Rozdział 12

86 5 1
                                    

Pov: *Caramel*

Siedziałem pod salą i zerkałem na resztę klasy i paczki. Żeby się nudzić robiłem sobie szkic... I to nie byle jaki to Fluttershy. Jest taka piękna, że aż szkoda tego nie uwiecznić na kartce. Przyglądając się temu to mogę powiedzieć, że cudnie mi wyszło.

- Cześć Caramel - usłyszałem ten cichutki głosik.

- Ou Fluttershy!? Hej hej! - szybko schowałem zeszyt.
- Jak długo tu stoisz?

- Przed chwilą przyszłam, a przeszkodziłam ci w czymś? Przepraszam

- Nie nie! Nic się nie stało - podrapałem się po karku.

Przez chwilę staliśmy w dość niezręcznej ciszy. Kompletnie nie wiedziałem o czym z nią pogadać. Bardzo mi się podoba więc jest trudno gadać z kimś, do którego czuje się coś więcej niż przyjaźń. Kontem oka zauważyłem mojego przyjaciela i już chciałem go wołać lecz zauważyłem, że ktoś go gdzieś zabiera. *Nowy i już ma branie*. Mogłem teraz tylko czekać aż reszta dziewczyn przyjdzie.

Dziewczyny dość szybko pojawiły się w szkole. Przez ten czas pogadałem z Big Mac'em. Jak rozbrzmiał dzwonek to czekałem głównie na Soarin'a. Gdy go zauważyłem to od razu podszedłem.

- Soarin! Siema - teraz zauważyłem, że trzyma się za nos.
- Co się stało? - zmartwiłem się.

- Później ci powiem - poznałem po jego głosie, że był zły.

W klasie zajęliśmy miejsce na trzeciej ławce od okna. Widziałem jak chłopak co chwila wycierał nos by przestało krwawić. Wyjąłem chusteczki jakby mu zabrakło. Przy okazji Applejack podała mi małą kartkę.

- Daj mu - szepnęła do mnie.

Rzuciłem mu na zeszyt i sam zacząłem pisać notatki. Podczas pisania poczułem wibracje w kieszeni od spodni. Wyjmując telefon zauważyłem wiadomość od Soarin'a na naszej wspólnej grupie. Aż jestem ciekawy co się stało, że ma rozwalony nos i wargę.

Gdy lekcja dobiegła końca na spokjnie się spakowałem i narazie razem z chłopakiem kierowaliśmy się do stołówki.

- Ej Soarin... Co ci się stało? - serio się zmartwiłem.

- Wyjaśnię wszystko na stołówce - poklepał mnie po głowie.

Będąc na miejscu znaleźliśmy wolny stolik i mogliśmy czekać aż dziewczyny przyjdą. Po jakiś pięciu minutach grupa dziewczyn dołączyły do nas razem z Flash'em i Big Mac'em.

- Więc opowiadaj - głos zabrał Flash.

- Co ci się stało? - zerwałem się.

Przez chwilę milczał. Rozumiem, że nie chciał mówić ale ukrywać też mu się tego nie uda.

- Słuchajcie... Nic poważnego się nie stało... Idąc do szkoły gadałem przez telefon byłem nie uważny, nie patrzyłem pod nogi i się poprostu wywaliłem - mówił bardzo przekonująco i przez całą swoją wypowiedź był poważny.

- I ze zwykłej wywrotki tak się okaleczyłeś? - spytała Applejack.

- Tak. Moja sąsiadka to raz jak porostu szła to się podknęła i rękę sobie złamała

- Serio?

- Tak, dobra wyjaśniłem wam coś jeszcze chcecie wiedzieć?

- Raczej nic. Tylko chcieliśmy wiedzieć co się stało - każdy z nas się o niego martwił.

- Miło mi, że się martwicie ale niepotrzebnie - wstał i skierował się do wyjścia.
- Do zobaczenia na następnej lekcji - i poszedł.

Cóż chciałem za nim iść i jakoś pocieszyć lub porostu pogadać ale Sunset mnie powstrzymała. Zrezygnowany mogłem jedynie czekać aż przerwa się skończy i zacznie się następna lekcja.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now