the greatest gift is love ||...

By Astrisia

169K 6.6K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... More

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

I can't imagine a world without you, Milady

2.7K 83 15
By Astrisia

Rest your head on my heart
And your pain on my shoulders
Make your way to my arms
'Cause you got me*

Bardzo przyjemnie się czyta z piosenką
The Piano Guys pt. "Beethoven's 5 Secrets"

Wieczory na Berk stawały się przychodzić coraz szybciej, robiły się zimne i nieprzyjemne. Zbliżała się zima, a mieszkańcy Północnego Archipelagu zaczęli to odczuwać. Bezpiecznie chowali się w domach, gdy zapadał zmierzch i nie wychodzili do świtu. Tego jednak wieczoru był ktoś komu dokuczliwy chłód nie przeszkadzał. Mężczyzna na smoku czarnym jak noc rozkoszował się lotem ze swoim najlepszym przyjacielem. Kosztował zimnego, wręcz mroźnego powietrza, nie przejmując się temperaturą. Radość czuł głęboko w sercu, jak i ulgę kiedy jego ciało tak idealnie dopasowane do ciała Nocnej Furii szybowało po niebie.

***

Na Berk właśnie wstawał nowy dzień. Chłodny ranek sprawił, że wioska wyglądała jak gdyby czas się w niej zatrzymał. Dopiero kiedy słońce zaczęło powoli wychylać się zza horyzontu wikingowie zaczęli wychodzić ze swych ciepłych domów do codziennych zajęć. Tylko w jednym z domów panował spokój i jakaś taka dziwna cisza. Po kuchni krzątała się czarnowłosa dziewczyna, nie spała przez prawie całą noc, ale to nie przeszkadzało jej w porannych obowiązkach. Właśnie przygotowywała zioła lecznicze w drewnianym kubku kiedy do chaty ktoś zapukał. Nie zdziwiła się z tego powodu, mimo tak wczesnej pory. Nawet domyślała się kto może stać się jej gościem. Odpowiedziała ciche "proszę", a do środka wkroczył postawny, dobrze zbudowany mężczyzna. Stanął obok stołu, przy którym czarnowłosa postawiła krzesło po czym po prostu na nim usiadła.
- Co z nią? - zapytał mężczyzna i usiadł naprzeciwko dziewczyny. Ona tylko pokręciła przecząco głowę. Jej wzrok patrzył obojętnie w jakimś punk za nim, a on sam dostrzegł, że przyjaciółka coś przed nim ukrywa. - Nic nie pomaga?
- Jest tylko coraz gorzej, Eret. Do tego ona nie chce od nikogo pomocy. Odpycha nawet mnie. Razem z Valką próbujemy od kilku dni wlać w nią choć trochę lekarstwa, ale ona zaczyna się nawet głodzić. To wszystko zaczyna mnie przerastać - powiedziała dziewczyna z bólem w głosie. Zmęczenie również dawało po sobie znać.
- Powinnaś odpocząć - Eret popatrzył poważnie na dziewczynę. Heather, bo tak się zwała, spojrzała wreszcie w jego oczy i dostrzegła w nich troskę również o nią samą. Uśmiechnęła się przelotnie i wstała.
- Może masz rację - westchnęła. - Gdyby Czkawka tu był...
- On wróci - wyszeptał dawny łowca smoków.
- Mam nadzieję, inaczej możemy raz na zawsze stracić naszą Astrid...

Eret popatrzył poważnie na dziewczynę i skinął smutno głową. To była prawda i choć sam opierał się by to przyznać, to bał się o życie przyjaciółki. Odkąd wódz Wandali wyleciał trzy tygodnie z wyspy z zamiarem powrotu po przeszło dziewięciu dniach, nadal nie było od niego wieści. Od dwanastu dni żyli nadzieją, że to przez pogodę, traktaty, czy też inne czynniki nie wrócił jeszcze do domu. Pewnego dnia Astrid wymknęła się nocą na klify i tam spędziła czas aż do świtu czekając aż na horyzoncie pojawi się znajomy zarys jej ukochanego. Rankiem, całkiem przemarzniętą, znalazła ją Heather i zabrała do wioski. Wtedy okazało się, że dziewczyna złapała niezłe przeziębienie. Eret westchnął ciężko. Właśnie, niezłe przeziębienie przeobraziło się w chorobę. Mężczyzna wszedł na górę najciszej jak mógł. Uchylił drzwi i spojrzał przez niewielką szparkę na ukrytą pod dwoma kocami dziewczynę. Blondwłosa wojowniczka oddychała z trudem, jej zatkany nos jeszcze bardziej to utrudniał. Eret nie chcąc jej budzić wszedł do jej pokoju najciszej jak tylko pozwalała na to skrzypiąca przy każdym kroku podłoga. Jeździec usiadł przy łóżku na stołku i położył swoją dłoń na czole przyjaciółki. Gorączka, która utrzymywała się przez całą noc nie spadła, co tylko zmartwiło mężczyznę. Oparł łokcie na kolanach i ukrył twarz w dłoniach. Nie taki widok obiecał przyjacielowi gdy ten leciał na podpisanie pokoju z wyspami Południowego Archipelagu i zlot wodzów Północnego Traktatu. Nagle ciszę przerwał przerażający kaszel wyrywający się z płuc wojowniczki. Eret szybko odgonił od siebie wszystkie myśli i spojrzał na przyjaciółkę ze strachem. Ta uchyliła lekko powieki i popatrzyła na czarnowłosego.
- Czkawka? - zapytała tak cicho, że na początku nie do końca zrozumiał.
- Nie, Astrid. To ja, Eret - odparł, a dziewczyna odwróciła wzrok i patrzyła teraz wprost na drzwi, jakby czekała na kogoś jeszcze.
- Gdzie jest Heather? - wyszeptała.
- Wysłałem ją do domu. Powinna odpocząć. Możemy pogadać? - zapytał niepewnie spoglądając na dziewczynę. Ta spuściła wzrok i zamknęła oczy.
- Po to tu przyszedłeś?
- Między innymi. Posłuchaj, - zaczął - Czkawka zawsze chciał dla ciebie jak najlepiej. Jestem na Berk dopiero od roku i muszę ci się przyznać, że jeszcze nigdy w swoim, dosyć żałosnym życiu, nie widziałem nikogo takiego jak on. Nigdy nie widziałem człowieka, który tak bardzo kogoś kochał. Masz ogromne szczęście. Ale nie masz nadziei. Astrid, to nie jest byle jaki wiking. To jeździec Nocnej Furii, który zrobiłby dla ciebie wszystko. Poznałem go, Astrid. I poznałem ciebie. Jesteś wojowniczką, a właśnie teraz się poddajesz. - Otworzyła oczy i popatrzyła na niego niepewnie. - Czkawka zrobiłby dla ciebie wiele, zapewniam cię, że teraz gdziekolwiek się znajduje, może jest w tarapach, myśli jak do ciebie wrócić. Może jest już nawet blisko. Nie możesz tak po prostu się teraz poddać.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytała szorstko.
- Bo to najbardziej uparty chłopak jakiego znam. I najbardziej zakochany jeździec na Berk, a może i na całym świecie - uśmiechnął się, a wojowniczka odwzajemniła ten gest.

Heather przyszła kolejnego dnia, a raczej wpadła do domu biegiem i nie zastanawiając się nad czym czy Astrid śpi czy też nie, otworzyła szybko drzwi do jej pokoju. Blondynka uchyliła lekko powieki, ale natychmiast zmrużyla oczy. Jej przyjaciółka, lekko zdyszana, usiadła na łóżku. Jej twarz rozjaśniał ogromny uśmiech.
- Masz dla ciebie wspaniałą wiadomość - zaczęła i przeszukała kieszeń swoich spodni. Wreszcie wyciągnęła z niej zmiętą kartkę. Rozłożyła ją i podała przyjaciółce. Ta popatrzyła na czarnowłosą ze zdziwieniem i ponownie opadła na poduszki. Nie była w stanie przeczytać ani jednego zdania. Heathera szybko, nie czekając na oddanie kartki przez przyjaciółkę, wzięła ją i zaczęła czytać. Z każdym zdaniem blondynka coraz bardziej otwierała oczy ze zdziwienia. Kiedy Heather skończyła czytać spojrzała na schorowaną dziewczyną. Jej rumiane policzki pokryte były delikatnymi łzami.
- On... - nie była w stanie wykrztusić ani słowa wicej.
- Mówiłam ci Astrid. On wróci. Czkawka leci do domu - wyrzuciła z siebie szczęśliwa Heather i przytuliła przyjaciółkę, która już po chwili śmiała się przez łzy.

***

- No, Szczerbatku, wracamy do domu. - Brunet szepnął do Nocnej Furii i delikatnie obniżył lot. Było ciemno, zimno i zaczynało padać. Czkawka prztarł zmęczoną twarz dłonią i popatrzył przed siebie. Na horyzoncie nie dostrzegł znów żadnej, nawet najmniejszej wyspy. Szczerbatek zamruczał i popatrzył na jaźdźca ze smutkiem. Wędrowali już od wielu dni. Czkawka czuł, że to jego wina. Zebranie wodzów się przeciągnęło, a pogoda z dnia na dzień stawała się coraz mniej bezpieczna do dalekich lotów. Chłopak wiedział, że musi jak najszybciej wrócić na Berk i rozpocząć przygotowania do zimy. Przebywając na wyspie Rokøs wysłał Straszliwca na Berk z wiadomością, że już jest w drodze powrotnej. Miał wrócić w ciągu dziewięciu dni, lecz zjazd trawał dwa dni dłużej, więc wyprawa przeciągnęła się do jedenastu. Już teraz myślał o tym jak wytłumaczy Astrid jego spóźnienie. Ponadto bardzo tęsknił za dziewczyną. Pragnął przyciągnąć ją do siebie, namiętnie pocałować lub po prostu porwać ją na szalony lot ze Szczerbatkiem. Na razie mógł tylko wyobrażać sobie tę cudowną chwilę.

- Już niedługo Astrid, niedługo znów będziemy razem - wyszeptał w wiatr i popędził smoka... do domu.

***

Heather wyszła przed dom Astrid zmęczona i niewyspana. Poranny wiatr próbował ją obudzić kiedy przecierała zmęczoną twarz. Spojrzała w okno przyjaciólłki, gdy usłyszała przerażający kaszel, wydobywający się z pokoju. Westchnęła i ruszyła w stronę domku Gothi. Szamanka miala przekazać jej jakieś zioła dla Astrid. Czarnowłosa szła ścieżką kiedy jej drogę zagrodziła Wichurka. Smocza zaskrzeczała smutno i zaczęła łasić się do dziewczyny.
- Wiem, że masz ochotę na lot. Obiecuję, że jak tylko załatwię wszystkie moje sprawy wybierzemy się razem - odparła i podrapała smoka Astrid po łuskach, jednak ten wcale nie stał się dzięki tym słowom weselszy. Heather doskonale wiedziała o co chodzi. Wichurka tęskniła za swoim jeźdźcem. - Ona wyzdrowieje, nie martw się - wyszeptała dziewczyna i ruszyła dalej przed siebie. Całą tę rozmowę słyszał Eret, który akurat przechodził obok z Sączysmarkiem. Przeprosił przyjaciela i podszedł szybkim krokiem do dziewczyny. Na początku szli ze sobą ramię w ramię nie wypowiadając żadnych słów. Poźniej kiedy cisza nie wystarczyła mężczyzna zaczął:
- Byłem dzisiaj u Gothi po te zioła, jeśli po to teraz idziesz - dziewczyna zatrzymała się i popatrzyła z wdzięcznością na przyjaciela po czym uśmiechnęła się delikatnie.
- Dzięki - odparła.
- Powinnaś się przespać. Tylko teraz tak naprawdę - powiedział i spojrzał poważnie na dziewczynę. - Wiem, że Astrid jest twoją przyjaciółką i wiem, że się o nią martwisz, ale sama powinnaś odpocząć.
- Boję się, że ona umrze - wyszeptała cicho Heather i spuściła wzrok. Mężczyzna wstrzymał na moment oddech. Owszem, również się tego obawiał. Gothi mówiła mu nawet, że Astrid ma bardzo małe szanse. Jej płuca zaatakowała groźna choroba, a żaden z leków nie chciał pomóc.
- Astrid jest wojowniczką, na pewno jakoś z tego wyjdzie - zaczął czarnowłosy chcąc uspokoić dziewczynę.
- A jeśli... - zaczęła lecz nie dane jej było dokończyć. Łzy popłynęły po jej policzkach. Zakryła usta dłonią by uchronić się od głośnego szlochu. Eret nie myśląc długo przysunął do siebie przyjaciółkę, objął ją ramionami i przytulił, kołysając delikatnie.
- Czkawka napisał, że już wraca. On nie pozwoli jej umrzeć. A jeśli do tego dojdzie, osobiście wyślę go do Valhalli - wyszeptał cicho mężczyzna nie puszczając Heather.
- Myślę, że w takowej sytuacji nie byłbyś mu do tego potrzebny...

*

Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Słońce powoli chowało się za wiekie morze, lecz na horyzoncie można było dostrzec jakiś czarny punkcik. Wandale popatrzyli w tamtą właśnie stronę mając nadzieję, że to ich wódz, że wraca do domu. Nie minęło dużo czasu kiedy mieszkańcy wyspy usłyszeli charakterystyczny odgłos lotu Nocnej Furii. Na głównym placu zrobiło się gwarno i ciasno. Szczerbatek wylądował gładko na samym środku. Ludzie natychmiast zgromadzili się wokół smoka. Niektórzy nawet nakarmli go rybami co przyjął z uśmiechem. Nagle z siodła zsiadł jeździec. Ściągnął z głowy hełm, a w ludziach wybuchła radość. Ich wódz powrócił do domu! W tym samym momencie do Czkawki podbiegła Valka i mocno go przytuliła. Po czym spojrzała na niego ze łzami w oczach.
- Wierzyłam, że wrócisz - wyszeptała i dotknęła delikatnie jego policzka.
- Dziękuję mamo - odparł Czkawka i uśmiechnął się do niej. Wtedy ujrzał . Stała oparta o jeden z domów. Jej oczy wydawały mu się puste.

Astrid opierała się z trudem o ścianę jednego z domów. Grzywka przykleiła jej się do ciepłego, wilgotnego czoła. Jej głowę rozsadzał ból nie do opisania. Widziała go. Przyleciał, wrócił do domu. Tak jak jej obiecał. Był tylko kilka metrów od niej, a dla niej ta odległość wydawała się i tak zbyt daleka. Nagle spostrzegła, że chłopak ruszył w jej stronę. Również chciała zrobić krok w przód jednak nie mogła. Nie dałaby rady, dlatego stała patrząc na niego. Na jego twarz. Po policzkach zaczęły spływać jej łzy. Czuła je, choć do końca nie wiedziała czy były to łzy bólu czy ulgi. W końcu pokonał tę monstrualną odległość. Stanął naprzeciw niej, a ona nie wiedziała jak się zachować, co powiedzieć. W końcu uniosła zaciśniętą w pięść dłoń i uderzyła chłopaka w bok, ten jednak zmartwił się. W jego oczach dostrzegła strach. Jej oczy zaszły mgłą. Obraz pociemniał. W tamtej chwili usłyszała jego głos:
- Astrid!

***

Natychmiast złapał ją i wziął na ręce. Jedną dłonią sprawdził temperaturę. Była mocno rozgrzana, jej policzki pokryły się czerwoną barwą. Przestraszył się nie na żarty. Zabrał ją do domu. W tej drodze wspierała go matka, która jako pierwsza wybiegła z tłumu by mu pomóc. Inni byli zbyt przerażeni. Przez całą drogę nie zamienili jednak ani jednego słowa. Dopiero gdy dotarli do domu, a mężczyzna usiadł wraz z dziewczyną na fotelu i okrył ją kocem, rzucił:
- Mogłem wrócić wcześniej.
- Czkawka, ona... - zaczęła Valka, lecz zamilkła i zaczęła przygotowywać zioła dla dziewczyny, te które razem z Heather podawały Astrid. Te, które już nie działały. Matka wodza przygotowała wywar i wyszła z domu. Czkawka w tym czasie podał dziewczynie lekarstwo, powoli, by się nie zadławiła. Usiadł na ulubionym fotelu, otulił szczelniej Astrid i przytulił ją do siebie. Patrzył jak z trudem oddycha. Jak z minuty na minutę uchodzi z niej życie. Czekał tyle dni by znów ją ujrzeć, by znów ją pocałować, by przytulić ją. Chciał by wyzdrowiała. By polecieli razem na koniec świata i by byli już zawsze razem, a teraz musiał pogodzić się z losem. Wszystko zależało od bogów. Ale na Thora, nie mógł jej stracić. Nie mógł stracić sensu swonego życia.
- Kocham cię, Milady.

***

Do ciepłego domu weszła nagle Heather. Torbę, którą niosła na ramieniu odłożyła na stół w kuchni i zaczęła wypakowywać z niej zioła. Nagle poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Odskoczyła błyskawicznie i zakryła usta dłonią by nie krzyknąć. Stał przed nią Czkawka. Szybko rzuciła mu się na szyję i przytuliła. Po kilku sekundach stanęła znów prosto i popatrzyła w jego wypełnione strachem oczy.
- Widziałeś się z nią? - zapytała mając na mayśli Astrid. Chłopak pokiwał wolno głowa i wypuścił głośno powietrze z płuc. Dziewczyna spojrzała na niego ze łzami w oczach.
- Przepraszam cię, Heather. Chciałem tu być. Naprawdę. Mieliśmy mnóstwo przeszkód na drodze, na początku rada się przedłużyła, przedłużyli cały zjazd. Do tego wszystkiego nie mogłem znaleźć dobrej argumentacji w walce o sojusz z Mongray. Wiem, że wszystko zepsułem, ale jak? - dziewczyna wiedziała, że pytał o stan Astrid. Westchnęła cicho i spuściła wzrok.
- Czekała na ciebie. Całą noc - odparła i spojrzała chłopaka, który splutł palce dłoni i założył je na tył głowy. Patrzył wciąż z ziemię. Jego oczy wypełnione były poczuciem winy i bólem. Dziewczyna natychmiast odwróciła wzrok.
- To wszytko moja wina - wyszeptał i ukrył twarz w dłoniach. Heather była niemal pewna, że próbował ukryć łzy, które pod wpływem emocji stanęly mu w oczach. Doskonale wiedziała i zdawała sobie sprawę z tego, że sytuacja jest poważna. Tylko, niewiele dało się zrobić.
- Czkawka, teraz nieważne jest czyja to wina. Musimy jej jakoś pomóc - powiedziała poważnie dziewczyna.
- Jak? - zapytał chłopak i popatrzył na przyjaciółkę. Dostrzegła na jego policzkach świeże łzy. Niewiele myśląc podeszła do niego bliżej i przytuliła się do niego. Czuła jak ciało chłopaka wstrząsa szloch. Już po chwili słyszała jak płacze. Nigdy nie widziała Czkawki w takim stanie. Przeraziło ją to. Nie miała pojęcia co ma zrobić, co powiedzieć, by wziął się w garść. Sama nie wiedziała jak pomóc Astrid. Ona też była zrospaczona. Jednak musiała zachować zimną krew. Musiała pomóc przyjacielowi.
- Czkawka? - zapytała chcąc zwrócić uwagę chłopaka. Odszedł od niej i popatrzył na nią. Jego oczy były zaczerwienione, a policzki mokre od łez. - Posłuchaj. Potzrebujemy planu. Potrzebujemy jakiegokolwiek pomysłu. Czkawka, ona nie może umrzeć! Nie może! Do cholery, jesteś Czkawka Haddock, weź się w garść! Kochasz ją, ja też ją kocham, wszyscy ją kochamy. Musimy ją uratować - zakończyła szeptem. Patrzyła na niego, a on patrzył na nią. Nagle na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wiedziała co to oznacza. I miała nadzieję, że pomysł, który przed chwilą wpadł mu do głowy jest właświwy. Nie zapytała o to jednak, gdyż Czkawka wybiegł od razu z domu. Nie pobiegła za nim. Udała się za to na górę i usiadła obok łóżka Astrid. Blondynka wyglądała coraz gorzej. Heather wzięła ją za rękę i wyszeptała:
- Jesteś wojowniczką. Nie możesz się poddać.

***

Czkawka wszedł do domu szybkiem krokiem. Rozejrzał się dookoła z nadzieją, że w środku znajdzie swoją matkę. Nie było jej tam jednak. Chłopak zwinnym ruchem znalazł się obok wielkich ksiąg, w których jak mawiał jego ojciec, było zapisane dosłownie wszystko o czym wiedzieli lub co odkryli wikingowie. Był niemal całkowicie przekonany, że nie jeden człowiek chorował na tę samą chorobę co Astrid. Wyciągnął jedną ze stranych, zniszczonych ksiąg i zaczął przerzucać jej strony. Robił to szybko lecz dokładnie. Strona po stronie, księga po księdze. Zajęło mu to dobrą godzinę. W końcu wstał i biorąc jedną z zapisanych woluminów, rzucił nią o podłogę. W tym samym momencie do domu weszła jego właścicielka. Rozejrzała się i dostrzegła jedynie balagan. Mnóstwo stron rozrzuconych po podłodze, a wśród nich swojego syna. Stał ze strachem i gniewem w oczach.
- Czkawka? Co tu się stało? - zapytała podchodząc do syna.
- Szukałem... Szukałem tego lekarstwa. Dla Astrid - odparł i wrócił do poprzednich czynności.
- Zaczekaj! - Zakrzyknęła Valka i wzięła do ręki jedną z ksiąg. Szybko przerzuciła jej strony. Ze środka wyleciała stara, zniszczona kartka. Kobieta sięgnęła po nią. - Jest! - Powiedziała po czym podała ją synowi.
- Przeglądałem tę książkę. To jest to? Ten przepis? - zapytał chłopak, a jego matka tylko przytaknęła.

1 skrzyp
3 mącznice
2 przetaczniki
1 pokrzywa
2 aloesy uzbrojone
1 berberys zwyczajny

Czkawka zabrał ze sobą kartkę i natychmiast poleciał wraz ze Szczerbatkiem do Gothi. Staruszka przyjęła go z uśmiechem, ale kiedy podał jej przepis przecząco pokręciła głową, dając mu do zruzumienia, że nie posiada składników, których potrzebował. Chłopak zapytał, więc czy wie, gdzie może je znaleźć. Wtedy dostał mapę. Podziękował i skierował smoka na wyspę, gdzie znaleźć miał kaźdy ze składników. Miał nadzieję, że da radę wrócić na czas.

***

Nocna Furia, będąca jednym z najszybszych smoków na świecie leciała z zawrotną prędkością, Czkawka musiał mocno trzymać się siodła by nie spaść do lodowatej wody oceanu. Smok wiedział, że Astrid zagraża śmierć, że jeśli się spóźnią... Oblecieli już wyspę, gdzie znaleźli potrzebne składniki. Kierowali się na Berk, chłopak wciąż zaciskał usta w bezradności. Tak bardzo się bał, że ją straci... jego nadzieja nikła z każdą kolejną sekundą. Smok mruknął, by wesprzeć przyjaciela, ten jednak wciąż wypatrywał monotonnie horyzontu w wierze, że już wkrótce ujrzy zarys wyspy. Dostrzegł ją jednak dopiero po godzinie. Nie zważał na zmęczenie smoka, przyspieszył i wylądował szybko przy budynku, w którym znajdowała się jego ukochana.
Wpadł do domu i wbiegł na górę po schodach, w chwili gdy Astrid po prostu zamknęła oczy, jej oddech stał się coraz to wolniejszy. Czkawka usiadł koło niej na łóżku, przekazał rośliny Gothi, która znajdował się w pokoju, i chwycił twarz dziewczyny w swoje dłonie. Po jego policzkach zaczęły spływać mimowolnie łzy.
- Jestem przy tobie, księżniczko. Zostań ze mną jeszcze chwilkę, poczekaj, zaraz będziesz zdrowa - pocałował ją w usta i chwycił jej dłonie jedną ręką, drugą delikatnie głaskał jej policzek. - Nie możesz mnie opuścić - wyszeptał składając na jej palcach krótki pocałunek. - Nie masz takiego prawa - zaszlochał i przytulił jej dłoń do swojego policzka. - Nie wyobrażam sobie świata bez ciebie, Milady.
Valka szybko weszła do pokoju, przynosząc w rękach kubek w naparem i podała go Czkawce. Chłopak powoli podał lekarstwo dziewczynie, po czym popatrzył na jej twarz. Jej oddech stał się spokojny i szybszy. A z twarzy znikły krople potu. Astrid zakaszlała cicho i otworzyła delikatnie oczy. Natychmiast ich oczy się spotkały. Dziewczyna uśmiechęła się lekko i wyszeptała:
- Nie wyobrażam sobie świata bez Ciebie...

* "You got me" - Gavin DeGraw

Skończyłam! Długo mi to zajęło, ale jest. To przedostatni os w tym roku, będzie jeszcze świąteczny, ale to chyba w Wigilię prawdopodobnie :) Później już sylwestrowy (chyba) i spotykamy się w styczniu ;)

Trzymajcie za mnie jutro kciuki, mam sprawdzian z Wosu, a zamiast się uczyć piszę Wam os'a, mądra ja ;)

Milady

Continue Reading

You'll Also Like

29.4K 2.2K 29
Usiądźcie wygodnie i posłuchajcie. Opowiem wam teraz pewną historię, która z czasem stała się legendą. Legendą, która żyje też w was, chociaż o tym n...
62.3K 3.6K 22
Wikingowie uważają, że Furie dawno już wyginęły. Że na świecie został tylko Szczerbatek, jako ostatni z gatunku. Jednak wszystko to zmienia się, gdy...
29.9K 1.5K 36
Emma żyjąca dotąd spokojnie na ukrytej smoczej wyspie nieoczekiwanie wpada w wir przygód, niebezpieczeństw, wikingów i smoków. Opowieść pisana na pod...