the greatest gift is love ||...

By Astrisia

166K 6.5K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

Siła tkwi w sercu

1.9K 72 18
By Astrisia

Dedykacja: Smilee_e  oraz jej koleżanka spod Warszawy 😍
Bawcie się dobrze!

Astrid skierowała swoje kroki w stronę Twierdzy, gdzie podążało już kilku wikingów wraz ze swoimi rodzinami. Odrzuciła na bok grzywkę, która po raz kolejny opadła jej na oczy, zakrywając częściowo widoczność. Odwróciła się na chwilę za siebie. Poczuła dreszcze na plecach, widząc swój rodzinny dom okuty lodem z każdej możliwej strony, niemal pokruszony w drobny mak. Pod powiekami zebrały jej się delikatne łzy, których nie chciała nikomu pokazać. Strach wypełnił jej głowę i serce. Od bitwy z Drago minęło zaledwie kilka godzin. Przez jej twarz przebiegł delikatny uśmiech spowodowany ulgą. Pogłaskała idącą obok Wichurkę, w duchu dziękując bogom, że nic jej się nie stało. Nagle pomyślała o Szczerbatku, jako o nowym smoczym wodzu.

Nie spotkała jeszcze Czkawki od czasu pamiętnego pocałunku na środku wioski. Próbowała przywołać dotyk tych ciepłych, miękkich ust na swoich własnych. Stali tam, blisko siebie – zatraceni w wyjątkowej chwili. Chwilę później klęczał na jedno kolano, przejmując rolę wodza. Uśmiechnęła się wtedy szeroko, czując jak rozrywa ją duma. Zawsze w niego wierzyła i nigdy nie wątpiła w jego działania. Chciał, by na świecie wreszcie zapanował pokój, by wojna nie była koniecznością w razie konfliktu. Przyrzekł, że kiedyś tego dokona, a obietnica była dla niego największą świętością.

— Zastanawialiśmy się właśnie ze Szczerbatkiem, gdzie ty właściwie idziesz? — usłyszała nagle za sobą i odwróciła się szybko. Napotkała na swej drodze zielonookiego szatyna oraz jego czarnego smoka. Uśmiechnęła się na jego widok i przystanęła, czekając na niego. Podszedł bliżej i cmoknął ją delikatnie w policzek.
— Do Twierdzy. Nasz dom... naszego domu już nie ma — odwróciła wzrok, chcąc powstrzymać łzy. Czkawka odwrócił się, chcąc zobaczyć w jakim stanie jest budynek, ale nie ujrzał prawie nic oprócz lodu. Wzdrygnął się i powrócił do dziewczyny.
— Słuchaj, możecie przenocować u mnie. Zawsze jesteście mile widziane — zaproponował, drapiąc się delikatnie w tył głowy. Astrid zastanowiła się przez chwilę, po czym westchnęła.
— Spokojnie, jakoś sobie poradzimy — zaczęła, spoglądając na smoczycę, która bawiła się ze Szczerbatkiem. — Teraz mieszkasz z mamą. Macie mnóstwo do nadrobienia. Nie będę wam przeszkadzać — powiedziała i już chciała odejść, kiedy złapał ją za ramię i przyciągnął z powrotem do siebie.
— Po pierwsze: ty nigdy nie przeszkadzasz, po drugie: teraz jestem wodzem, a wodzowi się nie odmawia — zaśmiał się cicho.
— Och, Czkawka, wiesz co mam na myśl.
— Wiem, ale będę czuł się lepiej, kiedy będziesz obok. Jesteś dla mnie bardzo ważna, wiesz o tym Ast. Bardzo cię kocham — wyszeptał jej do ucha i nagle posmutniał — i bardzo cię potrzebuję. — Wyznał. Popatrzył jej głęboko w oczy, które naraz wypełniły się łzami. Przez chwilę miała wrażenie, że zaraz sama się rozpłacze. Miała już tego wszystkiego dość. Czkawka również. Oboje potrzebowali siebie właśnie teraz, by nie upaść w dół.
— Chyba będę musiała się zgodzić — odparła ocierając jego łzy wierzchem dłoni. — I ja też cię kocham, pamiętaj.
Zawsze, moja milady — cmoknął ją w czoło i otoczył ramieniem, prowadząc w kierunku domu.

***

Słońce powoli zachodziło za horyzont, żegnając swym blaskiem mieszkańców Berk. Astrid popatrzyła jeszcze w stronę pokrytej lodem wioski, czując dreszcze na plecach. Następnie usiadła przy palenisku i okryła się kocem. Z uśmiechem odebrała gorący kubek parującej herbaty, od chłopaka, który przysiadł obok. Szatyn wziął łyk napoju i odetchnął, czując jak nagle wszystko z niego opada. Przynajmniej na chwilkę.
— Dzięki, że mnie zaprosiłeś — powiedziała i spojrzała na niego.
— Zrobiłabyś dla mnie to samo. Gdyby nie ty byłoby mi o wiele ciężej z tą całą sytuacją. — Odparł, nie patrząc nawet w jej stronę. Wzrok miał spuszczony, jakby cały ciężar wrócił i osiadł mu na barkach. Doskonale wiedziała jak bardzo mu ciężko. Minął zaledwie dzień odkąd musiał pożegnać ojca i stawić czoła nowym obowiązkom.
— To działa w obie strony — wyszeptała, opierając głowę o jego ramię. Przymknęła oczy, czując jak ogarnia ją zmęczenie. Dwa dni bez snu zaczęły dawać się we znaki. Było jej jednak zbyt wygodnie, by wstać i ruszyć na górę do łóżka. Nagle drzwi skrzypnęły znajomo, oznajmiając nowego towarzysza.
— Nie spodziewałam się dzisiaj gości — usłyszała nagle blondynka i otworzyła oczy, prostując się. Napotkała na swej drodze matkę swojego chłopaka.
— Astrid straciła dom, podczas bitwy. Zaprosiłem ją do nas. Chyba nie masz nic przeciwko? — zapytał i wstał, witając się z kobietą.
— Pewnie, że nie mam — powiedziała i delikatnie przytuliła do siebie zaskoczoną jej życzliwością dziewczynę. — Tak właściwie to jeszcze nie zdążyłyśmy się poznać. Jestem Valka.
— Astrid Hofferson — blondynka uśmiechnęła się sennie.
— Dobra, dzieciaki. Jutro sobie porozmawiamy. To był naprawdę ciężki dzień — odparła Valka i skierowała się w stronę własnej sypialni. — Dobranoc.
— Dobranoc — rzucili młodzi, po czym również poszli do pokoju, w którym mieli spędzić noc. Czkawka zamknął drzwi swojego pokoju, patrząc na Astrid, która poprawiała pościel. Szatyn podszedł do komody, w której znajdowały się ubrania, po czym wyciągnął z niej długą koszulę. Blondynka ją uwielbiała, zawsze pachniała tak samo – nim. Położył ją obok dziewczyny, która uśmiechnęła się w podzięce.
— Idę wziąć kąpiel — odezwała się w jego stronę i ruszyła do pomieszczenia, gdzie znajdowała się łazienka. Chwilę później usłyszał szum wody, kiedy dziewczyna wlewała ją do bali. Czkawka opadł cicho na łóżko i rozejrzał się po pokoju, jakby znajdował się w nim po raz pierwszy. Miał wrażenie, że dawno tutaj nie był, jakby zagubił się w swoim własnym świecie. To wszystko wydawało mu się zbyt dalekie od rzeczywistości. Wciąż wierzył, że gdy rano zejdzie na dół, ojciec znów będzie siedział na swoim miejscu przy stole, podpisując umowy i odpisując na listy. Będzie tak jak dawniej. Czkawka pójdzie polatać na Szczerbatku, a gdy znów wróci za późno wódz go zgani, dodając mu obowiązków. Chłopak jednak nie przejmie się zbytnio i ucieknie do Astrid, porywając ją na popołudniowy spacer... To Szczerbatek przywołał go do porządku, kładąc się w swoim kącie pokoju. Czkawka oparł łokcie na kolanach, a głowa sama opadła mu na dłonie. Oczy na powrót zaszły mu łzami, jak wtedy, gdy ujrzał ojca leżącego pośród lodu. Słona ciecz spłynęła po jego rozgrzanych policzkach. Usłyszał nagle otwieranie drzwi, ale nie miał sił, by doprowadzić się do początku. Astrid tak czy inaczej dostrzegła by jego złe samopoczucie i lęk. Dziewczyna weszła do sypialni wolno, uważnie obserwując chłopaka. Miała na sobie tylko bieliznę i koszulę pożyczoną od chłopaka. Usiadła na łóżku obok, nic nie mówiąc. Odnalazła jego dłoń i złączyła ich palce razem. Wiedziała, że to pomoże, że Czkawka poczuje się mniej samotny, czując ją przy sobie. Przez ten jeden gest oboje poczuli się jakby byli we właściwym miejscu.
— Chcesz się już położyć? — zapytał szatyn, nawet na nią nie patrząc. Głos miał senny i zmęczony. Astrid czuła się podobnie. Przytaknęła niemo, wiedząc, że zaraz tak czy inaczej zmorzy ją sen. Położyła się po ulubionej stronie łóżka i poczekała aż chłopak szybko się odświeży. Zajęło mu to niecałe pięć minut. Podszedł do niej i ułożył się obok. Przytuliła się plecami do jego nagiego torsu, wdychając jego zapach. Był jej pierwszą, prawdziwą miłością i  każda jego bliskość przyspieszała pracę jej serca. Blondynka westchnęła cicho, kiego odsłonił jaj szyję i ucałował, jak najdroższy skarb – czule i delikatnie. Poczuła na plecach przyjemne dreszcze, a skóra w miejscu,w którym naznaczył ją ustami, zaczęła lekko mrowić.
— Boję się — wyznała szeptem, przerywając łączącą ich ciszę. Poczuła jak Czkawka delikatnie podnosi się na łokciu, by móc spojrzeć na nią z góry.
— Nie martw się o dom. Odbudujemy go wspólnymi siłami. Pomogę wam — obiecał, delikatnie zakładając pasmo jej włosów za ucho.
— To nie o dom się martwię — odparła szeptem, czując jak zaciska się jej gardło. — Czkawka?
— Mmm — wymruczał tylko w jej plecy, nie rozumiejąc co ma na myśli. Gładził delikatne jej talię prawą dłonią, co czasem pomagało jej zasnąć, innym razem pomagało się uspokoić.
— Nie wiem czy uda nam się odbudować to co było kiedyś — powiedziała cicho, zwracając całą jego uwagę na siebie. Po policzku spłynęła jej łza. Otarła ją szybko palcami, nie pozwalając sobie na chwilę słabości. Chciała byś silna dla niego, pokazać, że razem dadzą radę.
— Co masz na myśli? — ożywił się nagle i odwrócił ją w swoją stronę. Popatrzył jej głęboko w oczy, przed czym nie potrafiła się skryć. Chciał coś z niej wyczytać, a ona zdawała się przed nim otwierać.
— Berk. Nasze rodziny. Przyjaciół. Nasze życie i nas samych. To wszystko co przeżyliśmy. Chciałabym do tego wrócić. Żyć na Końcu Świata i być po prostu... wolna! Żyć z dala od obowiązków Berk. Stęskniłam się za beztroskim życiem. Stęskniłam się za tobą. — Wyznała i spuściła nisko wzrok. Nie była przyzwyczajona do zwierzania się ze swoich problemów i sekretów. Przeważnie je przed nim skrywała, wiedząc, że ma dużo na głowie, teraz jednak nie potrafiła. Czuła, że zaraz się popłacze.
— Ja za tobą też — wyszeptał. — Dawno nie byliśmy tak po prostu razem. Strasznie cię za to przepraszam. Cały czas narażasz swoje życie za mnie, a ja nawet ci za to nie podziękowałem — powiedział ze skruchą.
— Proszę, nie przepraszaj. Nie wymagam, żebyś siedział ze mną przez cały czas. Nie wytrzymałbyś — zaśmiała się cicho.
— Z tobą? No nie. Nikt by nie wytrzymał — dołączył do niej i razem zachichotali.
— Och, dziękuję, że we mnie wierzysz — odparła i cmoknęła go niedbale w policzek. Jego twarz rozjaśnił nagły uśmiech.
— Zawsze w ciebie wierzę — odwzajemnił pocałunek.
— Nawet kiedy wygrywam wyścigi? — dopytała.
— Nawet wtedy, choć to nie zdarza się zbyt często. — Uśmiechnął się, przypominając sobie o minionych wyścigach, w którym nie wziął udziału, dając tym samym szansę, by to Astrid zwyciężyła. Nagle na myśl przyszedł mu ten pierwszy raz, kiedy nie miał z nią szans i kiedy to po raz pierwszy wygrała. Nie dawał jej forów, ale trochę pomógł wyeliminować konkurencję. Nigdy nie do tego nie przyznał, a co więcej nigdy nie zamierzał. Cieszył się jednak za każdym razem kiedy zwyciężała. Dla niego wyścigi miały formę rozrywki, zawsze to powtarzał, choć przyjaciele wielokrotnie twierdzili, że to zwykła rywalizacja.
— Ostatnim czasem dość często — zaśmiała się, przypominając sobie nagle wyścig sprzed kilku dni. Czkawce jednak nie było do śmiechu. Położył się na plecach i popatrzył niemrawym wzrokiem w sufit. Astrid spojrzała na niego i dostrzegła jak łzy toczą się po jego rumianych policzkach. Chciała je otrzeć, ale powstrzymała się, słysząc nagle jego głos.
— Od zawsze cię lubił. Kibicował mi, kiedy jeszcze nie byliśmy razem. — Na jego twarzy ukazał się jej delikatny cień uśmiechu. Zamknął oczy, zupełnie ignorując wypływające spod powiek kropelki łez. Obserwowała ich drogę na piegowatych policzkach ukochanego. — Kilka tygodni temu obiecałem mu, że wkrótce ci się oświadczę i pozwolę mu wybrać datę naszego ślubu, jeśli nie będzie jakaś nagła. Niemal nie wybuchnął ze szczęścia. Zaczął nazywać cię swoją przyszłą synową... ja...
— Masz zamiar mi się oświadczyć? — zapytała z nadzieją w głosie. Byli parą od półtora roku i nic nie było jeszcze pewne, jednak w głębi duszy wierzyła, że spędzi z tym facetem resztę życia.
— Kiedyś — spłonął rumieńcem. Otworzył oczy i spotkali się wzrokiem.
— Na razie to mi wystarczy. Kocham cię, Czkawka — odparła szerze, bawiąc się jego włosami. — Poradzimy sobie ze wszystkim — wyszeptała mu do ucha i ucałowała do delikatnie w skroń.
— Ja ciebie też kocham — uśmiechnął się, pozwalając by starła łzy z jego policzków, za pomocą ciepłych warg.

***

Obudził się kilka godzin później. W gardle ugrzązł mu krzyk. Po policzkach nagle popłynęły potoki łez, pozostawiając na jego twarzy chłodne ślady. Zerknął przez okno uświadamiając sobie nagle, że nadal panuje noc. W jego głowie wciąż słyszał ojca. Wplątał palce we włosy i oparł twarz na dłoniach. Obok poczuł delikatny ruch. Dziewczyna usiadła obok niego i spojrzała na niego z zaciekawieniem. Nie poznał jej jednak. Jej niebieskie oczy przeraziły go. Wstał szybko z łóżka i cofnął się, wpadając nagle na ścianę.
— Czkawka? — jej szept rozniósł się po pomieszczeniu. Nawet na nią nie popatrzył. Zapaliła pospiesznie świeczkę. Popatrzyła na jego twarz i zrozumiała. Szatyn wydał z siebie coś na kształt jęku lub szlochu. Obudził tym Szczerbatka, który wstał i podszedł do przyjaciela, by w razie potrzeby mu pomóc.
— Odejdź od niego! Idź sobie! — krzyknął w stronę smoka i odepchnął go mocno od siebie. Szczerbatek zamruczał cicho i popatrzył ze zrezygnowaniem na Astrid, której policzki były mokre od łez. — Wynoś się! TATO!
— Czkawka? — zwróciła się do niego po raz kolejny Astrid. Znów na nią nawet nie spojrzał, nie zauważył jej przerażenia.
TATO! — jego krzyk znów przeciął powietrze. Był o wiele gorszy niż poprzednie. Przepełniony bólem i strachem. Pobiegł nagle do drzwi, chcąc się stąd wydostać, z pomieszczenia, którego nie znał. Zbieg po schodach, a Astrid ruszyła za nim.
— Czkawka? — z sypialni wyszła nagle Valka. Popatrzyła ze zdziwieniem na młodych, a w szczególności na młodych.
Tato — wyszeptał załamany. Obie kobiety patrzyły jak jego ramiona opadał, a po policzkach toczą się nowe łzy, jednak to Astrid przejęła inicjatywę i podeszła do niego wolno. Położyła dłoń na jego policzku i delikatnie starła słone kropelki z jego twarzy. Popatrzył na nią oczami wypełnionymi łzami.
— Ciiii... Już dobrze — powiedziała cicho i przytuliła się do niego. Jego głowa opadła na jej ramię. Zaszlochał, wtulając się w nią. — Już wszystko dobrze.
— Nie jest dobrze. On NIE żyje! A to wszystko przeze mnie. Gdybym chociaż raz go posłuchał, gdybym został na Berk i wykonywał jego rozkazy. To moja wina. To powiniennem być ja. To Szczerbatek mnie powinien-
— Nie — wyszeptała Astrid przez łzy. — To nie była twoja wina, doskonale o tym wiesz. To nie mogłeś być ty — dodała, mówiąc tylko do niego. — Nie potrafiłabym bez ciebie żyć.
— Przepraszam.
— Chodź na górę — uśmiechnęła się. — Jesteś zmęczony. Wszystko będzie dobrze. A ja przy tobie zostanę.
— Nigdy mnie nie zostawiaj — szepnął i popatrzył na nią z powagą. Jej serce zabiło mocniej.
— Ani mi się śni. Czkawka i Astrid zawsze razem. Zawsze — odparła, chcąc go uspokoić. Potrzebował tego, a to zawsze działa. W obie strony.

***

Astrid wstała jako pierwsza, z ulgą zauważając, że Czkawka jeszcze twardo śpi. Nie miała zamiaru go budzić. Przeżył ciężką noc, której mógł nawet nie pamiętać. Wojowniczka nawet nie potrafiła sobie wyobrazić co musiał teraz przechodzić. Był zagubiony w tym wszystkim. Stracił resztę wiary, choć Astrid obiecała, że go nie zostawi. Wiedziała, że pierwsze dni, tygodnie, a nawet może i miesiące będą trudne dla ich obojga. Być może wystawią ich związek na poważną próbę. Tak czy inaczej zamierzała stać przy nim nieugięta.

Blondynka podeszła do miski z wodą, znajdującą się w rogu pokoju. Przetarła dłońmi twarz i popatrzyła w lustrzaną taflę. Odbicie ukazało jak bardzo źle wygląda z powodu zmęczenia nie tylko fizyczne a i psychicznego. Westchnęła tylko, narzucając na ramiona ciepłe futro, po czym wyszła po cichu z sypialni. Jej bose stopy rozniosły po budynku cichutkie brzmienie kroków. Nie spodziewała się zastać na dole Valki, jednak ujrzawszy ją uśmiechnęła się z wdzięcznością.
— Dzień dobry — powiedziała blondynka, zwracając tym samym uwagę na siebie.
— O, cześć Astrid. Nie wiedziałam, że wstajesz tak wcześnie.
— Zdarza się. Czkawka jeszcze śpi, więc nie chciałam mu przeszkadzać — odparła. Czuła się dziwnie w obecności kobiety, której nie znała. Nie usiadła nawet przy stole. Kiedyś nie miała z tym hamulców, co do mieszkania w domu ukochanego. Często przygotowywała posiłki dla mieszkańców budynku. Teraz jej miejsce zajęła starsza jeźdźczyni.
— Nie musisz być taka spięta, Astrid — powiedziała Valka, jakby wiedziała o czym dziewczyna rozmyśla. — Czuj się jak zawsze. To ja powinnam bardziej to wszystko przeżywać.
— Tak. Przepraszam. To wszystko jest dla mnie całkiem nowe.
— Dla nas wszystkich. Napijesz się herbaty? — zapytała. Astrid skinęła głową i usiadła przy stole. Wyprostowała się, obserwując kobietę. Miała te same oczy co Czkawka, tak samo pogodne co łagodne. Kilka minut spędziły w ciszy. Dopiero kiedy Valka postawiła przed nią napar zaczęły rozmowę.
— Długo jesteście razem? — zadała pytanie szatynka, a ciekawością w głosie. Astrid wcale nie zdziwiło to pytanie. Wyprostowała się łagodnie i uśmiechnęła na wspomnienie dnia, kiedy postanowili zacząć się spotykać.
— Ponad rok — odpowiedziała. Trudno było uwierzyć, że tyle ze sobą wytrzymali. Może nie była to wieczność, jednak ten czas był dla niej naprawdę ważny i warty zapamiętania. Przez ostatnie miesiące spędzali razem mnóstwo dni. Latali, odkrywając nowe lądy, zaprzyjaźniając się z nowymi klanami. Był to czas, w którym czuli się po prostu wolni, powiązani ze sobą nierozerwalną nicią.
— To całkiem sporo czasu — powiedziała Valka, pociągając łyk herbaty.
— Cieszę się, że jednak w końcu odważyliśmy się spróbować. Czkawka jest niesamowity — wyszeptała. — Jest pracowity, odważny, mądry i chce żeby każdy na Berk był szczęśliwy.
— Zauważyłam te wszystkie cechy, kiedy walczył wczoraj z Drago. Potrzebuję jednak czasu, by poznać go jak najlepiej.
— Ja wciąż się go uczę na nowo. Zmienił się. Ale przez te wszystkie lata bardzo za panią tęsknił. Przyznawał mi się nie raz — odparła Astrid i spojrzała na kobietę w wyczekiwaniu. Szatynka nie wiedziała jednak co powiedzieć.
— Cieszę się, że pojawiłaś się w jego życiu, kiedy ja myślałam tylko o sobie — wyszeptała ze smutkiem. 
— On nie ma pani tego za złe.
— Oj, nie mów do mnie pani. Jestem Valka — zaśmiała się.
— No dobrze — powiedziała, choć nadal czuła się dziwnie w towarzystwie matki swojego chłopaka.
Nagle obie usłyszały ciężkie kroki od strony schodów i obie popatrzył w tamtą stronę. Zamilkły, obserwując z uwagą szatyna. Sięgnął do jednej z półek, ściągając z niej ziółka. Wsypał je do kubka i zalał wodą.
— Cześć? — rzuciła Astrid w jego stronę. Odwrócił się jakby dopiero co zauważył obecność matki i dziewczyny.
— Cześć — odparł cicho i usiadł przy stole. — Strasznie boli mnie głowa — wyszeptał w przestrzeń i pociągnął łyk ziółek. Następnie odstawił go z obrzydzeniem. Gorzki smak pozostał jednak na języku. Astrid wstała i wzięła naczynia. Umyła je w misce i ułożyła tam gdzie powinny być. Kiedy wracała na swoje miejsce, pochyliła się w stronę chłopaka i ucałowała delikatnie jego głowę.
— Zastąpię cię — odparła. — Posprzątamy wioskę.
— Zrobisz to dla mnie? — zapytał. Normalnie uderzyłaby go w łeb za takie głupie pytania, ale był poszkodowany, a ona nie chciała przysporzyć mu więcej bólu.
— Pewnie, a ty spędzisz cały dzień z mamą. Macie mnóstwo do nadrobienia — pożegnała go tymi słowami i poszła na górę. Zamierzała pożyczyć jeszcze jego spodnie, a później udać się do Szpadki. Wskoczyła na smoczycę, przez okno zauważając ukochanego w towarzystwie rodzicielki i uśmiechnęła się szeroko.
— Czeka nas dużo pracy, Wichurko — rzuciła do smoczycy i razem wzniosły się w górę. Na horyzoncie wschodziło słońce, przynosząc nowy początek – nowe życie.

~*~*~*~

Wyjeżdżam. Znowu. Tym razem za granicę. Pozdrowię od Was Ukarainę. Za cztery dni powrót, a ja mam już kilka nowych pomysłów. 😍

Continue Reading

You'll Also Like

24.8K 2K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
23.7K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
3.8K 122 12
Rosalina Hernández po śmieci matki przeprowadza się do swojego ojca. Dziewczyna w tamtym momencie nie spodziewa się jak bardzo zmieni się jej życie w...
93.8K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...