*Pov: *Fluttershy*
Jak wróciłam do domu to rodzice zadawali mi dużo pytań związanych z tym, że mam bandaż na ręce. Wyjaśniłam im, że się zraniłam i byłam u pielęgniarki. Będąc w pokoju mogłam dać odpocząć myślom. Nie wiem kiedy mi się to stało. Zwierzątka i koty, które były pod moim domem przyszły mnie pocieszyć.
Około godziny 17 mój brat, Zephyr Breeze wrócił z szkoły, bo chodzimy razem do jednego liceum tylko Zephyr jest w pierwszej klasie liceum. Co mnie tylko w nim denerwuje to to, że nie jest samodzielny i wrabia innych na przykład w pracę w domu.
- Twój młodszy brat już wrócił! - wszedł do mojego pokoju.
- Słyszę - zwierzęta się przestraszyły.
- Chcesz coś? Bo potrzebuje odpocząć- Żałuję, że nie skończyłem z wami
- Oj przestań
- No co?
- Proszę idź już - nie chciałam być nie miła ale serio byłam zmęczona po szkole.
- No dobrze już idę - wyszedł.
Nie chciałam słuchać jego gadania i tak mnie głowa boli jak się zdenerwowałam tą raną. Nie wiem kiedy mi się to stało. Usiadłam przy biurku i zabrałam się za lekcję, żeby się troszkę wyciszyć.
Wieczorem obudziło mnie zimne powietrze. A to dziwne bo zamykałam okno. Wstając i chcąc je zamknąć usłyszałam czyjeś gwizdanie. Nie widziałam skąd ono dochodzi bo nikogo nie widziałam. Nie powiem trochę się zaniepokoiłam. Wiem, że to głupie wychodzić w środku nocy ale słyszałam od Caramel'a, że Rainbow miała taką samą ranę.
Ubrałam się w miarę ciepło i wyszłam z domu, żeby porozmawiać z Dashie. Idąc w stronę jej domu zauważyłam jakaś dziewczynę, która jakby coś rzucała w stronę jej domu. Podchodząc ujrzałam tą nową dziewczynę, która miała w dłoni cegłę. Nie wiedziałam co robię. Pobiegłam w jej stronę i odepchnęłam.
- Won stąd!! - zamachnęła się.
Przerażona zakryłam oczy i się skuliłam. Bałam się, że mnie uderzy jednak tak się nie stało, ponieważ nic nie poczułam. Otwierając dalej przerażone oczy ujrzałam Rainbow z skrzydłami, uszami kucyka i wydłużonymi włosami.
- Nie waż się jej skrzywdzić - stała centralnie przede mną.
- Sorry - spojrzała na mnie.
- W porządku Fluttershy? - podała mi rękę bym wstała.
- Ta- Dash! - jak się odwróciła dostała cegła w twarz.
- AGH-! - złapała się za nią.
- Dashie!? - przestraszyłam się i wstałam gwałtownie.
- Jest okej...
- Rainbow! - do nas dołączył Soarin.
- Do domu z nią - pomogliśmy jej dojść do domu.- Dajcie spokój nic mi nie jest...
- Już nie bądź taka twarda - zaśmiałam się z wypowiedzi chłopaka.
- Masz ranę na łuku brwiowym ale nie wygląda poważnie - poszedł gdzieś.- Dziękuję Rainbow
- Dla przyjaciół wszystko Fluttershy - poczochrała mnie po głowie.
- Dashie!? Co się stało? - jej rodzice do nas podbiegli.
- Oberwałam pomagając przyjaciółce
- Rainbow Dash - tata spojrzał na nią poważnie.
- Nic na to nie poradzę - nagle przyszedł Soarin i opatrzył jej ranę.
- Ciesz się, że to nic poważnego - zaśmiał się jej brat.
- Mhm
- Długo nie siedźcie tutaj a pójdźcie spać bo macie szkole rano
- Wiemy
- A ty Fluttershy nie idziesz?
- Znaczy... Ja chciałam porozmawiać z Dashie. Mam do niej mała sprawę
- Rozumiem, to dobranoc - i poszli spowrotem spać.
- Więc co się stało? - spojrzała na mnie.
- Słuchaj... Tą ranę - pokazałam na jej rękę.
- Jak ci się to stało?- Sama nie wiem. Jak wróciłam z warty i się przebrałam to Nowy zauważył tą ranę a ja nawet jej nie poczułam
- A jak byłaś na warcie to działo się coś dziwnego?
- Słyszałam gwizdanie
- Ja właśnie też, tylko teraz wieczorem - zszokowałam dziewczynę.
- Też to słyszałaś?... O co tu chodzi...
- Sama nie wiem ale nie będę już przeszkadzać - wstałam i zbliżyłam się do drzwi.
- Nie chcesz zostać na noc?
- Nie dziękuję Dashie, pójdę już. Narazie - pomachałem im i poszłam do domu.
YOU ARE READING
Z Boiska Do Serca | MLP | Soarindash
Short StorySą też inne shippingi, nie tylko SoarinDash! Zapraszamy! Opowieść przedstawia Rainbow Dash i Soarina, a także wiele pobocznych postaci i shipppingów. Do liceum Canterlot High przepisuję się Soarin. Postanowił dołączyć do szkolnej drużyny piłkarskiej...