Venom Girl: The Remake

By Ceris_M00nfall

1.7K 94 23

Jest to remake mojego fanfiction z 2021 roku. Tym razem jest więcej fabuły oraz będzie to trwać dłużej. :3 More

Venom Girl #1 Zanim zamiast ,,ja" staliśmy się my
Venom Girl #2 Ta...to tylko początki
Venom Girl #3 W końcu się rozstaniemy
Venom Girl #4 Naprawdę przepraszasz?
Venom Girl #5 Koniec szkoły
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 1/3
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 2/3
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 3/3
Venom Girl #7 Nie ma jak w...domu
Venom Girl #9 Venom, Carnage i Anger - najgorsze wspomnienia Jennifer
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 1/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 2/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 3/3
Venom Girl #11 Anger i Venom oraz Thesol i Luna
Venom Girl #12 Oshiõ
Venom Girl #13 Hu
Venom Girl #14 ,,małe grzeszki" Anger'a
Venom Girl #15 Piękny dzisiaj dzień, nieprawdaż?
Venom Girl #16 Bubble Tea
Venom Girl #17 Niebezpieczna Jennifer
Venom Girl #18 Zapomnienie
Venom Girl #19 Sadystka
Venom Girl #20 Gniazdo
Venom Girl #21 Kłopoty
Venom Girl #22 I'm okay...
Venom Girl #23 Izzy - osoba która stoi po obu stronach
Venom Girl #24 Venom powraca
Venom Girl #25 Nie lubię się bawić w wojnę...
Venom Girl #26 Zasadzka
Venom Girl #27 Wielki Pojedynek Magów
Venom Girl #28 Koniec walki
Venom Girl #29 Stark
Venom Girl #30 Lalkarz

Venom Girl #8 Opiekunka

49 4 2
By Ceris_M00nfall

Karambit ciąłby skórę w odpowiednim miejscu gdyby nie Venom.

- Przestań!- jęknęła w myślach gdy straciła kontrolę nad ręką w której trzymała broń.- Powstrzymywałam się przez cały rok szkolny! Z resztą ty goisz blizny tak że ich nie widać. Nie rozumiem w czym problem! Ja chcę się tylko trochę napić!

- Krzywdzisz nas!

Słysząc to odpuściła, a Venom też. Odłożyła coś co można nazwać zabawką o ostrym boku na miejscu i przesuwając się na jednej noce, prawie w podskokach doszła do łóżka.

- Przepraszam.- wyszeptała i się położyła.- Zapomniałam, że ciebie też to by zabolało. Pewnie nawet bardziej niż kiedykolwiek mnie.

- Nie przeceniaj się. WSZYSTKO boli nas tak samo! Nie ważne czy to cios fizyczny czy ten psychiczny. Czujemy to samo i praktycznie lubimy to samo!

- Czyli lubisz to samo co ja?- zapytała z zaskoczeniem, tym razem głośniej, dlatego odczekała chwilę. Mama która najwidoczniej siedziała na dole przed telewizorem, ponieważ słyszała jego ciche pomruki nic nie powiedziała. Pewnie nie usłyszała, lub pomyślałam, że gada przez sen.- Naprawdę?- dodała ciszej.

- Powiedziałem większość! Poza tym ty też nie lubisz wszystkiego co ja!

- Tej rzezi którą zgotowywałeś tylko po to aby dorwać PP?- zapytała, ale w myślach.- Bo chcę przypomnieć, że nawet jak go już dobiłeś to dalej chciałeś to robić, ale coś nie wyszło.

- Idź spać. Jutro lecimy do USA.

- Nie, zapomniałeś co napisała mi mama? Kiedy tu jechaliśmy napisała, że nie jedziemy abym mogła przez te wakacje odpocząć, a samej by mnie nie zostawili.- mocniej nakryła się kołdrą.- Dlatego nie powinniśmy się przejmować.

***

Jennifer obudziła się. Było mocno wcześniej rano, ponieważ słońce jeszcze nie wzeszło, ale na dworze zaczynało robić się jasno. Jednak nie z tego powodu się obudziła. Po prostu słyszała na korytarzu dźwięk kroków oraz rozmowy. Jednak była zbyt zaspana aby słuchać. Dlatego znów nakryła się kołdrą i zasnęła. To był jednak błąd. Gdy obudziła się po raz drugi to w domu nikogo nie było, a w jej telefonie była tylko wiadomość od mamy: Jednak pojechaliśmy, bo Brianna bardzo chciała pojechać. O 10:00 przyjedzie babcia. Nie przemęczaj się. Zapomniałam tobie o tym wczoraj powiedzieć. No i tyle.

- A ja mówiłem.- Venom odezwał się gdy tylko skończyła czytać.- Wiedziałem, że pojadą.

- Ale beze mnie?

Coś było nie tak. Zdecydowanie coś KEST nie tak i nie trzeba w to wątpić. Byli pewni, że wyjechali, więc Jennifer nie musiała się męczyć ze schodzeniem po schodach. Venom po prostu przejął kontrolę i zszedł na dół.

- Wiesz co?- zapytała symbionta gdy stanęła już na swojej nodze, opierając się o kule.- Do dziesiątej jeszcze lekko ponad godzina. Mogę się przejść, i tak nie będę mogła zbytnio nic robić.

- Na pewno chcesz to zrobić? W takim stanie?

- Tak, najwyżej przejdę się kawałek. Potem sobie poleżę czy coś. Może pogram w jakieś gry na konsoli...

- Ja wiem co ty chcesz.- przerwał jej i wyszedł z jej ciała. Oczywiście pokazał jak zwykle tylko głowę aby porozmawiać w cztery oczy.- Ty się nie przejdziesz pięć metrów aby mieć pewność, że starczy Ci energii na powrót. TY CHCESZ przejść jeden kilometr.

- No, okay. Przejżałeś mnie. Ale chcę zjeść tylko lody. W sklepach niestety nie sprzedają o smaku limonki, a przynajmniej nigdy nie spotkałam czegoś takiego. Tylko w lodziarni mogę spotkać ten słodko-kwaśny smak!

- No, a co potem?! Nie mogę po prostu ciebie tam zabrać i ciebie z tamtąd zgarnąć! Sama się o to prosisz!

- O co?

Venom nie odpowiedział, ale poczuła, że jej równowaga się zwiększyła. Spojrzała w dół. Możnaby było powiedzieć, że jej ucięta noga była ,,venomowa". Zwykle gdy Venom przejmował kontrolę to pozostawał pod postacią faceta, czyli jak wtedy gdy był z Brockiem. Uważał, że Jennifer jest za krucha. Dlatego też miał dawny głos, ogólnie nie dopasowywał się do jej płeci jak to robił z na przykład Anne. Jednak ta część nogi która ciągnęła się od kolana i którą teraz tak jakby ,,dostała" była dopasowana do tej drugiej, czyli była chuda jak patyk.

- Dzięki!- krzyknęła i rzuciła kule na podłogę.

- Tylko jeśli chcesz gdzieś iść to musisz to zakryć.- powiedział.- Nie wiadomo czy wiedzą już o twoim wypadku, ale lepiej nie robić im większego szoku.

- Masz rację, pewnie pomyślą, że zobaczyli ducha. Bo to niemożliwe abym mogła teraz chodzić.

- To miał być żart?

- Nie, na szczęście nie.

Jennifer czuła się jak nigdy przedtem, więc już przestała chcieć rozmawiać. Najpierw szybko wbiegła na górę do swojego pokoju i szybko pochodziła w kółko po dywanie zanim przebrała się z piżamy. Po tym poszła do sklepu. Mogłaby pobiec, ale chodzenie w długich spodniach nie było przyjemne gdy było już ponad dwadzieścia stopni celsjusza. Dlatego szła powoli. Do celu miała kilometr, ale tylko w jedną stronę. Jednak wcześniej pokonywała taki dystans zaskakująco szybko. Tak było i tym razem. Nikt nie zwracał na nią większej uwagi, na całe szczęście poza tym. Dlatego kupiła sobie lody i poszła w miejsce któro wszyscy nazywali parkiem. To nie był do końca park. Było tam dużo budynków sprzed drugiej wojny oraz podobno pod tym były jakieś tunele. Nie wiedziałaby o tym gdyby nie opowiadał jej o tym jeden z jej dawnych nauczycieli. Dała też zjeść trochę jej loda Venomowi, ale po tym jak zostawił na nim dużo swojej śliny postanowiła pozwolić mu go dokończyć. Potem już wróciła do domu. Pospacerowałaby z Venomem dłużej w tym parku i pogadała, bo nikt tam nie chodzi, ale najwidoczniej zbierało się na burzę. W oddali słychać było grzmoty, a niebo pociemniało. Może z kosmitą u boku czułaby się pewniej na dworze, ale jeśli przy drzewach trafi piorun i wybuchnie pożar to nie będzie fajnie. Dlatego szybkim krokiem wróciła do domu. Cały czas patrzyła się w swoje stopy, ale nie dlatego, że boi się grzmotów. Był inny powód. Zepsuty humor.

- Tłumaczyłem ci...- Venom odezwał się gdy znaleźli się bliżej domu.- Mogę ich bardzo szybko wysłać na drugą stronę. Powiedz tylko, że tego chcesz. JUŻ!!!

- Nie będę kłamała, ale osobiście uważam, że nie powinieneś żadnego z nich zabić lub nękać do końca życia. Niewiadomo czy nie mieli w swoim prywatnym życiu problemów skoro nękali mnie. Może nawet i były gorsze...

Chociaż nic nie pobije Benedict'a/Thesol'a, jak kto woli, w stroju maga przed twoim domem. Trochę dziwnie wyglądał stojąc tak w tym stroju przy samochodzie który był tak samo nowoczesny jak motor który mu utopiła, ale to drobny szczegół.

- Ma nas.- Venom powiedział do niej.- Nie mamy szans przeciwko ogniu. Musimy uciekać.

Jennifer słuchała jego, ale też Benedict'a który powiedział.:

- Porozmawiajmy. W środku. Rozumisz?

Pomimo sprzecznych odczuć wpuściła go do domu. Benedict, jak po długiej drodze pieszo bez odpoczynku, opadł na krzesło w kuchni.

- Przepraszam, że nachodzę.- powiedział.- Jednak mój cel jest prosty. I nie, nie.- dodał widząc strach w jej oczach.- To nie jest Venom. Jak pewnie wiesz domyśliłem się po twojej nodze. Ładnie ukryte, ale nie dla tych którzy wiedzą co się stało. Poza tym, mogę poprosić o herbatę? Nie miałem czasu jej sobie kupić...a poza tym masz tą książkę ode mnie? Mogłabyś mi ją oddać?

Trochę za dużo pytań, ale zgodziła się na wszystko jednym skinieniem głowy. Nastawiła czajnik, a w tym czasie poszła po książkę. Benedict od razu ją od niej wziął, ale najpierw uważnie przyjżał się okładce i szybko ją przekartkował.

- Muszę ciebie bardzo przeprosić.- położył książkę na stole.- Rodzice oraz twoja siostra pojechali na te wakacje tylko z mojego powodu. Nie bierz tego do siebie, ale trochę pogrzebałem w biegu zdarzeń i tak dalej, ogólnie to skomplikowane. Poza tym chciałem tak tylko z jednego powodu.- wskazał palcem na książkę którą przed chwilą mu oddała.- Twój symbiont to było takie zdradzieckie stworzenie, że nie liczyłem, że będziesz mogła tak chodzić od czasu tego wypadku. Poza tym miałaś się trochę pouczyć magii i znaleźć księgę która pomoże mi pokonać Lunę, czyli Michelle.- szybko dodał.- Jednak ze względu na to zdecydowałem aby ci to zabrać. Tak szybko bez majstrowania w niczym.

- To dlaczego to zrobiłeś?- zapytała.- Chyba, że planowałeś coś jeszcze większego.

Gwizdek z czajnika zaczął gwizdać, a to oznaczało, że woda się zagotowała. Benedict odczekał  z odpowiedzią aż Jennifer zakręci gaz i gwizdek przestanie gwizdać. Chciał odpowiedzieć na jej pytanie raz a dobrze.

- Ponieważ mam pilną sprawę, a nie mogę wypuścić uczniów samych.- wziął głęboki wdech. Ciężko mu było o tym mówić, bo po tych wszystkich latach dalej czuł żal, ponieważ Anger zabrał mu Rarę na bardzo długi okres.- Moja siostra wróciła. Wiem, że to zadanie pewnie będzie dziwne, ale czy mogłabyś się nią zająć? Nie ogarnia jeszcze tego świata jak ty czy ja. No i oczywiście twoja babcia nie przyjedzie.- dodał po chwili.- To była podpucha. Poza tym mogłabyś się dowiedzieć więcej o symbiontach.

- Ja nadal tu jestem!- Venom powiedział chociaż wiedział, że tylko Jennifer go usłyszy.

- Jaki rodzaj herbaty wolisz?- Jennifer zapytała tak jakby nie słyszała jego propozycji.

- Jaki podasz.- odpowiedział.- Osobiście lubię wszystkie oprócz bubble tea. Bo w końcu to też najwidoczniej herbata.

- Dobrze.- nalała gorącej wody do dwóch szklanek. Najwidoczniej też chciała się napić.- I tak nie będzie ich dwa tygodnie więc co miałabym innego robić? Poza tym mam nadzieję, że to nie będzie pułapka.

- Nie, nie będzie!- zaprzeczył.- Ale chcę pożyczyć Venom'a. Na czas podróży, oczywiście.

Jennifer odwróciła się i spojrzała na niego jak na szaleńca.

- Ty grzeszniku!- wrzasnął Venom, chociaż wiedział, że Benedict nie może go usłyszeć dopóki się nie pokaże.

- Raczej nic nie powinno Ci się stać.- Benedict dodał.- Nie narobiłaś sobie wrogów jak Brock. Wszystko powinno pójść okay, bez żadnych przeszkód.

- Ja mam nadzieję! Ja z nim nie idę.- Venom zwrócił się do Jennifer.- Powiedz mu prosto w twarz, że z takimi skur...

- On nie chce z tobą iść.- powiedziała do maga i zagłuszyła sobie to co mówił Venom.- Nie wiem czy go przekonasz.

- To niech powie ci czy pamięta podoboje Knull'a. Ale szczerze.

- Pamiętam. Tylko po co ci to potrzebne?

- Pamięta.- Jennifer głośno przełknęła ślinę. Czuła, że coś może być nie tak.

- Więc pewnie wie gdzie jest ukryta księga której szukam. Dublikacja to jest klucz do sukcesu. Nie zabije ciebie jeśli trafi w kopię, a możesz atakować jak armia! Luna tylko rośnie w siłę.- westchnął.- Venom musi mi pomóc. To tylko tydzień, góra półtora. Z resztą, Venom, co ci szkodzi. Jakbym ja miał ciebie zabić gdybyś ty był we mnie to zabiłbyś mnie, prawda?

To wpłynęło lekko na ego Venom'a.

- Zgoda...- zasyczał.- Ale nie teraz.

- Zgodził się.- Jennifer zwróciła się do Benedict'a i zamoczyła woreczek z herbatą w jednym z kubków z wodą.- Jednak jaka jest ta twoja siostra. Po prostu...chcę wiedzieć na co mam się przygotować, dobrze?

- Może się wydawać trochę nieogarnięta w tych nowych dla niej sprawach, ale raczej nie powinna sprawiać problemów, znaczy jeśli jest Rarą jaką znam. Poza tym jej imię to nie jest Rara, tylko Ra. Nie wiem jak mogłaby zareagować gdybyś od razu zaczęła tak do niej mówić więc może zacznijcie od Ra.

Jennifer postawiła herbaty na stole.

- Oczywiście!- odpowiedziała z uśmiechem, ale zaraz zaśmiała się nerwowo.- Jednak...dziwnie słyszeć taką prośbę od nauczyciela.

- Trochę w tym racji.- Benedict wziął łyk herbaty.- Jednak mogłabyś się spakować aby to nie wyglądało, że ciebie porywam? Z resztą i tak odjedziemy w nocy. Nie chcę mieszać twoim sąsiadom w głowach. Wystarczy że już i tak zaparkowałem blisko twojego domu. Mam nadzieję, że nikt nas nie widział.

- Raczej nikt nas nie widział. Zawsze możnaby było powiedzieć, że mam korepetycje bo nie zdałam.

- Z historii?- Benedict wziął mocniejszy łyk herbaty.

- Wszystko może się zdarzyć.

- No tak...Chociaż mam pomysł. Tylko niech wypiję moją herbatę, ty idź się w tym czasie spakuj, dobrze?

- Tak...Ale mogę najpierw wypić swoją? Herbatę.

- Będziesz mieć na to czas. Najpierw się spakój, a kiedy już to zrobisz to zajmiesz się swoją herbatą, a ja czymś innym. Tak abym ja i moi uczniowie moglibyśmy wrócić szybciej.

- Dobrze.

- Niewdzięcznik!- Venom krzyknął tak, że aż rozbolała ją głowa gdy tylko weszli do jej pokoju.- Nie dość, że robi z ciebie opiekunkę to jeszcze nam rozkazuje.

- Naprawdę to aż tak ci przeszkadza? Poza tym ty nie musisz ni...

- TAK!!- Nie dał jej skończyć.- Poza tym zamknij się już! Daj mi pomyśleć!

Jennifer wolała się już nie odzywać, tylko w spokoju zaczęła pakować swoje rzeczy. Nie zabrała dużo. Piżamę, trochę bluzek i spodni, bieliznę oraz kilka par skarpetek. Kiedy znów zeszła na dół Benedict'a już nie było więc spokojnie spakowała pastę, szczoteczkę, szczotkę i żele pod prysznic. Wszystko to zmieściło się jej do jednej torby i plecaka w którym miała trochę książek, słuchawki, ładowarkę i telefon. Tony napisała do niej w tym czasie kiedy rozmawiała z Benedictem więc odpisała jej pijąc herbatę.

- A co jeśli to po tym wszystkim tylko pułapka?- Venom zapytał.- Może mnie zabierze i zabije, a potem ciebie.

- Martwisz się?- zapytała.- O mnie?

- Nigdy w życiu!

W duchu się zaśmiała. Już najwidoczniej zapomniał co jej kiedyś powiedział. No i gdzie jest ten Venom psycholog? mogłaby się zapytać, ale już nie chciała. Skupiła się na odpisywaniu Tony.

- Skłamałem.- w końcu Venom się odezwał.

- W jakim sęsie?- zapytała zaciekawiona.

- Martwię się, ale nie tylko o siebie.- odpowiedział.- No wiesz.

- Wiem.- odpowiedziała i odniosła pusty kubek do zlewu.- Jednak muszę przyznać, że po tym chętnie bym ciebie przytuliła.

- Nie do końca wiem czy to lubię.- odpowiedział.- Bardziej wolałbym cię przekonać aby znaleźć te przegrywy o których rozmawialiśmy idąc tu. Do czasu aż przerwał nam Benedict.

Wtedy do kuchni, jak na zawołanie wszedł Benedict.

- Gotowa?- zapytał Jennifer.

- Tak.- odpowiedziała i założyła plecak.- Mogę wiedzieć co zrobiłeś.

- Stworzyłem coś w rodzaju bańki. Ci którzy są w środku niej są niewidoczni, a ci co są na zewnątrz widzą taką iluzję jaką tylko chcę.

- Brzmi ciekawie.

- Nawet bardzo, i dobrze, że nauczyłem się tego zaklęcia. Nie przydawało mi się to aż do teraz, ale przynajmniej twój sąsiad nas nie zauważy. Chociaż na szczęście kosi tylko trawę.

Wyszli z domu. Na początku Jennifer ignorowała to uczucie, szczególnie gdy zamykała dom, ale potem zaczęła je dostrzegać. Czuła się jakby była po wodą. Czuła ten chłód, chociaż gdy wracała to było ponad dwadzieścia stopni. Chociaż pewnie temperatura się zmniejszyła. Burzowa chmura przeszła bokiem, ale po trawie widać było, że padal deszcz lub trawa była mokra przez zaklęcie. Nieważne. Trochę poczuła co mówił Venom więc poczuła strach, ale też odpowiedzialność za siebie gdy wsiadła do samochodu Benedict'a.

Continue Reading

You'll Also Like

5.2K 141 26
Trzy najlepsze przyjaciółki mają podwójne życie, za dnia normalne uczennice w najlepszej szkole. W nocy królowe nielegalnych wyścigów. Ich świat z...
4.7M 14.1K 7
-Czy ty ze mną flirtujesz? -Od jakichś dwóch miesięcy, ale dzięki że zauważyłaś.
113K 6.7K 44
Obaj ukrywają wrażliwość pod warstwą sarkazmu, ironii i ciętego języka. Każde z nich ma problemy oraz zmartwienia, lecz nie obarczają nimi innych. Sh...
35.9K 2.5K 88
- Boże Felix, ja nie wierzę, on na pewno kocha Hyunjin'a - powiedział płaczliwie. - Jisung oszalałeś!? - krzyknął. - Cicho bądź na górze siedzi reszt...