Rozdział 5

107 6 2
                                    

Pov: *Soarin*

- Macie jakieś plany po lekcjach? - zapytała Pinkie.

- Ja nie dam rady dzisiaj wpaść do kawiarni, ponieważ muszę przygotować na jutro projekt z geografii - odparła dziewczyna w okularach.

- Cóż muszę pomóc rodzinie na farmie - odezwała się kowbojka.

- Butik sam się nie wysprząta, więc wybacz skarbie - odparła, podajrze... Rarity.

- Nie mam nic przeciwko - odparła Sunset.

- Ja chętnie pójdę - Fluttershy cicho się odezwała.

- A wy chłopaki?

- Ja chętnie pójdę - Caramel to o mało nie spadł z krzesła zgłaszając się do wyjścia.

- Nowy a ty?

- Idziecie we trójkę też mam trochę do roboty w domu jak wrócę

- No dobra, jeszcze muszę spytać Dash i już

- Jak ją znajdziesz i jej chłoptaś pozwoli ci z nią gadać

- Wy serio go nie lubicie

- Wiesz owiną sobie Rainbow wokół palca, on jej nawet dobrze nie traktuje i nie ma dla niej czasu

- Mówiliście jej to?

- Już nie raz ale to Dash, uparta i uważa, że my się mylimy - mówi smutno Fluttershy.

- Drużynie też się nie podoba to jak ją traktuje - do rozmowy przyłączył się Flash.

- A co? Teraz jak wychodziłeś nie wracali razem? - spytała Sunset.

- Heh nie. Kraksa poszła do swojej szafki a jej facet poszedł chyba do sali gdzie ma mieć lekcje

- Rainbow przyjdzie?

- Powinna zaraz przyjść... Eh... Szkoda mi jej, fajna z niej dziewczyna ale tak wykorzystywana przez jakiegoś typa - nawet jak jej nie znałem trochę mnie to zaniepokoiło.

- Jak go zobaczy z inną to wtedy jej rozum wróci

- Siema! - przybiegła do nas owa dziewczyna.
- Co tam gadacie?

- A tylko mówimy czy możemy się spotkać po lekcjach - wyjaśniła Pinkie Pie.

- Oo a gdzie?

- W naszej kawiarni, wiesz

- Aaa chciałabym Pinkie ale nie dam rady

- A kiedy ty dajesz radę co? - spytała kowbojka bez emocji.

- O co ci chodzi? Mam inne plany

- Od kiedy z nim jesteś to nie masz dla nas czasu

- Nie prawda

- Wiesz Rainbow Applejack ma rację. Od kiedy zaczęłaś z nim chodzić to wogule nie spotykasz się z nami

- Słuchajcie wiem, że nie przychodziłam bo właśnie się z nim umawiałam, ale też mam treningi i muszę to zaspokoić, więc sorry, że nie spędzam z wami dużo czasu - widać, że było jej przykro.

- Dobra lecę - Applejack wzięła swój plecak i wyszła.

- Hej! Została nam jeszcze godzina! - tylko machnęła i poszła.

- Też się zbierajmy bo zaraz zaczynamy lekcje - poinformowała nas Twilight.

Zbieraliśmy się ze stołówki. Każdą przerwę na niej spędzaliśmy. Idąc pod sale rozmawiałem z Flash'em na temat drużyny. Muszę pogadać z trenerem i wtedy będę mógł z nimi garc, na razie to tylko na wf'ie. Właśnie czekaliśmy na nauczyciela od języka angielskiego.

- To normalne, że tak długo go nie ma? - zapytałem przyjaciela.

- Taa. Ale są tego plusy, tracimy lekcje - wyglądał na zadowolonego, pewnie dlatego że nauczyciel był do kitu.

Lekcja już trwała 10 minut, a my dalej staliśmy na korytarzu. Każdy z nas miał dość czekania, niektórzy już poszli do domu, a reszta została w szkole. Nim się obejrzeliśmy to nauczyciel przyszedł. Jak weszliśmy do sali i zajęliśmy swoje miejsca to pan zaczął przepraszać za spóźnienie.

Lekcja nawet jak się opóźniła to nie była taka zła, nie wiem dlaczego Caramel uważa, że ten nauczyciel jest taki sobie. Spakowaliśmy się i poslzismy do swoich szafek. Otworzyłem swoją i schowałem do niej książki i wziąłem tylko te z czego mamy prace domowe.

- Dobra to my lecimy narazie! - pomachała nam Pinkie Pie idąc z przyjaciółmi do kawiarni.

- Do jutra! - wssytscy do nich pomachalismy.

Zamknąłem swoją szafkę i wyszedłem ze szkoły. Miałem do domu jakieś 15 minut z tąd, a tylko tata ma auto bo drugie jest w naprawie. Mogłem tylko westchnąć i wracać na piechotę. Około 17 byłem w domu. Wchodząc przez próg od razu przywitał mnie zapach kolacji zrobionej przez moją mamę. Zdjąłem buty, szybko poszedłem do pokoju a tam przywitał mnie nieład. Pudła z przeprowadzki będą mnie prześladować. Odłożyłem plecak, przebrałem się i zszedłem do mamy.

- Hej - dałem jej buziaka w polik na powitanie.

- Ooo już jesteś! - odłożyła chochle i się do mnie przytuliła.
- Thorny Storm jeszcze nie wrócił - przytuliła mnie.

- Zauważyłem - też ją przytuliłem.

- Jak w szkole? - wróciła do gotowania a ja zająłem miejsce przed stołem.

- Nie było źle... Poznałem nowych ludzi

- To fajnie... Dobrze gotowe. Możesz sobie nałożyć

- Dzięki - wstałem i nałożyłem sobie spagetti.
- A nie wiesz czy tata wróci dzisiaj wcześniej do domu?

- Nic nie wiem

- Rozumiem - dość szybko zjadłem obiad.
- Przepyszne - pocałowałem ją w polik i poszedłem do siebie się rozpakować i odrobić lekcje.

Miałem dużo do roboty ale szybko się ogarnę z niektórymi pudłami i zacznę lekcje. Miałem meble w pokoju więc musiałam tylko poukładać niektóre rzeczy na ich pułkach. Książki, figury, śnieżne kulki ułożyłem na danych miejscach.

- Eh... Dobra, jutro dokończę - usiadłem na krześle przed biurkiem i wyjąłem zeszyty i książki.
- Zrobić tylko to i już - z szuflady wyjąłem okulary i zacząłem odrabiać lekcje.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now