Rozdział 33

60 2 0
                                    

Pov: *Soarin*

Lekko odwróciłem głowę i widziałem ją opartą i moje plecy. Lekko się do niej odwróciłem tak, że teraz opierała się o moje ciało. Złapałem ją lekko za ramiona i odsunąłem.

- Napewno chcesz o tym gadać? - dłonią odsłoniłem grzywkę, która zakryła jej oko.
- Jak nie chcesz to się nie zmuszaj - nagle się do mnie przytuliła.

Nie powiem byłem w szoku. Na początku chciałem ją od siebie odsunąć ale coś mnie zatrzymywało. Usłyszałem otwierane drzwi i zobaczyłem dziewczyny. Pokazałem by były cicho a one machnęły rękoma i zamknęły drzwi. Lekko ją obiąłem i przez mój dotyk wtuliła się mocniej.

- Spokojnie. Nic ci nie grozi przecież - odsunęła się i dała rękę na twarz.

- Heh nie grozi - zaśmiała się cicho i z sarkazmem.
- Mi ciągle coś grozi Soarin... Jako bohaterce i jako zwykłej dziewczynie - usiadła na łóżku.
- Znam twój ból, jak nikt inny - patrzyła mi prosto w oczy.
- Bili mnie, znęcali się nade mną... Nie rodzice a stryj... W dzieciństwie katował mnie i kazał być jedną z najlepszych, zawsze miałam być kapitanem, tą najlepszą... - zakryła twarz.
- Odeszłam z ich drużyny przez to co mi robił i jak tutaj dołączyłam to na meczu z nimi - drżała, cała drżała.
- Doznałam kontuzji ale była to też wina Lightning Dust, która mnie popchneła

- Czyli dlatego tak zareagowałaś kiedy trener powiedział, że z nimi gramy

- Tak. Nienawidzę być kapitanem bo przypomina mi to, że mi kazał nią być - usiadłem obok.

- Zagraj ten ostatni mecz i oddasz status kapitana

- Myślisz, że to pomoże?

- W jakimś procencie napewno - poklepałem ją po głowie.

- Inni znają część prawdy ale nie z tym, że mnie bito - skuliła się lekko.

- Nie pokoikiło mnie to, że byłaś taka nie obecna i przerażona - spojrzała na mnie.

- Zmartwiłam Nowego? - zaśmialiśmy się.

- Tak - oparłem się o ścianę.
- W sumie nie tylko mnie

- Wiem wiem...

- Czyli jego się boisz?

- Tak. Boje się, że cała przeszłość wróci i nigdy się od niego nie uwolnie

- Czyli nasza odważna zawodniczka czegoś jednak się boi - szturchnęła mnie.

- A idź ty

- Mam już sobie iść, okej? - wstałem.

- Nie dosłownie - usiadłem ponownie.

- Ale lepiej już pójdę, odpocznij i też dziewczyny chcą wejść do pokoju - spojrzałem w kierunku drzwi.

- No okej to do jutra i dziękuję Nowy

- Ty mi ją tobie - puściłem jej oczko i wyszedłem.
- Możecie już iść - zaczęły chodzić dookoła mnie i się przyglądać.
- Em... Co robicie?

- Malinki nie zostawiła...

- A na zdyszanego też nie wygląda... - rumieńce mi się pojawiły na twarzy.

- Nic z Dash nie robiłem... Rozmawialiśmy

- Zaczyna się rozmową kończy się ca-! - palcem zatkałem jej usta.

- Nic z nią nie robiłem - mówiłem spokojnie.
- Gadaliśmy i tyle...

- No dobra może od niej coś wydusimy - i schowały się w pokoju.

Z Boiska Do Serca | MLP | SoarindashWhere stories live. Discover now