Nowe Zasady

Da tereska_z

36K 1.2K 106

Tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego przełożony wysyła Charlsa do liceum, w którym ma zacząć pracę jako... Altro

prolog
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
#21
#22
#23
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#45
#46
#47
#48
#49
#50
#51
Epilog
#nierozdział
Druga Część
Nowe Wartości

#13

648 22 0
Da tereska_z


Nina

Wiele razy zastanawiałam się, jakby to było cofnąć się w czasie. Wrócić do starych nawyków, znów spędzać mile czas z przyjaciółmi i, chyba co najlepsze, znów być zakochaną z wzajemnością. Miłość do Nate'a była najpiękniejszą znajomością, jaka kiedykolwiek mnie spotkała. No może poza Alexem, ale on był od zawsze to jakby się nie liczy. Chciałam znów poczuć to cudowne uczucie, to ciepło, które zalewało całe moje wnętrze i wkradało się, wcale nie potajemnie, na moje policzki. Pragnęłam tego, ale kiedy przed kilkoma minutami dostałam wiadomość od samego Nate'a, nie poczułam nic. Żadnych eksplozji żołądka, gorąca, czy też uczucia szczęścia. Tylko wstrzymałam oddech.

Nate: Hej. Co słychać? :)

Zastanawiałam się, czy w ogóle mu odpisać, w końcu rozstaliśmy się w dość dziwnych okolicznościach i, cóż, różnie potem bywało. Co prawda minęły cztery lata i w dodatku chodziliśmy do jednej szkoły, ale raz mieliśmy ze sobą kontakt, poprzez telefon, czy nawet zwykłe "hej" w szkole, a raz nie odzywaliśmy się do siebie przez dobre kilka miesięcy.

Teraz było to drugie.

Ja: Hej? W porządku, a u Cb?

Obróciłam telefon w dłoniach ciekawa, co mi odpisze. Mógł napisać z wielu powodów. Przez myśl przeszło mi nawet, że coś się stało i potrzebuje mojej pomocy, ale wykluczyłam to od razu. Przecież to Nate, nie prosiłby o nic.

Nate: Też ok. Dalej jesteś z Davidem?

Uniosłam brew. Pytał, bo jest ciekawy, czy chce się ponabijać? A zresztą, kilka razy widział mnie z chłopakiem na mieście, a teraz, od dłuższego czasu już owego Davida nie widywał, bo, cóż, już tutaj nie przyjeżdżał, więc mógł pytać. Byliśmy razem krótko i dla mnie nie było to nic ważnego. No, może dla niego tak, ale z mojej strony brakowało tego najważniejszego elementu. Dlatego też, postanowiłam to zakończyć, a on uszanował moją decyzję i już więcej tutaj nie przyjechał. Przynajmniej ja się z nim więcej nie spotkałam.

Ja: Już dawno nie xd A ty masz kogoś?
Nate: Aktualnie nie.
Ja: A.. Ella? Ta blondynka w okularach?
Nate: Rozstaliśmy się w marcu xd nie chcę o niej gadać.
Ja: Um, no ok. Co tak napisałeś?
Nate: Może moglibyśmy się spotkać? Oboje wiemy, że zawsze fajnie spędzaliśmy czas. I nadal o mnie myślisz 😏 *.*
Ja: No chyba nie xd
Nate: Ale nie zaprzeczysz, że fajnie było.
Ja: Było minęło.
Nate: To kiedy spacerek?
Ja: Daj spokój.
Charls: W porządku będzie w ten piątek po 15?
Ja: Mam inne plany.
Nate: Może jutro? :P
Ja: Nie mam czasu.
Charls: To daj znać kiedy, jak coś.
Ja: Daj mi spokój, do cholery 😤

- Nina! - zawołała mama z dołu, więc wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni. Wstałam z fotela i poczłapałam do kuchni, skąd dobiegały odgłosy krzątania się rodzicielki.

Jak zwykle wyglądała jak kulka rafaello, miotająca się między stołem a lodówką. Już dawno mówiłam, żeby przefarbowała się na jakiś bardziej zdrowy kolor, inny niż platyna, w zamyśle, żeby już nie przypominała kulki obsypanej kokosem. Na nic były moje wysiłki. Dalej była kulką i jeszcze związała włosy w ciasny kok na czubku głowy, który już w ogóle przelał falę goryczy.

- Wołałaś mnie - poczułam wibracje na tyłku, ale zignorowałam je. Nie chciałam już pisać z Natem.

- Pomóż mi - odezwała się, wskazując na miskę z sałatką. - Pokrój ogórki i zrób majonez.

Wzięłam się do roboty, ignorując kolejne wibracje. Wyciągnąłem spod zlewu słoik ogórków kiszonych, które następnie pokroiłam na malutkie kawałeczki, a potem postawiłam na stole wszystkie potrzebne składniki na majonez. Kiedyś było to ulubione zajęcie dziadka, podczas robienia sałatki jarzynowej. Nienawidził kroić ziemniaków, bo zawsze mu się rozwalały, a marchewka nie chciała przeciskać przez sitko. Zawsze lubiłam słuchać, po co daje się, który składnik do majonezu i za każdym razem pytałam, czemu nie kupimy w sklepie gotowego produktu. Teraz, na samą myśl, że po raz kolejny to ja muszę robić majonez, bo on już nie może, zrobiło mi się dziwnie zimno.

- Po co nam sałatka? - zapytałam, podnosząc wzrok na mamę. Akurat mieszała coś w garnku, co również wydało mi się dziwne. Zapachniało barszczem czerwonym, co już w ogóle wybiło mnie z równowagi. - Robisz barszcz? Spodziewamy się jakichś gości?

Mama spojrzała na mnie, uśmiechając się przepraszająco. Uniosłam brwi, ciekawa, co zaraz powie.

- Nie mówiłam Ci? - zapytała, jakby nigdy nic.

- Nie? Przyjdzie proboszcz? - cóż, widziałam tylko taką ewentualność. Ojciec był do wszystkiego zdolny, a wielebny już u nas kilka razy witał na obiedzie. Tylko, że teraz miała być kolacja albo późny obiad i w dodatku w środku tygodnia, a nie w niedzielę po sumie. - Mamo?

- Dziadkowie zaraz przyjadą - odparła rodzicielka, delikatnie się uśmiechając. Uniosłam prawą brew do góry.

Dziadkowie? No spoko. Ale beze mnie!

- Fajnie - stwierdziłam. - Na prawdę fajnie.

Rzuciłam jajko, które trzymałam w ręce, po czym wyszłam z kuchni. W korytarzu ubrałam trampki, które, po przyjściu ze szkoły, zostawiłam pod lustrem, a następnego wybiegłam z domu, trzaskając za sobą drzwiami. Przechodząc przez drogę, zauważyłam, że jakieś obce auto zaparkowało przed naszym domem. Cóż, obce było tylko z wyglądu, bo za kierownicą siedziała pielęgniarka, której nie lubiłam, a na tylnich siedzeniach dziadkowie. Ostatnią rzeczą, jaką zauważyłam przed skręceniem w przecinającą ulicę, był zmartwiony wzrok starszego pana.

*

Po godzinie plątania się bez celu po mieście i parku, zadzwoniłam do Alexa. Chciałam przytulić się do przyjaciela i wygadać jak kiedyś, kiedy wydarzyło się to. Potrzebowałam wsparcia, jakiegoś potwierdzenia, że dobrze robię uciekając.

- Tak, Nina? - usłyszałam po drugiej stronie radosny głos przyjaciela.

- Alex, ja... Mogę do Ciebie teraz przyjść? Wiem, że może jesteś zajęty, ale... potrzebuję pogadać.

- Nins, jestem poza domem, ale mogę przyjechać do Ciebie, jak chcesz.

- Ali, przecież wypiłeś - usłyszałam gdzieś w tle głos jakiejś dziewczyny. Był dziwnie znajomy, ale nie mogłam przypomnieć sobie, do kogo należał.

- Nie, wiesz - zaczęłam - nie przerywaj swoich zajęć. Poradzę sobie. Miłego wieczoru - dodałam, siląc się na uśmiech, po czym rozłączyłam się. Na ekranie zauważyłam kopertę z cyferką "2", która oznaczała nowe wiadomości, ale nie miałam ochoty teraz ich odczytywać.

Zrezygnowana opadłam na ławkę za sobą. Był chłodny wieczór i w dodatku ciemniło się już. Nie chciałam spędzić tutaj nocy, ale po za Alexem nie zostawało mi już chyba nic innego.

Chyba, że...

Wstałam z ławki i podążyłam w znajomym kierunku. Miałam nadzieję, że dobrze robię, bo nie chciałabym zyskać sobie kolejnego wroga i w dodatku w takiej osobie. Zależało mi na tej znajomości, ale teraz chyba nie miałam wyboru. Błagałam w myślach, żeby nikogo nie było w budynku, ani nigdzie wokół. Z samego rana miałam zamiar się zmyć do domu, aby przebrać się i zdążyć do szkoły.

Po kilku minutach stałam już przed salką katechetyczną. Była troszkę oddalona od plebani i kościoła, a obok była tylko stara stodoła, którą kiedyś proboszcz będzie chciał przebudować na kolejną salkę. Miałam sięgnąć już za wielką donice, skąd wczoraj po południu Charls wyciągał klucze, ale dostałam kolejnego sms-a.

Zła, że Nate po raz kolejny usiłuje mnie przekonać do spotkania, wyciągnęłam telefon z zamysłem wysłania mu soczystej wiązanki, po której miało mu się odechcieć tego. Jednak wchodząc na wiadomości zauważyłam, że dwie były od Nate'a, a jedna od Charlsa. Weszłam najpierw na mojego byłego.

Nate: Oj nie graj takiej niedostępnej ;P łamiesz mi serce, skarbie 💔
Nate: Boże, chciałem się tylko spotkać xd wybacz mi ;*

Wywróciłam oczami na widok głupiego zachowania Nate'a. Był dziecinny i jego teksty już dawno przestały mnie ruszać. Wyszłam z rozmowy i włączyłam kolejną, z Charlsem. Przed oczami ukazała mi się krótka konwersacja, która była dziwnie znajoma, ale której nie pamiętałam, żebym pisała z nim.

Charls: W porządku będzie w ten piątek po 15?
Ja: Mam inne plany.
Charls: To daj znać kiedy, jak coś.
Ja: Daj mi spokój, do cholery 😤
Charls: Przepraszam.

Zakryłam dłonią usta, które nie wiem, kiedy otwarłam ze zdziwienia. Charls pisał do mnie, kiedy pisałam z Natem. Wyświetlały mi się podręczne komunikaty na ekranie głównym i nie zorientowałam się, że pisał do mnie również Charls.

Boże, jaka głupia sytuacja...

Weszłam w "opcje" i nacisnęłam na "zadzwoń". Musiałam to sprostować. Jednak nie usłyszałam żadnego sygnału, bo połączenie, zostało od razu odrzucone.

- Kurwa, Charlie...

- Nina?

~~~~~

Będzie mi miło, jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza :)

Continua a leggere

Ti piacerà anche

2.8M 20.3K 6
„Takich jak my, wszechświat jeszcze nie odkrył." 1 część trylogii "Secret" ~09.12.2020. - 15.06.2021~ Dziękuje za okładkę: @velutinae
65.4K 1.5K 17
Jest to opowieść o Dawidzie który przeprowadza sie do innego miasta .Poznaje tam chłopaka który okazuje się jego nauczyciel.Czy poczują cos do...
631K 17.1K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
105K 6K 28
Melissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuj...