Venom Girl: The Remake

By Ceris_M00nfall

1.7K 94 23

Jest to remake mojego fanfiction z 2021 roku. Tym razem jest więcej fabuły oraz będzie to trwać dłużej. :3 More

Venom Girl #1 Zanim zamiast ,,ja" staliśmy się my
Venom Girl #2 Ta...to tylko początki
Venom Girl #3 W końcu się rozstaniemy
Venom Girl #4 Naprawdę przepraszasz?
Venom Girl #5 Koniec szkoły
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 1/3
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 2/3
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 3/3
Venom Girl #7 Nie ma jak w...domu
Venom Girl #8 Opiekunka
Venom Girl #9 Venom, Carnage i Anger - najgorsze wspomnienia Jennifer
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 1/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 2/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 3/3
Venom Girl #11 Anger i Venom oraz Thesol i Luna
Venom Girl #12 Oshiõ
Venom Girl #13 Hu
Venom Girl #14 ,,małe grzeszki" Anger'a
Venom Girl #15 Piękny dzisiaj dzień, nieprawdaż?
Venom Girl #16 Bubble Tea
Venom Girl #17 Niebezpieczna Jennifer
Venom Girl #18 Zapomnienie
Venom Girl #19 Sadystka
Venom Girl #20 Gniazdo
Venom Girl #21 Kłopoty
Venom Girl #22 I'm okay...
Venom Girl #24 Venom powraca
Venom Girl #25 Nie lubię się bawić w wojnę...
Venom Girl #26 Zasadzka
Venom Girl #27 Wielki Pojedynek Magów
Venom Girl #28 Koniec walki
Venom Girl #29 Stark
Venom Girl #30 Lalkarz

Venom Girl #23 Izzy - osoba która stoi po obu stronach

11 1 0
By Ceris_M00nfall

Toni nie wierzyła że to zrobiła, nie mogła przez chwilę dojść do siebie, dlatego gdy Donn wyszedł, od razu opadła na krzesło na którym siedział nim opuścił pokój. Wydała swoją własną przyjaciółkę, powiedziała gdzie może być, z kim może być. Czuła że powinna najpierw powiedzieć w jakim jest stanie, ponieważ mężczyzna już nie wydawał się słuchać gdy zaczęła tłumaczyć. Jakby...go to nie interesowało, jakby nie interesował ją jej stan, ale informacja jaką zamierzał otrzymać. Liczyło się dla niego tylko to o co pytał...Teraz czuje się głupio, na pewno nie zapamiętał że Venom zastąpił niektóre kończyny Jennifer swoim ciałem...

Stark oderwał się od oglądania rzeczy na swoim biurku gdy tylko Donn wyszedł i wyprostował się na swoim fotelu wraz z zamknięciem się drzwi. Oparł się o biurko i pochylił się na nim. Wyglądał jakby zaraz miał powiedzieć coś ważnego.

- No to co?- spytał poważnym, ale również jednocześnie zmęczonym głosem.- Powiedziałaś mu prawdę czy wciskałaś mu kicz?

Toni spojrzała na niego i ze smutkiem przytaknęła skinieniem głowy, powiedziała wszystko co wiedziała nim tamten wyszedł. Jednak żałowała że w końcu powiedziała to wszystko, znajdą Jennifer i co wtedy?

Gdy przytaknęła, Tony Stark znów oparł się o oparciu fotela i głośno wypuścił powietrze.

- Niby...zrobiłaś dobrze, ale...- zaczął mówić zamyślonym głosem.- ...będziesz mieć ją zapewne na sumieniu...Tak? Mam rację?

Znów przytaknęła.

- No tak, przecież ja zawsze mam rację.- głośno westchnął.- To chociaż może ją powiadomisz że mają po nią przyjść?

Toni spojrzała na niego z zaskoczeniem, nie wierzyła że namawia ją do czegoś takiego. Myślała że...Nie może, że to nielegalne. Znaczy, tak to jest nielegalne, zapewne, ale nie wierzyła że Stark ją będzie do czegoś takiego namawiał. Chociaż, z drugiej strony mogła się spodziewać.

- To ja tak mogę?- spytała i uniosła wysoko brwi ze zdziwienia.- To rządowa organizacja...Ja przecież nie mogę ot tak-

- Ale JA mogę.- Tony jej przerwał.- Charlotte, już miałem na pieńku z rządowymi gdy zostałem Iron Manem więc doskonale wiem jak mam się im wywinąć, to znaczy że wywinę też ciebie. Myślisz że ja nie wiem? Ja już mam na nich informacje i ta organizacja nie jest taka szlachetna, nigdy nie była!- z każdym słowem Stark stawał się coraz bardziej zły.- Dlatego...jeśli dojdą do tego, bo ja- wskazał palcami wskazującymi obu rąk na siebie.- ciebie słuchałem, nie to co tamta marionetka tej organizacji...przepraszam, Donn.- szybko się poprawił, dosyć sarkastycznie.- Jeśli złapią twoją koleżankę ludzie będą sobie ucinać kończyny, i zastępować je ciałem symbiontów. Fajne co, nie? No właśnie nie ponieważ to niewłaściwe oraz ta organizacja nie ma nic pod kontrolą.- rozłożyło ręce z bezradności, a gdy już opadły, znów pochylił się nad biurkiem.- Ja nie mogę zainterweniować bo pewna straszna pani będzie mi mieć to za złe i będziemy musieli zamknąć tą szkołę którą mam na jakiś czas. Ale...jeśli chcesz pomóc koleżance...- znów oparł się o fotel i odwrócił się do niej plecami.- Nic nie słyszałem! Jednak będę ciebie bronić gdy cię złapią.

W końcu przestał mówić...Ale według Toni jego wypowiedź na ten temat była cenna, potrzebował jej. Cicho westchnęła i wyciągnęła telefon. Skoro może to zrobić, zrobi to. Powiadomi Jennifer, najszybciej jak może.

***

Izzy skocznym krokiem podążała za Donnem. Jakoś tak czuła że chce za nim pójść, chce wiedzieć coś więcej. W końcu, może zaraz będzie musiała pójść po tą Jennifer.

- Żal mi Jennifer...- powiedziała gdy tak szli do jego biura.- Ona nie chciała, w przeciwieństwie do mnie i do ciebie...

- Ja też nie chciałem.- mężczyzna burknął w odpowiedzi.

Dziewczyna zatrzymała się i przekręciła głowę na bok.

- Myślałam że Pan chciał!- odparła i znów zaczęła za nim iść.- No ale nic...Ja chciałam! Toxin jest taki uroczy...Ale Carnage już niestety nie. A tak a propo Carnage'a!- szybko dodała.- Czy on nie był zamknięty? Jak to się stało że uciekł skoro pojemnik z nim był tutaj?

Donn nie odpowiedział, Izzy już go irytuje. Cały czas skacze dookoła niego i mówi. Mówi, mówi, mówi i jest głośna. Najgorsza mieszanka. Gdyby Gord tu był to na pewno by już próbował go uspokoić, ale nie ma już go z nim.

- Co pan taki cichy?- znów zaczęła mówić.- No proszę pana! Proszę mnie nie ignorować! Proszę mi też coś powiedzieć!

- To zastrzeżona wiedza.- odparł chłodno.- Idź już sobie Izzy. Niczego się nie dowiesz.

Coś się w niej mu nie podoba, za bardzo rozgadana jest. Niby wygląda to niewinnie, ale coś w tym się mu nie podoba. Nie, nie może ona być szpiegiem, to na pewno nie, ale chce wiedzieć więcej niż powinna...on wie że ona wie iż nie może wiedzieć tak wiele.

Szybkim krokiem wszedł do swojego biura i szybko zamknął za sobą drzwi. Liczył że w ten sposób się od niej uwolni, lecz próżno się łudził. Gdy tylko odwrócił się plecami do drzwi, zobaczył ją, wiszącą do góry nogami niczym Spider-Man. Najwidoczniej znów szybko przemknęła obok niego. Jednak blondynka nie ma takich mocy jak Peter Parker, po prostu część Toxin'a pokryła jej ręce, z których wypuścił nić zrobioną ze swojego symbiotycznego ciała, przez którą była w stanie zawisnąć. Patrzyła na niego swoimi szarymi oczami wypełnionymi teraz powagą.

- Proszę mnie nie ignorować!- wykrzyknęła.- Nie wie Pan jaka jestem samotna? Nikt tu nie chce ze mną gadać! Nawet Toxin prawie wcale się do mnie nie odzywa!- powiedziała z wyrzutem.- Ja muszę spędzić tu jeszcze godzinę nim będę mogła pójść na spoczynek! Chcę mieć trochę towarzystwa!

- To już nie mój problem.

Jego odpowiedź wywołała u niej uczucie jakby ktoś mocno uderzył ją w klatkę piersiową, straszne uczucie. Wśród osób w swoim wieku jest raczej lubiana, lecz chce być lubiana również wśród osób z którymi pracuje. Chce nawiązać przyjazne stosunki z Donnem, a potem też z Gordem. Z Toxinem też chce się zaprzyjaźnić...z Jennifer możliwe że też. Nie chce jej poturbować, chyba że będzie musiała. Jednak niech nie bierze tego do siebie.

Toxin ostrożnie postawił ją na podłodze i znów schował się do jej ciała. Izzy jednak czuje się niepocieszona nie ważne że symbiont potraktował ją delikatnie. Jednak oczywiście podziękowała mu w myślach za ten gest.

- Przecież ja też umiem dochować różnych tajemnic!- podeszła do niego bliżej.- Nie odpychaj mnie, proszę! Ja...ja, ja przecież mam Toxina po mojej stronie! Poza tym, i tak nie mogę dłużej wychodzić na zewnątrz z tego miejsca chyba że ktoś będzie mi towarzyszył! Więc jaki jest sens chowania czegokolwiek przede mną-

Urwała swoją wypowiedź gdy Donn rzucił teczką o biurko, w tej teczce były papiery o zabitych przez Venoma osobach gdy ten był w ciele Jennifer, oczywiście nie musiał ich pokazywać, ponieważ Toni nie chciała przejęć tych akt. Zachowanie dziewczyny już go irytowało.

Izzy, nie wie jak to się stało że zezwolono jej posiadanie symbionta, lecz zapewne była to droga przez różne konekcje, lub co gorzej, została wybrana przez NIĄ, a ONA ma większą moc niż ktokolwiek inny.

Czy dziewczyna będzie nowym superżołnierzem dzięki Toxinowi?

Czy po prostu będzie musiała wyłapać pozostałe symbionty które wciąż pełzają lub wtulają się w narządy wewnętrzne swoich żywicieli tak mocno żeby tylko pozostać w symbiozie, nawet na siłę?

Tego nie wie, lecz Izzy nie ma prawa słyszeć niczego czego nie powinna usłyszeć, nie ważne jak długo będzie mu jęczeć nad uchem że za mało wie, nie ważne jak długo go będzie irytować swoim sposobem bycia oraz obecnością, on ma milczeć, tego chcą wyżsi od niego oraz w szczegółach ONA.

- Nie rozumiesz zasad?- zapytał szorstko Izzy.- Jesteś tu od czternastu dni i jeszcze nie pojęłaś że nie wszystko jest dla ciebie?!- uderzył o biurko, a przez to na twarzy dziewczyny pojawiła się skrucha i zadrżała.- Niektóre informacje są zastrzeżone.- dodał więc łagodniejszym tonem głosu.- Dlatego nie mogę ci powiedzieć niektórych rzeczy, szczególnie tych o których nie wiem. Więc zamknij się i wyjdź stąd. Wolę pracować sam.

Jednak nie, po prostu przyplątało się do niej to dziecko po to aby go irytować. Taki już jego los...musi pracować z idiotami by dostać to czego chce.

Izzy przytaknęła i ruszyła w stronę wyjścia. Nie ukryje tego że jest jej przykro, lecz to co powiedziała było tylko teatrzykiem, show. Tak naprawdę wie dlaczego Toxin z nią jest, by złapać Jennifer, a potem oboje się rozejdą, niestety. Dlatego symbiont nie chce się do niej zbliżać...powiedział jej to kiedyś.

Jednak Donn ma dobrze przeczucie, nie powinien jej ufać. W końcu sprawdza tą organizację dla NIEJ. Po prostu jedna z generałów chciała przefiltrować tą organizację, a za to zyskuje miesięcznie dosyć sporą sumkę aby utrzymać brata i siebie. Tak to jest gdy rodzice odejdą a ty jesteś już pełnoletnia...ostatnia deska ratunku by nie stracić brata.

Może Toxin gniewa się za to iż chciała go tylko i wyłącznie aby poprawić jej sytuację finansową? Musi go w końcu o to zapytać, może jej charakter nie jest tak zły jak myśli jeśli potwierdzi...

Jednak nie teraz, teraz to ona musi się skupić na odpowiednim przekazaniu informacji. Musi pokazać tylko jeden sygnał z dwóch szarowłosemu chłopakowi o żółtych oczach. Nie zna jego imienia...jest jakieś takie...niespotykanie dlatego jego nie zapamiętała, jednak wie że nie jest stąd, a czy chodziło tu o planetę czy kraj, ONA już nie wspominała. Tak czy siak przez jego oczy, jeśli nie ma soczewek zmieniających kolor oraz wygląd zierenic na bardziej koci, zdecydowanie nie jest człowiekiem. A czym tak naprawdę jest? Jeszcze nie doszła, ale Toxin zdecydowanie się go boi choć nie pokazuje tego i o tym nie mówi. Po prostu gdy po raz pierwszy spotkała chłopaka, pomimo iż był chłodny w stosunku do niej, nie czuła wewnętrznego strachu, gdy Toxin w niej zagościł, już zaczęła czuć się nieswojo.

Może on był jego poprzednim żywicielem? Jeśli tak to czy coś zrobił symbiontowi?

Nie wie tego, jednak najważniejsze było dla niej pokazanie znaku którym było założenie kaptura. Nie pokazała znaku zwycięstwa, czyli małego v utworzonego z palca wskazującego i środkowego, więc chłopak od razu zrozumiał że nie wie nic nadzwyczajnego. On podszedł bliżej i bezgłośnie ruszył ustami, w końcu kamery nie rejestrują dźwięku, a ONA nie chce aby organizacja domyśliła się że coś kombinuje, poza tym korytarz jest pusty, więc nie ma świadków.

Jedynie on i Izzy wiedzą co znaczy ten znak, spytał ją co z Jennifer, czy znają miejsce pobytu oraz czy akcja jest już zaplanowana. Pokazała kciuka po środku, ni to w górę ni w dół, coś pomiędzy. Żółtooki zmarszczył brwi i spojrzał na nią z niezadowoleniem. Ona za to uśmiechnęła się dosyć głupkowato i uniosła do góry, ale tylko trochę.

- Nic na to...Nie poradzę?- zamiast stwierdzić, spytała.

To spotkało się z jego desaprobatą. Zdecydowanie wolał inną odpowiedź, liczył na coś więcej. Jednak nie pokazywał złości jaką teraz czuł.

- Co poszło nie tak?- spytał swoim zwykłym, chłodnym tonem.- Czego nie ustalił? Co odwleka?

- Tylko termin złapania, chociaż powiedział mi że ją złapiemy.- odparła szeptem.

On skinął, tylko tyle chciał wiedzieć. Nie musi często rozmawiać z Izzy, nie czuje potrzeby oraz nie chce. Dlatego zaczął iść w swoją stronę, w kierunku przeciwnym do tego co ona. Blondynka głośno westchnęła i odprowadziła go wzrokiem, tylko tyle ma z towarzystwa.

- Ja jestem przy tobie.- nagle usłyszała głos Toxina w swojej głowie. Chyba próbował ją pocieszyć.- Zdajesz sobie sprawę że nie musisz tu być? Nie byłem jak mój ojciec...możemy się stąd wyrwać...Powiedz tylko słowo.

- Lubisz mnie?- spytała z nadzieją nie odpowiadając na jego pytanie. To że mówi do siebie jest normalne, każdy z tu obecnych miał symbionta, lub ma. Ważne aby nie mówiła rzeczy o ucieczce na głos. Wtedy mogą ją zamknąć w miejscu bolesnym dla symbionta.- Powiedz prawdę, nie obrażę się jeśli mnie nie lubisz! Naprawdę!

Dla Izzy ta odpowiedź była naprawdę ważna, nie może wytrzymać, chce znać odpowiedź, naprawdę mocno chce wiedzieć. Rzadko widzi się z bratem, wręcz nie widziała go od dwóch miesięcy, a tylko on ją lubił. Nikt od tego czasu jej nie powiedział że jest potrzebna...że ktoś ją lubi, że tylko ona może coś zrobić. Chociaż ma w sobie symbionta, nie czuje się tak zadowolona jak czuje że powinna być, czuje się samotna, jak w tłumie ludzi. Chociaż ktoś jest u jej boku, tak naprawdę nie ma nikogo.

- Najpierw odpowiedz na moje pytanie.- odparł spokojnie.- Gdy odpowiesz na moje pytanie ja odpowiem na Twoje.

Nagle Toxin stał się gadatliwy...trochę to dziwne, lecz zdecydowała iż nie będzie narzekać. Potrzebowała...powiedzmy iż jest to normalna rozmowa.

- Chcę...Ale nie mogę.- odparła ze smutkiem.- Mój brat będzie wtedy...- urwała, nie chce kończyć tego zdania. Nawet nie wyobraża sobie życia bez swojego braciszka. Z resztą symbiont i tak zna jej wspomnienia, wie o co chodzi.- ...Jestem pewna że rozumiesz co mam na myśli. To...za bardzo ryzykowne.

- Chcesz aby tak cię traktowano?- spytał, wciąż ze spokojem. Nie był zły przez jej decyzję.- Dobrze wiesz że z czasem nie będą potrzebowali mnie w tobie i nie wypuszczą ciebie stąd, im więcej wiesz tym większe ryzyko, a Rozalia już o to dba...ONA już dopilnuje abyś stąd nie wyszła. Poza tym, nigdy nie wiesz czy Twój brat wciąż jest bezpieczny. Nie wiesz gdzie on jest.

Izzy pobladła, ma rację. Nie komunikuje się z Albertem, nic nie wie, nie wie co u niego, ponieważ nie może do niego nic napisać czy zadzwonić, zablokowano jej wszystkie kontakty, a listu też nie może wysłać, choć ONA, Rozalia zapewnia ją że wysyła co miesiąc pieniądze.

Spanikowała, nigdy nie dostała dowodu że jej braciszek otrzymuje te pieniądze.

- Nie...- wyszeptała, a w jej szarych oczach pojawiły się łzy.- Nie, nie, nie!

Poczuła nagłą potrzebę zobaczenia swojego brata, taką której nie da się stłumić. Nawet jeśli Toxin ja przed chwilą zmanipulował, nie obchodzi ją to. Musi wiedzieć czy wszystko z jej bratem w porządku, za wszelką cenę.

Continue Reading

You'll Also Like

448K 21.5K 55
𝑂𝑛𝑎 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑜𝑤𝑎ł𝑎 𝑏𝑜ℎ𝑎𝑡𝑒𝑟𝑎. 𝐶ℎ𝑐𝑖𝑎ł𝑎 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑗𝑒𝑔𝑜. 𝑇𝑒𝑔𝑜 𝑑𝑜𝑏𝑟𝑒𝑔𝑜, 𝑢𝑟𝑜𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑃𝑒𝑡�...
107K 3.4K 31
- Kochasz go?- zapytała podejrzliwie. - Kocham i to mnie właśnie kurwa przeraża...- odparła. ~~~~ - Od kiedy z ciebie taki gentelman? - zapytałam pod...
126K 6.5K 31
Opowieść o dziewczynie w której był mały potworny i czerwony kolega, który nie ułatwił Jej życia. Po paru latach noszenia go przy sobie został...
6K 181 9
Szybka i niebezpieczna jazda kręciła młodą Aurore. Lubiła siadać za kierownicę. Dziewczyna postanawia wziąść udział w nielegalnych wyścigach samocho...