Rozdział 37

59 4 5
                                    

Pov: *Soarin*

Impreza trwała w najlepsze. Było sporo ludzi jak na taką dość skromną domówkę. Cóż prawie trwała w najlepsze. Od dwóch godzin nie rozmawiałem z Rainbow. Nie muszę o wszystkim wiedzieć to prawda, ale niepokoi mnie jej zachowanie. Będąc w ogrodzie, większość osób grało sobie w nożną na trawie, a ja piłem sobie cole.

- I jak się bawisz?

- Beznadziejnie - odłożyłem kubeczek.

- Eh... Może z nią pogadasz?

- Taa ona mnie teraz unika, więc nici z tej rozmowy wyjdą

- Serio tak uważasz? Spójrz - pokazał na ludzi.
- Wszyscy po imprezie pójdę do domu a Pinkie i Applejack się dobrze ubawił, więc też od razu pójdą do domu

- Czyli Dash sama będzie musiała tu sprzątać, o to ci chodziło

- Dokładnie. Ja też pomogę ale to będzie dla was dobry moment do rozmowy

- Mhm - poszedłem z kumplem do miejsca gdzie jest garaż, ponieważ widziałem Rainbow.

- A to niby ona cię unika

- Cicho...

- Pamiętasz przed czym ostrzegał cię Thorny

- Wiem ale jak ja mu mówiłem to z nią to co innego

- Nie gadaj, że się zakochałeś?

- Sam już nie wiem...

- Ona i ten palant!? Haha a to dobre! - zerknąłem zza przyjaciela i ujrzałem byłego dziewczyny.

- A ty czego? - nie chciałem by inni go zobaczyli.

- A na domówkę przyszedłem - stanął tuż przede mną.

- Tyle, że Dash cię nie zaprosiła - dostał od Sombry w twarz.

- Windsheer!? - podbiegłem do niego, lecz chłopak złapał mnie za kołnierz i uderzył o drzwi garażowe.

- A ty!? Haha... Pozbędę się ciebie - niespodziewanie mnie uderzył przez co straciłem przytomność.

*time skip*
Nie wiem ile byłem nie przytomny. Wiem tylko, że teraz leżałem na czymś miękkim a na głowie miałem coś zimnego. Powoli się budząc słyszałem jakieś głosy.

- Soarin? - przetarłem oczy.
- Słyszysz mnie? - jak obraz mi się zaostrzył ujrzałem dziewczynę nad sobą.

- Rainbow? - podniosłem się powoli zrzucając mokry ręcznik.

- Połóż się - dała dłonie na moje ramiona.
- Odpocznij - wstała i chciała pójść.

- Poczekaj - złapałem ją za rękę.
- Pomogę ci posprzątać

- Daj spokój nie trzeba

- Windsheer? Co z nim?

- Pomógł mi trochę a potem poszedł do domu. Nie był tak pobity jak ty - poszła do kuchni.

- Też ci pomogę - wstałem i poszedłem do niej.

- Mówiłam byś odpoczywał - stanąłem tuż przed nią opierając się ręką.

- A ja ci mówiłem, że ci pomogę - podała mi szklankę.

- Napij się i weź leki byś nie była taki obolały - poklepała mnie po dłoni i poszła.

Wziąłem leki i poczekałem chwilę by mi się od razu nie kręciło w głowie. Po powiedzmy 5 minutach poszedłem pomóc dziewczynie. Cóż na dworze sprzątałem śmieci.

- Ogród ogarnięty - oznajmiłem.

- Dobra

W salonie też sprzątałem wszystkie śmieci a Dash odkurzyła dywan i podłogę. Jak skończyliśmy dziewczyna usiadła na kanapie zmęczona.

- Rainbow - stanąłem przy niej.

- Hm?

- Chce ci tylko powiedzieć, że nie jestem zły na ciebie... Tylko się martwię - usiadłem obok.

- Przepraszam Soarin. Wiem, że się martwisz... Przepraszam, że ci nie mówię

- Masz prawo mi o wszystkim nie mówić - nagle jej głowa wylądowała na moim ramieniu.
- He?

- W sklepie słyszałam gwizdanie takie jak byłam na patrolu i potem zaczęła mnie rana szczypać - pokazała rękę, którą zawinęła lekko bandażem.

- Dlatego tak spanikowałaś

- Tak... Wybacz, że-! - zakryłem dłonią jej usta.

- Nie musisz się tłumaczyć... Nie jestem zły - znalazłem koc i ją przykryłem.
- Odpocznij - z plecaka, który miałem przy kanapie wyjąłem okulary i książkę.

- Nosisz okulary?

- Tak ale tylko jak czytam lub odrabiam lekcje - uśmiechnąłem się i poczułem, że wzięła poduszkę i położyła się na mojej nodze.
- Ramię nie wygodne? - uderzyła mnie w nie.

- Cicho - zaśmiała się.
- Dzięki za pomoc

- Też ci dziękuję

- Za co? - spojrzała na mnie.

- Założę się, że ty się mną zajęłaś jak mnie znaleźliście pod garażem? - zerknąłem na nią.

- Weź - widziałem jej rumieńce.

- Hehe odpocznij - położyłem dłoń na jej głowie i lekko palcami masowałem jej głowę.

- Też odpocznij

Zerknąłem na nią jeszcze raz i widziałem, że zasnęła. Wyglądała tak spokojnie i... Uroczo. Nigdy żadna dziewczyna nie zasnęła przy mnie, a ona jest pierwszą. Jak zabrałem na chwilę rękę by przekręcić stronę w książce ona zaczęła szukać mojej dłoni. Specjalnie jej nie dawałem by się z nią podrażnić. Jednak udało jej się i dała na swoją głowę.

- Kontynuuj

- Heh - i dalej jej masowałem.

Pov: *Rainbow Dash*

Obudziłam się następnego dnia w swoim łóżku. Patrząc pod kołdrę to byłam w wczorajszych ubraniach. Tak serio pomyślałam, że leżę w samej bieliźnie lub w piżamie. Podnosząc się przy biurku zauważyłam małą karteczkę.

"Nie dziw się, że jesteś w pokoju, ponieważ zaniosłem do niego bo twój brat wrócił ale nie zauważył mnie bo był... Zajęty. Śpij dobrze i do następnego spotkania ^^"

Zaśmiałam się. Czyli nie tyle, że spędził z nią cały dzień to jeszcze całą noc. Szału kiedyś z nim dostanę. Wstałam z łóżka i cóż przebrałam się z wczorajszych rzeczy na jakieś wygodniejsze. Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie. Czekając aż herbata się zagotuje ujrzałam okulary na stoliku przy kanapie. *Zapomniał ich* Schowałam je do kieszeni i wróciłam do kuchni.

Moje czekanie na herbatę zakłóciło pukanie do drzwi. Byłam pewna, że to Nowy, który wrócił po swoje okulary. Skierowałam się do drzwi i o mało nie upadłam.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now