Venom Girl: The Remake

By Ceris_M00nfall

1.6K 93 23

Jest to remake mojego fanfiction z 2021 roku. Tym razem jest więcej fabuły oraz będzie to trwać dłużej. :3 More

Venom Girl #1 Zanim zamiast ,,ja" staliśmy się my
Venom Girl #2 Ta...to tylko początki
Venom Girl #3 W końcu się rozstaniemy
Venom Girl #4 Naprawdę przepraszasz?
Venom Girl #5 Koniec szkoły
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 1/3
Venom Girl #6 Cytadela Krwi 3/3
Venom Girl #7 Nie ma jak w...domu
Venom Girl #8 Opiekunka
Venom Girl #9 Venom, Carnage i Anger - najgorsze wspomnienia Jennifer
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 1/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 2/3
Venom Girl #10 Jennifer Daleko Od Domu 3/3
Venom Girl #11 Anger i Venom oraz Thesol i Luna
Venom Girl #12 Oshiõ
Venom Girl #13 Hu
Venom Girl #14 ,,małe grzeszki" Anger'a
Venom Girl #15 Piękny dzisiaj dzień, nieprawdaż?
Venom Girl #16 Bubble Tea
Venom Girl #17 Niebezpieczna Jennifer
Venom Girl #18 Zapomnienie
Venom Girl #19 Sadystka
Venom Girl #20 Gniazdo
Venom Girl #21 Kłopoty
Venom Girl #22 I'm okay...
Venom Girl #23 Izzy - osoba która stoi po obu stronach
Venom Girl #24 Venom powraca
Venom Girl #25 Nie lubię się bawić w wojnę...
Venom Girl #26 Zasadzka
Venom Girl #27 Wielki Pojedynek Magów
Venom Girl #28 Koniec walki
Venom Girl #29 Stark

Venom Girl #6 Cytadela Krwi 2/3

42 3 0
By Ceris_M00nfall

- Jednak nie będziesz chciał nic w zamian?- Rara zapytała wahając się czy powinna o cokolwiek prosić.

To, że umiał się posługiać piórem i by szybko wszystko zapisać było niesamowite, a jeszcze bardziej był fakt, że jego litery były bardzo ładne.

,,To co chcę to nie jest zbyt wielką prośbą. Teraz mogłabyś uznać, że nic mi się nie należy, ale tak naprawdę sam byłbym w stanie siebie uleczyć oraz uwolnić. Jednak twoja dobroć i światło w tobie jest...miłe."

- We mnie nie ma nic z światła.- odpowiedziała.- Tylko ci z powierzchni mają w sobie światło. Ja jestem...można powiedzieć, że wyrzutkiem.

,,Kłamstwo."

- Taka jest prawda. Tego nie zmienię, ale...Po prostu przejdźmy do tego co chciałbyś w zamian.

,,Mów najpierw co ty chcesz. Ty masz pierwszeństwo. Ja wiem co chcę i jestem pewny, że ty też na pewno wiesz."

Naprawdę Rara wiedziała czego chce. To było oczywiste. Chciała aby jej brat żył. Aby jeszcze raz mogli jeszcze raz polatać za pomocą jego mocy wiatru, aby jeszcze raz mogli wspinać się na drzewa, mógł narysować jej portret i aby mogli zrobić jeszcze wiele rzeczy zanim oboje z czasem odejdą.

- Chcę aby Thesol mógł przeżyć.- odpowiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.- Proszę, chcę aby nie umarł! Wiem, że pewnie umiesz go uleczyć tak jak siebie.

,,Masz rację, jestem w stanie to zrobić i uczynię to jeśli zrobisz coś dla mnie. To co zrobisz jest następujące. Po prostu dasz mi mapy i plany które ma przy sobie Artemis, nawet nie pytaj skąd wiem, że jesteście spokrewnieni. Po prostu daj mi je, a ja zajmę się resztą."

Rara musiała przeczytać to dwa razy, ponieważ nie dowierzała. Nie mogła przecież pokazać mu takich planów, to tajemnica.

- Nie mogę tego zrobić.- z jej oczu popłynęły łzy.- Będę zdrajcą jeśli to zrobię! Na dodatek nie można takich rzeczy dawać byle komu!

,,Ja jestem kimś, a poza tym nikt się nie dowie. Możesz mi zaufać."

- Nie wiem.- odpowiedziała z zakłopotaniem.- Jednak mogę wiedzieć po co ci to?

,,Nie, ale obiecuję, że nie pożałujesz. Thesol też nie. Twój brat będzie wdzięczny, oraz dumny, że podjęłaś właściwą decyzję."

- On zawsze jest ze mnie dumny!- Rara się uśmiechnęła.

,,Nikt nie jest zawsze dumny. Czasami każdy jest zły, a wtedy ciebie nie lubi i krzyczy."

- Jednak potem przeprasza. Zawsze przeprasza.

,,Tak, ale uraza zostaje. Z resztą nieważne. Potrzebuję tych map aby komuś pomóc. Obiecuję, że nic nie zostanie naruszone, ale po prostu pokaż mi gdzie to jest."

- Nie...mogę. Przestań mnie zmuszać.

,,Nie zmuszam ciebie. Jednak jeśli mam uratować twojego brata to musisz to zrobić. Taka. Jest. Umowa."

Teraz był trudny wybór z którym mała Rara musiała stawić czoło sama. Przez chwilę zastanawiała się co powiedziałby Thesol, ale zaraz pomyślała, że będzie lepiej jeśli pokieruje się swoją intuicją.

- Uratuj mojego brata, a ja pokażę Ci gdzie to jest. Obiecuję.

,,Ufam ci, Raro, ale najpierw wolałbym zobaczyć plany. Możemy się tak pobawić?"

- Ja nie wiem, ja...Ja nie wiem czy mogę ci ufać, ale...

Wtedy się poddała. Jak tak dalej będzie to w końcu się rozmyśli i Thesol umrze. No a tego nie chciała. Za nic by nie chciała.

-...no dobrze.- postanowiła dokończyć to zdanie.- Wszystko czego szukasz jest w pokoju obok, po lewej stronie. Tylko proszę, nic nie zniszcz. Nie chcę aby Artemis się dowiedział. Nie chcę aby nikt się dowiedział.

~☆~

Stworzenie od razu poleciało do odpowiedniego pokoju z piórem i trzema kartkami, a Rara czuła przez ten cały czas taki niepokój, że...Po prostu nie mogła kolorować. Teraz jest zdrajcą. Zdradziła całą planetę, aby uratować jedno życie z miliona. Ptak po powrocie z przerysowaną mapą gdzieś odleciał, więc nie wiadomo komu to wszystko da. Pewnie to i tak zostanie wykorzystane do złych celów. PRZEZ NIĄ!!!

- Jestem idiotką.- powiedziała do siebie I ukryła twarz w kolanach.- Zwykłą idiotką.

Niby Thesol zostanie uratowany, ale...no ale.

~☆~

Artemis wściekł się na Selenę. Jednak nie chciał jeszcze opuścić pałacu. Nie chciał teraz stąd wylatywać. Jeśli ze złością w sercu wzbijesz się w przestworza to zginiesz przez podmuchy wiatru, zawsze w to wierzył.

- Dlaczego ona musi być taka...taka...tępa?!- wycedził przez zęby.

Uderzył pięścią w parapet. Selena nawet nie zdaje sobie sprawy w jakie bagno wsadza całą tą planetę! Nawet pewnie resztę planet też, ponieważ gdy Knull zdobędzie ich moce może pójść na resztę planet.

- Rozumiem, że spotkanie nie poszło tak jak planowałaś.- usłyszał głos Luny która stanęła niedaleko.- Przykro mi, nawet bardzo. Możesz mi wierzyć.

- Wierzę ci, spokojnie. Ty nie jesteś jak oni. Oni tylko słuchają Seleny ty słuchasz siebie jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Tylko siebie.

- Słucham się też innych, ty dobrze o tym wiesz.- odpowiedziała z nutą złości w głosie.- Ty dobrze o tym wiesz. Poza tym, ja bym spróbowała odszukać symbionta i przyprowadziłabym go Selenie.

- Tak też można zrobić.- odpowiedział.- Może wtedy zrozumiałaby swój błąd.

- Jednak to zrobisz ty.

Artemis prawie zadławił się swoją własną śliną gdy to usłyszał. Więc taka z niej żmija? Chce go teraz wykorzystać?

- Nie zrozum mnie źle!- naprostowała gdy zobaczyła wyraz jego twarzy.- Jeśli opuszczę ten pałac to potem mnie już tutaj nie wpuszczą. Teraz Selena jest na mnie wściekła więc nie będę mieć domu kiedy to zrobię. Z resztą jakby nie była na mnie zła to pewnie by ciebie zabiła za to, że ,,zmusiłeś mnie", abym opuściła swój dom.

- To ostatnie brzmi prawdopodobnie.- odpowiedział.- Więc...Dobrze. Chociaż jeżeli ten symbiont jest jednym z tych słabszych to twój ogień mógłby pomóc.

- Nie mam mocy ognia.- odpowiedziała ze smutkiem.- Urodziłam się z...

Luna uniosła do góry ręce, a przez korytarz przeleciał huragan. Dosłownie. Wiatr zgasił świeczniki i je przewrócił.

- Taka jest moja moc.- Luna opuściła ręce.- Jednak- podeszła bliżej, tak aby mógł usłyszeć jej szept.- jestem dobra w tworzeniu iluzji, więc wszyscy myślą, że mój ogień, jest...zimny. Dlatego uważają mnie za bezużyteczną.

- Gdyby wiedzieli prawdę to by się wstydzili.- odpowiedział ściszonym głosem, tak cichym jak jej.

- Tak, chociaż mam moc ognia, ale nie jest taka wybitna. Jednak ja muszę być w tym dobra. Naprawdę dobra.

Mówiąc to małymi tornadami sprawiła, że świeczniki podniosły się i znów zapaliły.

- Z czasem będziesz dobra.

- Każdy by tak powiedział, ale jestem ambitna w kontrolowaniu wiatru, a to ćmi moją moc ognia i ziemi.

- Z czasem wszystko da się wyćwiczyć.

- Tak, wmawiaj to sobie.- prychnęła.- Poza tym znajdź tego symbionta. Proszę.- dodała.

- Dobrze.

Mówiąc to Artemis wyskoczył przez okno. Oczywiście nie w geście samobójczym, po prostu chciał jak najszybciej polecieć w stronę dżungli.

- Po co wyskakiwał?- Luna zapytała się samej siebie.- Drzwi były pięć kroków dalej.

~☆~

Rara zdążyła już przestać użalać się nad tym co zrobiła kiedy ptak wrócił. Z pustymi łapami i dziobem.

- Przekazałeś już co chciałeś?- zapytała, a on przytaknął skinieniem głowy.- Wolę jednak nie wiedzieć komu to wszystko dałeś.

- Jakbyś go zobaczyła to od razu byś się przestraszyła.- odezwał się męskim głosem, nawet lekko mrożący krew w żyłach, ale tylko lekko. Rara od razu się przeraziła.- Nie bój się, Raro. Przecież wiesz, że ciebie nie skrzywdzę!

- Tego chyba nie mam zagwarantowanego.- odpowiedziała przyciskając ciało do ściany.

- Jako feniks nie zrobię za dużo!- odpowiedział.

- Jednak jako wilk, tak!

- Masz słuszność, ale teraz nie jestem wilkiem. Poza tym nie chcę ciebie zabić. Moje stado też nie będzie chciało. Kiedy mnie nie było zawarłem umowę.

- Jaką umowę?- zapytała z zaciekawieniem.

- Ja ci o niej opowiem wręcz z rozkoszą!- z dziwnych powodów Rara czuła, że to nie będzie nic dobrego.- Umowa jest następująca...ale nie możesz nikomu o tym powiedzieć, dobrze?! Obiecujesz?

- Niech ci będzie.- ciekawość sprawia, że czasem podejmujemy pochopne decyzje.- Obiecuję.

- A więc mój bóg, oraz moje stado mamy zamiar zaatakować tą planetę. Wszyscy zginą, a ci co nie zostaną przyłączeni do stada. Bez własnej woli, ale z woli naszej. Symbiontów. Czy to nie wspaniałe, Raro, aby być świadkiem tych podbojów, oraz wydarzeń po nich kiedy wszystko co stworzone zniknie?

- Nie, to wydaje się wręcz okropne.- Rara odsunęła się o krok od ściany.- Dlaczego ktoś chce to zrobić.

- Wytłumaczę Ci gdy już będziemy na miejscu, na innej planecie. Twoja rodzina przez twojego ojca jest wręcz przeznaczona do wybicia. Więc...Ja chcę ciebie uratować. Wszyscy zginą Raro, ale ty zostaniesz. Przeżyjesz.

- Dlaczego?!- Rara nie rozumiała.- Dlaczego ja?! Dlaczego oni muszą zginąć?!

- Nie poddalibyście się się kontroli mojego władcy.- odpowiedział.- Poza tym będziemy mieli więcej czasy aby się poznać.

- Ale, Thesol. Czy on...

Urwała kiedy ptak przytaknął skinieniem głowy.

- Dlaczego on musi zginąć!- krzyknęła na całe gardło ze łzami w oczach.- Dlaczego nie może żyć?! Dlaczego będę musiała żyć bez niego?!

- Ponieważ będziesz mieć mnie.- odpowiedział.- Więc abyśmy się dobrze zrozumieli, nie płacz przez chwilę tylko mnie posłuchaj.- z oczu Rary pociekły trzy łzy, a ona sama zaczęła szybko oddychać.- Dzisiaj grzecznie się spakujesz, a jeszcze dziś polecimy na jedną z planet. Będziesz mogła odkryć tyle nowych gatunków zwierząt, będziesz mogła spróbować tylu owoców i warzyw oraz będziesz miała tyle miejsc do zabawy. Będziemy mogli się bawić tak długo jak chcesz! Tylko proszę ciebie, poleć tam ze mną grzeczniutko.

- Nigdzie z tobą nie idę!- krzyknęła w odpowiedzi.- Jak mam zginąć to zginę tutaj! Poza tym nie kuś mnie zabawą bo to nie wszystko co się w życiu liczy! Najważniejsza jest rodzina, ale ty tego nie zrozumiesz! Nie zrozumiesz! NIGDY!!!

- Masz rację.- ptak odpowiedział ze smutkiem.- Nie zrozumiem, bo nigdy nie miałem takiej rodziny jak ty. Zostałem stworzony przez mojego boga, ale on nie czuł potrzeby skupiania się na mnie jak twoi rodzice na tobie i Thesolu.- twarz Rary złagodniała gdy usłyszała to.- Z resztą na nikim ze stada się tak w zasadzie nie skupiał. Jesteśmy przez całe życie kimś łatwym do zastąpienia.

- Przepraszam i bardzo mi przykro.

- Ty nie musisz przepraszać.

- Muszę.- Rara zachlipała.- Przecież powiedziałam ci tą okropną rzecz prosto w twarz. Więc dlaczego nie mam mieć teraz wyrzutów sumienia?

- Masz dobre serduszko, ale to ciebie kiedyś zgubi. Moje maleństwo...- Rara znów zaczęła płakać, ale tym razem łzy ciekły z jej oczy znacznie częściej i bardziej drżała z żalu.- Może dam ci jeszcze trochę czasu...Od dzisiaj atak jest za dwa tygodnie, ale ja sam muszę na nim być. Czy mogę zabrać ciebie jutro?

- Jutro są urodziny Thesol'a!- z trudem powiedziała przez głośne chlipanie.- Nie chcę go zostawić! Ja w ogóle nie chcę go zostawiać!

- Ja zastąpię tobie Thesol'a, a tak. Skoro już o nim mowa to muszę go uleczyć aby wywiązać się z mojej części umowy. Poza tym nie musimy lecieć rano, w dzień lub wieczorem. Możemy to zrobić w nocy. Wtedy nikt nawet nie zauważy.

- Moi Hipolita, Artemie i Thesol będą się martwić...Nie mogę ich zostawić!

- Raro...Ty nie tylko nie możesz, ale musisz! Spróbuję coś wykombinować jeśli chodzi o twoich rodziców i brata. Postaram się aby umarli szybko i prawie bezboleśnie, dobrze?

Jednak tak naprawdę nic nie było dobrze, chociaż Rara się na to zgodziła. Gdyby Hipolita była w domu i to słyszała, lub gdyby Thesol nie spał...Może ktoś by ją powstrzymał. Artemis, zawiedziony Artemis przybył dopiero chwilę po zachodzie słońca, a Hipolita chwilę wcześniej aby ułożyć Rarę do snu i przeczytać jej bajkę. Rara starała się przez ten cały czas nie ukazywać smutku. Cały czas myślała o tym, że Anger, bo tak przedstawił się jej ptak już leczy Thesol'a bo to obiecał jej gdy tylko Hipolita wróciła. Pewnie teraz gdzieś się ukrwa, ale tego nikt nie wie.

- Mamo?- Rara zapytała zanim Hipolita wyszła.- Co byś zrobiła jakbym pewnego dnia zniknęła i nie byłoby szansy na to, że wrócę?

- Heh, nie wiem skąd ci się w głowie układają takie pytania Ra, ale- Hipolita stanęła w drzwiach.- powstrzymałabym ciebie przed tym. Jednak jakby to ktoś spróbował ciebie zabrać to wiedz, że nie żyłby już tylko co dobrze odszedłby od domu. Więc nie masz się czym przejmować. Twoja mama cię ochroni!

Rara lekko się uśmiechnęła, a Hipolita wyszła. Jednak smutek szybko minął, a Rara nie mogła zasnąć. Przejmowała się jutrzejszym dniem który przecież nadejdzie. Normalnie spróbowałaby ją uciec, ale co jeśli Anger ją znajdzie? Jeśli będzie krzyczeć? Rara nienawidzi jak ktoś krzyczy. Po prostu zawsze się mocniej denerwuje i zaczyna płakać. Najgorzej jest jednak jak ktoś zacznie krzyczeć coś w stylu: ,,Dlaczego płaczesz?!". Wtedy Rara odchodzi od zmysłów, a jej moc wiatru staje się prawie nie do opanowanie. Dlatego stara się tłumić emocje. Jednak czasem udaje jej się wybuchnąć gniewem, takim, że jest w stanie zniszczyć dużo rzeczy. Siła podmuchów wiatru jakimi włada jest...potężna. Jednak teraz starała się myśleć o tym jak ułożyć się aby zasnąć w najwygodniejszej pozycji. Więc turlała się tak z boku na bok, aż zaczął padać deszcz. Wtedy musiała czymś zastawić okno aby deszcz nie zalał jej pokoju. Już miała zasnąć je szafką, ale w ostatniej chwili do środka wleciał Anger.

- W ostatniej chwili.- krzyknął gdy okno zostało zasłonięte.- Tylko chwila, a musiałbym nocować na dworze!

- Ciszej.- Rara wyszeptała.- Jeszcze Hipolita i Artemis ciebie usłyszą!

- No tak.- Anger dodał ciszej.- No, a ty dlaczego nie śpisz? Jest już późno. Bardzo późno.

- Obudził mnie deszcz.- skłamała.- Zaraz znów pójdę spać, ale...Czy mogę wiedzieć dlaczego umiesz mówić. Z tego co wiem feniksy tego nie potrafią.

- Właśnie coś czułem, że to może ciebie zaciekawić, więc z chęcią ci to opowiem. Nawet teraz!

,,- Następnego dnia czułem się o niebo lepiej, tak jakbym w ogóle nie zachorował. Artemis i Hipolita cieszyli się z tego cudu, ale najbardziej Rara. Tak mnie mocno uściskała, że prawie mnie udusiła! Gdybym wiedział, że to jest nasz ostatni uścisk to nie puściłbym jej tak szybko. Z resztą Rara nie okazywała, że coś jest nie tak więc o nic się nie pytałem. Rodzice dali mi prezent, ona też, kwiat który dalej mam. Kiedyś mogę ci opowiedzieć z jakiej mieszanki niezwykłych kwiatów powstał, ale dzisiaj nie mam ochoty o tym mówić. Był tort, ciastka i tak dalej, a wszyscy się cieszyli, że mam już dwanaście lat. W końcu jednak radość przeminęła, przynajmniej moja gdy Artemis zawołał Rarę do jej pokoju takim tonem, jak mnie kiedy coś zrobię. Przestraszyła się, jak typowa Rara. Próbowałem ją uspokoić, ale...Ona zawsze była płaczliwa i nerwowa. Postanowiłem na nią poczekać, to był błąd. Nie minęło dużo czasu zanim usłyszałem jej krzyk...Była przerażona i nie dziwię się dlaczego!"

- RARA!!!

Tylko tyle zdążyłem, a gigantyczny potwór wyleciał przez balkon jaki znajdował się w jej pokoju. Obok wejścia na balkon leżało...ciało Artemisa bez głowy. Głośno przelknąłem ślinę.

- Cholera z tą Rarą!- Hipolita wrzasnęła gdy weszła do środka.- Wiedziałam, że nie pytała się mnie o to bez powodu!

Nawet nie pytałem o co chodziło, tylko dzięki swojej mocy wiatru jak kometa wyleciałem z jej pokoju. Hipolita, krzycząc kazała mi wracać, ale nie słuchałem. Musiałem ratować siostrę. Ten gad, czy cokolwiek to było miało nie tylko gigantyczne, wręcz potężne skrzydła które z każdym ruchem mnie spychały z toru. Był też humanoidem, ponieważ z budowy ciała wyglądał jak jeden z nas, ale był cały granatowy i zdecydowanie bardziej umięśniony. Jednak nie zwracając już uwagi na jego mięśnie trzymał w jednej ręce walizkę z rzeczami Rary, a w drugiej samą Rare która z paniki zastygła wbezruchu. Co dziwnego miała na sobie plecak.

- RARA!- krzyknąłem i wyciągnąłem w jej stronę rękę.

Dziewczyna która tylko trgała ze strachu i płakała dopiero teraz mnie zauważyła i wyciągnęła w moją stronę rękę. Jeśli tak jak podejrzewam, czyli gdy przestanę używać mocy po tym jak złapię jej dłoń, a jej położenie, czy bycie przerzucony przez ramię bestii, w szczególności mi pomagało w moim planie, sprawi, że uda mi się ją wyrwać z jego łap. Jednak potwór też mnie zauważył. Jego zęby i duże, białe oczy spowodowały, że poczułem ciarki. Wtedy nie wiem jak i skąd, ale potwór zepchnął mnie czymś co wyrosło z jego pleców. Wyglądało to jak macka która uderzyła mnie w klatkę piersiową i momentalnie cisnęła w stronę ziemi.

- THESOL!- wrzasnęła oddalająca się ode mnie Rara.

Ja, przysięgam, że próbowałem dalej go ścigać, ale się nie udało. Zaczęło brakować mi powietrza przez uderzenie i jeszcze zanim uderzyłem w jezioro straciłem przytomność. Na szczęście uratowała mnie Hipolita. Gdyby mnie nie ścigała utonął bym.

Continue Reading

You'll Also Like

1.7K 75 9
Minęło już sporo czasu od zakończenia ostatniego sezonu Totalnej Porażki, w którym brała udział Courtney. Dziewczyna zajmuje się wreszcie codziennym...
974K 56.4K 39
Przez całkowity przypadek Tom dowiaduje się, że ma syna. Postanawia zrobić wszystko, aby poznać chłopca i odzyskać miłość swojego życia.
31.3K 1.9K 21
Ona - Cansu Karaman - dwudziestotrzylatka, córka samego dona tureckiej mafii, która będzie musiała wyjść za mąż, za przyszłego dona włoskiej mafii...
13.3K 507 19
18 letnia Aria Miller zaczyna nowe życie z dwójką swoich braci Paulem i Lucasem. Niestety nowe idealne życie nie jest idealne jak by się wydawało. P...