Rozdział 20

71 4 0
                                    

Pov: *Soarin*

- Schowaj się - otworzyłem drzwi szafy.

- O co chodzi?

- Innym razem ci wyjaśnię, proszę schowaj się - błagałem ją.

- Dobrze - weszła więc mogłem ją zamknąć w szafie.

Chciałem zapobiec ich spotkaniu bo wiem jakby to się skończyło

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Jesteś tylko mój! Żadna inna nie ma prawa cię mieć!

- Nigdy n-nie będę twój

- Do puki tu jestem nikt nie będzie cię mieć!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już chciałem wyjść z pokoju, żeby ją wyrzucić lecz ona wbiła mi do pokoju i skoczyła na szyję.

- Wiedziałam! Wiedziałam, że tu mieszkasz

- Wyjdź stąd! - zdjąłem jej ręce ze swojej szyi.

- Nigdy - popchneła mnie ma szafę.
- Mówiłam, że jesteś mój - próbowała mnie pocałować ale się nie dawałem.

- Mówiłem ci byś mnie zostawiała! - ciągnęła mnie za ubrania.

- Jesteś mój! Tylko mój! - nagle usłyszałem dzwonek od telefonu.

- Wyjdź już! Nie chcę cię tu!

- Jeszcze cię odwiedzę - posłała mi buziaka i poszła.

Osunałem się na ziemię opierając głowę o szafę.

- Dzięki Dash

- Nie ma sprawy ale mógłbyś mnie wypuścić? Trochę tu gorąco - podniosłem się i otworzyłem drzwi.

- Wybacz - spuściłem głowę w dół.
- Nie chciałem byś to słyszała i widziała - poczułem jej dłoń na mojej.

- Nic nie powiem co się tu stało i jakby co to mogę ci pomóc - lekko ścisnąłem jej dłoń.

- Dzi-! Chowaj się! - popchnąłem ją do szafy i zamknąłem.
- Wybacz - szepnąłem i do pokoju ona wróciła.

- Co to jest!? - pokazała na plecak... Plecak Rainbow Dash!
- To nie jest twój plecak i tym bardziej Thorny' ego!

- Znajoma przyniosła mi notatki z piątku bo mnie nie było - wstałem.

- Przeproś! - rzuciła nim we mnie.
- Już! Chyba, że chcesz by się to powtórzyło? - ugiąłem się na bolącym kolanie i złapałem z bok brzucha.
- Nie chcesz prawda? - źrenice mi zmalały i ciągle patrzyłem w ziemię.

- Wyjdź już - usłyszałem brata.
- Nie powinno cię tu być - brzmiał poważnie i groźnie.

- Zawsze będziesz mój... I żadnej innej - i odeszła.

Gdy usłyszałem, że wyszła wstałem i utykając poszedłem do łazienki. Telefon wziąłem ze sobą i co tylko usłyszałem od brata.

- Mogłeś temu zapobiec

Generalnie on był przeciwny temu bym się zakochiwał... Żebym robił sobie nadzieje... Ale ma rację... Rainbow Dash była tego świadkiem i... Nie chcę tracić z nią kontaktu tylko dlatego, że ją widziała. Szkoły też nie chce zmieniać. Zanim zamknąłem drzwi usłyszałem jedno.

- Jak będzie potrzebował pomocy to niech krzyczy - i zamknąłem drzwi.

Rozebrałem się, wszedłem do wanny i włączyłem wodę. Bardzo nie chciałem by koszmar z przed dwóch lat do mnie wrócił. Bałem się... Bałem się, że nigdy się od niej nie u wolnie. Chce mieć taką nadzieję, że kiedyś to się stanie.

Siedząc tak nie czułem spokoju... Ani bezpieczeństwa... Otaczał mnie strach i ból. Wyszedłem z łazienki ubrany w spodenki i luźną koszulkę. Wchodząc do środka, usiadłem ciężko na łóżku i do rąk wziąłem plecak Rainbow. *Nie zapomniała by go*. Weźmie go jutro... Jak wogule przyjdzie.

- Wybacz, że nie zareagowałem wcześniej - do pomieszczenia wszedł Thorny.

- Nie winie cię... - ścisnąłem plecak.
- Mogę jedynie siebie za to, że kolejne osoby przestaną się ze mną przyjaźnić - spóściłem głowę.

- Wypluj te słowa! - spojrzałem na niego zaskoczony.
- Myliłem się co do tej twojej przyjaciółki... Ona obiecała cię chronić!

- Skąd wiesz? Tak sobie powie a potem będzie się śmiać!

- Widziałem to w niej... Martwiła się... - zmalały mi źrenice.
- Jest kompletnym przeciwieństwem Akiry... Ona ci pomoże tak jak ty jej... Tylko bądź z nią szczery... - położył rękę na moim ramieniu.
- Nie mów jej jak nie chcesz o swojej przeszłości tylko wyjaśnij kim była dla ciebie ona

- Powiem jej... Jak będę gotów... - sam nie wiedziałem co robię ale przytuliłem ten plecak.
- Chciałbym by tu przyszła i... Dobrze się u nas czuła - poczułem, że brat mnie przytula.

- Ja też. Fajna to dziewczyna... Ale dalej uważaj i się od razu nie zakochuj

- Będę uważał

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now