Rozdział 31

56 1 0
                                    

Pov: *Soarin*

Za dwa dni wyjeżdżamy na mecz i szczerze cieszyłem się jak nigdy. Cieszyłem się, że zagram z przyjaciółmi w jednej drużynie przeciwko innym. Nie mogłem się doczekać weekendu. Właśnie pomagałem tacie Rainbow Dash.

- Podasz mi płyn chłodzący?

- Tak już - podszedłem do skrzynki i wyjąłem płyn.
- Proszę

Dzisiaj wyjątkowo wcześniej skończyliśmy lekcje, Rainbow miała spotkanie z przyjaciółkami, a mnie jej tata poprosił o pomoc.

- Jak skończycie obiad jest na stole

- Dobrze

Długo nam to nie zajęło. Po naprawie poszedłem umyć ręce i usiąść do stołu.

- Nie wiesz kiedy Dashie wróci?

- Nie mówiła mi

- Najwyżej sobie podgrzeje - kobieta usiadła przy stole i zaczęliśmy jeść.

Jej brata również nie było, a dlatego, że zostaje na noc u swojej dziewczyny. Tak mi przynajmniej mówiła Dash.

- Pyszne skarbie - facet pocałował swoją żonę, a sam odwróciłem wzrok.

- Dziękuję, a tobie smakuje? - spojrzała na mnie.

- Tak tak - jadłem dalej.
- Pyszny obiad pani zrobiła

- A dziękuję bardzo

- Mogę o coś spytać?

- Pewnie - odparli oboje z uśmiechem.

- Może mnie za to zabije, ale ciężko mi uwierzyć w to, że Rainbow niczego się nie boi - patrząc na ich twarze to byli zaskoczeni.

- Ale mówiła ci, że się niczego nie boi?

- Tak

- Eh cała Dashie nie chce nikogo zamartwiać - teraz sam byłem zaskoczony.

- Może i nasza Dashie nie wygląda na osobę, które się czegoś boi...

- Ale na prawdę, skrywa swoje lęki...

- Dlaczego?

- Lepiej by ona sama ci powiedziała, sądzę by na nas była by zła jakbyśmy ci powiedzieli

- No dobra - skończyłem jeść.
- Dziękuję bardzo za obiad - poszedłem umyć naczynia.

- Zostaw w zlewie, ja umyje - powiedziała z uśmiechem kobieta.

- No dobrze - odłożyłem i poszedłem do pokoju.

Położyłem się na materacu i cóż, myślałem nad tym. Odważna, silna dziewczyna skrywa pod tą skorupą swoje lęki. Ciekawi mnie jednak czego się boi.

- Już jestem - wbiła do pokoju.

- Weź nie strasz - zaśmiałem się i usiadłem.

- Gorzej by było jakbyś spał - podeszła do swojego zwierzaka.
- Już jestem Tank

- Spał przez cały czas - dodałem.

- Leniuch z ciebie - pogłaskała żółwia po łebku.
- A ty co robiłeś? - usiadła przy biurku.

- Jak wróciłem i się w miarę ogarnąłem to twój tata poprosił mnie o pomoc przy samochodzie

- No tak. Miał to zrobić z Blaze'm ale cóż - wzruszyła ramionami.
- Niech sobie tam siedzi

- Rainbow... - zacząłem.
- Ty napewno się niczego nie boisz?

- Hmm... Nie. Mogę się przestraszyć ale się nie boje

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now