szalone – Co robisz młotku? – zapytał blondyna, który klękał przed swoimi przyjaciółmi
- Ratuję rodzinę. – powiedział, a jego ciało zaczęło się świecić.
Następnie w miejscu, gdzie jest serce, położył dłoń, pozostawiając okrągły znak na piersi. Po chwili wszyscy zaczęli wstawać lekko oszołomieni.
- C-co jest? – zapytała Yugiro chwytając się za głowę
- Przecież my... - zaczął Gaara
- Już wszystko w porządku. Wstawajcie. – powiedział Naruto podając dłoń każdemu z jinchuriki.
- Co to wszystko ma znaczyć? – zapytał wściekły Komui, nie rozumiejąc co się właśnie dzieje
- Oznacza to, że przegrałeś.
- Chyba ci się coś pomieszało. Dziesięcioogoniasty nadal tu jest. – przypomniał Obito
- Ciekawe na jak długo. – powiedział Uchiha podchodząc do Uzumakiego
- Myślicie, że wasza małą nic nie znacząca grupka da sobie z nim rade?
- Wiesz, nas wcale tak mało nie jest.
Jak na zawołanie jedna ze ścian eksplodowała, a przez nią weszło siedem osób.
- Pozwól, że ich przedstawię, choć podobno ich już znasz:
Kurosaki Ichigo.
- Oi Naruto co się tak świecisz?
- Natsu Dragneel, aka E.N.D.
- Ten ogień mogę później sobie zjeść?
- Meliodas.
- Ale wielgachna bestia!
- Jego towarzysz Ban.
- Kapitanie, mogę to coś zabić?
- Dziecko szatana Nico Robin.
- Liczę na udaną współpracę.
- Enma Ai.
- Chcesz zobaczyć czym jest śmierć?
- Dante.
- Oi, ale masz mi za to później zapłacić!
- Chrono.
- Muszę się spieszyć do Rosetty!
- I jakbym mógł zapomnieć o jeszcze dwóch osobach. Rin i Yukio Okumura!
- Wreszcie koniec tego przedstawienia, co nie bracie?
- Masz całkowitą rację.
- No i proszę, demony jak na tacy, co nie Komui? Teraz zaczyna się prawdziwa walka.