Rozdział 39

58 3 1
                                    

Pov: *Soarin*

Podciągałem się na drążku. Zrobiłem już 3 serie. Thorny też ćwiczył ale u mnie w pokoju. Wytarłem czoło ręcznikiem i usiadłem na podłodze.

- Ktoś do ciebie dzwoni Rin - oświadczył Storm.

- Podasz mi telefon? - i mi dał.
- Halo?

- Mogę wejść?

- Dash? - wstałem i zauważyłem ją, stała na zewnątrz w trakcie deszczu.
- Tak tak! Już - rozłączyłem się i zbiegłem na dół biorąc ręcznik.

Wpuściłem ją furtką i od razu otworzyłem jej drzwi.

- Co tutaj robisz? - okryłem ją ręcznikiem.

- Kto przyszedł? - spytał ojciec.

- Rainbow - zacząłem wycierać jej głowie.
- Hej? Co się stało?

- Możemy pogadać... W cztery oczy? - złapałem ją za dłoń i zaprowadziłem do siebie.

Zamknąłem drzwi i założyłem koszulkę. Dziewczyna zajęła miejsce na moim łóżku, a ja usiadłem na krześle. 

- Więc? O czym chciałaś pogadać?

- Chciałam ci je oddać - podała mi futerał z okularami w środku.
- Byliście u mnie i... Wybacz, że się z wami nie spotkałam

- My nie jesteśmy źli na ciebie Dash - usiadłem obok niej na łóżku.
- Ale jak to się stało? - złapałem ją lekko za dłoń owiniętą bandażem.

- Sombra u mnie był i... Woda się gotowała do herbaty i jak wdaliśmy się w kłótnie to chciał mnie oblać a osłoniłam się dłonią - zabrała rękę i padła na moje łóżko.
- Przez oparzenie jeszcze mnie popchnał przez co złamał ci okulary...
- Wybacz Nowy

- Daj spokój - położyłem się obok i wziąłem do ręki kosmyk jej włosów.
- Ale nic więcej ci nie zrobił?

- Nie spokojnie - tyknęła palcem mnie w polik.

- Hej - tyknąłem ją w nos.
- Chcesz się bić?

- A masz! - uderzyła mnie poduszką.

- Osz ty! - i zaczęliśmy się bić.

Wygrałem z nią tym razem. Byłem tuż nad nią i trzymałem za nadgarstki uniemożliwiając jej ataki.

- Mam cię - uśmiechnąłem się zwycięsko.

- Jeszcze cię pokonam - patrzyła na mnie pewnie.

- Napewno - przestała się opierać.

Miałem idealny widok na jej oczy i wogule na nią. W końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały. Delikatnie zabrałem rękę od jej zranionej i dałem ją przy jej ciele. A ona dała dłoń na mojej ramię. Czułem gorąco takie potężne. Oddech miałem spokojny ale w środku byłem zestresowany.

Nagle jej dłoń powędrowała na moją szyję. Lekko poruszyłem głową bo mnie to połaskotało.

- Wybacz - zabrała dłoń.

- Nie nie spokojnie - złapałem ją i dałem na szyję.
- Łaskotki czasem mam

- Ooo dobrze wiedzieć - i zaczęła mnie łaskotać.

- O nie! - załapałem jej ręce i trzymałem.
- Nie dam się - i sam zacząłem ją łaskotać.

- Nie! Proszę! - błagała mnie.

- Nie ma litości - nie dawałem jej spokoju.

Po jakiś 10 minutach już przestałem. Pomysłem się obok i słyszałem jak próbuję uspokoić oddech. Sam cicho się śmiałem. Nagle ona usiadła mi na brzuchu i zasłoniła twarz poduszką.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now