Zamieszanie

217 14 6
                                    

Perspektywa Rainbow Dash

Poniedziałek, godz. 7:30
Zaspałam! Takiej osobie jak ja to się rzadko zdarza. Szybko się ubrałam i nawet nie myślałam o śniadaniu. Wiedziałam, że na mnie czekają, więc zabrałam plecak i wybiegłam z domu.

Pod szkołą byłam o 7:40. To była godzina, o której przeważnie spotkałam się z przyjaciółkami obok pomnika, by się przywitać i razem iść na lekcje. Oczywiście cała szóstka tam stała. Szybko podbiegłam do grupy i oznajmiłam, że mnie nie będzie na pierwszej lekcji.

- Co? Dlaczego? - zapytała Sunset.
- Nie mam czasu na wyjaśniania, jestem spóźniona już 10 minut. - odpowiedziałam.

W tym momencie otwarły się główne drzwi i zauważyłam swojego chłopaka.
- Rainbow! Dalej, czekają za tobą! - krzyknął.
- Wybaczcie, ale muszę załatwić ważną sprawę, zobaczymy się potem. - powiedziałam do przyjaciółek i ruszyłam pędem w kierunku wejścia.
- Tak, tak. Już widzę tą ważną sprawę - Applejack spojrzała na chłopaka stojącego przy drzwiach.
- Dash!! Mam twoją listę! - krzyknęła Twilight.
- Chyba jej teraz nie jest potrzebna. - dodała Sunset.
- Oni są cudowną parą, idealnie do siebie pasują. - rzekła Fruttershy
- Ta jasne... - powiedziała pod nosem Rarity, na szczęście nikt tego nie usłyszał.

Wzięłam go za rękę i pobiegliśmy razem do sali gimnastycznej. Byli tam już: sponsorzy, kapitan Crystal Prep wraz z dwoma osobami, dyrektor Celestia i Cadence. Wszyscy czekali za mną, ponieważ to ja miałam prowadzić spotkanie, gdyż jestem kapitanem drużyny Canterlot - Wonderbolts.

- Przepraszam wszystkich za spóźnienie. Zaczęliście coś już omawiać? - zapytałam bardzo poważnie. Bałam się jakiej kolwiek odpowiedzi, gdyż nie spodziewałam się, że mogę za spać w tak ważny dzień.

- Ależ skąd. Czekaliśmy na ciebie. - powiedziała dyrektor Cadence. Kojarzyłam ją z Igrzysk Przyjaźni.
- Dziękuję i jeszcze raz przepraszam. - rzekłam trochę zakłopotana.
W tedy głos zabrała Celestia - To jest jedna z najważniejszych akcji w tym roku. Mecz charytatywny pomiędzy drużyną Shadowbolts, a Wonderbolts, odbędzie się w ten piątek i wszytko musi być dopięte na ostatni guzik. (...)

To się ciągło się w nieskończoność, musiałam odpowiadać na pytania zadawane przez sponsorów, gdyż to oni mają nam pomóc w publikacji biletów. Pieniądze z nich mają iść na schronisko w naszym mieście, to w którym często przebywa Fluttershy.
Poza tym, zwycięzcy dostaną ogromny puchar, a szkoła rozgłos.
Od czasu do czasu zerkałam na swojego chłopaka, który siedział na trybunach z Flashem Sentry, naszym kolegą z drużyny i ekipą Shadowbolts. On jak tylko napotkał mój wzrok ciepło się uśmiechał, co dodawało mi otuchy.

Było chyba coś około 8:30, kiedy pożegnaliśmy sponsorów, a następnie dyrektor i uczniów Crystal Prep. Najważniejsze sprawy mieliśmy za sobą. W tedy Celestia poprosiła mnie, abym dała jej listę z proponowanymi przekąskami. Tak, poprosiła o to mnie, bo akurat w tedy z nią rozmawiałam. Nie za bardzo znam się na robieniu list, tym bardziej na gotowaniu, więc poprosiłam o pomoc moje przyjaciółki.

Szukałam jej w plecaku i nie mogłam znaleść. Później zorientowałam się, że prawdopodobnie jej nie zabrałam w sobotę z domu Twilight i pewnie dla tego krzyczała. Wszystko wydawało się jasne.

- Chyba ma ją Twilight. - oznajmiłam dyrektor Celestii.
- Dobrze to idź po nią, a następnie przynieś mi ją do gabinetu. - rzekła, i dodała patrząc na mojego chłopaka i Flasha. - A wasza dwójka zaniesie, krzesła do kantorka, a potem do końca lekcji jesteście wolni.
Celestia wyszła z sali gimnastycznej.

- Wow, piętnaście minut, to naprawdę dużo.
- Nie marudź, spotkamy się na przerwie tam gdzie zawsze?
- Oczywiście, skarbie. - rzekł i pocałował mnie.

- Fuu.. Czy zawasze musicie to robić przy mnie? Pomóż mi z tymi krzesłami. - powiedział Flash.
- No dobra panie zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny.
Zaśmiałam się lekko i wyszłam z hali.

Ruszyłam w kierunku sali 127, bo tam miały lekcje moje przyjaciółki.
Otwarłam drzwi. Podeszłam do nauczycielki i zaczęłam rozmowę.

- Przepraszam, że mnie nie było, ale miałam spotkanie z sponsorami meczu, członkami drużyny Shadowbolts i dyrektorkami.
Nauczycielka zabrała głos.
- Tak wiem, dyrektor Celestia usprawiedliła twoją nieobecność, ale tak czy siak musisz nadrobić dzisiejszą lekcje.
- Oczywiście pani profesor.

Co jest? Nie krzyczy? Myślałam, że za te ostatnie oceny będzie coś...

- A te dwie jedynki kiedy poprawisz? - dodała.
No i masz...
- Tak.... Znaczy.. Yyy.. poprawię w najbliższym czasie. - odpowiedziałam - Mogę jeszcze podejść do Twilight? Mam zanieść taką kartkę pani dyrektor.
W odpowiedzi pokiwała głową.

Nagle poczułam jak ktoś cały czas mnie obserwuje. I to bacznie obserwuje. Wszyscy wokół robią  zadania. Wydaje mi się.

- Twilight możesz mi dać tą listę? - powiedziałam, wyrwała się z transu robienia zadania i zaczęła szukać jej w plecaku. Nie rozumiem jak można, aż lubić naukę, ale to cała Twi i jej mały świat. Zauważyłam, że Pinkie Pie do mnie macha i odwzajemniłam gest.

W tedy Twilight dała mi kartkę.
- Dzięki... - powiedziałam, a ona ciepło się uśmiechnęła.

Ruszyłam w kierunku drzwi.
Kurde, co jest?
Nadal czułam czyiś wzrok. Złapałam za klamkę i postanowiłam się szybko rozejrzeć.
Mam cię! Zaraz... Kto to jest?

Ujrzałam chyba nowego chłopaka w klasie. Pewnie mnie nie zna i dla tego tak się na mnie gapi. Nic sobie z tego nie robiłam, wyszłam z klasy. Następnie poszłam zanieść listę Celestii i poszłam w umówione miejsce.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now