My Story. || lrh

Od Lubielizaki

760K 34.4K 6.7K

Zazwyczaj rodzeństwo jest dla siebie podporą w jakiejkolwiek sytuacji, jednak nie w tym przypadku. Po dłuższe... Viac

~Prolog~
~1~
~2~
~3~
~4~
~5~
~6~
~7~
~8~
~9~
~10~
~11~
~12~
~13~
~14~
~15~
~16~
~17~
~18~
~19~
~20~
~21~
Niespodzianka!
~22~
~23~
~24~
~25~
~26~
~27~
~28~
~29~
~30~
~31~
~32~
~33~
~34~
~35~
~36~
~37~
~38~
~39~
Nowa opowieść!
~40~
~41~
~42~
~43~
~44~
~45~
~46~
~47~
~48~
~49~
~50~
~51~
~52~
~54~
~55~
~Epilog~
~Podziękowania~
~Druga Część~

~53~

7.8K 412 170
Od Lubielizaki

**następny dzień**

- Chrissy! - usłyszałam krzyk Luke'a, który szedł w moją stronę. Jęknęłam cicho i rozejrzałam się wokół siebie, próbując znaleźć kogoś znajomego. Na moje nieszczęście nikogo nie zauważyłam, a blondyn był coraz bliżej. Mimo tego, że jesteśmy w miejscu publicznym i jest z nami ochroniarz, ten nie zdaje zwracać uwagi na nic. Od jakiejś godziny wysłuchuje jego narzekań na to jak bardzo mu się nie chce dalej iść. 

- Co znowu Luke? - zapytałam, gdy ten był przy mnie.

- Musimy tam jeszcze iść? - wskazał głową na sklep, który znajdował się po drugiej stronie ulicy.

- Tak Luke - westchnęłam.

- Ale mi się nie chce - jęknął, wieszając się na moim ramieniu, przez co omal nie upadliśmy.

- Nie wieszaj się na mnie wielkoludzie - odepchnęłam jego rękę - Lekki to ty nie jesteś.

- Oj cicho krasnalu - machnął dłonią i usiadł na pobliskiej ławce.

- Jezu Luke to tylko jeden sklep - jęknęłam i stanęłam przed nim. Ten podniósł leniwie wzrok na mnie i oparł łokcie na kolanach.

- Mówiłaś tak kilka sklepów temu.

- Ale to ostatni i chodź już - złapałam jego dłoń i pociągnęłam, ale ten ani drgnął - No weź.

- Zaraz znowu będzie: Lukey chodź jeszcze tutaj. O i tutaj! - powiedział, próbując naśladować mój głos.

- Ej ja tak nie mówię! - oburzyłam się, na co się zaśmiał.

- Wierz w co chcesz - przewróciłam oczami.

- No chodź! - podniosłam lekko głos.

- Nie!

- Lukey...

- Nie - przerwał mi.

- Zachowujesz się jak dziecko.

- Może i jestem dzieckiem, ale nie mam zamiaru iść tam znowu z tobą - odpowiedział.

- Okay czyli nici z naszej randki - wzruszyłam ramionami i odwróciłam się do niego. Zrobiłam kilka kroków w stronę sklepu, ale zatrzymałam się, gdy ktoś przytulił się do mnie od tyłu.

- Coś mówiłaś? Bo ja nie pamiętam - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę - No to idziemy! - pisnął i ruszył przed siebie. 

***
Wróciliśmy niedawno z zakupów, nie zastając nikogo w naszym apartamencie. Prawdopodobnie chłopacy poszli na miasto. Po tym co się wczoraj zdarzyło, atmosfera pomiędzy nami wszystkimi zrobiła się spokojniejsza. Mam nadzieję, że to potrwa jeszcze trochę. Jak na razie mam dosyć kłótni. Tylko nadal zastanawia mnie kto to była ta Crystal, która pisała z Mike'iem. Chciałabym spytać się go, ale czuję, że to pociągnie za sobą konsekwencje. Które jak na razie chcę ominąć szerokim łukiem. 

Weszłam do kuchni, gdzie przesiadywał Luke z wzrokiem w telefonie. Od naszego przyjścia do apartamentu, ten nie wychodził z tego pomieszczenia i nie odezwał się do mnie słowem.
Jestem pewna, że nad czymś planuje i nawet chyba wiem czym.

- Lukey - podeszłam do niego i objęłam go od tyłu, kładąc głowę na jego ramieniu. Ten nie zareagował tylko dalej robił coś w telefonie - Lukeyyy - przeciągnęłam ostatnią literę, aż w końcu na mnie spojrzał kątem oka. Uśmiechnął się lekko i przygryzł wargę.

- Co jest Chrissy? - zapytał i odłożył telefon.

- Co robimy? nudzi mi się - zrobiłam minę zbitego psiaka, na co ten rozbawiony, pokręcił głową. Po chwili blondyn posadził mnie na swoich kolanach. 

- A co takiego chcesz robić? - zapytał, obejmując mnie w talii.

- Szczerze? To nic - odpowiedziałam - Bez reszty jest tak cicho i spokojnie. Jednym słowem: dziwnie

- Widzę, że przyzwyczaiłaś się do tego jaki robimy hałas i zamęt - zaśmiał się.

- Jak widać to tak - przyznałam - Nie wiem co bym teraz bez was zrobiła.

 - A ja nie wiem co bym zrobił bez Ciebie - pocałował mnie w nos - Mam dla Ciebie niespodziankę.

- Tak? Jaką?

- Za godzinę zabieram Cię na randkę. Ubierz coś wygodnego.

- A gdzie mnie zabierasz? - zapytałam.

- Niespodzianka - cmoknął mnie w nos i zachichotał.

- Jak ja uwielbiam kiedy moja żyrafa chichocze - zaśmiałam się, na co tego spiorunował mnie wzrokiem - No co prawdę mówię.

- Tak, tak krasnoludku - uśmiechnął się.

- Nie moja wina, że jestem niska - wzruszyłam ramionami.

- Ostatnio zastanawiałem się dlaczego ty jesteś taka niska, a Ashton wysoki. I jak wy możecie być rodzeństwem.

- Ja zastanawiam się nad tym, odkąd skończyłam trzynaście lat - przyznałam - Ale wolę być niska, niż taką żyrafą jak ty - położyłam głowę na jego ramieniu i objęłam go rękoma.

- Przestaniesz mnie nazywać żyrafą? - spytał.

- Jak ty przestaniesz wypominać mój wzrost żyrafo - odpowiedziałam.

- A mówili, że małe jest urocze - mruknął pod nosem, przez do dostał ode mnie kuksańca w ramię - No co? Tak niby mówią.

- A idź ty - westchnęłam i wstałam z jego kolan.

- Ale nie obraziłaś się na mnie? - zapytał, kiedy wychodziłam z kuchni. Nie odpowiedziałam i ruszyłam do mojego pokoju - Chrissy? Nie obrażaj się! - krzyknął.

- Kto powiedział, że się obraziłam? - odkrzyknęłam. Usłyszałam jak mówi coś do siebie i zamknęłam drzwi. Przede mną niecała godzina na przygotowanie się do randki.

{ Luke pov }

Czekam na Chrissy od kilku minut, jeśli nie chcemy się spóźnić, powinniśmy zaraz wyjść. Mam nadzieję, że spodoba jej się nasza randka. Postanowiłem, że zabiorę ją do jednej z najlepszych restauracji w Rzymie. Podniosłem wzrok znad ekranu mojego IPhone'a, kiedy usłyszałem stukot szpilek. Spojrzałem na nią i zaniemówiłem. Była ubrana w białą sukienkę do połowy uda i długimi rękawami, do tego dość wysokie szpilki. Ale nadal była ode mnie niższa o głowę. Włosy zostawiła wyprostowane. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem w jej stronę dłoń. 

- Gotowa? - zapytałem.

- Zawsze - odpowiedziała i złączyła nasze dłonie.

- Wyglądasz świetnie - powiedziałem, gdy ruszyliśmy w stronę windy.

- Dziękuję - zarumieniła się - Ty też niczego sobie. To gdzie mnie zabierasz? - zmieniła temat.

- Zobaczysz - posłałem jej uśmiech.

***
Niedługo później zajęliśmy nasz stolik w restauracji. Zauważyłem, że Chrissy dziwnie się zachowywała.

- Coś się stało Chriss? - zapytałem, a jej wzrok spoczął na mnie.

- Tak... znaczy trochę - westchnęła - To nie są klimaty dla mnie. Nie przepadam za takim przepychem - uśmiechnęła się lekko.

- Następnym razem postaram się wybrać lepsze miejsce na randkę - powiedziałem - Co zamawiasz? - zmieniłem temat.

- Jeszcze nie wiem - odpowiedziała i spojrzała na kartę - I chyba się nie zdecyduję. Tego jest za dużo - westchnęła, na co się cicho zaśmiałem.

- Czy mogę przyjąć zamówienie? - przy naszym stoliku pojawił się kelner.

- Tak - odpowiedziałem - Poproszę Spaghetti, a ty Chrissy?

- Poproszę to samo.

- Coś do picia? - zanotował coś w swoim notesie.

- Czerwone wino - powiedziałem.

- To wszystko?

- Raczej tak - spojrzałem na Chrissy, która kiwnęła głową.

- Dobrze - kelner wziął od nas kartę dań i zniknął pomiędzy stolikami.

- Już czuję się nieswojo - szepnęła - To nie moja bajka.

- Moja też nie - odszeptałem.

- Ty sobie jakoś radzisz.

- Nie jest tak źle - złapałem jej dłoń, która leżała na stoliku.

***
- Smacznego - kelner postawił przed nami zamówione wcześniej dania. Podziękowaliśmy i wzięliśmy się za jedzenie.

Przez cały czas rozmawialiśmy, a tematy nam się nie kończyły. Nadal mogłem zauważyć, że Chrissy nie czuje się tutaj zbyt dobrze, ale jest trochę lepiej. Po zjedzeniu naszych dań, wyszliśmy z restauracji. Postanowiliśmy przejść się po mieście. Wieczorem Rzym wygląda jeszcze lepiej niż za dnia. 
Gdy szliśmy alejką parku, przyjemną ciszę między nami, przerwał dźwięk telefonu dziewczyny. Zatrzymaliśmy się, a Chrissy zmarszczyła brwi, patrząc w ekran.

- Calum? - podniosła wzrok i spojrzała na mnie, na co wzruszyłem ramionami - Czego on chce? - mruknęła i odebrała połączenie.

- Co jest Calum? - zapytała. Cały czas przyglądałem się jej. Jej uśmiech znikł z twarzy, a zastąpił go smutek i zszokowanie. Nie wiedziałem co się dzieję, nagle Telefon wypadł jej z dłoni, a ona zachwiała się niebezpiecznie. Gdy zauważyłem, że ledwo stoi o własnych siłach, złapałem ją i spojrzałem na jej twarz, która pokryta była łzami.

- Co się stało Chrissy? - zapytałem, a ona pociągnęła nosem.

- Musimy jak najszybciej dostać się do szpitala - wyszeptała, a ja spojrzałem na nią zdezorientowany - Luke musimy jak najszybciej dostać się do szpitala - powtórzyła.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja nie wierzę! Co się mogło takiego stać? 
Jeszcze do tego ten polsat! 

Przepraszam, ale chcę was utrzymać w napięciu, przez te kilka dni, aż do nowego rozdziału.
Macie już pomysły co mogło się stać i kto jest w szpitalu?
Chętnie poczytam wasze komentarze ;)

Nie wiem dlaczego, ale czuję, że trochę zjebałam ten rozdział. Możliwe, że jutro go dopiero poprawię, bo dzisiaj już nie mam sił.

Do następnego kochani! 

Pokračovať v čítaní

You'll Also Like

12.7K 1.2K 15
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
19.9K 1.3K 73
Midgardzka dziewczyna i Książę z innego świata. Zawierają układ, który ma posłużyć im obojgu. Jak Addie odnajdzie się w magicznym świecie nordyckich...
7.8K 892 26
Cassie nie sądziła, że zwykły wyjazd na wycieczkę może przewrócić jej życie do góry nogami w takim krótkim czasie. #2 miejsce w #young 06 marca...
656K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.