Nazajutrz poszli do Hokage, aby poprosić ją o misję dla drużyny ósmej. Naruto po drodze rozmasowywał obolałe plecy. Miał nadzieję spokojnie wyspać się po męczącej podróży, ale jak się okazało:
1. Woda była lodowata.
2. Akari całą noc się wierciła, biła go po twarzy przez sen i zabierała mu kołdrę.
3. Fuu chrapała z pokoju obok
4. Kurama postanowił do tego wszystkiego nagle się obudzić i zacząć wypominać wszystkie głupie sytuacje Uzumakiemu
Czy nie mogło być lepiej? Normalnie wymarzona noc. Kawa nie pomogła. Sam nie miał pojęcia jak będzie w stanie normalnie wykonać misję. Miał złe przeczucia, ale zawsze przecież znajdzie się jakieś rozwiązanie. Weszli bez pukania do gabinetu, a Tsunade akurat miała kaca.
- Czego? Matka nie nauczyła was pukać? – zaczęła nie zwracając uwagi na to, kto przyszedł, gdy udało się jej lekko unieść głowę, pożałowała swoich słów – A to wy. Przepraszam.
- Nic się nie stało Obaa-chan. Mamy do ciebie sprawę, dattebayo.
- Co tym razem?
- Możesz zlecić jakąś misję drużynie ósmej? – poprosił
- Ósmej? Przecież Akari zawsze odmawiała jakiegokolwiek zlecenia. – powiedziała zaskoczona Hokage
- Po namowie Naruto, postanowiła spróbować swoich sił jak na prawdziwą mistrzynię przystało. – powiedziała spokojnie zielono włosa
- Akari, wiesz dobrze jak sprawa wygląda. Nie jesteś kunoichi naszej wioski. Właściwie nie masz żadnej przynależności. W związku z tym nie mogę was wysłać na misję powyżej rangi B, a zdaje się, że na taką liczyliście. – wytłumaczyła
- Rozumiem Czcigodną i akceptuję warunki. Chcę po prostu, aby drużyna rozwijała się, zwłaszcza, że są świetnym zespołem tropiącym. Chciałabym, żeby podczas doboru misji było to brane pod uwagę, jeśli nie byłby to problem. – poprosiła Kitsune
- Taa... Ale może następnym razem. Nie mam teraz do tego głowy. Weź prostą misję rangi C i zmykajcie już, bo mi głowa pęka. – jękła Tsunade i wygoniła z gabinetu
- Pokaż, na czym polega misja, dattebayo? – starał się zobaczyć przez ramię dziewczyny informacje
- Czekaj, czytam. – powiedziała i trąciła ręką w głowę blondyna, aby się odsunął – A więc tak: Pobliską osadę terroryzują pospolici rabusie. Niby nic wielkiego, ale nie ma tak żadnych ninja, więc poproszono nas o pomoc. Ehh... Strasznie małe wynagrodzenie. – przyznała przygryzając paznokieć
- Czego się spodziewałaś po randze C. Niestety na razie musi wam to wystarczyć. Zawsze możesz zostać kunoichi Konohy. Awansowałabyś ze swoimi umiejętnościami na Jonina bez problemu. Wtedy...
- Nie.
- Dlaczego?
- Dobrze wiesz, że nie zostaję tu na długo. Najdłużej do czasu powrotu Kurenai i wracam do swojej rutyny.
- Przecież mogłabyś...
- Nie potrafię się odnaleźć w twoim świecie Naruto. – powiedziała smutno – Moje życie to zbijanie i walka o przetrwanie. Nie potrafię żyć w tak radosnym i wręcz przesłodzonym świecie. Myślicie, że wszystko się ułoży, będzie dobrze, a najlepiej samo z siebie. Moje życie to ciągła walka. Aby żyć, muszę składać ofiary memu bogu, inaczej czeka mnie kara. Obdarowana zostałam mocą, nad którą nie do końca panuję. Zostałam obarczona wielką odpowiedzialnością i nie mogę pozwolić, by ktokolwiek się do mnie zbliżył, bo... -nagle przerwała, ponieważ została przytulona przez blondyna
- Nie jesteś jedyna, dattebayo! – zaczął głośniej – Zawsze myślisz jak jakaś egoistka. Ja to, ja tamto. Pomyślałaś jak my się czujemy? Z Nami i waszym ojcem zawsze się o ciebie martwiliśmy. Jak sobie radzisz, co tam u ciebie? Mówisz, że nie chcesz, aby ktoś się do ciebie zbliżył, ale sama na to pozwalasz. Może i nieświadomie, ale pozwalasz. Doskonałym dowodem jest twoja drużyna. Odpowiedzialność? A myślisz, że jinchuriki nie noszą na sobie odpowiedzialności i brzemienia? Nie pamiętasz już dlaczego opuściłem Konohe, co się ze mną działo? Przestań patrzeć tylko na czubek własnego nosa. Zobacz też ilu ludzi jest przy tobie, dattebayo. – stali tak jeszcze chwilę w ciszy -Lepiej? – zapytał odsuwając się od niej
- Tak. Pewnie taki ochrzan był mi potrzebny, ale nie zachowuj się jak moja matka.
- Ja tylko wypełniam braterskie obowiązki, dattebayo. – powiedział dumnie
- Młodszego brata. – sprecyzowała
- Nawet starszej siostrze jest potrzebne czasem kazanie. Idziemy? Drużyna na pewno się ucieszy. – pospieszał zielono włosą
Gdy wszyscy zebrali się na polu treningowym, mistrzyni zaczęła:
- Po długich prośbach Naruto...
- Wcale nie długich. – wtrącił blondyn
- Stwierdziłam, że najwyższa pora udać się na jakąś misję.
- Raczej my.
- Możesz się już przymknąć? – zapytała wkurzona, uderzając go w głowę – Tak więc, dostaliśmy misję rangi C...
- Dlaczego C? Przecież takie misje robią słabeusze! – zaczął narzekać Kiba
- Nie jestem oficjalnym ninja Konohy, przez co nie będzie większych rang. Poprosiłam Hokage, aby starała się dobierać misję pod wasz zespół i zgodziła się. Wprawdzie dzisiejsze zlecenie takie nie jest, ale przynajmniej szybko się z nim uwiniemy. Jakieś pytania?
- Dlaczego jest tutaj Czwarty Sanin? – zapytał pierwszy Shino
- Mów mi Naruto, dattebayo. Sanin brzmi zbyt oficjalnie. Będę brał udział z wami w tej misji.
- Pogięło was? Nie dość, że to misją rangi C, to jeszcze mamy na nią iść z nim? Macie na za jakiś słabeuszy? – wybuchnął Inuzuka
- Ja go o to poprosiłam. W razie jakichkolwiek komplikacji, chciałabym, aby był przy tym obecny. – powiedziała Akari
- A-ale dlaczego? Przecież sama sensei powiedziała, ż-że to łatwa misja. – zapytała nieśmiało Hinata
- Komplikacje nie mają nic wspólnego z tematem tego zlecenia. – powiedziała głosem nakazującym zakończenie tego tematu – Jakieś jeszcze?
- Kiedy wyruszamy? – zadał pytanie Aburame
- Jeszcze dzisiaj. Spakujcie się i za godzinę pod bramą. Przewidywany powrót: jutro rano. Coś jeszcze?
- Nie. – powiedzieli jednocześnie i każdy zaczął zmierzać w stronę swojego domu, aby przygotować się na misję. Hinata jeszcze postanowiła zatrzymać Namikaze:
- N-Naruto-kun. –zaczęła
- Co jest Hinata-chan?
- Czy Fuu-chan już opuściła wioskę?
- Taa... Z samego rana. Twierdzi, że nie lubi pożegnań, więc chciała się zmyć, zanim wszyscy wstaną. Staruszek powiedział mi, ze była jeszcze u niego na ramen. – mówił, drapiąc się po karku
- Widzę, że jej posmakowało. – zaśmiała się dziewczyna
- Oczywiście, ze tak! Niby jakim cudem ta wspaniała potrawa mogłaby komuś nie smakować! – krzyczał z pasją i tak jakby opowiadał o samym Mędrcu
- Oczywiście. – przyznała – Napisała do mnie ostatnio Lucy-sama.
- Naprawdę? – zapytał zaskoczony Uzumaki
- Tak. Wspominała o tym, że Natsu-san spotkał swojego starszego brata i, że w okolicy Kumogakure znajdują się świetne gorące źródła.
- To świetnie. Fajnie, że utrzymujecie kontakt, dattebayo.
- Ja też. – powiedziała promiennie, a Naruto pomyślał, ze wygląda słodko jak się tak uśmiecha
- To ja się już zbieram. Do zobaczenia. – pomachał na pożegnanie granato włosej
- Pa, Naruto-kun.
*Akari
Dziewczyna właśnie kierowała się w stronę domu, ale nagle zaczepił ją jakiś podejrzany staruch.
- A kim jest ta przepiękna panienka? My się chyba jeszcze nie znamy. – powiedział zboczonym głosem biało włosy
- Nie przypominam sobie. – starała się być spokojna
- Jiraiya jestem. Może panienka chciałaby zapoznać się ze mną bliżej? – zapytał zmniejszając dystans między nimi, a ręce same zaczęły ciągnąć się w jej stronę
- Wolałabym nie. – odpowiedziała odchodząc
- Byłabyś świetnym materiałem na moją książkę. Co ty na to? Potrzebuję tylko kilka gorących scenek. – powiedział dotykając ją w pośladek. Niestety nie wiedział, że już dawno przekroczył swoją granicę. Akari wyciągnęła swój młot i uderzyła z całej siły w mężczyznę. Biedak wylądował na głowach Hokage, ale przecież sobie na to zasłużył.
- Chwila... - zamyśliła się – Czy nie miał tak przypadkiem na imię chrzestny Naruto? Wspominał, że jest zboczony, ale nie wiedziałam, że można być aż do tego stopnia. Eh... Będzie trzeba mu o tym powiedzieć. – powiedziała do siebie i postanowiła kontynuować swoją podróż do domu.