Rozdział 19

85 5 0
                                    

Pov: *Soarin*

Czekaliśmy właśnie na to aż lekarz nas wezwie do sali. Na zewnątrz nie było widać po mnie, że się stresuje jednak w środku trzęsłem się ze strachu. Bałem się, że coś mogło się tam stać, chociaż lekarz mówił, że nie powinno.

- Soarin!

Przed drzwiami pojawił się lekarz i machnął ręką byśmy weszli do sali. Poprosił bym położył się na łóżku, a Crystal Ray usiadła na krześle. Lekarz zaczął mnie badać i pytać co się stało. Wszystko mu opowiedziałem.

- Odrazu ci powiem, że to kolano, które było operowane ma prawo pstryknąć i możesz odczuwać bóle ale prawie nie możliwe jest to by coś się tam stało - masował mi nogę by sprawdzić.
- Zabieg zrobiłem taki byś mógł wrócić do sportu, więc spokojnie

Usiadł przed biurkiem i coś tam pisał.

- Może pan napisać mu zwolnienie na tydzień lub dwa?

- Napiszę mu

- A mogę dalej chodzi w stabilizatorze?

- Jeśli czujesz się dzięki temu dobrze ale nie chodź przez cały czas bo wiesz co się stanie jak noga się przyzwyczai?

- Wiem... Dobrze, dziękuję

- Mamy się umówić na wizytę kontrolną?

- No trzeba - podaje Ray wypis.
- Jak będzie się czegoś obawiał lub coś mu się stało to proszę przyjść

- Bardzo dziękujemy. Do widzenia - wyszliśmy z sali i ruszyliśmy do auta.

Ucieszyła mnie informacja, że jest wszystko w porządku. Już się bałem, że ten upadek zdyskwalifikuje mnie ze sportu. W domu poszedłem do siebie i padłem na łóżko zadowolony.

Do siedemnastej nic nie robiłem. No po za tym, że odrabiałem lekcje. Spędziłem trochę czasu z Crystal i słyszałem, że brat wrócił do domu po pracy. Byłem właśnie u siebie i kończyłem odrabiać matmę gdy usłyszałem, że ktoś do mnie dzwoni.

- Co chcesz Thorny

- Ktoś do ciebie - ciekawe kto?

Zszedł powoli na dół i słyszałem śmiechy z salonu.

- Chcesz się założyć, że odbije więcej od ciebie? - głos dziewczyny.

- No dawaj - i Storm.

Osobę, która mnie odwiedziła to Rainbow Dash. Pytanie brzmi dlaczego przyszła? Jak widać było dobrze bawi się z moim bratem odbijając piłkę o nogi.

- Weźcie tylko nic nie zbijcie - oparłem się o ścianę.

- Na spokojnie, my nie damy rady? - przybił sobie z nią żółwika.

- Nic nie zniszczymy - dalej odbijała piłkę.

Usiadłem na fotelu i patrzyłem jak się bawią. Widać, że jak na drugie spotkanie to dobrze się dogadują. Dobrze się bawią w swoim towarzystwie. Po zabawie Thorny zaproponował, żeby zjeść kolację ale nie specjalnie mu się chciało robić, więc zamówiliśmy pizzę.

- Wiedzę, że wam się bardzo nie chcę robić jedzenia - jedliśmy.

- Cały czas coś robimy... Crystal Ray chodzi zawsze na nocną zmianę w szpitalu a tata... Też późno wraca - wyjaśnił brat.

- Czyli zawsze zostajecie na noc sami?

- Nie zawsze, Ray czasem ma dzienne zmiany lub wolne, więc zostaje w domu - zjadł kawałek.

- Rozumiem

- Co cię właściwie do nas sprowadza? - spytał Thorny, a sam chciałem spytać.

- Przyszłam, żeby dać Nowemu notatki i mam do niego sparwe klubową i zespołową

- Jasne

Cóż chciałem coś powiedzieć ale wolę pogadać z nią sam na sam niż w towarzystwie brata. Nie wiem co by mu chodziło po tej jego zboczonej główce. Po jedzeniu poszedłem z dziewczyną do pokoju i będąc w środku ogarnąłem, że od tego incydentu nie wypuszczałem żadnej dziewczyny do pokoju.

- Przytulnie tu - przyznała nagle.
- Przynajmniej jest porządek - zaśmiała się.

- Dawno mnie nikt nie odwiedzał ale staram się trzymać porządek - usiadłem na krześle i ręką zachęcałem by usiadła na łóżku.
- To... Przyszłaś tylko po to?

- Też się martwiłam i chciałam wiedzieć co u naszego Nowego ucznia - zaśmiała się i widziałem jej małe rumieńce.

- Miło... - cóż z szafki wyjąłem kartki.
- Skoro jestem z wami w zespole to siedziałem wczoraj do wieczora i myślałem nad utworem i samą muzyką - podałem jej.
- Jakby co możecie jutro przyjść to o tym pogadamy.

- Jak na razie to mamy tylko twój pomysł - przeglądała kartki.
- Przez cały czas próbowaliśmy coś wymyśleć i nic nie wyszło, znaczy coś tam mamy ale po dłuższym przeglądzie to...

- Słabo wyszło? - zaśmiałem się.

- Tak. A właśnie - wyjęła z plecaka zeszyty.
- Chcesz i oddasz jutro czy zdjęcie zrobisz?

- Jak to nie problem dla ciebie to wezmę i jutro ci oddam

- Dla mnie to nie problem - machnęła ręką z uśmiechem.
- Szczerze ja się nie przejmuje lekcjami - czułem, że jak na wyluzowaną dziewczynę to ukrywa w sobie coś smutnego.

- Czemu?

- Sama nie wiem... Nudze się na lekcjach i od jakiegoś czasu mamy sporo na głowie znaczy jak się coś nie stanie

- My?

- Ja i dziewczyny... Ratujemy to miasto i jest to męczące

- Ciekawie, słyszałem o tym, że w tym mieście dzieje się wiele dziwnych rzeczy i nie sądziłem, że to prawda

- Kiedyś zobaczysz nas w akcji - zapewniła mnie puszczając oczko.
- Słuchaj...

- Tak?

- Co ci w kolano? Trener się bardzo martwi i resta drużyny

- Nic... Lekarz powiedział, że wszystko okej - chciałem uciec od tematu.

- Soarin - poczułem jej dłoń na ręku.
- Jak coś się dzieje to wyrzuć to z sobie niż to trzymać

- Dzięki za radę ale serio nic mi się poważnego nie stało - delikatnie położyłem dłoń na jej.

- Powiedzmy, że ci wierzę na słowo - zaczęła wzrokiem błądzić po moim pokoju.

- Nie ma tu nic ciekawego - puściłem jej dłoń i odwróciłem od niej.

- Medale też? - podszedłem do niej w mieście gdzie wisiały moje medale i zdjęcia z zawodów.
- Widzę, że byłeś jednym z najlepszych zawodników

- Bez przesady... Robiłem swoje i tyle

- Jaki skromny - śmieje się.

- Nie jestem taki jak ty, który chwali się wszystkim - szturchnąłem ją łokciem.

- Nie widzę nic złego w chwaleniu się - wzruszyła ramionami i oddała mi z łokcia w żebra.

- Hej! To zabolało - zaśmiałem się.
- Masz kurde - daje jej poduszką przed twarzą.

- Ej! - zaśmiałem się na jej oburzenie.
- Kapitana bijesz!? - zaczęła mnie bić poduszką.

- A bije - wziąłem inna i zaczęliśmy się bić.

Nie sądziłem, że po mojej nie za miłej przeszłości tak zbliżę się do jakiejś dziewczyny. Ona samym swoim towarzystwem mnie uszczęśliwia chociaż czasami czuję się dziwnie. Po walce odłożyłem poduszki i usiadłem na podłodze na przeciwko niej.

- Dzięki

- Za co? - zdziwiła się.

- Że przyszłaś - posłałem jej miły uśmiech.

- Nie ma za co i chętnie pomogę - puściła mi oczko.

Nagle usłyszałem czyjś głos z dołu. Wiem, że należał do dziewczyny i wiem, że bardzo nie chciałem się z nią widzieć.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin