Rozdział 9

97 8 3
                                    

Pov: *Soarin*

To był Sombra. Ten co bawił się z nauczycielką to był właśnie on. Dobrze, że Dash się mu nie przyjrzała bo napewno by jej serce pękło. Ale nie mogłem jej powiedzieć, że to on bo napewno by mnie znienawidziła. Wchodząc na posesję widziałem samochód ojca. Będąc u progu domu.

- Czemu nas nie po informowałeś!? - poznałem głos taty.

- Mówiłem mamie, a ciebie jak zwykle nie ma w domu - po cichu zdjąłem buty i chciałem ominąć nie przyjemną rozmowę.

- Soarin!! - przełknąłem ślinę.

- Tak? - nie chciałem z nim gadać.

- Gdzie ty byłeś!? - stanął przede mną.

- Na treningu

- Miałeś nie grać!

- Nie zabronisz mi tego co kocham! - pobiegłem do siebie.

Będąc w pokój, trzasnąłem drzwiami i je kopnąłem czego później pożałowałem. Kolano mi się odezwało. Skacząc na nodze padłem na łóżko i próbowałem na spokojnie wyprostować nogę. Ręką znalazłem maść, podwinąłem nogawkę i posmarowałem sobie nogę. Usłyszałem, że ktoś do mnie wchodzi.

- Serio zacząłeś grać? - spytał brat siadając obok.

- Mówiłem trenerowi, że jestem po zabiegu jakiś czas i zaproponował mi zagrać - podniosłem się do siadu.
- Poprosiłem go by nic nie mówił reszcie

- Wiesz, że nie możesz tego wiecznie ukrywać - obiął mnie ramieniem.

- Wiem

- Więc, opowiadaj. Jak w szkole?

- Dobrze. Przyjaciele są fajni, a drużyna też... No po za jednym gościem, który jest "chłopakiem" jednej z fajnych dziewczyn

- A co dokładnie?

- Wiem, że ten gość już mnie nie lubi po pierwszym treningu

- Byłeś dla niego za dobry co? - szturchnął mnie.

- Na to wygląda

- A dla tej dziewczyny to dlaczego "chłopak" coś z nim jest nie tak?

- Zdradza ją - był ewidentnie zaskoczony.

- Skąd wiesz? Już dwa dni w szkole a ty już w jakieś dramy się wplątałeś

- Widziałem i słyszałem

- Co słyszałeś i co widziałeś?

- Gadał o niej, że jej na niej nie zależy, ma ją gdzieś i tym podobne i... Niedawno razem z nią widzieliśmy go jak się zabawiał z wuefistką

- Ona też widziała?

- Nie poznała go... Ale ja go poznałem od razu

- Co za cham... - słuchać było oburzenie.

- Taa... A o co się tak ojciec wściekł?

- Pamiętasz tą moją koleżankę z liceum?

- Coton Tree?

- Tak... Cóż... Jesteśmy razem

- Uuu gratuluję - poklepałem go po plecach.

- Dzięki... I zaprosiłem ją do nas na kolację i powiedziałem o tym tylko mamie, ponieważ ojca wogule nie ma w domu

- Wiem... Masz farta - posmutniałem.

- Też znajdziesz dziewczynę co cię pokocha - poczochrał mnie po głowie.
- Wierze w to - puścił mi oczko.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now